Korepetycje dla nauczycieli
Nowa matura mniej przeraża uczniów niż nauczycieli. Młodzież kieruje się zasadą, że jakoś to będzie, natomiast pedagodzy szukają pomocy. Nauczanie staje się coraz bardziej niebezpieczne. Porażka na egzaminie byłaby katastrofalna dla przyszłości belfra.
Dużym wzięciem wśród nauczycieli cieszą się kursy przygotowujące do uczenia wg zasad nowej matury. Koleżanki i koledzy chwalą się, z jakiej pomocy korzystają. Szkolenie goni szkolenie. Do sekretariatu wciąż spływają oferty kursów, szkoleń i korepetycji – wszystko dla zagubionych nauczycieli. Sekretarka przynosi te oferty do pokoju nauczycielskiego. Co wejdę, to czytam i się zastanawiam. Skorzystać z tej pomocy czy nie? Dam sobie radę sam czy nie?
Nie wiem, co wybrać, gdyż jestem nieufny. Nic mi nie mówią nazwy instytucji, które przysyłają ulotki. Niektóre organizacje wydają się nie mieć nic wspólnego z oświatą. Małymi literami nazwa firmy (jakaś spółka z o.o.), średnimi cena (300-500 zł), wielkimi gwarancja zaświadczenia o ukończeniu kursu. Materiały zostaną przesłane on-line, egzamin też na odległość. Satysfakcja gwarantowana. Chociaż jestem nieufny, chyba skorzystam. Na wiele nie liczę, ale przynajmniej będę miał świadomość, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy.
Komentarze
Niech Pan nie korzysta z głupkowatych kursów, ma Pan wiedzę i umiejętności, które Panu wystarczą!
Proszę mi przysłać te 300 zł (dla Pana zniżka do 250), zaświadczenie przygotuje piękne 🙂
Najpierw jako uczniowie siedzieli w pierwszej ławce i srali po gaciach jak pani źle spojrzała. Teraz seją panikę jako nauczyciele.
Jedyną trudność dla belfrów widzę w ich uczestnictwie w nowej metodzie sprawdzania prac poprzez łącza internetowe. Prace w tym zakresie trwają już od dawna, rozmawialem na ten temat z osobami, które przeszły w tym zakresie kurs pilotazowy. Ja wolę czytać oryginalne arkusze, a nie ślęczeć przed ekranek kompa. Technika, jak to mówią kolokwialnie, idzie do przedu, nie można więc, zdaniem CKE, nie dostrzegać trendów zza zachodnich granic.
Ale mnie już od jakiegos czasu przestało bawic skoszarowanie i poprawianie prac w jakiejś szkole na obrzeżu miasta. Z koleżeństwem poloniostycznym wolę pić piwo, niż maszerować rankiem wspólnie w sobotnioniedzielnym pochodzie, by zdobywać dodatkowy, jakże nieproporcjonalny do włożonego trudu, zarobek. Uważam, iz magia nowej matury prysła już po pierwszym jej sezonie, zarówno dla uczniów i nauczycieli. Klucz podzielił wszystkich. Wymyślą nowy, ulepszony za ciężką forsę dla jego autorów.
Odnośnie kursów dla belfrów. Przecież to zmyła dla naiwnych. Jeżeli chcemy być oblatani w temacie ulepszonej (?) matury, musimy usiąść na tyłku i przewertować informator, póżniej pobuszować w księgarniach wśród stert przykladowych arkuszy maturalnych, na czele z Operonem.
Nie rozumiem w czym rzecz , strach przed każdym egzaminem to rzecz ludzka , każdy z nas musi przez to przejść , wiedza jest głównym argumentem zdania egzaminu ,ja ,jako człowiek pięćdziesięcioletni zdający chyba tak mi się wydaję prostszą maturę niż dzisiejsza , a jednocześnie bardziej wymagającą wiedzy i wyobrazni , zamiast kalkulatora posługiwałem się suwakiem logarytmicznym (któż dzisiaj wie co to takiego ten suwak) dałem sobie radę ,ty też przekroczysz tę granicę , a jak przekroczysz satysfakcja będzie murowana .
Troche nie na temat. Niestety, to jest tragiczna rzeczywistosc. Nauczyciele nie maja zadnego przygotowania do uczenia przedmiotow ktorych ucza. Co najgorsze, pokutuje przekonanie, ze po to, aby uczyc w podstawowce, wystarczy zdrowy rozsadek i nic wiecej. Nauczyciel z doktoratem do klasy piatej? Co za przegiecie paly! Wydaje sie, ze nikt nie rozumie, ze szkody zadane w szkole podstawowej przez – bez owijania w bawelne – nieukow, sa wlasciwie nie do odrobienia. Trzymiesieczny kurs? – prosze mnie rozsmieszac – kto poszedlby do dentysty ktory ma tylko trzymiesieczny kurs rwania zebow? Maturzysci dadza sobie rade lepiej, bo widza, ktory nauczyciel wie o czym mowi, a ktory nie.
Ino, poszłam tą samą drogą (po rozum do głowy) i zrezygnowałam z wątpliwej a mało płatnej i zdzierającej nerwy (utarczkami z weryfikatorkami i koordynatorkami mdlejącymi przy mailach z OKE) przyjemności marnowania sobie całego maja na harówę maturalną (nasz Gospodarz już dawno chyba także).
A pamiętacie- z roku na rok było gorzej, krócej i biedniej? Na początku jeszcze w miarę miła atmosfera, szacunek dla egzaminatorów, 3 weekendy, przybory, obiady… Ostatnio czas skrócony, nerwówka, konieczność rysowania tabel na pkt. i nawet woda we własnym zakresie (czyli dokładanie do interesu).
Dość wyzysku. Jakoś bez tego tysiaka przetrwałam i oszczędziłam zmysły.
Perspektywa ślęczenia przed komputerem i uskuteczniania tzw. sprawdzania holistycznego też mnie nie pociąga.
A i wbrew szumnym zapowiedziom ta ‚jeszcze nowsza nowa matura’ wcale nie podniesie poziomu kompetencji polonistycznych.
Znam problem bardzo dobrze jako osoba od lat ucząca prywatnie.
Wielu z moich uczniów to uczniowie klas maturalnych, którzy mają nauczycieli cyt.:”bardzo dobrych ale nie uczących pod maturę”. Czyli pod klucz ministerialny, z uwzględnieniem strony „technicznej” czyli np. jak rozłożyć czas na poszczególne części egzaminu, od czego zacząć, jak pisać by zmieścić się w limicie słów a jednocześnie zawrzeć możliwie dużo wiadomości. Sądząc ze zdziwienia, że ja oczekuję planu wypowiedzi, nie jest to element uczony w szkole.
Można, oczywiście, naśmiewać się, że nie o to w maturze chodzi. Tylko, że jest to ignorowanie faktu, że owa matura, wobec braku egzaminów wstępnych na uczelnie, decyduje O CAŁYM PRZYSZŁYM ŻYCIU ucznia. Uczeń, który uzyska niski wynik z owych „technicznych” powodów dostanie się na nędzna uczelnię, w konsekwencji otrzyma dyplom- gwarancję bezrobocia. Nikt nie zada sobie trudu przeprowadzenia z nim rozmowy kwalifikacyjnej.
A jednocześnie osoba o mniejszej wiedzy, niższej inteligencji, „a umiejąca zdawać” ze swoim wysokim wynikiem zdobędzie dyplom dający większe szanse.
Niestety, matura jest jaka jest, nie mamy na to wpływu. Dlatego trzeba umieć nie tylko nauczyć przedmiotu, ale i zadbać o to, by uczeń posiadł takie umiejętności by miała możliwie największą możliwość zaprezentowania swojej wiedzy.
To, że uczeń, który nie przykładał się do nauki przedmiotu zda ze słabym wynikiem jest sprawiedliwe.
To, że uczeń z dużą wiedzą, pilny i solidny zda stos. słabo bo nauczyciel nie pomógł mu dostosować się do konkretnych wymogów egzaminu, nie jest sprawiedliwe, jest dowodem braku kompetencji nauczyciela.
„Porażka na egzaminie byłaby katastrofalna dla przyszłości belfra.”
Dla przyszłości maturzysty to znacznie większa katastrofa, Panie Gospodarzu. W naszym zawodzie nie tylko za swoją przyszłość powinniśmy czuć się odpowiedzialni.
Czemu się dziwić? Rzeczywistość jest taka, że najpierw wymyśla się głupoty, potem zmusza się ludzi, żeby według nich funkcjonowali, więc sensownym jest że trzeba w końcu zrobić z tego szkolenie. Bo zdrowy rozum tego niestety nie ogarnie. W brew temu, o czym pisze @Jan, nie zawsze wystarczą kompetencje, i doświadczenie. Smutne jest to, że tak jest nie tylko w oświacie, wokół aż roi się od fajno-durnych pomysłów, które na popych usiłuje się realizować. Dobrze, że zwrócono uwagę na te różne firmy z. o. o. , bo to są chyba jedyni prawdziwi beneficjęci radosnej i beztroskiej twórczości kreatorów naszej rzeczywistości.
Była nauczycielko, piękne( piszę to bez cienia ironii) jest Pani ostatnie zdanie. Ale realia sa inne. Wiele Siłaczek drży na swoich nauczycielskich stołkach, jest rozliczanych za wyniki swoich maturzystów, boi sie utraty pracy. A Judymowie? Naśladują doktora Obareckiego. Silaczka do roboty zasuwa pieszo. Oni- mercedesami. A uczniowie? Nie maja perspektyw w tym kraju.
Z maturą cyrków ciąg dalszy, dlaczego przez całe lata nie zmieniały się zasady zdawania egzaminu dojrzałości? a teraz co roku cuda jakieś. Uczniowie nie nadążają, nie nadążają nauczyciele, komu to ma służyć? Chore!
Jakość szkoleń dla nauczycieli to w ogóle szeroki temat. Słynne były w ostatnich miesiącach szkolenia organizowane przez ODNy, we współpracy z koordynatorami sieci samokształcenia i współpracy. Przetargi wygrywały firmy, które dawały najniższe ceny, po czym szukały szkoleniowców, którzy za najniższą kwotę poprowadzą szkolenie. W efekcie oczywiście cierpiała jakość, a nauczyciele się zniechęcali.
No, ale papiery do teczki do awansu zawodowego trzeba zbierać, więc ci, którzy ich potrzebowali, szli i wytrzymywali, żeby dostać certyfikat. 🙁
Monolog edukacyjny przy kumplu i kuflu piwa, na blog przelany. (Podsumowanie dyskusji).
Władza ciągle tępi nauczycieli. Wymyśla coraz to nowe głupoty, żeby nauczyciele nie mieli siły uczyć. Za to, niektórzy nauczyciele-oportuniści wobec władzy, uczą się tego, co władza każe. Zbierają papiery – na tych, co się nie uczą, tylko uczą. A papiery kosztują i zarabiają na tym handlarze i inni lichwiarze (wiadomo, kto). Koszą taką kasę, że po zobaczeniu ceny kursu nie chce się nawet spojrzeć na program, bo i po co. Kto to słyszał uczyć się za kasę. No chyba, że uczniów. Ale ci się nie uczą, maturę mają w dupie. Zamiast tego, latają po korepetycjach, dawanych przez nauczycieli i egzaminatorów certyfikowanych, publicznych niebożątek. To jak nauczyciele mają się uczyć, jak nawet uczniowie uczyć się w szkole nie chcą, a stąd korepetycje dla takich uczniów to w tym kraju nierównych szans – mus, no po prostu nauczycielski muss (musse)?
Tak władza niszczy młodzież,; a co ma z tym nauczyciel wspólnego? Takiego.
Nauczyciel na swoje korepetycje nie ma czasu wydawać bo musi je dawać, przez to państwo neoliberalne, lichwiarskie.
Daje, bo musi, a nic nie bierze.
Chyba, że karciane, co się przecież jak ps… pardą, psorowi należy.
Jakby nauczyciel nie miał autorytetu, to może i by się uczyć musiał, ale ma.
Karciane godziny są najlepiej płatną publiczną posadą w Polsce , to chyba samo Państwo wie najlepiej, że przy takim autorytecie nominowanym karcianą płacą, uczenie się to byłaby już pałperyzacja i rujnacja autorytetu.
Bo, korepetycje, proszę Państwa, to my, ale nie nam!
My, nauczyciele swoją lekcję dawno odrobiliśmy.
Pora aby i Państwo i to pogardliwe przypadkowe społeczeństwo jakąś edukację z tego wyciągnęło.
–
Tekst wygłoszony w kabarecie moralnego nie-pokoju nauczycielskiego, w ramach sponsorowanych przez Unię E. korepetycji etyki WOSu.
Ja postuluję wprowadzenie do szkół podstaw ekonomii i zdrowe żywienia!