Moja czternastka

Nauczyciele dyplomowani w Łodzi i tylko tacy otrzymali w tym roku wynagrodzenie, które media nazywają czternastką. Na konto wpłynęła każdemu ta sama kwota, tj. 259 zł. Nauczyciele o innych stopniach awansu dostali czternastkę zerową, tzn. nic. Chociaż suma jest mała, cieszę się, gdyż traktuję ją jak symbol – symbol ograbiania nauczycieli z należnych poborów.

    Czternastkę dostałem po raz pierwszy. Znaczy to, że pierwszy raz władze w Łodzi nie wypłaciły wynagrodzeń, które gwarantuje ustawa. Państwo gwarantuje nauczycielom, że otrzymają minimalne wynagrodzenie. Gdy go nie ma, dostajemy wyrównanie zwane właśnie czternastką. Niestety, co roku zwiększa się liczba gmin i powiatów, które nie wypłacają nauczycielom minimalnego wynagrodzenia. W tym roku do tego niechlubnego grona dołączyła Łódź. Do tej pory płaciła równo minimum.

    Skoro mówimy o czternastce, to musi być też trzynastka. W tym roku jeszcze jej nie widzieliśmy, ale będzie – pewnie pod koniec marca. Na razie dostali ją już urzędnicy. Jak powiedział mi kolega, który podlega pod Urząd Marszałkowski, trzynastki już weszły im na konta. Władza bowiem dba najpierw o siebie i o swoich urzędników, a na końcu dopiero wypełnia zobowiązania wobec nauczycieli. Wypełnia, bo tak wynika z ustawy. Ale przecież gdyby nie przepisy, nie zobaczylibyśmy ani trzynastki, ani owego wyrównania do minimum zwanego czternastką, a i zarobki od pierwszego do dwunastego miesiąca byłyby dużo mniejsze niż minimum.