Czy kropka to też wyraz?
Jesteśmy po próbnej maturze z polskiego. Test sprawdzający czytanie ze zrozumieniem zawierał kilka pytań dotyczących gramatyki. Tymczasem uczniowie mają takie o tym pojęcie, że potrafią pytać, czy kropka to też wyraz. Wszystko przez to, że w liceach od lat nie uczy się o języku.
Uczniowie są oburzeni nowymi wymaganiami. Czy to zgodne z prawem sprawdzać wiedzę, której szkoła nie przekazuje? Uspokajam, że matura obejmuje nie tylko materiał z liceum, ale także z gimnazjum. Takie jest nowe prawo, że uczeń zdaje egzamin wieńczący naukę w dwóch szkołach – gimnazjum i liceum. Zapewniam uczniów, że to sprawiedliwe, ale w duchu się z tym nie zgadzam. Przecież po gimnazjum już był egzamin, więc po co znowu do tego wracać?
Chodzi też o coś innego. Za wyniki matury odpowiada nauczyciel liceum. Nauczycielowi gimnazjum nic do tego. Sukces czy porażka nie będą miały żadnego wpływu na jego pozycję zawodową. To tylko i wyłącznie problem nauczyciela liceum. Dlatego obarczanie go odpowiedzialnością za robotę wykonywaną przez kogoś innego uważam za niesprawiedliwe. Dołączam więc do uczniów i tak samo jak oni pytam, czy kropka to też wyraz. Jako nauczyciel liceum nie muszę tego wiedzieć. A jeśli nawet wiem, to nie powiem. Nie za to mi płacą.
Komentarze
Czy nieobecność znaku zapytania to wyraz – nauczycielskiej arogancji?
No właśnie.
Nauczycielowi państwowemu w liceum nie płacą za wynik , jaki osiąga uczeń na egzaminie państwowym, sprawdzającym ustawowo wymagany do zrealizowania przez szkołę poziom edukacji.
Trudno nie wierzyć, co piszą o swej pracy fachowcy.
Jeszcze trudniej nie podążyć za wezwaniem „nie za to mi płacą”, dodając na końcu wyraz zdumienia.
W postaci, której gimnazjum nie nauczyło, ani żadna inna państwowa szkoła – czyli znaku zapytania.
Po to, aby się nieuki cczegoś nauczyły w końcu… A ocenę nauczyciela liceum można oprzeć na stosunku wybiku z matury do wyniku z gimnazjum
Ocenić pracę nauczycieli jest bardzo trudno. Jeden tyra zawodowo i społecznie, zależy mu, a uczniowie nie bardzo się garną, może możliwości też nie mają i wyniki słabe. Inny olewa ale ma dobrych uczniów, co robotę zrobią sami bo ambitni są i warunki mają po temu. Albo dobry uczeń, zdolny zaczyna wagarować bo rodzice się rozwodzą, albo jedno wyjechało za granicę, drugie nie daje rady wychowywać, jakże to częste. To też wpłynie na ogólne wyniki. Nie ma za bardzo chętnych ani dobrych pomysłów na ocenę pracy nauczycieli. Łatwo za to krytykować.
Nie zmienia to faktu, że zgadzam się z Autorem: nie powinno się oceniać nauczycieli ponadgimnazjalnych za to, czego się uczniowie nauczyli, bądź nie, w gimnazjum.
@manjaa
>Albo dobry uczeń, zdolny zaczyna wagarować bo rodzice się rozwodzą, albo jedno wyjechało za granicę, drugie nie daje rady wychowywać, jakże to częste<
Słyszałeś o czymś takim jak średnia, albo jeszcze lepiej EWD (tylko nie to badziewie – chałturę Dolaty i Jakubowskiego za ciężkie unijne pieniądze!) …