Jak ocenić maturzystów?
Nauczyciele oceniają tegorocznych maturzystów. Rzadko są to oceny sprawiedliwe, zwykle albo trochę na wyrost, albo nieco zaniżone. Przyczyn takiego oceniania jest wiele.
Po pierwsze, trudno o sprawiedliwość przy tak wąskiej skali ocen. Na przykład czwórka może wynikać z zaokrąglenia w górę 3,76, jak i w dół 4,28. Wielu uczniów ma więc poczucie krzywdy. Szkoda, że nie można wstawiać stopnia z dwiema cyframi po przecinku, np. tak: dobry (4,31).
Po drugie, przekonanie uczniów, że ocena z przedmiotu jest ściśle powiązana z wynikiem na maturze. Uczeń się spodziewa, iż trójka z matematyki daje mu gwarancję na co najmniej taki wynik z egzaminu, czyli np. 60 procent na poziomie podstawowym. Nauczyciele nie chcą mieć kłopotów, dlatego na wszelki wypadek nie zaokrąglają w górę. Ja sam postawiłbym piątkę uczniowi, który ma średnią z ocen 4,44, ale obawiam się, co będzie, gdy na egzaminie wypadnie słabiej. Czy będzie to moja wina, czy jego? Co powiem dyrekcji, która monitoruje, jak oceny końcoworoczne przekładają się na wyniki z egzaminów.
Niektórzy nauczyciele bardzo się przejmują wynikami na maturze, dlatego na wszelki wypadek zaniżają uczniom oceny. Do egzaminu zostało jeszcze trochę czasu, więc słabsza ocena powinna motywować do nauki. Inni nauczyciele stawiają celujące uczniom dobrym i bardzo dobrym, nie przejmując się, jakie wyniki osiągną na maturze. Koledzy kierują się zasadą, że jak dziecko przez trzy lata dobrze lub bardzo dobrze pracowało, to jest wzorem, szczególnie na tle leni i obiboków ze swojej klasy.
Są też tacy nauczyciele, którzy sztywno trzymają się regulaminu, a tam jest napisane, że np. czwórka jest od 3,75 do 4,74. I nie ma zmiłuj się. We wtorek zebranie z rodzicami. Zobaczymy, co oni powiedzą na oceny swoich dorosłych dzieci. Moim zdaniem, może być gorąco.
Komentarze
1.Z tym bywa różnie – fakt. Poloniści/matematycy mają łatwiej – wszyscy u nich zdają maturę. Inni nauczyciele mają szersze spektrum problemów – bo dochodzi ocenienie „nie maturzystów” … 😉
2.Na pewno mają już gotowe i przygotowane oceny maturzystów aktualnego rocznika pani Kluzik i pan Smolik(dyrektor CKE) – z całą pewnością [podobnie jak poprzedni 😉 ] ten rocznik będzie leniwy i czegoś niewydarzony, podobnie jak jego nauczyciele, którzy cały czas mówią uczniom by się nie uczyli bo i tak zdadzą … 😉
Dokładnie tak samo się usprawiedliwiali rok temu – wystarczy wywiady poczytać. A tu rok wyborczy, gorący i stołki zagrożone … 😉
Znam przypadek z renomowanego liceum w dużym ośrodku akademickim, w którym grupka uczniów wpisana uroczyście do księgi patrona szkoły za wybitne wyniki (średnia 6,0 lub bardzo jej bliska) nie dostała się na wybrane kierunki studiów. Dla mnie była to kompromitacja szkoły i jej pedagogów. Rodzice i sami uczniowie zostali ukojeni pseudo sukcesem, a potem przyszło im płacić czesne za komercyjny wariant studiowania (dobrze, że było ich na to stać). Ocena powinna być dla ucznia w miarę obiektywnym wskaźnikiem jego pozycji, w stosunku do wymagań szkoły wyższej. Tak było na przykład w moim liceum i moja klasa dostała się na studia w 100%’ach. Zdecydowanie przychylam się do trzymania się regulaminu, ale też uważam, że obiektywne, nie naciągane powinny być oceny cząstkowe. Lepsze jest uczucie niedosytu, że mogło się mieć 5, ale ma się 4 niż życiowe załamanie z niedostaniem się na studia i ewentualnym powtarzaniem matury aż do skutku.
Jak ocenić nauczycieli, na zimno?
To oczywiście pytanie, na które nie może być dobrej odpowiedzi, jeśli brać za dobra monetę (a nie za przewrotny donos) symptomatologię zaprezentowaną przez Gospodarza.
Prawidłowe pytanie powinno brzmieć: jakie warianty ignorancji i patologii zawodowej są podsuwane do oceny we wpisie.
Mamy oto:
a/ oceniających „sprawiedliwie”, co zdarza się rzadko. Pewnie dlatego, że to odrębna kategoria od:
b/ „trzymających się regulaminu”, co zakwalifikowano wartościująco, jako „sztywniactwo”. Są za to:
c/ „niesprawiedliwi z przymusu”, oczywiście ministerialnego (za wąska, bo narzucona skala ocen), krzywdzącego uczniów (oczywiście przymusu a nie nauczyciela). Nauczyciel ocenia niesprawiedliwie, ergo: krzywdzi ucznia ministerstwo, cbdo.
d/ „niesprawiedliwi z uwikłania” – przyczyna jak w p. c/; uwikłanie wynika z nakazu przyjęcia odpowiedzialności za zaokrąglenie ocen. A przecież można by zrzucić odpowiedzialność belferską na drugie, trzecie, a może i czwarte miejsce po przecinku…gdyby nie wikłająca opresja z góry.
e/ „unikający kłopotów” (kto zaprzeczy, że to modelowo pedagogiczna postawa), czyli zgwałceni inną odmianą krzywdy szerzonej dzieciom przez ministry, w postaci mitologii karania nauczyciela za wyniki ucznia niższe, niż ocena. To uniemożliwia naturalne, rzetelne zaokrąglenia belferskie w górę, typu 4,44=5. Wiadomo, że jeśli lekcja oceny brzmi: masz 4 = dostajesz 5, to wynik edukacyjny na egzaminie będzie …9 (prosta arytmetyka, którą ignorują jakieś regulaminy).
f/ „jajcarze” – ci zaniżają oceny, bo ich słabość motywuje innych; zwłaszcza dzieci, jak im wiadomo, motywuje kopniak w jajco
g/ „obiboki” – ci, dobrym uczniom wystawiają …dobre oceny! Nie przejmując się co będzie dalej, na egzaminach…! (kto mówi, że na blogu panuje konformizm i wybielanie belfrów?).
No więc, jak czytamy, normalny, rzetelny człowiek po podstawówce choćby, sam widzi, że z tą władzą uczciwie pracować się w szkole nie da. Ani, panie, motywować, ani, kumo, oceniać!
Musi być gorąco na zebraniu rodziców, jak na ulicznej manifestacji o 10% przyrost godności zawodowej belfrów!
Szukano dyrektorów w złym miejscu – przecież zarządzanie beneficją przez konflikt, to podstawowa kwalifikacja, której próżno uczyć się lepiej, niż z bloga…(i pokoju gogicznego).
W tej kolejnej, wpisowej analizie opresji belferskiej czynionej przez władzę ku krzywdzie dzieci, trudno znaleźć jedynie kategorię nauczycieli w metodologii ocen kompetentnych metodycznie, w motywowaniu przyuczonych psychologicznie, w rzetelności zawodowej dobieranych rygorystycznie…
Takich bowiem kompetencji przyjęte tu kryterium „sprawiedliwego” belfra nie uwzględnia (chyba by to było klasowo niegodne, systemowo niesłuszne…).
Takie zimne, bezduszne podejście do kompetencji zawodowych oceniania czy motywowania i rzetelności zawodowej, byłoby kontrproduktywne.
No bo kto i po co miałby w szkole z kompetentnymi nauczycielami, których ocena widoczna jest nawet w postawie (nie mówiąc o warsztacie zawodowym) zadać publice gorące pytanie. w wygodnym kierunku:
Jak oceniać …uczniów?
@delfin
Jest problem skali porównawczej,profilów klas, aspiracji, „materiału ludzkiego”. Np. zadania matematyczne czy fizyczne teoretycznie sprawdzające tę samą umiejętność dla jednych są łatwe, dla innych trudne. Wystawienie w klasie ze „śmietanką” (prawie) samych 5 i 6 jest równie mało motywujące i sprawiedliwe, jak wystawienie klasie z „niższej półki” samych 2 i 3. Jakoś trzeba różnicować. Na dodatek studia też są różne i wydziały mają różne wymagania – geodezja na PW to nie to samo co informatyka czy elektronika, studia na „Uxfordzie” (uniwersytet Wyszyńskiego w -wie) to nie to samo co na UW … 😉 A jak oceniać klasę (na końcu i tak z przepisów wynikają szóstki!) gdzie obok medalisty międzynarodowej olimpiady są jeszcze „prości” finaliści i laureaci na szczeblu krajowym ???
Dlatego na świecie raczej się opisuje pod różnymi kątami daną osobę niż wystawia jakieś cyferki czy literki. Od porównywalnych cyferek i literek są zewnętrzne egzaminy … 😉
„Dlatego na świecie raczej się opisuje pod różnymi kątami daną osobę niż wystawia jakieś cyferki czy literki…”
Jeśli już to: w świecie, i chodzi tu o pozaumysłowy, wyprany z moralności i kompetencji świat zaginiony…
„Opisywanie osób”, jako ocena, to perspektywa polo-magla, dyskwalifikująca w cywilizacji, a co dopiero w edukacji.
A kwalifikująca co najwyżej do pomocy branżowego psychologa klinicznego, ale zamiast etatu nie w ramach.
Sorry, taki mamy świat za oknem niewietrzonego od średniowiecza kesonu pokoi gogicznych i ich habitatu.
🙂
@Gekko – płatny trollu
1.”W świecie” podobnie jak „w uniwersytecie” to klasyczny rusycyzm … 😉
2.Wrzuć np.w googla „Common Application” – tak rekrutuje większość Ligi Bluszczowej…
Popraw kwalifikacje bo ci przestaną płacić … 😉
Ten blog się nie uczy.
Jak oceniać maturzystów… jak oceniać uczniów.
Ten blog (tak jak i dużo innych blogów) się nie uczy. Nie ma wbudowanego mechanizmu samouczenia. Na blogu o piłce nożnej to nie razi, na blogu o edukacji to zastanawia. Zauważam to po raz kolejny, bo żadnych zmian tu nie widzę.
Za rok, za dwa lata i do końca życia tego blogu te same tematy będą poruszane przez Gospodarza w taki sposób jakby żadnych wcześniejszych wypowiedzi na ten sam temat nie było. Wracają jak coroczne zdziwienie psa czy kota na pierwszy śnieg w danym roku. Po co pisać taki nieuczący się blog o szkole dłużej niż kilka lat? Po co gadać w kółko Macieju o tym samym bez żadnych szans na podniesienie poziomu dyskusji o przemyślenia poprzednich komentatorów?
Zarobki nauczyciela języka polskiego wyniosły:
styczeń____5001 zł
luty_______4502 zł
marzec____4003 zł
kwiecień___3504 zł
maj_______3005 zł
czerwiec___2506 zł
Nauczyciel języka polskiego średnio miesięcznie zarobił 3753.5 zł. Pytanie dla nauczyciela języka polskiego:
Na jakie zarobki swojego męża może liczyć żona nauczyciela języka polskiego w lipcu?
Jak bardzo żona nauczyciela języka polskiego przejmuje się gdy jej mąż, nauczyciel języka polskiego, swoje średnie zarobki przedstawi w zaokrągleniu, tzn. powie jej, że:
-W pierwszej połowie roku żono moja średnio zarabiałem 3753 złote a więc sama sobie wylicz na ile pieniędzy ode mnie możesz liczyć w lipcu!
Jasiu, dałem ci pięć ołówków a teraz zabieram dwa ołówki.
Ile ołówków ci zostało?
Jasiu, dałem ci pięć kalkulatorów a teraz zabieram dwa kalkulatory.
Ile kalkulatorów ci zostało?
Nauczycielu, dałem ci dziennik elektroniczny.
Jaka ilość miejsc po przecinku wyliczonej oceny średniej przyprawi nauczyciela języka polskiego o ból głowy w następujących przypadkach:
uczeń # 1, oceny: 1, 1, 1, 1, 1, 1, 1, 1
uczeń # 2, oceny: 2, 2, 2, 2, 2, 2, 2, 2
uczeń # 3, oceny: 3, 3, 3, 3, 3, 3, 3, 3
uczeń # 4, oceny: 4, 4, 4, 4, 4, 4, 4, 4
uczeń # 5, oceny: 5, 5, 5, 5, 5, 5, 5, 5
uczeń # 6, oceny: 6, 6, 6, 6, 6, 6, 6, 6
uczeń # 4, oceny: 4, 4, 4, 4, 4, 4, 4, 4
Wstaw brakujący wyrazy w poniższych zdaniach:
„Problemy z miejscami po przecinku w średniej ocen pojawiają się wtedy, gdy pojawia się __________, czyli dany uczeń zaczyna się uczyć __________ lub __________.”
W sytuacji gdy zarobki nauczyciela języka polskiego są stałe w czasie, nie ma on możliwości (ani jak widać nie ma on żadnego impulsu, „nie było zadane”) aby dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja gdy te zarobki się zmieniają.
Na przykład zależą od wyników jego uczniów i to wyników mierzonych przez kogoś innego.
*****************************************
Licealny łacinnik mojej najstarszej córy miał zwyczaj mówić, że „stopień jest mniej ważny, liczy się trend”.
Córka powtarza to do dzisiaj, sama pracując już na uczelni, na której za studia płaci się grubo ponad $60k rocznie.
Łacinnik oceniał zgodnie z zasadą, że na 6-tkę to umie tylko Pan Bóg itd. Patrz @belferxxx „Wystawienie w klasie ze “śmietanką” (prawie) samych 5 i 6 jest równie mało motywujące i sprawiedliwe”.
W związku z czym na miejscowej Akademii Medycznej zwalniano z nauki łaciny (z oceną b.db) tych z jego uczniów, którzy przychodzili z 4-ką wystawioną przez niego. Różnica poziomów pomiędzy nimi a „resztą” była nie do nadrobienia w ramach lektoratu.
Ja tu dowcipkuję, ale to jest bardzo smutne, że nauczycielowi w elitarnym liceum głowę zawracają takie rzeczy jak aktualny poziom (wiedzy? kompetencji? czego własciwie?) jego uczniów.
Nie myśli o trendzie, o tendencji, o tym, że przecież szkoła ma przygotowywać do dalszego życia a nie patrzeć w przeszłość czyli dokumentować i odlewać w betonie to, co zdarzyło sie wczoraj.
Całkowicie i bezrozumnie wpisany w system. W tabelki i okienka jakiegoś formularza. Jakiegoś świstka papieru. Bo uczelnia wyższa patrzy na te cyferki, rekrutuje w oparciu o średnie? I każda setna część stopnia może decydować o śmierci lub życiu?
I wy się nauczyciele godzicie na to?
Ile razy tutaj pisałem o opisowej ocenie? O ocenie mierzącej nie tylko aktualny poziom, ale także i wysiłek ucznia? Ile razy wklejałem informacje o tym, jak to sie robi w innych krajach? Przypominałem wyuczonego w powojennej Anglii kpt. Borchardta i jego notatki i opinie o absolwentach?
Gospodarz na poważnie (?) rozwodzi się o dokładnościach zaokrąglania.
Można tylko zapłakać. Raz nad bezrozumnym systemem a dwa nad brakiem podstawowych wiadomości.
Jak miernik coś mierzy i wypluwa swoje cyferki to zanim ich użyjemy do czegokolwiek musimy się upewnić, czy ten miernik mierzy „tak samo” jak wzorzec. Czy jest powiazany ze wzorcem.
Jak nauczyciele sprawdzają, że pani Kasia w Suwałkach za to samo dała taka samą ocenę jak pani Wiesia w Łodzi i taką samą jak Pan Autorytet z MEN czy z jakiejś Wysokiej Komisji?
Skąd wiadomo, że pani Wiesia oceniając tę samą pracę Wojtka zawsze da mu ten sam stopień? W lutym trzy lata temu i dzisiaj?
Martwimy się drugim miejscem po przecinku a ile wynosi błąd pomiaru? Jakie jest GR&R gdy „gauge” to nauczyciel?
Nawet gdy R&R nauczyciela jest cudowne, i nawet gdy w wynikach ucznia nie ma żadnego widocznego trendu to co warte są średnie, gdy uczeń ma takie oceny:
3, 5, 3, 5, 3, 5, 3, 5?
Ja miałem takie z muzyki. Wszystkie 3-ki były z gry na instrumencie i ze śpiewu. Za każdym razem naciągane w górę, bo buczałem jak baran i w tamburynek waliłem bez żadnego rytmu. A piątki były za ładne malunki w zeszycie i za ładnie wykaligrafowane nutki.
Trudno polemizować z idiotą, więc zamiast tego, uchylmy tak ogólnie lufcika na świat , aby dowiedzieć się, co się dzieje w świecie cywilizacji…
To była lekcja pierwsza, polskiego – dla poiksowanego.
Na lekcję drugą, świata w którym belfer za próbę oceny osób powierzonych jego kompetencjom, wylatuje poza zawodowy nawias, zapraszam nie do internetu, ale do realu.
Czyli w świat cywilizacji realny, a nie zlizywany z ekranu, w przerwie w dostępie do d…y etatodawców.
Gdzie w edukacji płaci się, owszem, za wiedzę i kompetencje, a nie jak tu – okrada podatnika, tytułem wyłącznie ignoranckiego, wrzaskliwego tupetu, podpisując to trzema krzyżykami…
🙂 🙂 🙂
PS Przepraszam za niezamknięcie bolda, ale to chyba nie kłopot dla admina, mamy wszak XXI w i gugla.
@Gekko – płatny trolu
Twoje wyzwiska są ewidentnym dowodem frustracji i intelektualnej impotencji.
A teraz słuchaj, sprzedajna kreaturo!
Ja w tym realu rok w rok około 10 uczniów wysyłam do świata, o którym tylko sobie możesz poczytać – na Oxbridże, Harvardy, Yale, Stanfordy,Caltechy, Imperiale … 😉 I ja im wypisuję rekomendacje – taki rekrutacyjny wymóg jest, a uczelnie, wyobraź sobie, nawet dyskrecję wobec rekomendowanego gwarantują …. 😉
Więc ucz się, bo w twoim fachu płatnego trolla konkurencja duża jest, mimo dyskomfortu moralno-estetycznego. To dosyć podobne (i zawód i sytuacja!) do najstarszego zawodu świata … 😉
Co się z Polski w cywilizację „wysyła”, mogę nie tylko ja na miejscu przeczytać, ale i każdy na tym blogu 🙂
Tyle, że nierozumienie cywilizacji tam – żenuje, tu – popłaca.
Dlatego, z taką „edukacją” do cywilizacji stąd trzeba wysyłać, a nie na odwrót – bo przyjmować jej, kreśląc się iksami, nie sposób… hihi.
Gekko, przestań, bo to ani mądre, ani spójne. Piszesz, bo piszesz, nie wiem, czy nie masz ciekawszego zajęcia, czy rzeczywiście ktoś ci płaci za ten zalew bełkotliwych wynurzeń, pouczeń i Bóg wie czego, bo nawet trudno to sklasyfikować. Chcesz, żeby czytelnicy traktowali cię poważnie wykreśl 3/4, omiń inwektywy i może wtedy… No chyba, że kasę dostajesz od znaku (wraz ze spacjami). Wtedy ten potok mętny a płytki niech płynie przez belferblog. Każdy potrzebuje strawy, nie tylko duchowej.
Ministra mówiła, że wolno oceny zawrzeć w opisie i ze skali zrezygnować. Rozumiem, że w maturalnej klasie tego stosować nie wolno?
A może wolno?
Panie Profesorze?
Bo jak tak, to jako polonista bez trudu poradziłby Pan sobie do piątego miejsca po przecinku:)))
Jakie są kompetencje zawodowe „oceniających” innych na blogu, świadczą kapitalnie posty wszelakich „belfrów/rzyc”.
Ufundowane na dumnym i godnym belferskim „nie wiem” w temacie, dalej już leci stek kloaczny, wylewany na osobyczytane…
Kraj, gdzie ignorantio stultos nobilitant, mieni się na blogu pawiem wszystkich kategorii amoralnej niekompetencji, opisanej we wpisie Gospodarza.
No i dumą z tego prowincjonalnego kołtuństwa eksportu!
Beka, jak ulał, na miarę… 😉
No i właśnie o tym pisałam, Gekko, biedaku.
Jeszcze inaczej. Uczeń ma dajmy na to 10 stopni. Część takich samych a część różnych. Jak nauczyciel języka polskiego myśli, jaki będzie 11-ty stopień tego ucznia? Czy średnia jest najlepszym kandydatem? Czy nauczyciel języka polskiego (i muzyki, wuefu, fizyki i historii) wie jak obliczyć przedział ocen, w którym z danym prawdopodobieństwem będzie leżała 11-ta ocena? Co wierniej pokaże potencjał ucznia (a o to chyba chodzi a nie o sąd nad nim), jedna liczba, nawet z trzynastoma miejscami po przecinku czy przedział liczb na np. 90% poziomie ufności?
Może próba obliczenia takiego przedziału zaowocuje jakimiś wnioskami na temat najmniejszej koniecznej liczby stopni?
Zaliczony lub niezaliczony, to najmniejsza i optymalna liczba stopni, plus opinia,o mocnych i słabych stronach, o zaangażowaniu, o zaleceniach itd.
To pozwala na zachowanie jakiegoś cyklu kształcenia.
Nauczyciele się zmienuają, szkoły się zmieniają, ostatnio Autor narzekał, że nie wie, omawiać lektury z gimnazjum, czy nie, jest na świadectwie pod oceną z polskiego, czytał wesele, czy nie czytał, wiadomo, powinien przeczytać, i nauczyciel w klasie maturalnej powinien wyegzekwuwać przeczytanie, albo zobaczenie na You tube. Całkiem wiele można znaleźć, dramat to sceniczny utwór?
@zza kałuży
Niezależnie od metody matematycznej próba obiektywnego ocenienia człowieka jedną cyferką (literką) jest energochłonną i absurdalną formą marnowania czasu, szczególnie, że te cyferki (poza 1) żadnych praktycznych skutków nie mają … 😉 Ocena z odpowiedzi w losowo wybranym dniu/dniach + ocena z wypracowania + (subiektywna) ocena z jakiejś aktywności na lekcji + ocena z pracy domowej + ocena z deklamacji wiersza i … 😉
Jak mawia prof.Łukasz Turski „Ja i mój pies mamy średnio statystycznie po 3 nogi. I co z tego?” … 😉
Jak najbardziej, potwierdzam, to „nie wiem”, to cytat z samouzasadnienia bluzgów niejakiej ‚belfrzycy’.
Niewiedza, na przykład o tym, jak w ogóle oceniać, a nawet motywacyjnie, to najlepsza i jedyna wyobrażalna naszego belferstwa samorekomendacja.
I rzeczywiście, cytując to samo pseudobelferskie źródło, na blogu „o tym właśnie – i jedynie – piszą”.
Jestem pewny, że społeczne siły poszukujące tu jakichś rozwiązań na niekompetencję belferską, znajdą słuszne, zbiorowe i innowacyjne rozwiązanie w temacie 🙂
Pasujące do naszej polskiej szkoły o tyle, o ile fachowa wiedza, ta zdobycz cywilizacji, staraniem belfrów jest niedopuszczalnym tam standardem.
Nie takie już dylematy, jak wynalezienie koła, udawało się nad Wisłą zbiorowym trudem ominąć. 🙂
PS
A w ogóle, że oceniać (i czegokolwiek mądrze zrobić) „się nie da”, a nawet gdyby – to nie wolno, bo to opresja ministerialnego wymysłu, to już dowodzi …statystyka.
Oczywiście jedynie w mentalności i interpretacji każdego zawodowego „niedasia” uwłaszczonego na państwowym etacie.
Małpa z brzytwą, przystawioną do gardła Turskiego… hihi.
@Gekko – płatny trollu
Miałem przyjemność(!) być studentem prof. Turskiego(fizyka statystyczna), w przeciwieństwie do ciebie, nieuku !
@ belferxxx 16 kwietnia o godz. 23:01 244661
„Niezależnie od metody matematycznej próba obiektywnego ocenienia człowieka jedną cyferką (literką)”
A co byś powiedział na liniowe dopasowanie metodą najmniejszych kwadratów? I podawanie rezultatów ucznia w danym roku/cyklu kształcenia(szkole) w postaci równania prostej czyli dwóch stałych, a i b?
@zza kałuży
To już lepiej, ale zwróć uwagę, że tak czy inaczej mamy do czynienia z dosyć chaotycznym zbiorem liczb – ocena z odpowiedzi to wynik szeregu losowych czynników (momentu, pytania, itp.itd.), podobnie jak ocena za zupełnie inne formy aktywności z pracy klasowej, wypracowania domowego, deklamacji wiersza, aktywności. Do tego ocena z 10-minutowej kartkówki mającej wymusić lekturę(!) „Lalki” o szczegółach kamienicy Łęckich … 😉 Człowiek, który otrzymywał te oceny to inna osoba niż ta w chwili zakończenia semestru. Poza tym metoda najmniejszych kwadratów dla humanistów… 😉 Pamiętam, że kiedyś jako uczeń LO trafiłem do pokoju nauczycielskiego przed radą pedagogiczną. I byłem zszokowany wypisanym na tablicy wzorem na … średnią arytmetyczną. Specjalnie dla humanistów … 😉 Bardziej skomplikowane metody statystyczne dadzą i tak znany informatykom efekt „shit in – shit out” … 😉
„Miałem przyjemność(!) być studentem prof. Turskiego…”
Jak to dobrze, że prof. Turski, którego znałem ze szkoły, nie miał okazji dowiedzieć się, na jaki zaszczyt zasłużył, by czynić przyjemność poiksowanemu 😉
Tym bardziej, że była to przyjemność, jak widać z bloga, tyleż jednostronna, co kulturowo bezpłodna.
Taki los wielkich ludzi, że i im się zdarza w coś wdepnąć na trawniku. Nie za to jednak ich cenimy…
🙂 🙂 🙂
@belferxxx 17 kwietnia o godz. 0:00 244666
„ale zwróć uwagę, że tak czy inaczej mamy do czynienia z dosyć chaotycznym zbiorem liczb”
Dawno, dawno temu, podczas jednej z moich świątecznych wizyt zgadałem się z moim najmłodszym. Był wtedy chyba w drugiej czy trzeciej klasie. Przeegzaminowałem go z książek, które ja czytałem w jego wieku zadając kilka „testowych” pytań.
W odpowiedzi dostałem śliczne wypracowanie. Szczegółowe, z pamięci, bo siedziałem obok grając z kimś innym w szachy. Ładny styl, logiczna prezentacja faktów, swoboda argumentacji i do tego napisane wesoło. Biło z tekstu „ulubienie” tematu i duma z posiadania takiej szerokiej wiedzy.
W szkole z polskiego i historii dostawał wtedy same piątki i szóstki.
Fast forward.
Na koniec liceum z tych przedmiotów same dwóje i, w porywach tróje. W sumie dobrze bo mógł mieć jedynki. Kompletnie mu nie zależało na ocenach i na szkole.
Na codzień mówi i pisze emaile powiedzmy że „chaotycznie”, na odczepnego.
Tylko w sprawach, które uważa za bardzo dla siebie ważne włącza mu się myślik i wtedy wraca logika myślenia i ładny styl. Ostatnio włączył się w dosyć ważny rodzinny projekt i listy od niego miło czytać bo argumentuje niegłupio.
@parker powie żebym się cieszył z inteligentnego dziecka. Poznało się na szkole i ma ją w dupie. A jak mu trzeba to sobie w życiu poradzi.
I będzie miał rację. Poradzi sobie.
Czy nie sądzisz, że dotychczasowy sposób oceniania, w którym nauczyciel martwi się drugim miejscem po przecinku mógł się przyczynić do mienia w dupie?
Najmłodsza córka kiedyś przysyłała mi emaile z wyliczoną średnią do której oczywiście wliczała nie tylko religię ale też wszystkie michałki. Średnią podawała tak jak jej kalkulator pokazał. Już nie pamiętam ile cyfr po przecinku. Obrażała się jak jej policzyłem średnią osobno dla najważniejszych, osobno dla przyrodniczych i osbno dla michałków.
Taka była przywiązana do tej mitycznej „średniej”.
Nie sądzisz, że coś tu stoi na głowie?
@zza kałuży
Ależ ja jestem przeciwny temu systemowi.Tyle, że taki system działania szkół, skupiony na tzw. ocenianiu, narzuca szkole biurokracja oświatowa, elektroniczne dzienniki i … spora część rodziców… 🙁 Nie kryję,że wielu nauczycielom on odpowiada, ale ci którym nie odpowiada nie mają wyboru – szkolne papiery w Polsce są do szaleństwa zunifikowane… 😉
„Ależ ja jestem przeciwny temu systemowi.”
Ostatnio Norymberga modna
A, ja też znałem jednego Turskiego, profesor nie był, ale głupi też nie.
W przeciwieństwie do różnych tu takich i owakich, doskonale wiem, o czym gospodarz prawi. Od lat zastanawia mnie, dlaczego tak pracowicie i nieustannie reformujące edukację MEN nie wprowadza zmian istotnych, jak chociażby te w systemie oceniania w szkole ponadgimnazjalnej. Najpewniej dlatego, że ostatnie, łącznie z obecną, ministry kompletnie nie mają pojęcia, czy zarządzają.
Przy odrobinie fachowości (nie dotyczy towarzyszy POPSL), przez 25 można było to i owo wyprostować. Utrzymywanie durnej skali 6-1 jest bezsensowne dla każdego, kto stoi na tzw. mecie oceniania – wystawiania oceny końcoworocznej maturzystom. Mamy automatycznie liczące średnią dzienniki elektroniczne,uwzględniające wagę ocen ale tylko w zakresie 1:2, a przy dużej ilości ocen ich zróżnicowanie potrafi być spore. A przecież niesprawiedliwość w ocenianiu pojawia się już na etapie wystawiania oceny jednostkowej np. z testu, kiedy wyrażony procentem wynik przekładamy, komletnie bez sensu na ocenę wg jakiejś tam skali tylko po to, aby ocenę wyrazić jako bdb, db, dst, dp, ndst, w wyniku czego ocenę db otrzyma ten, komu zabrakło 1 %, aby znaleźć się w przedziale wyżej oraz ten, kto 1% załapał się na przedział db a nie dst. Czy w dzienniku i na świadectwie nie powinien zostać dokładny średni wynik procentowy wszystkich zadań, które były oceniane metodą testu? Inne umiejętności również można by było oceniać stosownym dla nich narzędziami nie upychając wszystkiego jak leci w skalę 6-1. Szkoła ma możliwość, uchwałą RP stosować w dzienniku wyników testów jako zapisy procentowe lub inne ale i tak, na koniec muszą zostac przełożone na oceny w skali, jaka widnieje na świadectwie szkolnym. Żaden z ministrów nigdy nie pochylił się nad takimi problemami, bo ważniejszym jest wojować z nauczycielem i pokazywać mu, kto tu rządzi i co może zrobić z jego KN i innymi, podobno, przywilejami.
Przepraszam, nie ma opcji edytowania – w pośpiechu opuściłam tu i tam literki i wyrazy – niniejszym poprawiam: ‚…. CZYM zarządzają.’, ‚…przez 25 LAT..’… KOMPLETNIE bez sensu”‚…oceniać STOSOWNYMI dla nich narzędziami..’, ‚…stosować w dzienniku ZAPIS wyników…’
Filogini;
„Literkami i wyrazami tu i tam” bym się nie przejmował. (ale się nie dziwię; spotykam się nader często, że to one są dla nauczyciela ważniejsze od treści i myśli i argumentów)
Nie zaburzają one tutaj jasności wywodu.
Tenże jednak opiera się na absurdalnym rozumowaniu. Dokładność pomiaru nie zależy od ilości cyfr znaczących w wyniku, ale od ilości i dokładności (wiarygodności) pomiarów bezpośrednich.
Więcej: traktuje o tym dziedzina wiedzy i umiejętności nazywająca się teorią błędów.
@rebe
O tym traktuje akurat teoria pomiarów, a to co nazywasz przedpotopowo „teorią błędów” jest tylko jej częścią, i w wersji poprawnej politycznie oraz używanej od jakichś kilkudziesięciu lat nazywa się „teorią niepewności pomiarowych!
Nie sadź się na mądrego gdy nie jesteś… 😉
rebe
Obawiam się, że teoria się Panu rozmija z praktyką.
Ach, tu na polo-blogu wszystko się rozmija, te praktyki – z każdą teorią.
Każdy brzęczący etatem nominał z każdą oceną moralną (gdy morale kohorty, a właściwie hordy, kojarzy się jej co najwyżej z morelami).
Nie jest to bynajmniej ani błąd pomiaru, ani niepewność reprezentatywności próbki…
Teoretycznie, wg zaszeregowania etatowego – nauczyciele, w postawach i zachowaniu – prostaccy antysemici i inni, znani FBI ‚dobrzy ludzie’ to publikujący lub milcząco przyzwalający.
Żadna teoria nie zasłoni konia, który jaki jest – każdy widzi.
I nie zmieni stajni Augiasza w ogrody wiedzy.
belferxxx
Chwalebne to niewątpliwie, na ile sposobów i z jakim znawstwem potrafisz nazywać.
A jakie to nauczycielskie, żeby na tym poprzestać, bo zastosować po co?
„Głupiś”, „trolu”, „spadaj z blogu”,”hi, brakuje przecinka” , i chyłkiem ucieczka od tematu – to choroba zawodowa w ramach ćwiczeń postulatu znp nr 6. (?)
filogini
Praktyka, jak wygląda, nagłośnił nam niedawno PT Gospodarz na przykładzie matematyki stosowanej by znp.
A jak już ma być łopatologicznie: z owej teorii wynika, że określanie oceny końcowej (lub ze sprawdzianu) w procentach ma mniej więcej taki sens jak mierzenie długości pokoju nauczycielskiego krokami z dokładnością do jednej setnej kroku. (rzecz jasna, żebyśmy wynik mieli dokładny)
Gekko
A z tymi trelami-moralami to o co się właściwie rozchodzi?
A koń to ma stać w klasie, czy w pokoju?
Czy może w ogrodzie?
U Boscha przypominam sobie jakiegoś konia, ale to nie był, bynajmniej, ogród…wiedzy.
Ano, chodzi o to, że jakie konie, taka stajnia.
Jak już Bosch, to tylko myjka bardzo wysoko ciśnieniowa do tej stajni pasuje.
Oczywiście, po uprzednim zaimplementowaniu Mrożka, w wersji „Rzeźnia”, aby nie było recydywy.
🙂
PS Czy „rebe” może być przedpotopowy, jak to ewaluuje blebleblogini? 🙂
Gekko;
Strasznie komplikujesz;
Kerszera mieszasz z boszem (do lidla nie chodzisz na spacer, czy co?), Mrożka z Aszem…
Z tym potopem – to jest coś na rzeczy. Herkules nie wystarczy.
Kerszer to na perszer(ony).
Bosz na wałachy (i to się nadaje do polo-szkoły).
Wiedza upraszcza percepcje (l.mn.) kompetencyjne.
Lidledukacja zamula receptory.
🙂