Ocena za udawaną grzeczność

Kończy się semestr, trzeba ocenić zachowanie nastolatków – to dopiero kłopot. Jedni uczniowie mają tę ocenę głęboko w d…, a inni obrażają się za bardzo dobre. Uważają, że należy im się wzorowe. Przecież nikogo nie zamordowali. Przynajmniej na razie.

Ocena zachowania na pewno ważna jest dla małych dzieci, w gimnazjum służy dyscyplinowaniu wyrostków. Ale po co oceniać zachowanie licealistów?

Najczęściej jest to ocena za chodzenie do szkoły i za trzymanie języka za zębami. Jeśli ktoś siedzi cicho, nie podskakuje nauczycielom, jest posłuszny, to uznaje się go za wzór.

W moim liceum obowiązuje zasada, że wychowawca przed wystawieniem oceny zasięga opinii u nauczycieli uczących w danej klasie. Niestety, to tylko wprowadza zamieszanie. Co nauczyciel, to inna opinia o uczniu. Licealiści potrafią prowadzić podwójne życie w jednej szkole. Ta sama osoba może być przecież aniołkiem i diabełkiem. Na jednych lekcjach ideał, na innych szatan. I jak takiego ocenić?