Bezpiecznie w oku kamery
Priorytetem ministerialnym na ten rok szkolny jest bezpieczeństwo. Programy wychowawcze, jakie aktualnie powstają w szkołach, muszą uwzględniać to zadanie w sposób szczególny. Dla ewentualnych kontrolerów trzeba czarno na białym napisać, że robimy wszystko, aby było bezpiecznie. Do szkół dotarł list Krystyny Szumilas, w którym pani minister informuje:
„Dbałość o bezpieczeństwo i wychowanie uczniów jest obowiązkiem szkoły przez cały czas jej działalności. Warto jednak w sposób szczególny podkreślić rolę, jaką w działaniach szkoły pełnią wychowanie i zapewnienie uczniom poczucia bezpieczeństwa. Dlatego też proponuję, aby nowy rok szkolny był „Rokiem Bezpiecznej Szkoły” i aby działania środowiska oświatowego skupiły się w najbliższych miesiącach właśnie na sprawach bezpieczeństwa i wychowania.” (zob. źródło)
W oświacie, zdominowanej przez ciągłe kontrole, dbanie o bezpieczeństwo rozumie się w sposób szczególny, a mianowicie, że ma być więcej drzwi bez klamek (np. wejściowych do szkoły, do pokoju nauczycielskiego, do gabinetów – od zewnątrz wszystkie otwierają się tylko na klucz), więcej kamer, więcej czujników ruchu i więcej sprzętu do nagrywania tego, co dzieje się w placówce. Tam, gdzie rodzice są zamożniejsi, zatrudnia się jeszcze ochroniarzy. Bezpieczeństwo w szkole coraz częściej zapewniane jest przez monitoring, a nie dzięki stosunkom międzyludzkim.
Komentarze
pod hasłem „szkoła” pojawia się w grafice googli pewien obrazek:
http://misscreative.nablogu.pl/2012/09/01/czy-szkola-to-tylko-zlo-konieczne/
Tak jak to „od zawsze” pisałem na tym blogu i co było głównym powodem mojego zaśmiecania tutejszej cyfrowej przestrzeni.
Warto przyglądać się amerykańskiej szkole gdyż w Polsce prędzej czy później kopiuje się wiele amerykańskich rozwiązań. Głupio czy mądrze, ale „się” kopiuje. Ciekawym jest, że „się” odnosi się zarówno do rozwiązań odgórnych jak i do oddolnych pomysłów.
Zastanawiało mnie też „od zawsze” jak inne narody/społeczeństwa/ludzie do tego kopiowania amerykańszczyzny podchodzą i dlatego tak ceniłem i byłem wdzięczny za każdy wpis spoza Polski i spoza USA. Tzw. „benchmarking”, czyli porównania z innymi krajami i z ich rozwiązaniami oświatowymi.
Czyżby recepta polegająca na zatomizowaniu się stosunków międzyludzkich i na zastapieniu kontekstualnego, kulturowego kleju tych stosunków przepisami prawa była na świecie uniwersalna? W USA czy w Londynie rozumiałbym z powodu „melting pot”. Ale w Polsce?
Życie samo przynosi komentarz do tezy, czy „w oku kamery jest bezpiecznie”:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12507454,Uczniowie_zlizuja_bita_smietane_z_kolan_ksiedza_dyrektora_.html
Ja już nie wiem, co powiedzieć. Moje dzieciaki, z których troje kończyło salezjańskie szkoły, takich rzeczy nie opowiadało…
To jest chore!!!! Moja szkoła broniła się długo, ale ponieważ wszyscy mieli już kamery, to i my mamy… ale po co? Pani woźna przy wejściu, lubiana i szanowana przez uczniów, radzi sobie, jak radziła. A pieniądze, które mozna było wydac na książki do biblioteki, pooooszły!
No, jeszcze nie mamy identyfikatorów i drzwi bez klamek.
anglista 18 września o godz. 19:01
„No, jeszcze nie mamy identyfikatorów i drzwi bez klamek.”
Na całe szczęście przepustki do ubikacji, do holu, do biblioteki, do sekretariatu uczniom wydajecie?
Jako angliście nie sprawi tobie kłopotu wpisanie w google-obrazki „bathroom pass” albo „hall pass”.
Ja już nie wiem, co powiedzieć. Moje dzieciaki, z których troje kończyło salezjańskie szkoły, takich rzeczy nie opowiadało?
A takie opowiadało?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12507454,Uczniowie_zlizuja_bita_smietane_z_kolan_ksiedza_dyrektora_.html
Przepraszam, bo miałem nie zaglądać, ale jak to zobaczyłem to co wklejam, to sobie o zza kałuży przypomniałem. Nie mogłem się powstrzymać, bo pamiętałem te zachwyty nad Salezjanami, a tu zaglądam żeby wkleić, a tu przypadkowo znów przechwałki, co za zbieg okoliczności:))))))))
Przeciez oczywiscie, ze tak musi byc. Kamery nie zapobiegaja przestepstwom, ale je przynajmniej dokumentuja. A wnioskujac z ostatnich komentarzy w szkolach za wesolo nie jest, ani dla uczniow, ani nauczycieli.
Jedna tak Pani ostatnio wystapila z pretensjami, ze nauczycielka „poleciala z morda na policje”, wiec poziom rodzicow i uczniow musi byc baaardzo ciekawy. Gites mana, nie? Karyna! Daje na kablarke, co do psow poleciala. Ciekawe ile ma dziargow i sznytow?
Pozdrawiam. (?)
a u nas są drzwi bez klamek, są kamery, nie ma bójek…
Big Brother is watching You….
@parker
aby napisać wpis z 18 września o godz. 22:36 musiałeś najpierw przeczytać mój z 18 września o godz. 17:56.
W swoim wpisie odniosłem się (oraz podałem link) do tego samego artykułu co ty 5 godzin później. To się nazywa gonić w pietkę.
Napisałbym ci jeszcze coś, ale właśnie słucham kolejnej piosenki Prince Royce, czyli repertuar dla egzaltowanych gimnazjalistek. Czuję się, jakby mi któraś piankę do golenia zlizywała z golenia tak więc nie mam siły wyzwierzać się na ciebie.
Salezjanie, do których gimnazjum (i liceum) chodziły dzieciaki mieli dewizę, pod którą kto jak kto, ale ty z pewnością byś się podpisał. „Dla nas nie jest najważniejsze, aby uczniowie mieli same piątki i wygrywali wszystkie konkursy, ale aby czuli się w naszej szkole kochani i szczęśliwi”.
Mnie się za bardzo nie podobało (wiesz – ten ojciec choleryk i despota, zresztą znasz mnie dobrze), ale kto wygrał ze swoją żoną?
Jak na razie eksperyment z Salezjanami nie był gorszy niż z państwowymi szkołami. Bez zachwytów nad akademickimi rezultatami, ale w depresję nie wpadli, lat nie powtarzali, prace jakieś łapią, tak samo nie wiedzą czego się uczyć dalej, itd. Jednym słowem normalka. Najstarsza córa po żeńskim liceum (nie salezjańskim, sama wybrała) wiarę dokumentnie straciła, ślub był już „wojowniczo cywilny”. Młodsza po Salezjanach nie zapowiada się na radykałkę.
Drzwi bez klamek, kamery….. czy uczniowie i nauczyciele mają się juz teraz całkowicie czuć jak w więzieniu? a może na oddziale psychiatrycznym?
No cóż nie wiele brakowało do policji w szkole, wykrywaczach metali przy drzwiach, kart wejściowych i powszechnego kroju ubioru uczniowskiego. U nas do ochrony wystarczy groźny z wyglądu tercjan wspomagany przez kamery na zewnątrz. Są dyżury prowadzone przez nauczycieli. Chyba żyje w zupełnie innym świecie… takim typowo bytomskim.
Od początku roku szkolnego mamy kamery nawet w toaletach i z widokiem na prysznice, a szafa obsługująca cały system monitoringu jest znacznie większa niż szafa obsługująca sieć informatyczną.
Szkoła to nie więzienie, a uczniowie to nawet nie potencjalni przestępcy.