Jak zlikwidować Kartę Nauczyciela?

Znajomy, który pracuje jako brygadzista w firmie budowlanej, domagał się pewnych przywilejów, należnych – jak uważał – brygadzistom. Dowiedział się jednak od kadrowej, że przepisy się zmieniły i od jakiegoś roku nie jest żadnym brygadzistą, tylko majstrem. A majstrom przysługują zupełnie inne prawa. Jak nie wierzy, niech zerknie do umowy. Czy gdzieś jest napisane „brygadzista”? Okazało się, że kadrowa ma rację. Z umowy wyparował „brygadzista”, a na jego miejscu znalazł się „majster”. Kadrowa dodała, że „brygadzista” to przestarzała nomenklatura, teraz mówi się inaczej.

Gdy to usłyszałem, zakrztusiłem się piwem, które właśnie sączę w towarzystwie kolegi (dzisiaj w mojej szkole było posiedzenie rady pedagogicznej, a po czymś takim każdy nauczyciel musi się napić, inaczej skoczyłby z najwyższego piętra głową w dół). A zatem zakrztusiłem się, gdyż pomyślałem, że ze mną może być podobnie. Czy w jakiejkolwiek umowie mam zapisane, że pracuję jako nauczyciel? Może tak się utarło, że nazywają mnie nauczycielem, a wg dokumentów jestem tylko polonistą. Czy każdego, kto otwiera gębę do uczniów i objaśnia zawiłości swojego przedmiotu, trzeba nazywać nauczycielem? Może wystarczy, że ktoś jest biologiem, chemikiem, geografem czy historykiem?

Otworzyłem segregator z umowami i zacząłem czytać. Okazało się, że w pierwszej pracy powierzono mi obowiązki „prowadzącego lekcje języka polskiego”. Nigdzie w umowie nie pojawia się termin „nauczyciel”. Trzy lata pracowałem w charakterze „prowadzącego”, a wyobrażałem sobie, że jestem „nauczycielem”. Prawdę mówiąc, nazywano mnie tam nawet „panem profesorem”, ale też tylko ustnie, bo w umowie niczego takiego nie ma. Podobne wpisy znalazły się w kilku kolejnych dokumentach. Wszędzie powierzano mi obowiązki „prowadzenia lekcji języka polskiego”, nigdzie zaś nie zatrudniano mnie jako nauczyciela. Byłem więc majstrem od polskiego, a nie brygadzistą.

Dopiero w umowie, jaką zawarł ze mną dyrektor XXI LO w Łodzi, pojawia się wyraz „nauczyciel”. Kamień spadł mi z serca. W tej szkole jestem zatrudniony jako nauczyciel i chroni mnie Karta Nauczyciela, natomiast w pozostałych miejscach byłem tylko „prowadzącym lekcje”. A teraz dopiję w spokoju piwo.