Na problemy testy i sprawdziany

W liceach trwa w najlepsze sprawdzanie, co sobą reprezentuje świeży narybek uczniów. W tym celu przeprowadza się liczne testy diagnostyczne i sprawdziany kompetencji kluczowych. Ze wszystkich nieomal przedmiotów. Wprawdzie słynny Lorek apeluje do nauczycieli, aby zrezygnowali z tych testów, ale na próżno (zob. „Apel o opamiętanie w sytuacji opętania”). Polska szkoła wciąż sprawdza, klasyfikuje i dzieli.

Przygotowałem i przeprowadziłem sprawdzian diagnostyczny w klasie pierwszej, mimo że sercem popieram apel Grzegorza Lorka. Pozwolę sobie zwalić winę na dyrekcję, gdyż to ona przydzieliła mi taki obowiązek i nieprzekraczalny czas realizacji do końca września. Jak nie wykonam zadania, będę miał kłopoty. Czy w dzisiejszych czasach można poświęcać się dla uczniów?

Ktoś mógłby powiedzieć, że testowanie jest niepotrzebne, gdyż uczniowie przyszli do liceum ze świadectwem ukończenia gimnazjum, gdzie czarno na białym jest napisane, jaki poziom reprezentują. Do tego zdali zewnętrzny egzamin i otrzymali wyniki, na podstawie których zostali przyjęci do nowej szkoły. A zatem – znowu ktoś mógłby powiedzieć – test kompetencji w pierwszej klasie liceum podważa zaufanie do nauczycieli gimnazjum (nie ufa się ich ocenom) oraz do egzaminatorów (nie ufa się wynikom egzaminu).

Odpowiem na te uwagi, z pozoru słuszne, wyjaśnieniem, jak działa na młody mózg każda przerwa w nauce. Otóż wystarczy weekend, aby uczeń zapomniał, czego się uczył przez cały tydzień. Po świętach ludzie nie pamiętają nawet, ile jest dwa plus dwa, a po feriach nie wiedzą, jak się nazywają. Na pierwszoklasistów zaś, jak dobrze wiemy, podziałały wakacje, dlatego istnieje obawa, że gdzieś uleciała cała wiedza, jaką wbijano im do głów w gimnazjum. I – zapewniam – tego właśnie dowodzą testy.

Moja klasa ma już za sobą test kompetencji. Wyniki są takie jak w całej Polsce, czyli złe. Niczego innego się nie spodziewaliśmy. Testy są tak skonstruowane, że mysz się nie przeciśnie. A tym bardziej jakiś geniusz. Nie ma mowy! Dopiero jak wdrożymy program naprawczy, uratujemy sytuację. Do czasu, ma się rozumieć. Po skończeniu liceum na mózgi absolwentów podziałają najdłuższe wakacje i znowu ich wiedza pryśnie niczym mydlana bańka. To już jednak będzie problem wykładowców na uczelniach. Tam przecież też robi się testy kompetencji.