Pechowcy
Pechowo w Dniu Kobiet nie było mnie w pracy, a wszystko przez chorobę i zwolnienie lekarskie. Piszę pechowo, ale wielu kolegów mi zazdrości i pyta, jak to zrobiłem.
Nie chcę się chwalić, ale dokonałem tego bez wysiłku. Wcale się nie starałem, po prostu los tak chciał. Choćbym jednak przysięgał na wszystkie świętości, i tak nie przekonam kolegów. Sądzą, iż zrobiłem to specjalnie. Uważają, iż nieźle się wycwaniłem. A teraz uwaga do owych kolegów: „Przyjaciele, porąbało was?!”
Wstałem dzisiaj dość późno. Dawno tak długo nie leżałem w łóżku, ale co mi tam – takie przeznaczenie. Po śniadaniu, które zjadłem w porze obiadowej, zacząłem wydzwaniać do koleżanek, aby złożyć życzenia. Przepraszałem, że tak późno, pewnie jestem ostatnim w kolejce do życzeń, ale los tak chciał. Na zwolnieniu jestem. Gdybym był w pracy od rana, to… no, doskonale wiecie.
Tymczasem drogie panie mówiły, że jestem pierwszy. Zdumiałem się. Albo koleżanki czarują niewinnym kłamstewkiem, albo liczni faceci 8 marca biorą zwolnienia, nie przychodzą do pracy, śpią do południa, a potem dzwonią i składają kobietom życzenia. W końcu nie ja jeden mogę mieć „pecha” w życiu.