Żeby szkoła była fajna
W przeddzień święta edukacji odbyło się uroczyste rozstrzygnięcie Konkursu Nauczyciel Roku 2015. Na Zamku Królewskim w Warszawie głos zabrali znamienici goście, m. in. minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. Wszyscy twierdzili, że szkoła powinna być fajna.
Mówcy podkreślali, że do takiego wniosku doszli po rozmowie z własnymi dziećmi. Dzieci chcą, aby nauczyciele byli fajni. Jak chcą, to widocznie im tego brakuje. Za fajnie w szkole nie jest – bądźmy szczerzy, a szkoda.
Kiedyś powiedziano o mnie na jakiejś imprezie, że fajny ze mnie chłop, chociaż nauczyciel. Niestety, ten zawód strasznie utrudnia bycie fajnym człowiekiem. Inne zawody mają łatwiej. Do ich obowiązków nie należy bowiem ocenianie innych, mądrzenie się, udowadnianie, że się wszystko wie lepiej, stawianie na swoim i rządzenie. Szczególnie rządzenie nie idzie w parze z fajnością.
Jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to spełnia jego marzenia. Wyobraźmy sobie, że zgodnie z pragnieniem dzieci szkoła staje się fajna: nauczyciele nie oceniają, nie rządzą i nie wymądrzają się. Na wszystko pozwalają dzieciom. Z nauczycieli robią się fajni ludzie, ale co z dziećmi? Czy też są fajne? Czy fajna szkoła to jest naprawdę to, o co nam chodzi?
Jak ktoś chce zobaczyć, czy Nauczycielem Roku 2015 została fajna osoba, to proszę zajrzeć tutaj.
Komentarze
Ot ostatni bój pani Kluzik o głosy warszawskich nauczycieli. Gdyby startowała z Rybnika, to tytuł zdobyłby ktoś stamtąd … 😉
Nawet była kandydatka (p. Gatner) z Rybnika właśnie, trzeba trafu, – to był poprzedni okręg wyborczy min.Drożdżówki i miał być nadal, ale miejscowi się na niej poznali i ją pogonili 😉
Do obowiązków nauczyciela należy „mądrzenie się, udowadnianie, że się wszystko wie lepiej, stawianie na swoim i rządzenie” ? Pominęłam ocenianie, bo to jedyne z tej litanii, co kojarzy mi się z zawodem nauczyciela. Chociaż można oczywiście oceniać i „oceniać”. Ale nie o tym.
Zacznijmy od mądrzenia się. Jakie niby zadanie ma spełniać mądrzenie się w procesie nauczania? Czy nauczyciel, który się mądrzy naucza? Jeśli tak, to czego naucza? Chyba, że ja nie rozumiem użytego przez autora słowa. Tym bardziej proszę o komentarz.
Nauczyciel aby nauczać powinien oczywiście wiedzieć lepiej. Ale czy powinien to udowadniać? Komu? Uczniom? Po co? Powinien wiedzieć lepiej żeby być przewodnikiem w zdobywaniu wiedzy przez ucznia, ale co ma do tego udowadnianie swojej przewagi.
Stawianie na swoim? Użyte w tej wyliczance kojarzy mi się z dialogiem na przykład na matematyce:
– Proszę Pani! Ale dlaczego właśnie tak to się robi?
– Bo tak.
Fatalnie. Nieuchronnie dążymy do sławetnego „Pokoloruj drwala”, jeśli dzieci będą uczone w powyższy sposób.
Rządzenie? W sumie to nie wiem co autor miał tu dokładnie na myśli. Chodziło o bycie autorytetem? Takim autorytatywnym? Czyli bać się zamiast szanować?
Nie ukrywam, że „zagotowałam się” po przeczytaniu tej notki. Może wzięłam ją zbyt dosłownie. Widzę też, że nadużyłam pytajników. Pytań miałabym jeszcze więcej, ale te są najważniejsze.
Z niecierpliwością czekam na komentarz autora. Obraz nauczyciela, który mam po przeczytaniu tej notki jest przerażający.
Pozdrawiam serdecznie
topola_szara
śądząc po miejscu, w którym się odbyła Uroczysta Gala, to raczej wybierano Katechetę Roku.
korekta – oczywiście S
Czy fajni ci nauczyciele? Powiedzieć fajni to mało. Myślę, że wielu jest fajnych nauczycieli, atmosferę psują ci nie fajni. Są jak dziegć.
topola_szara,
bardzo dziękuję za komentarz i postawione pytania. Spróbuję odpowiedzieć. Jako bloger muszę od razu przyznać Pani rację. Działa tu zasada, że Komentator ma zawsze rację. Jeśli więc pyta mnie Pani jako autora tego wpisu, to w ogóle nie zamierzam zabiegać, aby moje było na wierzchu. Zagalopowałem się, zbyt subiektywnie podszedłem do problemu, przepraszam.
Gdyby mnie Pani zapytała jako nauczyciela, to wtedy z ochotą udowodnię, że się nie mylę. Po pierwsze, nauczyciel rządzi, czyli decyduje, np. kiedy będzie sprawdzian, kogo zapyta, komu sprawdzi pracę domową itd., mądrzy się, gdyż uważa, że jego wiedza jest lepsza od wiedzy uczniów. Jedni nauczyciele mądrzą się mniej, inni bardziej. Objawem mądrzenia jest zwracanie komuś uwagi i tłumaczenie, co jest właściwe, a co błędne – to jest nasza cecha zawodowa, sam też na to cierpię. Przyjaciele, z którymi spotykam się np. przy grze w brydża, przypominają mi czasem, że nie jestem w szkole, więc nie muszę rządzić, mądrzyć się itd. Dla nauczyciela to bardzo trudne być ocenianym przez innych. Kiedy mnie ktoś ocenia, gotuję się w sobie. Dlatego w pełni rozumiem Pani oburzenie, że mój wpis o nauczycielach jest przerażający. Nauczycieli można tylko chwalić. Jako nauczyciel poczułem się urażony Pani wpisem (jak można listę moich uwag nazwać litanią – to bardzo lekceważące), jako bloger jestem wdzięczny za poszerzenie pola dyskusji.
Osobiście dodam życzenie, które kieruję do wszystkich nauczycieli, także do siebie: więcej dystansu i poczucia humoru, jak nas krytykują, to widocznie mają powód.
Z wyrazami szacunku
Gospodarz
Zaskoczyła mnie uwaga Pana, że fajny nauczyciel na pewno rozpuści uczniów. W tej pracy jak i w życiu chodzi dokładnie o to, żeby łączyć ogień z wodą. Być fajnym i jednocześnie nauczyć. Tylko tyle i aż tyle.
Na jakim etapie imprezy powiedziano Panu, że jest Pan fajny? 🙂
Dorzucę jeszcze, że bardziej mnie niepokoi polskie społeczeństwo, które w swojej masie robi się coraz bardziej niefajne. Apogeum tej niefajności będziemy mieć, jeśli nic się nie zmieni 25.10 i będzie to się ciągnąć przez następne lata. Brrr.
@Gospodarz
Jak pięknie dziś ministra JKR rozegrała związkowców, wykorzystując ich demonstrację WYŁĄCZNIE do promocji własnej kandydatury do Sejmu. Związkowcy stworzyli widowisko, ściągnęli media i wszystko po to żeby wielopartyjna dziennikarka Kluzik mogła zaistnieć w mediach, bo na NICZYM WIĘCEJ jej już nie zależy … 😉 Teraz, dzięki Wam, nie daj Boże , wejdzie do Sejmu :-((( Warto było??? 😉
Panie Dariuszu,
Serdecznie dziękuję za odpowiedź. Skąd pomysł, że komentator ma zawsze rację? Zawsze wydawało mi się, że komentarze to miejsce na dyskusję. I taką właśnie chciałam podjąć. Może zbyt emocjonalnie, bo mam wrażenie, ze poczuł się Pan zaatakowany osobiście. Niestety Pana odpowiedź nie ostudziła moich emocji. Wydaje mi się, że swoją odpowiedzią potwierdził Pan tezę, że pożądany zestaw zachowań nauczyciela to między innymi mądrzenie się i rządzenie.
Mądrzenie się tłumaczy Pan jako przekonanie nauczyciela, że jego wiedza jest lepsza od wiedzy uczniów. Samo przekonanie czy również udowadnianie? To chyba naturalne, że wiedza nauczyciela musi być większa, bardziej usystematyzowana i ugruntowana. Co miałby robić w szkole nauczyciel, który takiej wiedzy nie ma. Samo przekonanie o posiadaniu większej wiedzy to jeszcze nie mądrzenie się. Mądrzenie się to popisywanie się swoją wiedzą, najczęściej rzekomą. Ma wyraźny wydźwięk pejoratywny, przynajmniej w swojej podstawowej definicji. Oczywiście możemy pojęcie przedefiniować (co próbuje Pan zrobić), tylko wtedy będziemy mówić o zupełnie innych rzeczach i się nie dogadamy. Zwracanie komuś uwagi i tłumaczenie co jest właściwe też nie jest mądrzeniem się – w moim rozumieniu oczywiście. Jeśli jest tak odbierane, to znaczy, że z formą jest coś nie tak. Tłumaczenie jest przekazywaniem wiedzy. Rzeczywistej a nie rzekomej, czyli nie może być mądrzeniem się. (c.b.d.o.)
Co do gotowania się w sobie. Nie zagotowałam się ponieważ poczułam się oceniana. Nie jestem nauczycielem. Nie uważam też, że nauczycieli trzeba tylko chwalić. Jak jest za co, to jak najbardziej. Zestaw zachowań, które Pan wymienił jako pozostający w obowiązkach zawodowych nauczycieli, jest dla mnie zestawem zachowań niepożądanych w tym zawodzie. Zwłaszcza w tym zawodzie. I o ile jeszcze akapit z wyliczanką tych zachowań mogłabym przeczytać z przymrużeniem oka, to kolejny utwierdził mnie w przekonaniu (poprzez zastosowany w nim kontrast), że Pan naprawdę nie wyobraża sobie szkoły bez mądrzących się, rządzących, stawiających na swoim i udowadniających swą wszechstronną wiedzę nauczycieli. Proszę wyprowadzić mnie z błędu, jeśli nie taka była Pana intencja. Jednak zastosowane środki stylistyczne (poza treścią oczywiście), mogą na to wskazywać.
Ja bym akurat wolała aby nauczyciele nie mądrzyli się tylko przekazywali wiedzę i rozbudzali w uczniach chęć jej zdobywania. Gdyby umieli przyznać się do błędu a nie odwracali kota ogonem, aby tylko postawić na swoim. Gdyby te rządy bardziej przypominały demokrację niż monarchię absolutną. Gdyby nie musieli udowadniać swej wiedzy, bo byłaby ona oczywista. Tak, taka szkoła byłaby fajna. To jest moja odpowiedź na Pana pytanie poddające w wątpliwość „fajność” takiej szkoły.
Gdybym była nauczycielem, nie przyszłoby mi do głowy gloryfikowanie takiego zestawu zachowań. A taki właśnie ma dla mnie wydźwięk Pana notka. W odpowiedzi widzę już delikatne wycofywanie się, ale może za bardzo czytam między wierszami.
Byłabym zapomniała. Litania. Potocznie długie i monotonne wyliczanie, spis, rejestr. Rzeczywiście wyliczanie nie było zbyt długie (może i lepiej), więc użyte słowo prawdopodobnie niezbyt fortunne. Ale dlaczego lekceważące?
Pozdrawiam
topola_szara