Więcej wolnego z powodu zimna

Odwołano wczoraj zajęcia w kilku szkołach w regionie łódzkim z powodu zimna. Ucieszyli się uczniowie, zdenerwowali rodzice. Ze szkół podstawowych dzwoniono, aby natychmiast zabrać dzieci.

Przytrafiło się to m. in. podstawówce z Rąbienia koło Łodzi, do której chodzą dzieci z mojego osiedla. Placówka cieszy się lepszą opinią niż szkoła rejonowa. Jedni rodzice denerwowali się, bo musieli wyjść z pracy, a inni żartowali, że to prezent dla dzieci. Niech mają więcej wolnego.

Przyczyną była awaria ogrzewania. Okazało się, że nie tylko drogowcy dają się zaskoczyć zimie, także pracownikom szkół to się przytrafia. Chociaż nie wszędzie zawiniły szkoły, rodzice obwiniali przede wszystkim nauczycieli, czasem dyrektorów. Nie przypominam sobie, żeby nauczyciele mieli w obowiązkach kontrolę węzła ciepła, ale będę musiał się dopytać, czy nie jestem w błędzie. Moim zdaniem, jak już ktoś ma być w szkole winny, to tylko i wyłącznie dyrektor (mam nadzieję, że moja szefowa tego nie czyta).

U mnie w szkole ciepło, ale sporo uczniów nie przyszło. Niektórzy już przed świętami uprzedzali, że wrócą później. Coraz więcej osób uważa, że przerwa świąteczna powinna trwać do Trzech Króli, czyli szóstego stycznia. Nie śmiem popierać tej idei, aby nie zakrzyczano mnie, że nauczyciele mają i tak za dużo wolnego. Zresztą wolne mogłoby dotyczyć tylko uczniów, nauczyciele zaś przyszliby do pracy od razu po Nowym Roku – m. in. po to, żeby swoim gorącym ciałem pedagogicznym ogrzać szkołę.