Jak zniechęcić nauczycieli do awansu?
Nauczyciele nie wymyślili obecnego systemu awansu, ale doskonale się w nim czują. Większość przechodzi ścieżkę rozwoju zawodowego w ciągu 10 lat. Zresztą gdyby poprzeczkę podniesiono wyżej, nauczyciele też by sobie poradzili. Mimo ataków i obśmiewania w mediach (zob. ostatni tekst o awansie), jest to najbardziej wykształcona grupa zawodowa w Polsce. Ukończone jeden-dwa kierunki studiów, liczne studia podyplomowe, kursy i szkolenia, coraz większa liczba doktorów wśród belfrów – to norma. Nic więc dziwnego, że mianowanymi i dyplomowanymi (dwa najwyższe stopnie) w wielu szkołach są już prawie wszyscy nauczyciele. Ponieważ awans wiąże się z wyższymi poborami, samorządowcy szukają sposobu, jak uniemożliwić nauczycielom zawodowy rozwój.
Już kilka lat temu wprowadzono utrudnienie polegające na tym, że po awansie na nauczyciela mianowanego trzeba mieć co najmniej rok przerwy, a de facto przynajmniej dwa, aby rozpocząć staż na kolejny stopień awansu (szczegóły zob. tutaj, s. 2). Okazało się, że takie utrudnienie to za mało. Wprowadzono więc kolejne, m. in. władze samorządowe wymuszają na dyrektorach szkół, aby w polityce zatrudniania nowych pracowników preferowali stażystów i kontraktowych (najniższe stopnie), gdyż oni kosztują najmniej. Nauczyciele przekonali się więc, że nie opłaca się awansować, gdyż na rynku pracy mianowani i dyplomowani się nie liczą. Gdy będą szukać pracy, nigdy jej nie znajdą.
Jednak to posunięcie też okazało się niewystarczające. Problem w tym, że w szkołach nadal pracuje za dużo nauczycieli z najwyższymi stopniami. Należałoby ich wszystkich zwolnić, a potem zatrudnić młodzież za psie pieniądze. Niestety, nie pozwalają na to obecne przepisy. Dlatego samorządy domagają się zlikwidowania Karty Nauczyciela – wtedy można by zwalniać i zatrudniać wg widzimisię samorządowców. Jeśli Karta pozostanie, należy znaleźć jakiś sposób na skuteczne zniechęcenie nauczycieli do ubiegania się o awans. Skoro samorządowcy nie mają pomysłu, jestem gotów im pomóc. Proponuję wprowadzić nieawansowanie jako najważniejszy czynnik warunkujący przyznanie dodatku motywacyjnego i nagrody dyrektora. Dla tych nauczycieli, którzy nie chcą się rozwijać zawodowo, premie i nagrody, natomiast dla ambitnych, żądnych rozwoju rózga, kary, upomnienia i dużo dodatkowej roboty bez wynagrodzenia. Zapewniam, że można nauczycieli zniechęcić – to tylko ludzie, więc w końcu pękną i odpuszczą sobie to awansowanie.
Komentarze
Jest taka możliwość, że obiektywna różnica pomiędzy nowicjuszem a doświadczonym nauczycielem nie jest wcale taka duża. Może się zdarzyć, że nowicjusz swoje braki nadrabia entuzjazmem a doświadczonego właśnie to doświadczenie uczyniło zgorzkniałym i wypalonym.
——————————————————————————-
Ale gdyby za dobrą monetę przyjąć pozytywną korelację pomiędzy formalnymi kwalifikacjami a jakością nauczania, to jaki jest mechanizm, który skłoniłby samorząd do ulepszania lokalnej szkoły?
1/ Dobro swoich dzieci
Czy samorządowcy mają dzieci? Jeżeli nie – ze względu na swój wiek – to dlaczego mieliby martwić się jakością lokalnej szkoły?
Jeżeli tak, to może swoje dzieci posyłają do prywatnej, którą uważają za lepszą?
2/ Rozwój lokalnej gospodarki
W USA jakość lokalnej szkoły to bardzo silny magnes aby się w daną okolicę przeprowadzić. Jeżeli masz małe dzieci – to oczywiste. Jeżeli już nie masz to też oczywiste, gdyż w okolicy dobrej szkoły, czyli takiej, która ma wieloletnią renomę, jest bardzo dużo dobrze płatnych miejsc pracy. Nie, nie tych żyjących ze szkoły. Wszystkie firmy preferują oklice, gdzie osiedlają sie młodzi, wykształceni ludzie a ci właśnie szukają bezpiecznych, dobrze funkcjonujących przedmieść z dobrymi szkołami. Mechanizm pozytywnego sprzężenia zwrotnego.
Układ działa, bo ludzie są stosunkowo mobilni.
Czy w Polsce też ludzie przeprowadzają się w poszukiwaniu dobrej szkoły dla dzieci? Czy jakość lokalnych szkół ma korelację z ilością miejsc pracy? Czy w ogóle ktoś rozważa swoje następne miejsce zamieszkania w tych kategoriach? Czy łatwiej podjąć decyzję o emigracji z Kraju aniżeli o przeprowadzce do lub z Łodzi?
Tak długo, jak długo samorząd nie będzie widział relacji przyczynowo-skutkowej pomiędzy lokalną bazą podatkową a jakością szkoły tak długo będzie tylko ciął wydatki na szkoły. Kluczem jest mechanizm finansowania szkół. W Polsce forsa przychodzi z Warszawy. Samorząd lwią część swoich wydatków na edukację dostaje w całkowitym oderwaniu od jakości lokalnej gospodarki.
Ma to swoją dobrą stronę, a mianowicie w sytuacji kryzysu i lokalnego upadku gospodarczego (np. jedyna duża firma na danym terenia padła i skończył się strumień podatków na utrzymanie szkoły) nie powoduje to natychmiastowego upadku lokalnej szkoły. Ale w sytuacji nieco mniej rozpaczliwej, a nawet nie tak złej, zabija wszelkie pozytywne skutki sprzężenia zwrotnego, o których pisałem.
W skrócie, centralne finansowanie jest w/g mnie lepsze na czas kryzysu. Na czas prosperity lepiej jest robić to po amerykańsku, czyli utrzymywac szkoły z lokalnych podatków.
Miło mi przesłać zaproszenie na VII Kongres Obywatelski, który odbędzie się 10 listopada 2012 r. w gmachu Politechniki Warszawskiej.
?Postawy i umiejętności kluczem do rozwoju Polaków i Polski?
„Przyszłość polskiej edukacji ? scenariusze rozwoju”
Łączę najlepsze pozdrowienia,
Jan Szomburg – Inicjator i Organizator Kongresu Obywatelskiego
http://www.kongresobywatelski.pl/
http://www.kongresobywatelski.pl/vii-kongres-obywatelski/program/721-viiko-scenariusze-edukacji
Wstęp jest wolny – trzeba się tylko zarejestrować.
Ma być obecny MEN.
Chcemy rozwiesić transparenty. Co byście napisali na nich ?
Ale ja nie przechodzę. Jestem autentyczną nauczycielką. Ten awans zawodowy to dla mnie poniżanie mojej godności, mojego olbrzymiego dorobku w pracy z młodzieżą. Żaden cham w Kuratorium, MEN i Sejmie nie może tego zrozumieć , że mnie prawdziwego nauczyciela uczącego polskie dzieci sprowadzić chce na drogę oświatowego urzędnika. Zarabiam o 500 złotych każdego miesiąca mniej od moich zacnych koleżanek dyplomowanych i tak już jest od 12 lat. Nie przyszłam do szkoły bancwały po to, aby robić awanse zawodowe, ale po to aby wyśmienicie uczyć polskie dzieci. Co robię z oddaniem przez ponad 30 lat. Wstyd mi za Was wszystkich, bezwstydni karierowicze !
Zapewniam, że można nauczycieli zniechęcić – to tylko ludzie, więc w końcu pękną i odpuszczą sobie to awansowanie.
Zapewniam, że nie można, do póki awans się będzie wiązał z wypełnianiem papierków, odbywaniem szkoleń marnej jakości i ze stażem pracy, nikogo się nie zniechęci. Zawód nauczyciela to bardzo atrakcyjny zawód dla wszystkich którym nauka w szkole nie szła za bardzo, którzy swoje kompetencje na rynku pracy oceniają nisko i nie mają wysokich ambicji finansowych, którym wystarczy, że pracy mało a przywilejów dużo.
Cierpią na tym nauczyciele, którzy do zawodu trafili z powołania, którzy lubią dzieci, którym współczesna wiedza pedagogiczna nie jest obca, którzy mają w sobie tak potrzebną na tym stanowisku empatię, zarówno w stosunku do dzieci ale też do rodziców, są tacy nauczyciele i w obecnej trudnej dla moich dzieci ale i nas rodziców sytuacji potrafią pomóc, wyciągnąć do dziecka pomocną dłoń.
Ale ich jest zdecydowana mniejszość, rozmawiam z nimi, nie pochwalają metod swoich kolegów a wręcz krytykują je w czambuł. Ale siedzą cicho, oni nie są mianowani ani dyplomowani, to stażyści i młodzi nauczyciele.
Nie będę opisywał co mnie spotkało, jak z niektórymi przez wizyty domowe miałem okazje się bliżej zapoznać, intelektualne dno, nic nie rozumieją, po co jest nauka, po co się dziecko uczy, dla nich dla egzaminu, a egzamin, żeby pójść do dobrej szkoły, a dobra szkoła, żeby pójść do jeszcze lepszej itd. A wiedza, umiejętności, pytam? Jak się nauczy i zapamięta wiedza będzie. A zrozumienie? A jakie dziecko w tym wieku coś rozumie, ma się nauczyć i zdać egzamin, to w skrócie. Dziecko ma być grzeczne, szanować nauczyciela, nie odzywać się nie pytane, nie mieć własnego zdania, za to minus, z komentarzem, nie filozofuj parker, nie filozofuj, i ośmieszyć przed całą klasą, na przyszłość zamilknie.
Jeszcze opisze w szczegółach lekcje domowe z chorym dzieckiem, a potem gnębienie przez nauczycieli tego zdrowego, w szkole, na razie interweniuje w dyrekcji, ciekawa reakcja dyrektorki, najpierw na mnie napadła, a potem stopniowo, w miarę przytaczanych faktów i rozmów, między innymi z moim dzieckiem stopniowo przechodzi na pozycję, proszę pana, ja tych pań nie mogę zwolnić, obowiązuje mnie KN mimo, że słowem nie wspomniałem o zwolnieniu, tylko o braku elementarnych kompetencji do wykonywania zawodu.
Ale tych domowych mi zmieniła, ciekawe, skąd wiedziała na jakich:)))
Anonim też postanowił zrobić sobie awans zawodowy, dopóki te ministry i inne rządy plugawe nie zniechęciły zdrowego nauczycielstwa do awansowania się na posterunku (czyli Placówce).
W czasie 15 minut (!) skompletował PRZEZ INTERNET wszelkie papierzyska, dowody, konspekty i wyrazy uznania dla swego bytu nauczycielskiego.
Wszystko dzięki płatnej i bezpłatnej pomocy koleżeństwa, udostępniającej swe za-awansowane kwity na licznych formach, serwerach i społecznościowych usługach awansowych.
Teraz pozostaje Anonimowi odczekać 10 lat w międzyczasie zacieśniając owocne relacje z Dyrekcją i Koleżeństwem.
To wszystko.
Tyle wiedzy i kompetencji wystarczy do awansu.
Ale i ten wysiłek wydaje się być dla niektórych zniechęcający na tyle, że wspierać muszą swe niezbywalne poczucie godności do awansu, prowadząc się (tak czy siak) na blogu.
Krzywda, krzywda się dzieje! (to cytat polonistyczny).
@ maja
gratuluję. też tak chcę. Nasuwa się tylko pytanie: kto w waszej rodzinie zarabia pieniądze? Znam kilka koleżanek dla których pieniądz się nie liczy. Zarobki przeznaczają na waciki a rodzinę utrzymuje mąż.
@ Anonim
Na awansie są dyrektorzy. Zaprawdę marny to dyrektor, który pozwala na takie przekręty. Oprócz tego dyrektor zatwierdza staż i wszystkie czynności, które się wykonało. Papierki potwierdzające robotę można ściągnąć z netu, natomiast praca ma być wykonana, a o to przecież chodzi.
Nie jestem zwolennikiem takiego awansu, ale … pieniądz dodatkowy ucieszył całą moją rodzinę
System, w którym programowo i de facto awansują wszyscy, to tylko demoralizująca karykatura cywilizacji.
Korzystanie z takiego systemu, zachęcającego i umożliwiającego jawne oszustwo, w taki właśnie sposób oraz chwalenie się zainkasowanymi za to publicznymi pieniędzmi, to deprawacja w czystej formie.
Każde narzędzie można sprowadzić do brzytwy w rękach małpy (wystarczy do tego małpa) – i to właśnie jedyny wynik, jaki produkuje państwo i jego pracownicy w tym naszym kraju.
Jeśli to wszystko dzieje się właśnie w systemie edukacji publicznej, to powielamy jedynie obskuranckie i obce kulturze zachodniej wzorce i postawy, prowadzące do samozagłady kulturowo-cywilizacyjnej.
I o tym właśnie, choć bezwiednie, jest ten blog, stary.
Do starego. Nie starcza nam do pierwszego, ale mam godność, której wszyscy inni się już pozbyli. Tylko nie wiem dlaczego ciągle do mnie młodzież się garnie, a nie do tych dyplomowanych. Dlaczego pyta mnie o wiele spraw, a nie dyplomowanego dyrektora polskiej szkoły. ja jestem tylko nauczycielem mianowanym z urzędu, podkreślam z urzędu. Ukończyłam studia dzienne, mam olbrzymią wiedzę w swoje dziedzinie. Nie jestem po studiach zaocznych, kiedy patrzę na te miernoty, które uczą młodzież po studiach zaocznych, to serce boli. Teraz to już w szkołach uczą: budowlańcy, księgowe, pocztowcy, ochroniarze itp. Brzydzę się taką oświata. Dyrektorzy w układach mogą wszystko, a w polskich szkołach jest ich 90 procent.
Maju, Twój komentarz jest pełen ekspresji,pisany w tonie bardzo osobistym. To dobrze. Ale dlaczego, mimo iż boli Ciebie serce, nie pomożesz ”miernotom, które uczą młodzież po studiach zaocznych”? Z jakiego żródła ta precyzyjna cyfra określajaca procentowo ”dyrektorów w układach”? Kokietujesz, pisząc: „Tylko nie wiem , dlaczego ciągle do mnie młodzież się garnie, a nie do tych dyplomowanych”. Ty dobrze wiesz, dlaczego tak jest: „Mam olbrzymią wiedzę w swojej dziedzinie”. Twierdzisz, że masz godność, której wszyscy się pozbyli”. Nie, nie wszyscy. I jeszcze jedno,Maju. Takt to szacunek dla drugiego człowieka. Czyżby w Twojej szkole nie było żadnego belfra, który by na niego zasługiwał?
Chyba latwo zniechecic. Albo zachecic do zawodu. Jedna z Szanownych Komentatorek, ktora rzekomo uczy przez wiele lat napisala tu o „bancwalach” (dwa bledy w jednym wyrazie – mozliwe to?) Inny komentator nie ma pojecia, ze zrosty przyimkowe, jak „dopoki” pisze sie razem. I pisza to na blogu POLONISTY. Zgroza.
Chcialem tez zaznaczyc, ze od trzydziestu lat mieszkam poza Polska i na codzien posluguje sie angielskim. Stad brak w moim komputerze znakow diakrytycznych.
Prosze sie jednak nie obrazac. Na nauke nigdy nie jest za pozno, nawet dla nauczycieli.
Pozdrawiam.
Parkerze, zastanawiam się skąd bierzesz podstawy do pisania swych bardzo ogólnych i krzywdzących opinii.
Może przytocz jakieś dowody/argumenty/badania.
Chyba że po prostu jesteś z tych wiedzących.
A to co opisałeś, to akurat postawa wielu uczniów, którym zalezy na ocenach, nie na wiedzy. Jak im mówię, że ocena to sprawa w sumie drugorzędna, subiektywna i nie d końca miarodajna, to się dziwią.
No i np. ja czekam na uczniów, którzy będą kwestionować moją wiedzę, kłócić się i pytać, drążyć i wątpić.
Niestety często im na tym nie zależy wcale.
Sorry, ale ty widzisz wszystko tylko ze swojej perspektywy, tak samo tu i wcześniej piszesz o agresji.
Mógłbym nagrywać swoje lekcje i obaczyłbys, kto tu jest agresywny i roszczeniowy częściej:)
Maju,
a po studiach zaocznych nie można być dobrym nauczycielem?
skąd w tobie tyle pogardy i poczucia wyższości?
Nie dorównasz anonimowi vel eltoro vel gekko.
P.S. I oczywiście, że awans w dużej miejsce jest wadliwy, ale wysnuwanie z tego wniosku, że ci co robią awans, to ci źli, a jedna Maja sprawiedliwa i mniej zarabia.
Świat jest chyba bardziej skomplikowany.
Popieram Maję pisze prawdę. Ino takt to schowaj sobie do kieszeni.
do Grzesia Tego obcenie trzeba sie pozbywać wiem cos o tym. Szkolne wilki w donoszeniu i p…. Cie zagryzą. Nie wiecie co sie dzieje w praktyce w polskich szkolach. Kuratoria to wyalienowani ludzie , żyjacy w wirtualnym świecie.
Maja pisze nie o pogardzie i wyższości, a o prawdzie. Wyższe szkoły za pieniadze, którzy płacą zaoczni wypuszcza absolwentow miernoty, ktore zasilaja grona pedagogiczne doslownie nic nie umiejąc. Potrafia tylko jedno juz na starcie wchodzą w szkolne uklady, to dewiza polskiej szkoły. To z polityki przelożylo się na oswiatę, a z nauczycieli na uczniow. Taka to miernota polskiej szkoly.
Obecnie w szkole bardzo nie podoba mi się , że w dalszym ciągu bardzo wielu wartościowych nauczycieli mających ponad dwudziestoletni staż w zawodzie nie ubiega się o awans zawodowy, ponieważ nie chce im się ?nadskakiwać? i ?podlizywać? dyrektorom. Nie chce im się na użytek bardzo ważnych person z Kuratorium tworzyć dokumentacji obrazującej efekty swojej pracy. Awans zawodowy zrobiłem w tym roku szkolnym, był to już ostatni dzwonek… do złożenia dokumentacji. Teczkę swoją, która zawierała 240 stron pisałem cały rok szkolny.
Uważam, że cała szkolna edukacja opiera się właśnie na tych doświadczonych nauczycielach, często zapomnianych przez chory system awansów zawodowych. Ci autentyczni nauczyciele, a nie przypisani do zawodu, nie mają czasu na zaspokojenie wymagań powstałych na urzędniczym biurku, idealnie wpisujących się w abstrakcję paragrafów. Oni mają do zrealizowania zadania naprawdę ważne, związane bezpośrednio z uczeniem i wychowaniem dzieci i młodzieży. Dają z siebie wszystko taką mają naturę. To są prawdziwi i wartościowi pedagodzy z autorytetem wśród dzieci i młodzieży. Czują się za pokolenie odpowiedzialni, które los powierzył im w ich ręce. Nie mają czasu na roztkliwianie się nad działaniami zakończonymi, zamkniętymi, bo akurat przystępują do kolejnego przedsięwzięcia i muszą zadbać o jego powodzenie, gdyż jedynie pod takim warunkiem realne jest wiarygodne zasugerowanie kilkudziesięciu młodym ludziom określonych wartości. A przelewanie wszystkiego, co dotyczy naszej pracy w szkole jest powrotem do biurokracji. Nowy sposób awansu zawodowego nie poprawił jakości pracy szkoły, a rozbudował biurokrację. Nauczyciele kierują swe siły na własną ? karierę? zamiast na pracę z uczniami, zajmują się przede wszystkim ?pilnowaniem? własnego planu rozwoju zawodowego, jego realizacją, zbieraniem i tworzeniem dokumentacji, w której mało jest uczciwości i rzetelności, a dużo wyrachowania. Ten system nie jest korzystny dla nauczycieli takich jak Stasia Bozowska i wbrew pozorom jeszcze w polskiej szkole nie wymarli.
Awans zawodowy powinien być wyrazem uznania i zaufania, a nie ?bitwą? z papierami i urzędnikami. Powinien być automatyczny po przepracowaniu odpowiedniej ilości miesięcy czy lat.
Uczeń jest na drugim miejscu, a priorytetem stała się teczka z dokumentacją. Bardzo wielu nauczycieli zniechęca fakt, że ich dotychczasowy dorobek ?diabli wzięli? i muszą zaczynać ?od zera?
A co z rodzicami, Ci, którzy według ustawy maja najwięcej do powiedzenia w szkole tego nie widzą, oni załatwiają tylko własne sprawy, żeby ich dzieci były uczone przez najlepszych nauczycieli.
Co z tymi nauczycielami, którzy nie chcą się w taki sposób mianować, dyplomować, jaką alternatywę daje im Ministerstwo Edukacji, Sejm RP ? żadnej !
Ci nauczyciele, którzy w swej karierze zawodowej mają sukcesy z uczniami na szczeblu województwa, kraju, podziękowania od Ministra Edukacji, Kuratora Oświaty, awans zawodowy powinni otrzymywać z urzędu. Oni w swej karierze na ten awans zapracowali wielokrotnie ! Proszę tylko chcieć znaleźć tych nauczycieli ? to urzędnicze zadanie przedstawicieli Kuratoriów, może będziecie wówczas autentycznie przydatni.
Nie ma sfrustrowanych nauczycieli, są tylko źli urzędnicy w oświacie, którzy poza papierami nic nie widzą. W obecnych czasach w oświacie ?lepszy nauczyciel? ? to nie ten, co lepiej uczy, nie chodzi na zwolnienia lekarskie, nie przebywa na urlopach zdrowotnych, angażuje się w pracę z dziećmi. Ale taki nauczyciel, który donosi, ma większe znajomości, układy i poparcie dyrektora. Często nauczyciele, którzy mają poparcie rodziców, osiągnięcia dydaktyczno-wychowawcze są z zawiści spychani przez dyrektorów, koleżanki i kolegów po fachu.
Pracuję w szkole jako nauczyciel bardzo długo i zastanawiam się ileż lat można być entuzjastą? Dziesięć, piętnaści , dwadzieścia góra ! Bo to wyzwanie, pasja budowanie szkoły marzeń. Zaangażowanie się bez reszty. Nie oczekiwałem prestiżu, ani pieniędzy, wystarczyło mi poczucie, że bardzo dobrze uczę. I w pewnym momencie swojego życia, po obrazkach zachowań naszych polityków przychodzi zniechęcenie. Czuję się, że co robię nie sprawia mi już radości. Praca w szkole staje się dla mnie już obowiązkiem, a ja nie potrafię uczyć bez serca. Jeszcze bronię się przed wypaleniem i nie chcę zmieniać swojego świata wartości.
Maja wydaje mi się cyniczną prowokatorką.
„Jak im mówię, że ocena to sprawa w sumie drugorzędna, subiektywna i nie d końca miarodajna, to się dziwią…
…No i np. ja czekam na uczniów, którzy będą kwestionować moją wiedzę, kłócić się i pytać, drążyć i wątpić.”
Uczniowie postępują słusznie, ponieważ, w świetle wypowiedzi z pierwszego cytowanego zdania, oczekiwanie kwestionowania itd. w zdaniu drugim dotyczy w tym przypadku nie wiedzy, a bezbrzeżnej ignorancji.
Trudno się nawet prostym uczniom nie dziwić, że taki dyskwalifikujący zawodowo poziom kompetencji może prezentować ktoś na etacie nauczyciela.
Ci uczniowie zapewne mieli dobrą szkołę w domu, od rodziców.
Kto awansuje za to rodziców, skoro dowody i wyrazy uznania ich ciężkiej edukacyjnej pracy chroniącej zdziwieniem przed ignorancją Grzesiów, są już opublikowane przez tutejszego Grzesia?
„Niestety często im na tym nie zależy wcale.”
Albo zależało, ale im szkoła zależenie skutecznie wybiła z głowy.
Dziecko jest naturalnie ciekawe świata i chce się uczyć, to nauczyciele doprowadzają do sytuacji kiedy dziecko nie lubi przedmiotu a często całej szkoły.
Tak mam właśnie ze swoim dzieckiem stad interwencja w dyrekcji, będę opisywał.
Jak się można uczyć w szkole której się nie lubi, widziałeś grzesiu takiego cudaka?
Jak się trafi, to nauczycielem pewnie zostanie, nie lubi szkoły a do niej chodzi, w dodatku dobrowolnie:))))
Swoje opinie wysnuwam na podstawie obserwacji, czy krzywdzące?
Zależy co za krzywdę uważamy, te nauczycielki które opisuje na pewno tak myślą, podobnie jak wszyscy krzywdzeni przez prasę, rodziców i kogo tam jeszcze szanowne grono i gospodarz za swoich krzywdzicieli uważa.
Zaginął gdzieś parker za to objawił się anonim, styl ten sam tylko zamiast wkurzonego rodzica mamy pseudo nauczyciela.
„System, w którym programowo i de facto awansują wszyscy, to tylko demoralizująca karykatura cywilizacji.”
To co, trzeba wprowadzić odgórne limity, tzn, że każdego roku programowo uwalamy na egzaminie 90% nauczycieli?
„Korzystanie z takiego systemu, zachęcającego i umożliwiającego jawne oszustwo, w taki właśnie sposób oraz chwalenie się zainkasowanymi za to publicznymi pieniędzmi, to deprawacja w czystej formie.”
W jaki sposób system zachęca do oszustwa? Tym, że wzory dokumentów można znaleźć w internecie?
A może chodzi o te pieniądze? W policji nawet się nie musza wysilać, dodatkowe pieniądze, tzw. dodatek służbowy dostają za nic. Ostatnio nawet jeden taki doniósł do prokuratury na komendanta głównego, że nie chce mu przed emeryturą na która odchodzi po 24 latach (!) pracy dołożyć kilkuset złotych aby miał potem wyższą emeryturę, bo komendant zarządził, żeby dokładać dopiero po przepracowaniu 25 lat. Ten system jest dobry? Uzależniający pensje od stażu pracy?
Do Mai: Jestem po studiach zaocznych. Maturę zdawałam z dzieckiem na ręku, nie było mi łatwo, tym bardziej, że to dziecko od 3 r.ż (do teraz, ma 25 lat i jeszcze studiuje) wychowałam samotnie. Nie to jest ważne. Skończyłam muzykę, jeżdżąc z Białej Podlaskiej do Bydgoszczy, potem jeszcze 2 podyplomówki na UW i AP. Kiedyś też myślałam, że ten awans to durny wymysł i patrzyłam na koleżanki robiące go z dezaprobatą. Nie miałam czasu bo PRACOWAŁAM. Prowadziłam dwa chóry społecznie, miałam w domu trochę lekcji gry i etat w szkole. Nie wyrabiałam. Koleżanki w końcu namówiły mnie po 20 latach pracy na awans. Nie żałuję. Mam nadzieję, że uczniowie nie przestali mnie lubić (jeśli lubili przedtem). Co z tego, że realizowałam się w pracy, że dzieci lubiły śpiewać w chórze? A moje dzieci się nie liczą? A ja? Teraz też prowadzę chór częściowo społecznie, bo za 1 godz w tygodniu mi płacą, robię 7. Maju daj sobie spokój z tym górnolotnym patriotyzmem i wolontariatem. Trzeba być dobrym, uczciwym człowiekiem, to wystarczy. Nie trzeba poświęcać rodziny i siebie nade wszystko. Wdzięczność uczniów na pstrym koniu jeździ 🙂 Pozdrawiam.
Do Maja:
skąd myśl, że tylko karierowicze robią awans? uważasz, że gdybyś się wysiliła na robienie dyplomowanego, to ujęłoby Ci godności, albo kompetencji? nagle spadłaby Twoja popularność? cos mi tu trąci kompleksami i nieuzasadnionym „heroizmem”, a wręcz frustracją, czyżby nie udało Ci sie podjąc żadnych dodatkowych działań, dzięki którym zyskałaby młodzież a przy okazji Twoi „mierni” koledzy po fachu? dzielenie sie wiedzą obejmuje nie tylko młodzież – skoro tacy beznadziejni są inni nauczyciele, to oświeć ich, pokaż jak mają uczyć, niech dobrych będzie więcej, wtedy skorzysta więcej uczniów, o to przecież chodzi, prawda? to egoistyczne zachowywać taką „olbrzymią wiedzę” tylko dla siebie…
Uważam, że Maja oświeciła ich, ale oni są tak cwani i wyrafinowani, że maja to głęboko w d……..i o takich Maja pisze. A przyznam osobiście, że takich jest 70 procent obecnie w szkołach.
Barbra,
+
Parkerze,
„Jak się można uczyć w szkole której się nie lubi, widziałeś grzesiu takiego cudaka?”
ale to chyba nie do mnie?
acz pewnie można, wszystko na tym świecie wspaniałym jest możliwe.
Masz rację, że postawy różne uczniów są często uwarunkowane przez nauczycieli i zawinione (ale też i przez rodziców, a i w jakimś stopniu przez samych uczniów, nie róbmy z młodzieży (bo ja dzieci nie uczę) bezwolnych i głupiutkich)
Parkerze, ilu znasz nauczycieli, ja rozumiem, że na podstawie obserwacji, ale w Polsce jest kilkuset tysięcy nauczycieli.
Ja widzę i widziałem słabych, ale widze też pasjonatów, zdolnych,mądrych, sympatycznych, siedzących po godzinach ze swoimi uczniami itd
Pracuję w szkole, gdzie uczniowie z przedmiotów zawodowych otrzymują nagrody na poziomie międzynarodowym, wyjeżdżają w nagrodę na staże do Brukseli lub do innych miast.
W drugiej szkole, gdzie pracuję, chłopaki z zawodówki mają okazję dzięki temu, że dyrekcji i nauczycielom się chce działać, mają okazję wyjechać na 2 tygodnie na praktyki zawodowe do Niemiec, mają okazję (niektórzy pewnie po raz pierwszy, bo to raczej są osoby z rodzin biednych czy nawet patologicznych) obaczyć Kraków, Goethe Institut, dowiedzieć się mnóstwa rzeczy i przeżyć coś, czego by nie mieli.
Itd
Teraz np. przygotowuję, by do obu szkół przyjechał Goethe Institut w ramach akcji Deutsch Wagen Tour, by młodzi mieli możliwość pouczyć się dojcza także w sposób inny, może ciekawszy niż na lekcjach od lektorów Goethe Institut.
Itd
Patrzę na inne przedmioty, na innych nauczycieli i nie dostrzegam u nich tego, co czytam w gazetach: roszczeniowości, frustracji, niechęci do uczniów.
A na pewno nie w takich rozmiarach, jak niektórzy sugerują.
Nieadwno Mariusz Max Kolonko powiedział w wywiadzie, że w telewizji jakiś gówniarz mówi mu, jak żyć.
Trochę to pasuje mi do radosnej twórczości róznych Radwanów o nauczycielach.
Anonim, spadaj, nie gadam z tobą, wielonickowcu:)
cvb, anonim to eltoro vel gekko, Parker to z życia szkoły.
Do Barbra
Nie zgadzam się z Twoimi poglądami na temat Maji. takich nauczycieli właśnie potrzeba jak ona, żeby przeciwstawili się temu barachło w oświacie, co obecnie funkcjonuje. Cytat twój ; „wręcz frustracją, czyżby nie udało Ci sie podjąc żadnych dodatkowych działań, dzięki którym zyskałaby młodzież a przy okazji Twoi ?mierni? koledzy po fachu? dzielenie sie wiedzą obejmuje nie tylko młodzież ? skoro tacy beznadziejni są inni nauczyciele, to oświeć ich, pokaż jak mają uczyć, niech dobrych będzie więcej, wtedy skorzysta więcej uczniów, o to przecież chodzi, prawda? to egoistyczne zachowywać taką ?olbrzymią wiedzę? tylko dla siebie?” bardzo nieładnie, nie odróżniasz podstawowych zasad w oświacie i broń Panie Boże mojego wnuka przed takim wychowawcą jak TY.
dziadek
Obecny system awansu uwłacza godności nauczyciela ( a wręcz godności ludzkiej), opiera się wyłącznie na gromadzeniu bezwartościowych papierków, nie ma nic wspólnego z rozwijaniem umiejętności dydaktycznych, a wręcz odciąga nauczyciela od jego prawdziwych obowiązków, pozwala dyrekcji na zrzucanie na „znajdujących sie na ścieżce awansu” nauczycieli najrozmaitszych zadań, które do nich nie należą i należec nie powinny (3/4 obowiazków nadzoru pedagogicznego, którego realizacja nalezy wyłącznie do dyrekcji, zrzucanych jest na awansujących nauczycieli). Ale za to po awansie na dyplomowanego można juz nauczycielowi n……….ć, choćby był całkiem beznadziejny.
@ync
A o czym można z MEN gadać i czemu ma służyć ta dyskusja skoro praktycznie wszystkie najważniejsze problemy polskiej edukacji wygenerowała sama biurokracja oświatowa???Ona za Boga się nie przyzna do tego i żadnych realnych (!!!) problemów, nie mówiąc już o rozwiązaniach, żyjąc w swoim cieplutkim papierowym świecie i go sobie, na papierze zmieniają…;-)
Z komisji edukacji polskiej stolicy wyszło pod koniec września do Premiera pismo z opisem 10 plag spadających na polską edukację.Na pierwszym miejscu była monstrualna biurokracja!!! Na co MEN piórem wicedyrektora departamentu kształcenia ogólnego Fronczka odpisał tak, że pismo do adresatów dotarło w przeddzień Dnia Edukacji. Tam pan Fronczek napisał na 16 stron, że jest byczo i żadnej zbędnej biurokracji nie ma – ot działania trzeba udokumentować…;-)
Aliści 15 października premier się osobiście pofatygował do „Gimnazjum na Twardej” w Warszawie w ramach obchodów i spotkał z Radą Pedagogiczną. Ta zaś mu wytłumaczyła na stosownych papierkach czym się musi zajmować. No i się premier strasznie zbulwersował(naprawdę albo dla mediów!) i panią Szumilas do pionu [naprawdę albo tylko medialnie;-)] postawił…
Jaki był skutek-ano na razie taki jak w linku –
http://www.men.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=3485%3Aszkoa-bez-zbdnej-biurokracji&catid=29%3Aministerstwo-pozostae-wydarzenia-edukacyjne&Itemid=53
Ale pan Zenon Fronczek ma się dobrze i pracuje nadal na swoim stołku w MEN…
Podobnie zresztą jak p.Emilia Woydyła (PSL)(Ta od KIPU;-)]- żona skazanego prawomocnym wyrokiem za paserstwo wicedyrektora od finansów(!) a potem p.o.dyrektora ORE Jarosława Woydyły (PSL) , który latem 2012 bo się jego karierą „Rzepa” zainteresowała…;-)
@ync
Jarosław Woydyła oczywiście latem 2012 „ustąpił”-tego słowa zabrakło…;-)
Nauczyciel – pobawmy sie modeliną – powinien dobrze zarabiać, to warunek podstawowy.
Studia nauczycielskie winny być zajęciem elitarnym, dostanie się na nie winno nobilitować zawodnika-studenta, który winien wiedzieć o sobie już na początku studiów, jakie posiada kompetencje psychologiczne, emocjonalne, społeczne i intelektualne – i w jaki sposób powinien je doskonalić. Tym samym powinien mieć wybitnych nauczycieli zawodu, Mistrzów w swoim fachu. Zatrudnienie na uczelni wybitnych nauczycieli praktyków powinno być elementem awansu zawodowego. Podobnie jak pisanie doktoratu i rozwój naukowy szczególnie wyróżniajacych się nauczycieli. Kontakt (stały!) uczelni z nauczycielami powinien być czymś tak naturalnym, jak (szukam metafory) konik morski na falach.
Adept sztuki nauczycielskiej winien stosunkowo dużo czasu spędzać w szkole jako pedagog pomocniczy. Awans zawodowy (zaznaczam – nauczyciele zarabiają dobrze ex definitione) winien być związany z zawodowym prestiżem, a nie z podwyżką uposażenia.
Wiem, że bredzę…
Wybaczcie piechocie…
Grześ, oczywiście że są różni nauczyciele, piszę o tym, nawet ci „źli” w mojej ocenie, odpowiednio pokierowani, mogą dobrze uczyć. Bo nie trzeba być geniuszem żeby być dobrym nauczycielem, trzeba chcieć.
I oczywiście że są dobre szkoły, są i złe.
I że rodziny są różne, wszystko to prawda. Tylko że na to że rodziny są różne nie mamy wpływu, każdemu wolno mieć dzieci, ale szkoły nie powinny być różne, i nauczyciele poniżej pewnego poziomu nie schodzić. Jak rodzice robią krzywdę dziecku, to los, jak instytucja państwowa, to niesprawiedliwość. A nauczyciel zły może na całym życiorysie zaważyć, Polska jest pełna Janków Muzykantów, to aktualna nowelka. Ilu jest statystycznie nauczycieli którzy robią krzywdę dzieciom? Będziemy się spierać ile procent 10 czy 30? Ile procent w podstawówkach krzyczy na dzieci co jest agresją słowną, co która nauczycielka poddaje swoich ulubionych uczniów mobbingowi? Powiedziała mi dyrektorka, KN. Jak dyrektor może wpływać na nauczycieli jak za agresję skierowaną wobec uczniów nie może zwolnić. Ja sam, w swoim domu doświadczyłem agresji ze strony nauczycielki, opiszę później.
…To co, trzeba wprowadzić odgórne limity, tzn, że każdego roku programowo uwalamy na egzaminie 90% nauczycieli?…
Ależ nie o to chodzi. Każdy awans w zdrowym tego sensie polega na tym, że wymagany do awansu poziom kompetencji wyróżnia kandydata od pozostałych (w kwestiach koniecznych do sprawności w zadaniach wynikających z awansu).
Taki, jak obecny „awans” jest jedynie protezą progresji finansowej zarobków, z braku mechanizmów uzależnienia wynagrodzenia od jakości pracy (państwowy dogmatyczny populizm ‚wszystkim po równo’).
To sprawia, że w tym karykaturalnym systemie „awansu”, gdzie programowo nie ma kultury rzetelności i mechanizmów weryfikacji wyniku a w dodatku kryteria są oderwane od rezultatu (opisują działania a nie ich wyniki), to właśnie jedyna furtka pozwalająca zdobyć podwyżki bez wypracowania wyniku. To taki system rodzi nieuprawnione roszczenia powszechnego uznania (i pieniędzy) za pomocą „awansu”. Czego wynikiem jest absolutnie powszechne i solidarne oszustwo środowiskowe, jakim jest realizacja procedur „awansowych”.
Wie o tym każdy kto tu pisze na blogu, a pierwszy ten, kto pierwszy zamieszcza belferblogowe obłudne i do cna zakłamane biadania o krzywdzie i poniżeniu ludu nauczycielskiego.
Krzywda owszem – jest, w postaci niewłaściwego wyboru i dopasowania ludzi do roli zawodowej, ale z pewnością nie jest ona z winy świata, rodziców i społeczeństwa. Krzywdę takimi nauczycielami ponosimy my, obywatele i przyszłe pokolenia i cała Polska.
Kto tego nie rozumie, nie dorósł ani do roli obywatela ani tym bardziej – nauczyciela czegokolwiek.
Anonim akurat rośnie sobie na innym polu i w innym kierunku, ale tak się składa, że w rejonach do których aspirują awansami nauczyciele.
Kto tam zresztą wie, czy anonimy nie są słane spod dużego palca sanhedrynu – wyjaśnią to ludowi mędrcy w jackowie i innych publikowanych tu anonimowych przecież w 100% komentarzach agro-grzesiów, problematycznych zdrowotnie i kopytnych wyznawców cnót kaliguli…
Wszystko to publikowane rzecz jasna, w imię krzewienia oświaty i edukacji nowoczesnymi formy komunikacji społecznej.
Tylko to wziąć na tableta i do szkoły, oczywiście nowoczesnym krokiem marszowym, cvb.
W 100% zgadzam się z anglistą- uczę ponad 30 lat /w różnych szkołach/ i wiem, że jakość pracy nie zależy od wynagrodzenia. W latach siedemdziesiątych, co dwa lata, wszyscy nauczyciele dostawali „po równo”, wszyscy byli po studiach lub solidnych wtedy szkołach pedagogicznych bez mgr- ale też byli dobrzy nauczyciele, z powołania i bylejacy! Biurokratyczny awans zawodowy nie odzwierciedla rzeczywistych umiejętności nauczyciela-poza tym Karta Nauczyciela czyni z dyplomowanego „świętą krowę” – jeśli był dobrym nauczycielem, będzie nim nadal , jeśli pracował na waciki , to dyplomowanie nic w jego pracy nie zmieni! A młodzi nauczyciele to są ci bez matematyki na maturze, to ci, którzy w pracy maturalnej z polskiego mogli zrobić 30 błędów ortograficznych i nie przeczytali w życiu żadnej ksiązki/nawet lektur/. Ale czy to jest ich wina, czy idiotycznych, nieustannych reform naszej edukacji?
Ich , tylko ich, bo gdyby chcieli to mogli się uczyć. A teraz niedojdy życiowe uczą dzieci i młodzież – nic nie rozumiejąc. wstyd mi za takich nauczycieli. W ciągu kilku lat zrobią dyplomowania i jacy to oni ważni. gdzie im do prawdziwych pedagogów. To przeważnie cwaniaki i krętacze. jak ich obserwuję to ż…..mi się chce. Taka jest prawda. Patrząc na nich, to przypominają mi oni obecna władzę wyzuci ze wszystkiego !
…Ale czy to jest ich wina, czy idiotycznych, nieustannych reform naszej edukacji?…
Nauka od nauczycielstwa: pobieranie kasy za niekompetencję serwowaną na własną prośbę, czyli zapisanie się „na nauczyciela”, to oczywiście wina… reform i zapewne Tuska, no i sanhedrynu, rzecz jasna.
Oszust nie jest winien niczemu, jest ofiarą systemu siłą zmuszającego do cynicznego wykoślawiania i małpowania przez siebie samego wybranej profesji.
Polonizm w czystej formie, społeczeństwu wypada na to powtórzyć finalny gest Witkacego, bo ucieczki od tej gęby pokazywanej przez „szkołę polską” – ni ma.
Mam pytania do Anonima, a kto wymyślił te wszystkie awanse? Tylko bez wykręcania języka, pseudofilozofii i w miarę prosto, do czego cię zawsze namawiałem, oczywiście jeżeli potrafisz. Jak już dokonasz analizy, to podziel się wnioskami.
Przy okazji; potrafisz czasami spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie prosto w oczy, cholerka, dzisiaj się nie uczesałem (to taka metafora)?
Ze swoje strony „uprzejmnie donaszam”, że zrobiłem wszystkie awanse normalnie i nie czuję się z tym ani lepiej, ani gorzej, jest mi to kompletnie obojętne.
Panie Dariuszu, Gospodarzu tego bloga
Poznałam Pana za pośrednictwem Pana książek. Szczególnie dwie pierwsze wywarły na mnie wielkie wrażenie i wielokrotnie były one dla mnie natchnieniem w pracy.Ponieważ zyskał Pan mój szacunek apeluję, aby przemyślał Pan koncepcję prowadzenia tego blogu.
Napisał Pan kiedyś – w odpowiedzi na moje niedowierzanie, że ma Pan problemy w pracy z młodzieżą – że nie może Pan zdradzić do końca koncepcji tego bloga. Zrozumiałam, że w zasadzie Pana wpisy to rodzaje prowokacji do dyskusji, niekoniecznie wpisy zgodne z Pana osobistym spojrzeniem na pracę nauczyciela.
Mam nadzieję, że zdarza się Panu czytać komentarze. Mam nadzieję, że dostrzega Pan jak dużo złości, zazdrości i spiskowej teorii dziejów pojawia się w komentarzach. Na tym Panu zależało? Czy zdarza się Panu zastanowić, że może swoimi wpisami – nie wyrażającymi osobistej opinii – przyczynia się Pan do eskalacji niezadowolenia?, że wydobywa na światło dzienne najczarniejszą stronę natury ludzkiej? Że ludzie rozrzucają złośliwości na prawo i lewo, pozbywają się osobistej odpowiedzialności za swoją pracę bo „oni” są winni (MEN, politycy, karierowicze, miernoty po studiach zaocznych itp.), lekceważą kolegów w poczuciu swojej wielkości i „jedynej słuszności?
Czy Komentujący to autentyczne postacie czy wielogłowe Hydry?
Proszę, niech Pan przemyśli to, co ma tu miejsce.
Marzy mi się rozmowa pomiędzy ludźmi szukającymi rozwiązań, szanującymi siebie nawzajem i dyskutującymi na temat Pana autentycznych i osobistych wpisów.
Moim zdaniem obecna koncepcja tego bloga uległa zdegenerowaniu i warto z niej zrezygnować. O czym informuję ze smutkiem. Ale także z należnym szacunkiem i wiarą w Pana uczciwość.
A szmal biorę tylko za rzetelnie wykonaną robotę i wcale się tego nie wstydzę.
…a jeszcze mi się zauważyło, na marginesie anglistycznym, że najbardziej „uwłacza godności ludzkiej” niezasłużone awansowanie do godności zwykłej prostackiej podłości…
Nie trzeba ludzkiej, wystarczy zawodowej – a jak wiadomo, narząd nieposiadany uwiera najbardziej.
Tjaaa… siłom i godnościom osobistom uwłaczaniu stanowcze nie!
Lepiej po angielsku (o, i tak tam rozumieją godność, dear) opuścić ten obcojęzyczny w formie i kapuściany w treści lektorat, niż sadzić takie anglizmy, od native-polonizmu nie do odróżnienia.
Adam, ty tak z żalu za rajem? Tyle jadu, że można by wytruć całą szkołę.
Nie p…. Anonim, bo oni maja wzięcie u dyrektorów szkół. Są niegroźni, zagłosują na nich na drugą kadencje. Jedzą jak psy z ręki. Wślizg robią głęboki, aż przykro patrzeć. A dyrektorom wcale nie chodzi o poziom w szkole, tylko o spokój i własny do d….przyspawany stołek. Rodzice mają w nosie szkołę . Łożą na komitet i nic nie kontrolują i jest hulaj dusza…..
To Tuska i Handkego ” dzieci „. Ostatnie roczniki wyżu 1983 – 1985 wyjechali na emigrację. Ostatnie ósme klasy, a pierwsze roczniki gimnazjalistów wchodzą na rynek pracy. Nic nie potrafią . Tylko mówić nieprawdę i być super cwaniakiem… Ale obciach oświatowy……
Przepraszam, miało być „czy to jest tylko ich wina”. Ale, poza tym, niech się Pan zdecyduje: albo niedojdy życiowe, albo cwaniaki i krętacze, bo to się wyklucza! Panie Anonim- spiskową teorią dziejów proszę mnie nie epatować- niech Pan prześledzi tzw. reformy oświaty, nowe podstawy programowe- co rok to inna, wymagania egzaminacyjne promujące minimum wiedzy /patrz: zdana matura za 30% pkt./itd….A zaczęło się od „genialnego” pomysłu stworzenia gimnazjów! W jednym ma Pan rację- ofiary systemu produkują biurokraci na kuratoryjnych i ministerialnych stołkach! Przecież jakoś na te premie trzeba zasłużyć
Ach, nauczycielko – nie ma żadnego spisku, poza tym, jaki głoszą solidarnie a wbrew faktom – nauczyciele.
Że rząd, ministerstwo, społeczeństwo, rodzice, świstaki oraz prądy morskie sprzysięgły się, aby „opluwać” i pozbawiać godności ludzkiej osobniki, okupujące masowo publiczne etaty nauczycieli.
Bo prawdziwi nauczyciele – zawodowi profesjonaliści, mają dość odpowiedzialności, dojrzałości, rozumu i samokrytycyzmu, aby odróżnić toksyczny bełkot zblatowanych etatami fałszywców od problemów i wyzwań fachu nauczycielskiego.
Nie jest dla nich problemem żaden spisek, ale kondycja szacownego niegdyś zawodu, sprowadzona na dno przez samozasiedlenie ochotniczymi niewykwalifikowanymi sublokatorami.
Tak na marginesie, nasza (niezamierzona przeze mnie) rozmowa z p. Chętkowskim zyskuje nowy wymiar osobistej i jednostronnej anonimowości.
Anonim wysyła, p. Chętkowski zatrzymuje dla siebie to, co świetnie wie, że nie chciałby się tym podzielić z innymi.
Jednak umie z upodobaniem cenzurować, szkoda że niezgodnie z regulaminem, bo akurat nie antysemickie i rasistowskie komentarze blokuje; wiszą one jego decyzją na blogu belferskim, jak znamienny sztandar korporacji zawodowej.
Mnie ten patognomoniczny i wymowny wybór pasi, strata, drodzy belfrzy – Wasza.
Pani Margolu,
dziękuję za ten głos. Przemyślę.
Pozdrawiam
Gospodarz
Ula-kula, Margola – zapraszam na spotkanie tutaj: http://www.osswiata.pl
Zapraszam na Kongres Obywatelski. Poprzedni oceniam krytycznie – zbyt dostojny i salonowy. Więc „zepsujmy” go, zróbmy jakąś zadymę. Zaśpiewajmy chórem:
i co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz
są takie rzeczy że nikt nie zaprzeczy
po co tu się głowić
Już każdy powiedział to co wiedział
trzy razy wysłuchał dobrze mnie
wszyscy zgadzają się ze sobą
a będzie nadal tak jak jest
Jestem pewien, że podchwyci to kilkaset gardeł. Wyobrażacie to sobie ?
Margolu, moim zdaniem wpisy Gospodarza zawierają osobiste poglądy i refleksje, a że często pisze nie wprost tylko uatrakcyjnia przekaz. Występująca tu ironia czy nawet sarkazm naprawę są bardzo czytelne, kto chce, zrozumie.
Tak to już jest, że popularni autorzy przyciągają osobniki pragnące zabłysnąć odbitym blaskiem, sami nie są wstanie nic sensownego wykrzesać. Mimo wszystko uważam, że wolność wypowiedzi (poza oczywistymi przypadkami łamania regulaminu) jest warunkiem koniecznym funkcjonowania rzetelnego blogu.
PS Ze względu na wykształcenie Gospodarza chętnie przeczytałbym od czasu do czasu jakieś rekomendacje czy nawet recenzje ciekawych lektur (niekoniecznie związanych z edukacją), chociaż zdaję sobie sprawę, że wykracza to nieco poza tematykę blogu.
…Mimo ataków i obśmiewania w mediach (link:zob. ostatni tekst o awansie), jest to najbardziej wykształcona grupa zawodowa w Polsce…
A jak zajrzeć do linka portalu nauczycielskiego, śmiać się rzeczywiście nie chce, ani sardonicznie, ani sarkastycznie…
Oto bowiem rzeczone „ataki i obśmiewanie”, cytowane p/link:
„…Już w 2008 roku Najwyższa Izba Kontroli wskazywała, że nauczyciele po zdobyciu najwyższego stopnia awansu nie mają motywacji do dalszego rozwoju. NIK alarmował wtedy, że system awansu powinien zostać zmodyfikowany,…”
Faktycznie, to wysiłki NIK są śmiechu warte, nie awansujący w trudzie i znoju w znienawidzonym systemie nauczyciele.
Na tym samym portalu, PONIŻEJ, coś poważniejszego o udrękach belferskiego awansu, otwarta ścieżka do kasy w „najlepiej wykształconej grupie zawodowej” – wyczuwacie Państwo ten subtelny sarkazm cytatu?
Jak poniżej, pisownia oryginalna:
„Plan rozwoju zawodowego nauczyciela mianowanego
16 październik (sic!) 2012
Autor: Anna Radzik
Nazwa szkoły: Gimnazjum nr 9 w Krakowie
Nauczany przedmiot: wychowanie fizyczne
Mam nadzieję, że komuś pomoże moja publikacja w stworzeniu własnego planu. Życzę powodzenia wszystkim dyplomującym się.”
Na pewno pomoże.
Takich ścieżek copy-paste cytowany przez autora portal nauczycielski, broniący tym zapewne profesji przed wyśmiewaniem przez kabaretowy NIK, zawiera multum.
Zaiste, po takim nieosłoniętym abażurem obłudy świetle ze strony państwowego urzędnika, jarzącym subtelną ironią swą heroicznie anarchistyczną postawę odpowiednim linkiem, może się tylko odbijać.
Jakby komu było za mało wiedzy i etyki nauczycielskiej serwowanej sobie wzajemnie w grze copy-paste, na tym samym portalu nauczycielskim, zupełnie na zamówienie szyte szkolenie, jeszcze podnoszące kwalifikacje na zapewne kolejny stopień awansu:
…Pragniemy zaprosić szkoły do aktywnego uczestnictwa w programie edukacyjnym ?Akademia Czystych Rąk Carex?. Na uczestników czekają materiały edukacyjne dla uczniów i nauczycieli w wersji drukowanej i elektronicznej. Na ich podstawie nauczyciele przeprowadzą lekcje…
(i tu suspens:)
…z higieny rąk, a uczniowie poprzez zabawę zapoznają się z tematami zdrowia oraz bakterii i wirusów. Szkole przyznamy Dyplom Szkoły Czystych Rąk…
I to będzie dopiero szkoła prawdziwie renomowana, świecąca blaskiem czystych od tonera kopiarek rąk!
Temat na kongres i przyśpiewkę, ync.
Gdzie indziej napisało mi się coś takiego (nie cofam ani jednego słowa!):
Każdy awans ma swoje cele i sens. Ma je do czasu. Czas awansu zawodowego ów sens stracił już dawno. J
Nie chcę utyskiwać za bardzo, powiem tylko, że w systemie awansu liczy się twardy rachunek ekonomiczny, a nie merytoryczna sprawność tych, którzy poszczególne stopnie awansu zdobywają. Czyni to całą ideę śmiechu wartą lub zaledwie cynicznego obliczania zysków. Bo awans się opłaca. Awansującym. Tracą na tym oczywiście organy prowadzące, więc chcą użyć bomby pacyfikującej wszystko i stawiającej nauczycieli w roli pokornych klientów: bez żadnych praw, z mnóstwem obowiązków i poczuciem, że jest się nędznym przedmiotem w ręku sił i kaprysów bóstwa lokalnego układu lub warunków ekonomicznych. Mam tu na myśli likwidację Karty nauczyciela.
Awans wyczerpał swoje możliwości z jeszcze jednego względu: same reguły awansu czyni wątpliwymi, ograniczając je niemalże do korespondencyjnego pokazania sprawności redakcyjnej w konstruowaniu teczki. Niewiele ponad to.
Panie Dariuszu, nawiązując do wypowiedzi Margoli i Pana, myślę, żę formuła tego blogu jest dobra. Rzuca Pan swoje przemyślenia, oparte na szkolnych wydarzeniach, często przyprawione ironicznym dystansem. Owszem, mółby Pan pokusić się o zsumowanie naszych wypowiedzi, wzorem, np. Janiny Paradowskiej, lecz wówczas pokazałby Pan gębę belfra. Takiego, który stara się forsować własne zdanie, czyli przynudza, faworyzująć opinie jednych blogowiczów kosztem innych. Dotychczasowa wersja blogu, pozwala na zapoznanie się często ze skrajnymi opiniami, nierzadko nacechowanymi dużym ładunkiem ekspresji. Jakże to rozprasza monotonię naszych nasiadówek, szumnie zwanych radami pedagogicznymi. Czytając komentarze blogowiczów, można dołączyć do narzekających lub tych, którzy mają sensowne pomysły. Można również ćwiczyć swoją cierpliwość, czytając wypowiedzi, które nawet nie powinny być wypowiadane u cioci na imieninach. A dla belfra dokonywanie analiz i dobrych wyborów jest ważną sprawą.
Pozdrawiam,
@Margola do Dariusza Chętkowskiego
„Zrozumiałam, że w zasadzie Pana wpisy to rodzaje prowokacji do dyskusji, niekoniecznie wpisy zgodne z Pana osobistym spojrzeniem na pracę nauczyciela”.
………………………………………………
Ja również zauważyłem, że pan Dariusz często zakłamuje rzeczywistość pracy nauczyciela. Jeśli tego nie robi świadomie, to należałoby zadać pytanie – co jest gorsze – premedytacja czy ignorancja?
Praca nauczyciela opowiedziana na BelferBlogu ma się do rzeczywistości pokoju nauczycielskiego jak „Czterej pancerni i pies” do rzeczywistej wojny. Przeciętny internetowy hejter dostrzega tu wyłącznie walkę o przywileje społeczne i narzucanie politycznych racji. Oliwy do ognia dolewają osobnicy pokroju Mai, którzy w pracy nauczyciela upatrują źródło zaspokojenia swoich potrzeb emocjonalnych, chorej rywalizacji i narcystycznych ambicji, dając tym asumpt urzędnikom do tworzenia standardów z zaburzeń.
Szkoła zawsze przegrywała z rodzicami, rówieśnikami, religijnymi przewodnikami, telewizją i gazetami. Obecnie przegrywa w sposób kompromitujący z Internetem. Podtrzymywanie XIX-wiecznego mitu o nauczycielu-Prometeuszu, jedynym wiecznie niedocenianym zaczyna być żenujące. Poprosiłbym o urealnienie wpisów.
Obecność hejterów na blogu świadczy o tym, że
Mni – reprezentujesz przykład urzędniczej duszy. Walczącej zawzięcie o swoje racje i nie dopuszczasz innego punktu widzenia na oświatę. Bardzo krytycznego. A taki w moim odczuciu reprezentuje Maja. Bo prawdę powiedziawszy po co nam awanse zawodowe. Wali prosto z mostu o awansach, koleżankach i to ma sens obecnego życia.
@AdaWOjak –
Aż tak mocno nie walczę o swoje racje. Wydaje mi się, że nie są one zbieżne z poglądami urzędników. Wolałbym mieć szkołę profesjonalistów, a nie pasjonatów, taką, gdzie przewidywalny nauczyciel przestrzega urealnionych procedur w pracy na rzecz szkoły, a jeśli chce w niej realizować jakieś swoje pasje, ambicje czy awanse, to robi to z własnej woli po godzinach.
Model urzędniczy zakłada istnienie nauczyciela idealnego – pasjonata, na którym wymusza się darmową pracę po godzinach i na tej podstawie ocenia jego wartość. Stad też pomysły m.in. na godziny karciane, szkoły z pasją, szkoły z klasą, awanse zawodowe. Proszę zauważyć, że prawie każdy taki pasjonat próbujący sprostać oczekiwaniom urzędników (i własnych mistycznych przemyśleń na temat własnej misji pedagogicznej) ma silne poczucie niesprawiedliwości i obnosi się po forach z mniej lub bardziej jawną pretensją, często wręcz wściekłością na swoich kolegów po fachu.
Dla mnie Maja to osoba właśnie mająca duszę nauczycielską. Cóż może być bardziej realnego niż podziękowanie za pracę przez uczniów. Wbrew pozorom uczniowie potrzebują autorytetów, które w obecnym systemie oświatowym zostały celowo wyniszczone. To widać w szkołach bardzo wyraźnie. Kto za to odpowiada – urzędnicy i dyrektorzy szkół. Jestem zwolennikiem rzetelności, a jej obecnie w szkołach bardzo brakuje. Mogę podawać dziesiątki przykładów nieuczciwości, która jest tolerowana na każdym szczeblu. Ponadto praca, poświęcenie się dla uczniów powinno być oceniane przez pryzmat wiarygodności , a nie teczki awansowej. Totalna bzdura, która 12 lat już funkcjonuje. I kto za takie idiotyzmy odpowiada, ??? CI co rządzą nami.
Bardzo podoba i się również wpis Wiktora.