Kino czy teatr?
Do kina w ramach lekcji można wybrać się nawet na bardzo kiepski film. Teatr musi się naprawdę postarać, aby uczniowie zechcieli przyjść na spektakl. Nieraz całkiem przeciętny film potrafi wygrać z wartościową sztuką teatralną.
Ostatnio miałem przyjemność zapoznać się z setką całkiem fajnych propozycji teatralnych, zgłoszonych na konkurs im. Jana Dormana (lista zgłaszających tutaj). Wszystkie projekty zostały przygotowane specjalnie dla przedszkolaków bądź uczniów. Aktorzy chcą przyjechać do placówki edukacyjnej, młodzi nie muszą się nawet fatygować do teatru, dzieło dostaną na miejscu na tacy. Twórcom dziewięciu zwycięskich projektów za trud zapłaci budżet państwa – wszystko po to, aby krzewić wśród dzieci i młodzieży kulturę teatralną (info tutaj).
Przedstawienie za darmo i w trakcie lekcji rozwiązuje wiele problemów, ale nie wszystkie. Przydałoby się jeszcze tchnienie ducha teatru, a z tym bywa gorzej. Pamiętam, jak moi uczniowie zachwyceni sztuką złapali na korytarzu dwóch aktorów i zadali im pytanie, o co chodzi w przedstawieniu. Pierwszy aktor powiedział: „K…, nie wiem, ja tu tylko gram”, a drugi: „No, wiesz, k…, takich pytań to ja sobie nigdy nie zadaję”. Po tej konwersacji z aktorami jako cel następnych kontaktów z kulturą cała klasa wybierała kino.
Komentarze
Przedstawienie jest jak msza i powinno być odprawiane w przeznaczonym do tego miejscu. Kapłan sakramentów udzielić może na chodniku, asfalcie czy w ubikacji, ale tylko w sytuacji nadzwyczajnej, jak wojna czy wypadek.
Wypadek znudzenia teatrem czy lenistwa nie należy do wypadków tej kategorii.
Rzeczywiście, jeden aktor chce stać się Hamletem, a inny go zagrać. Wiele razy jest dużo lepiej, gdy go robi to drugie.
W Polsce przez dziesiątki lat mieliśmy całą masę przedstawicieli tej pierwszej kategorii. Nie dość, że wcielali się w grane postaci ale zaraz potem stawali się Monstrancjami Sprawy Narodowej.
I tak to panie, byle k… komediant wypowiadał się na Wszystkie Najważniejsze Tematy. A Naród Go Nabożnie Słuchał.
Uczniowie mieli wielkie szczęście, że już w szkole usłyszeli otrzeźwiającą prawdę.
Ja musiałem czekać na anegdoty opowiadane przez kolegę z klasy, który jeszcze przed maturą przesiadywał (jako aktorski groupie) po jakichś spelunkach i potem opowiadał, jak to X wykrzykiwał po pijaku, relacjonując swoje życie małżeńskie:
-Ty, k…, doceń to, że bije cię najlepszy aktor w Polsce!
gdy robi to drugie