Odwołanie od wyników matury

Jest nadzieja, że ustalony przez egzaminatorów wynik matury nie będzie ostateczny. Maturzysta będzie mógł się od niego odwołać do niezależnej komisji ekspertów. Dzisiaj w tej sprawie mieli rozmawiać Mirosław Sanek, szef gabinetu politycznego minister edukacji Anny Zalewskiej, oraz Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej (info tutaj).

Na razie maturzysta niewiele może. Jeśli podejrzewa, że praca została źle oceniona, składa wniosek o prawo do wglądu. Dostaje zgodę, ogląda swój test, notuje spostrzeżenia, a następnie – o ile uzna za stosowne – składa podanie o ponowne sprawdzenie pracy. Dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej uwzględnia tę prośbę albo nie. I na tym koniec. Decyzja OKE jest ostateczna. Nie można jej nawet zaskarżyć do sądu. I właśnie o tym mieli dzisiaj rozmawiać Sanek ze Smolikiem.

Całym sercem popieram prawo do zaskarżania wyników matury. Niech decyzja OKE nie będzie ostateczna. Niech maturzysta ma prawo walczyć o własne racje. Popieram pomysł MEN, aby powołać niezależną komisję ekspertów, ponieważ każdy sposób walki z bezrobociem jest dobry. Jestem pewien, że odwołań od wyników matury będzie tyle, że roboty wystarczy dla wszystkich bezrobotnych nauczycieli. Ktoś przecież będzie musiał te odwołania rozpatrywać. A będą ich co roku setki tysięcy (pesymistyczna wersja), a może nawet miliony (optymistyczna).

Wystarczy na lekcjach odrobinę podkręcić młodzież, aby nie ustawała w pieniactwie, a bezrobocie w oświacie mamy z głowy. Z tym podkręcaniem uczniów jednak bym nie przesadzał, bo odwołań będzie tyle, że nie damy rady sprawdzić nawet na trzy etaty. A jak już w końcu sprawdzimy, to nie będzie w kraju pieniędzy, aby nam za to zapłacić. Dlatego proponuję, aby minister edukacji zleciła opracowanie symulacji, jakie ta zmiana w prawie wywoła skutki. Biorąc rzecz na chłopski rozum, będzie goło i wesoło.