Legia Cudzoziemska w liceum

Delegacja mojej szkoły spotkała się wczoraj z Krzysztofem Piątkowskim, wiceprezydentem Łodzi odpowiedzialnym za edukację. Przyszliśmy prosić o przyznanie nam tylu klas pierwszych, ile w tym roku kończy szkołę. Jedną klasę bowiem tracimy – oddajemy sześć, mamy prawo przyjąć pięć.

Po jednej stronie stołu usiedliśmy my, czyli dyrektor XXI LO, dwóch nauczycieli oraz przedstawiciel Rady Rodziców. Po drugiej stronie Krzysztof Piątkowski oraz Dorota Gryta, zastępca dyrektora Wydziału Edukacji. Mieliśmy zatem przewagę liczebną 4 do 2. Niestety, tylko liczebną.

Zaproponowano nam kawę. Miałem ochotę na małą czarną, ale gdy moja szefowa odmówiła, odruchowo też podziękowałem. Potem żałowałem, że nie jestem sobą. Człowiek niepotrzebnie naśladuje przełożonego, ale co poradzić.

Wyjaśniono nam, że klasy nie dostaniemy, gdyż Łodzi od 1 września zabraknie (w stosunku do tego roku szkolnego) 500 uczniów aplikujących do liceów. Dlatego trzeba różnym szkołom odebrać po jednej klasie. Demografii nie przeskoczymy, w Łodzi nie ma dzieci. Skąd wziąć uczniów, z Księżyca?

Z powodu braku kawy cierpiałem na spóźniony refleks myślenia. Wieczorem przyszli do mnie przyjaciele z Aleksandrowa i przy czymś mocniejszym od kawy wpadliśmy na pomysł, żeby dzieci sprowadzić z innych gmin. To się da zrobić. Możemy więc otworzyć pięć klas dla młodzieży z Łodzi i jedną dla przyjezdnych. Tę dodatkową klasę nazwalibyśmy Legią Cudzoziemską.

Przyjaciele zarzekli się, że swoje dzieci chcą właśnie umieścić w tej cudzoziemskiej klasie. Ze skompletowaniem składu nie będzie żadnego problemu. Aleksandrów z tego powodu się nie zawali, a Łódź zyska. Jeśli więc prezydent nie ma nic przeciwko, natychmiast ruszamy z akcją informacyjną w okolicznych gminach.