Romantyzm po reformie

Był czas, kiedy romantyzm omawiano w szkole średniej cały rok. W czteroletnim liceum poświęcano na to całą drugą klasę. Gdy odjęto jeden rok nauczania, najbardziej stracił na tym romantyzm. Musiał bowiem ustąpić miejsca pozytywizmowi i młodej Polsce. W klasie drugiej omawiano już trzy epoki.

W tym roku wchodzi do liceów kolejna reforma. I znowu bardzo uderza w romantyzm. W wielu podręcznikach i proponowanych programach został on dołączony do klasy pierwszej, wypadnie więc na maj i czerwiec, obok antyku, średniowiecza, renesansu, baroku i oświecenia. Szósta epoka w klasie pierwszej, czyli nic ważnego.

Można, oczywiście, przerzucić romantyzm do klasy drugiej, ale wtedy nie byłoby co robić w klasie pierwszej. W podstawie programowej w obowiązkowym kanonie lektur jest bowiem tylko – na pięć epok – Bogurodzica, pieśni oraz treny J. Kochanowskiego i nic więcej. Plus, ma się rozumieć, dowolne książki, które nauczyciel może uczniom zalecić do przeczytania, ale nie musi. Matura na poziomie podstawowym będzie tylko z dzieł obowiązkowych, bo inaczej być nie może. Ponieważ w klasie pierwszej entuzjazm uczniów do czytania jest największy, należy go wykorzystać na poznawanie obowiązkowej klasyki. Później może być trudniej. Dlatego w wielu nowych podręcznikach romantyzm pojawia się właśnie w klasie pierwszej.

Chociaż maj i czerwiec nie sprzyjają nauce, raczej nie będzie problemów z omówieniem wszystkich obowiązkowych lektur z epoki romantyzmu. To bowiem tylko dwa dzieła – „Dziady cz. III” i „Pan Tadeusz”. Reszta jest dobrowolna. A ponieważ młodzież nie jest głupia, może przyjąć postawę: „jak nie muszem, to nie chcem”.

Różnie być może. Epoka romantyzmu przejadła się chyba bardziej MEN niż samym uczniom. W nowym kanonie lektur na poziomie podstawowym nie ma nawet wzmianki o dramatach Słowackiego czy Krasińskiego, a nie tak dawno była z tego matura dla wszystkich. Krasińskiego i Słowackiego omawiało się solidnie nawet w klasach matematyczno-fizycznych. Teraz nie trzeba. Ten rarytas zostawiono tylko dla humanistów.

Całą edukację licealną w zakresie romantyzmu można oprzeć na dwóch dziełach Mickiewicza – „Dziadach” i „Panu Tadeuszu”. Reszta – wola Boża. Po takiej edukacji możemy nie znaleźć Polaka, który będzie wiedział nie to, że Słowacki wielkim poetą był, tylko że w ogóle ktoś taki był.