Liceum obejmuje gimnazjum

Kończę realizację podstawy programowej dla liceum. Z trudem, ale udało mi się omówić wszystkie lektury. Niestety, to nie wszystko. Matura bowiem obejmuje także lektury przewidziane dla gimnazjum, np. dzieła Krasickiego, Fredry czy Sienkiewicza (podstawa dla gimnazjum tutaj).

Klasa, która w tym roku przystąpi do matury, przechodziła z rąk do rąk. Więcej niż jeden polonista to spory problem. Gdy pytam, co było w drugiej klasie, niezmiennie dowiaduję się, że nic. Uznaję, że mój poprzednik wszystko omówił (inaczej być nie może), a młodzież po prostu zapomniała. Poza tym prawo zezwala każdemu uczniowi na 50-procentową frekwencję, mogło się więc zdarzyć, że temat był realizowany, ale dla małej grupki uczniów.

Materiał licealny trzeba więc solidnie powtórzyć. Niestety, równie solidnie nie zdążę powtórzyć materiału gimnazjalnego. A uczniowie tak samo zaklinają się, że nie było tej lub tamtej lektury, mimo że podstawa nakazuje je omówić. Jako nauczyciel pracujący w liceum poczuwam się do odpowiedzialności za realizację programu licealnego. Nie mogę jednak brać odpowiedzialności za etap wcześniejszy.

A co, jeśli młodzież ma rację i naprawdę nauczyciele nie zrealizowali swojej podstawy programowej? Kto ich tam sprawdzi? Za ewentualną porażkę na maturze odpowiadał będzie tylko i wyłącznie ostatni nauczyciel z liceum, a nie jego poprzednicy.

Pocieszam się, że za ewentualny sukces cała chwała też spadnie tylko i wyłącznie na mnie, a nie na belfrów z gimnazjum. Może więc wygospodaruję trochę czasu i powtórzę to, co moje i  co nie moje. Tak na wszelki wypadek i ku chwale Ojczyzny. A nuż na maturze będzie Zemsta albo Quo vadis?