Wigilia – ani obowiązek, ani przyjemność
Na wigilii pracowniczej dobrze czują się już chyba tylko emeryci, reszta robi fochy i szuka pretekstu, żeby szybko wyjść albo nawet wcale nie przyjść.
Najlepiej mają ci, którzy zachorowali i poszli na zwolnienie. Przytrafiło mi się to rok temu, natomiast w tym natura się waha. Niby mnie coś bierze, ale tak nie do końca. Lekarz od razu by się zorientował, że poprzewracało mi się w d…, a na nic więcej nie cierpię. Panie doktorze, proszę nie lekceważyć tej przypadłości, gdyż w szkołach przybrała ona postać epidemii.
Kilka dni temu wybuchła u nas awantura o to, kto będzie usługiwał przy stole wigilijnym. Ktoś musi potrawy zamówić, podzielić, podać, a potem posprzątać. Woźne przypomniały sobie, że to nie należy do ich obowiązków, a nauczyciele nie chcieli brudzić sobie rąk. Poza tym działała zasada: „płacę, więc wymagam” (na wigilię była zrzutka, chociaż nie wszyscy się dołożyli). W końcu przydzielono tę robotę osobom, które najmniej kłapią zębami. Jesteś pokorne cielę, no to zasuwaj.
Wigilia pracownicza coraz bardziej zaczyna przypominać pochód pierwszomajowy z czasów komuny. Ludzie niby na twarzach mają uśmiechy, niby okazują sobie serdeczność, ale w środku kipi coś bardzo niedobrego. Choćby z tego powodu nie powinno być w pracy żadnych spotkań wigilijnych. Po co kusić los? Po co ryzykować, że komuś puszczą nerwy? Ryzyko wypadku jest tak duże, że inspektor BHP powinien wydać oficjalny zakaz. Myślę, że wszyscy – poza emerytami – nosiliby go za to na rękach.
Komentarze
Dziś mieliśmy w pracy kolejną już Wigilię – uczestniczyło w niej 11 osób. Każdy przyniósł coś od siebie – barszcz, paszteciki, śledzie, ciasta, kompot, napitki, orzechy. Posiedzieliśmy przy wigilijnym stole (instytucja jest w poniedziałki zamknięta), podyskutowaliśmy o tym i o owym (ale bez zacietrzewienia), pośmialiśmy się z wielu rzeczy, pożartowaliśmy. Nie śpiewaliśmy na siłę kolęd, ale za to były wierszyki. Lubimy te spotkania. Wesołych świąt, a jeszcze bardziej wesołego poświątecznego!
Ja protestuję. Jestem emerytką i nie znoszę przymusowych wigilii. Dodatkowo obrzydził mi je dyrektor, kiedy dzieląc się ze mną opłatkiem zręcznie rzucił, że podziału na grupy NIE będzie. Do owej chwili wielokrotnie i w obecności wszystkich nauczycieli mówił o podziale pewnych klas na grupy od 1 stycznia.
Czy kogoś dziwi, że Kościół pozwala na degradowanie pięknej kiedyś Wigilii do spsiałych wigilii na każdym kroku i bez końca? Koszmarna dewaluacja.
A może by tak pokazać trochę cywilnej odwagi i po prostu olać, po sztubacku mówiąc, tą imprezę szanowny Panie Belfrze.
Przed świętami w szkole jest takie zamieszanie, że wszyscy chcą jak najszybciej do domu. My zdecydowaliśmy się na spotkania karnawałowe zwykle związane z jakimś wyjazdem, np. stadnina koni, kręgielnia. Jest naprawdę miło i emeryci też są zadowoleni. Impreza opłacana jest z funduszu socjalnego.
Kto pod kim dołki kopie…
Kto lekceważy i sabotuje prawo…
Kto katechizuje pod przymusem innych, przez zaniechanie…
Kto wreszcie tego wszystkiego „uczy” własnym przykładem będąc belfrem w szkole publicznej…
Ten niech teraz nie płacze, że neutralność światopoglądowa Państwa i jego szkół publicznych leży …opłatkiem, i niech zasuwa przy wymuszonej i fałszywej stosownie do środowiska wieczerzy.
I niech nie liczy ani na BHP ani na żadne inne Państwo, które ostentacyjnie sam lekceważył.
Jak to dobrze, że nie jet to akurat zawsze na blogu neutralny wychowawczo Gospodarz. 😉
Pracowe wigilie to wrzód na d… Spęd ludzi, którzy są często skłóceni i nie mogą na siebie patrzeć, sztuczna atmosfera, szef udający od święta dobrego wujka, pracownicy patrzący jak tu się wcześniej urwać, kolędy z taśmy. W złośliwej mutacji- całość po godzinach pracy.
W tym roku nikt nie chciał nawet ubrać firmowej choinki (zwolnienia, brak podwyżek, kopanie dołków, dokładanie nowych bezpłatnych obowiązków), więc atmosfera na wigilii była gorsza niż na stypie. Opłatki zostały na stole.
Od lat nie chodzę. Mam swoje grono, które lubię, kilka osób, które wolę unikać i resztę, z którą się tylko witam. W czym problem nie pójść? Nie zapisuję się i już.
A w mojej pracy było fajnie
No właśnie.
Dlaczego wszystkim nie może być fajnie.
I kto za tym stoi, komu to służy, ten atak na wigilię, Towarzysze?
–
Niech każdy pisze, że jest fajnie, bo dzieci czytają…
U nas też było fajnie – dwie długie przerwy, każdy zdążył sobie pożyczyć wszystkiego najlepszego i chapnąć śledzika 🙂
Polak lubi mieć jakiś bat nad sobą; zabrakło komuny, natychmiast, ci którzy kościoły wówczas oglądali z zewnątrz, zaczęli udawać przykładnych katoli. Tak na wszelki wypadek, bo klecha ma swój wywiad.
Spowiadając dowie się wszystkiego o wszystkich – w końcu po to wymyślili spowiedź – czyż nie?
I mamy 95% katolików asekurantów co to z obrzydzeniem uczestniczą w religijnych gusłach.
PS. Terror jest już w szkołach – ktoś tam niezbyt starannie się przeżegnał – ma przerąbane -ku przestrodze innych.