Fałszowanie egzaminów
Nauczyciele dyskutują o zjawisku fałszowania egzaminów. Chodzi o przypadek nagłośniony przez media: pracownicy szkoły podstawowej pozmieniali dzieciom odpowiedzi. Po wykryciu przestępstwa dyrektorka podała się do dymisji, winnym grożą poważne kary (zob. info). Rozmawiam z kolegami, wszyscy pytamy, jak to jest możliwe.
Procedura egzaminu wymaga, aby w sali, przy świadku, którym jest uczeń, włożyć testy do koperty i zakleić. Tak robi się w liceum. Nazwisko ucznia-świadka wpisywane jest do protokołu. Koperty nie da się ponownie otworzyć bez rozerwania. Dyrekcji nie ma na egzaminie, obecni są nauczyciele, członkowie zespołu. Skoro można było później nanosić poprawki, koperta z testami musiała nie zostać zaklejona na sali. To wbrew regulaminowi, a za to odpowiada zarówno komisja, jak i dyrekcja. Nanoszenie poprawek musiało zatem zostać wcześniej zaplanowane. Kto wydał polecenie, aby nie zaklejać kopert? Kto się na to zgodził, kto nie protestował? Obawiam się, że w tę sprawę jest zamieszanych wiele osób.
Kolega powiedział, że kraść też trzeba umieć. Wydaje mi się, że to zły komentarz. Nauczyciele i dyrekcja, którzy wpadli na poprawianiu testów, nie są idiotami bez piątej klepki, lecz przestępcami. To prawda, że nie umieli „kraść”, bowiem zmienili swoim uczniom odpowiedzi także z poprawnych na błędne (istnieją różne formaty testów, nie we wszystkich np. odpowiedź B jest poprawna). Jednak zwracanie uwagi na idiotyzm przedsięwzięcia osłabia wymiar moralny zjawiska. Autor artykułu w „Gazecie Wyborczej” napisał, że przypadki fałszowania testów – w domyśle „przez nauczycieli” – zdarzają się co roku. To bulwersuje jeszcze bardziej. Dlatego nie ma tu się z czego śmiać, trzeba raczej zapłakać i potępić. Przynajmniej taka powinna być reakcja nauczycieli, natomiast inne profesje mają prawo zrywać boki ze śmiechu.
Oszuści są od czasów starożytnych Sumerów, więc nie ma się czemu dziwić. Należy raczej poczynić wszelkie możliwe kroki, aby łamanie prawa było szybko wykrywane i nieuchronnie karane. Oszustwo w każdym zawodzie jest czymś złym, ale nauczyciela hańbi najbardziej. Dlatego należy zrobić wszystko, aby takie przypadki nie zdarzały się co roku, lecz były szczególnym wyjątkiem, karanym przez prawo i piętnowanym przez środowisko.
Komentarze
Lepiej późno niż wcale – to o komentarzu Gospodarza.
Nie patologie wyznaczają godność zawodu, ale reakcja środowiska na te patologie i tu Gospodarz daje swym komentarzem przykład.
Niepotrzebne aluzje i insynuacje, że „inne zawody” mogą się za to z nauczycieli śmiać, bynajmniej, za zwalczanie patologii we własnym środowisku należy się szacunek.
Jakiś czas temu, na tym blogu trwała jednak zażarta dyskusja o tym, jak to, zdaniem nauczycieli, komisje egzaminacyjne mają rzekomo zakaz wstawania z krzeseł i nadzorowania przebiegu egzaminów.
Co nie jest oczywiście, w świetle prawa – prawdą, a przeciwnie, obowiązek kontroli przeciw ściąganiu – mają.
Podobnie, jak zadbanie o wodę na egzaminie, wbrew opinii wielu wypowiadających się tu nauczycieli.
Jak druzgocący może mieć wpływ propagowanie w środowisku fałszu i bezprawia, na przykład takimi jak wspomniane wyżej postawami w dyskusji o zadaniach komisji dowodzi ten przykład:
„30 sierpeckich licealistów wpadło na maturze z chemii; … Powtarzające się bezsensowne odpowiedzi w sposób ewidentny świadczyły, że tam się odbywało ściąganie – mówi szefowa OKE … pani dyrektor /szkoły, odpowiedzialna z egzamin/ wyraża /na stronie www szkoły/ m.in. przekonanie, że wszystkie zespoły nadzorujące przebieg egzaminów maturalnych w jej szkole ‚z powierzonych zadań wywiązały się należycie’.”
http://tinyurl.com/d4pp56g
Zdaje się, jakby pani dyrektor z Sierpca uczestniczyła tu, w blogowym zamawianiu rzeczywistości i norm prawnych, przynosząc wstyd swej profesji.
Na szczęście, po dzisiejszym wpisie Gospodarza, sądzę, że wreszcie nieuczciwi nauczyciele nie będą już tak ochotni na blogu do eksponowania swych przewin jako krzywd.
I chwała za to.
Zgadzam się; w sumie szokujące są te doniesienia; mnie szokujące tym bardziej, ze widzę, jak bardzo dyrekcja w moje szkole przestrzega procedur, jak ciągle i ciągle o nich przypomina.
Zgadzam się też, że takie przypadku powinny być wyjątkowo napiętnowane, a odpowiedzialni – ponieść surowe konsekwencje.
A tu przykład, że także na maturze dochodzi do takich przekrętów:
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/maturzysci-z-sierpca-sciagali-na-chemii-poprawka-d,1,5178160,region-wiadomosc.html
mada
3 lipca o godz. 14:54
„A tu przykład, że także na maturze dochodzi do takich przekrętów:
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/maturzysci-z-sierpca-sciagali-na-chemii-poprawka-d,1,5178160,region-wiadomosc.html”
To po prostu skandal.
Dziwię się, że oszukujący maturzyści nie ponieśli w sumie żadnej kary.
Chemia nie jest przedmiotem obowiązkowym i nie zdanie jej nie powoduje nie zdania całej matury.
W dodatku owi oszuści będą mogli na koszt podatników powtórzyć egzamin. Może nawet znowu będą próbowali ściągać – w końcu co mają do stracenia?
Za takie oszustwo dostaje się w cywilizowanym państwie – np Kanadzie – „wilczy bilet” – nie tylko zostaje się wyrzuconym z uczelni, ale praktycznie przekreślone zostają szansę na dalsze studiowanie na jakiejkolwiek innej uczelni. Może i u nas powinno się wprowadzić dotkliwe kary za tego typu próby oszustwa?
Natomiast sytuacja przedstawiona przez gospodarza jest faktycznie żenująca. Odpowiedzialni za to oszustwo nauczyciele powinni nie tylko stracić pracę, ale stracić prawo wykonywania zawodu nauczyciela na zawsze.
Zgadzam się: nauczyciele powinni stracić prawo wykonywania zawodu. Ukarani powinni być również ci nauczyciele, którzy nie dopełnili swojego obowiązku podczas egzaminu w Sierpcu. Są powoływani do zespołów nadzorujących, żeby nadzorować. To jest także ich (nasza) praca, do diabła!!!
Ja również potępiam nieuczciwych nauczycieli, jednocześnie stawiam pytanie o przyczynę nieetycznego ich zachowania. Wydaje się, iż nie zrobili tego z nudów. Moze w ten sposób chcieli wykazać, że wyniki ich szkoły zwyżkują, gdyż groziło im widmo likwidacji? Ale to nie może ich usprawiedliwiać, tak jak EWD nie może być miernikiem pracy każdej szkoły.
Czy to jednak nie dowodzi wartości demokratycznej kontroli nad oświatą publiczną i cennej roli wolnych mediów?
Przypadki jak wyżej, belferskiego łamania prawa i zasad, powszechne w szkole powszechnej, znane każdemu i na blogu także opisywane, wypierane w dyskusji, kiedy znalazły się w mediach – potępione zgodnym chórem, pod batutą Gospodarza.
Przebudzenie czy oportunizm?
A może po prostu strach przed burzą na własnych podwórkach, wymuszający zmianę frontu.
Tak czy siak, chwilo oczyszczenia oświaty publicznej – trwaj.
🙂 🙂 🙂
Artykuł stary, nudny, ale forum niezwykle interesujące:
http://www.profesor.pl/publikacja,9669,Artykuly,Blaski-i-cienie-awansu-zawodowego-nauczycieli
@Ino
Podpisuję się pod Twoimi słowami. Postawiłeś bardzo istotne pytanie: „… o przyczynę nieetycznego ich zachowania. ”
Próbuję odpowiedzieć nie wprost, również pytaniem: dlaczego „wszyscy” oszukiwaliśmy za komuny ? Teraz bywa tak, że szczycimy się naszymi oszustwami w tamtych czasach. Może ci nauczyciele zrobią to samo za 30 lat ? Może będą mówić, że przyczynili się do obalenia systemu testocentrycznego ?
Tu fragment większej całości: „Fallite fallentes (oszukujcie oszukujących ? Owidiusz). ?Szkoła tak naprawdę jest oszustwem? ? prof. Zbigniew Kwieciński. ?Dzisiejsza szkoła to twór oparty na misternej fikcji! Co innego się deklaruje, a co innego robi.? ? dr Marzena Żylińska. Wszyscy uczestnicy szkoły oszukują się nawzajem, wszyscy jesteśmy ofiarami tego zjawiska. Dziecko/nauczyciel (sic!) przychodzi do szkoły z entuzjazmem i ufnością. Po kilku latach zauważa, że nie jest w stanie sprostać wymaganiom systemu, więc zaczyna ratować się działaniami pozornymi, mniej lub bardziej finezyjnymi oszustwami, ucieczką-emigracją wewnętrzną.”
Dla jasności: też potępiam działania nauczycieli opisane przez Gospodarza. Ale potępiam również cały system edukacji za to, że szkodzi mojemu dziecku, że działa wbrew jego możliwościom, potrzebom i interesom, że przygotowuje moje dziecko do życie w świecie, który już nie istnieje, że jest oparty na fałszywych zasadach, że jest wewnętrznie sprzeczny, że jest sprzeczny z otaczającą rzeczywistością, że zmusza nauczycieli i uczniów do działań niepotrzebnych i pozbawionych sensu. Potępiam tak samo, jak system komunistyczny. Gdy siedzieliśmy w środku Peerelu, to większość z nas nie rozumiała dokładnie całego bezsensu tego sytemu. Dopiero wyjście poza chory system pozwoliło nam zobaczyć jego absurdalność i szkodliwość. Im większy dystans, tym lepsze pole widzenia.
W ubiegłym roku OKE w Łodzi unieważnila z powodu ściągania 53 prace maturalne z chemii w dwóch liceach w Ostrowcu Św. Bilans sprawy jest póki co taki: 1. Prokuratura rejonowa w Łodzi dwukrotnie oddaliła skargę maturzystów (i ich rodziców) nie widząc znamion przestępstwa w postępowaniu egzaminatorów maturalnych z chemii i uznając fakt ściągania za udowodniony; 2. Kontrola z NIK w OKE stwierdziła uchybienia w obowiązującym prawie, co spowodowało wystąpienie do MEN o zmianę prawa. Sprawa odbędzie sie jeszcze w WSA, bowiem tam rownież maturzyści złożyli skargę na działanie OKE. Sprawa bedzie więc trwać. Nikt z dyrektorów szkół ani n-li nie doznał żadnego uszczerbku z powodu ściągania w ich szkołach. Maturzyści ponownie zdali egzamin. Chodzą w aureoli niewinności, na która w ub. roku skutecznie pracowały media.
Niedawno czytałem gdzieś w Internecie, że w polskich szkołach ma podobno istnieć jakiś nie dla wszystkich jawny program niszczenia dzieci i młodzieży pochodzenia tzw. aryjskiego, przejawiający się szykanami, jak celowe zaniżanie im ocen przez nauczycieli z cosa nostry, czy przy zaliczeniach stawianie wymagań nie do spełnienia, albo nękanie psychiczne, wpływanie na obniżenie samooceny, sprzyjanie konfliktom z rówieśnikami, celowe wykluczenie poza grupę rówieśniczą, deprawację, itd. To taki podobno Katyń ? light, albo Powstanie Warszawskie light, pozwalające wyeliminować przyszłą inteligencję polską, jako większościową konkurencję dla tej niepolskiej. Jak o tym czytałem, to wierzyć mi się nie chciało, choć są rzeczy na Niebie i Ziemi jak powszechnie wiadomo. Jednak po tej ?wpadce?, kiedy nauczyciele zostali złapani za ręką przy zaniżaniu uczniom ocen, z czystej ciekawości sprawdziłbym, komu zaniżono, a jeśli komuś podwyższono, to komu? Tak na wszelki wypadek.
@ync, ino, Darek, hilda
Zgadzam się z waszym zdaniem.
@mada
W mojej szkole dyrekcja też nieustannie o tym przypomina.
@Gekko, skąd to przeświadczenie, że nauczyciele, którzy piszą na tym blogu są nieuczciwi, masz dowody ich oszustw?
„Na szczęście, po dzisiejszym wpisie Gospodarza, sądzę, że wreszcie nieuczciwi nauczyciele nie będą już tak ochotni na blogu do eksponowania swych przewin jako krzywd.”
@Miś Uszatek
4 lipca o godz. 1:02
„Jednak po tej ?wpadce?, kiedy nauczyciele zostali złapani za ręką przy zaniżaniu uczniom ocen, z czystej ciekawości sprawdziłbym, komu zaniżono, a jeśli komuś podwyższono, to komu? Tak na wszelki wypadek.”
@Misiu, Uszatku, nauczyciele chcieli dobrze, a tylko wyszło, jak zwykle. Bo jak napisał Gospodarz blogu, powołując się na złotą myśl kolegi – kraść też trzeba umieć…
W oryginale (info) brzmiało to tak:
„Nie we wszystkich jednak była to „fachowa” praca, bo odpowiedzi poprawiano również z dobrych na złe. – Prawdopodobnie ktoś, poprawiając, zapomniał, że arkusze mają warianty odpowiedzi i podstawił swój zły szablon, w wyniku czego niektórzy uczniowie mieli nawet 14 punktów mniej…”
Raczej na dywersję to mi nie wygląda, tylko na totalny BIP (Brak Inteligencji Podstawowej) i ZIS (Zanik Instynktu Samozachowawczego).
@hilda
3 lipca o godz. 10:55
„Jak tak prześledzić wpisy na tym ?niby? oświatowym blogu, to większość wypowiadających się tu ?znawców? oświaty to ludzie, którzy tak naprawdę nie mają z nią od strony zawodowej nic wspólnego.
Co więcej tendencyjność, jednostronność i przede wszystkim nasilenie ( agresywny, zmasowany atak wręcz na ?belferstwo publiczne?) wypowiadających się tu użytkowników typu: @Gekko, @corleone, @urzędniczka, ostatnio @Erata wskazują, że ci ludzie nie znaleźli się na tym blogu przypadkowo.
Coraz bardziej jestem przekonana, że przynajmniej niektórzy ? ci najbardziej aktywni i agresywni (można prześledzić ilość i ?jakość? ich wpisów )- działają na wyraźne zlecenie. Któż bowiem ?normalny?, pracujący zawodowo. posiadający rodzinę i jakieś ?poza -blogowe? zainteresowania miałby tyle czasu, by przebywać na tym blogu dzień i noc prawie?”
******************************************************
Ja mam dużo wolnego czasu. Jestem wszak na zasłużonej emeryturze. Wnuków też niańczyć nie muszę, bo są daleko. Więc ogródeczek, ploteczki i blog oświatowy „Polityki”. Na zlecenie, oczywiście…
Nie mniej jest wpisów @hildy niejakiej, czynnego, zapracowanego
normalnego”nauczyciela dyplomowanego, ot, choćby na ten przykład, przed końcem roku szkolnego. Bo to, że ja mam czas, to nie dziwne, ale że @hilda, pracujaca 24 h na dobę, to doprawdy cud mniemany.
I „ERATO”. Pani @hildo z małej litery, ERATO, nie ERATA. Jaka jest różnica między tymi pojęciami, znajdzie Pani szanowna w wikipedii.
Gubi się Pani w tych swoich pseudomerytorycznych wpisach, zarzucając domniemanym zleceniobiorcom (ciekawe, kim jest zleceniodawca…) brak kompetencji i nieuzasadnione ataki na nauczycieli… Niestety, sami państwo, przynajmniej ci piszący na tym blogu, na takie traktowanie solidnie pracujecie. Zamiast odpierać ataki konkretnymi argumentami, odgryzacie się na oślep, bez sensu.
Kiedy moje dziecko było małe, kłóciło się z kolegą, czyja babcia jest lepsza. No i padł koronny argument, kompletnie nie do przebicia – A moja babcia ma zapasowe zęby w szklance.
Twoje ‚argumenty’ @hildo i snucie teorii spiskowych są takimi właśnie zapasowymi zębami.
Pogubiłaś się już dawno w tych swoich nauczycielskich mądrościach.
Nauczyciele, @hildo, nie mają monopolu na wykształcenie i zdrowy rozsądek.
Na szczęście.
To się powinno skończyć dyscyplinarkami… Kandydaci do pracy się zanjdą, Wielowieyska, Gekko, Balcerowicz… Będzie świetna merytoryczna kadra. Niech posmakuja zaledwie 18 godzin pracy w tygodniu…
KONTRAKTOWY
Może tak, może nie, ja tam klapnięte uszko mam i wychowany jestem w czasasach tzw. komuny, więc teza „zaufaj i sprawdź” wryła mi się dość głęboko w pamięć, jako jedna z niewielu wtedy sensownych. Czytałem też gdzieś, że nie ma podobno skutku, bez przyczyny…
Pani Zofia Hryhorowicz, dyrektorka OKE w Poznaniu twierdzi w tym artykule, że „co roku zdarzają się przypadki fałszowania wyników”, więc to wygląda na aktualny standard raczej, niż przypadek.
U mnie w szkole to jest nie do pomyślenia. W ogóle nie wiem jak to jest możliwe, my mamy nauczycieli z i innej (konkurencyjnej) szkoły, nasi nauczyciele także chodzą do innych szkół między innymi po to aby takich acji nie było, i nie ma.
Inżynierskość/amerykańskość podejścia.
**********************************************
„Wymowa ideowa” wpisu jest stuprocentowo amerykańska. Amerykanin prawie nigdy nie zadaje sobie pytania „dlaczego?” Amerykańskim pytaniem jest „jak?” Rozumuje jak inżynier a nie jak naukowiec.
Gospodarz jednym roztargnionym zdaniem „Oszuści są od czasów starożytnych Sumerów, więc nie ma się czemu dziwić.” odgarnia z biurka wszelką refleksję nad przyczynami oszukiwania. Opiniuje, iż „Należy raczej poczynić wszelkie możliwe kroki, aby łamanie prawa było szybko wykrywane i nieuchronnie karane.”
Czyli według Gospodarza „raczej” należy myć uszy aniżeli nogi. I każdemu dodać czynownika, który będzie stał przy wyjściu z łazienki i białą chusteczką sprawadzał czystość uszu. A już szczególnie nauczycielom, których posiadanie czegoś za uszami hańbi najbardziej. Czyste USA.
Skala zjawiska.
**********************************************
Jeżeli już reklamujemy inżynierskie podejście do kształtowania charakterów to radziłbym robić to konsekwentnie. Zanim zaczniemy grzmieć z wysokości sędziowskiej ławy może należałoby sprawdzić zasięg zjawiska?
„aby takie przypadki nie zdarzały się co roku, lecz były szczególnym wyjątkiem”
A więc ile tych szkół zostało zainfekowanych oszukującymi nauczycielami? Jaki jest to ułamek wszystkich szkół? Ilu nauczycieli w szkole? Jaki ułamek? Ile testów/egzaminów? Jaki ułamek?
Już sumeryjscy nauczyciele oszukiwali. Ciekawe, że z książki Bielickiego nie zapamietałem tekstów o oszukujących nauczycielach a raczej tekst o leniwym i krnąbrym uczniu, który lekceważył zarówno wskazówki nauczyciela jak i ojca/rodzica.
Czy Gospodarz ma dane, ile szkół w Polsce jest zakażone plagą oszukańczych nauczycieli fałszujących wyniki egzaminów? Jaka jest, o ile jest, metodologia badania tego zjawiska? Podejrzewam, że ze względu na drastyczność wydarzenia, ich obecność w środkach masowego przekazu wyolbrzymia rzeczywistą skalę problemu. Gospodarz też woli aby na jego blogu dyskusja była żywa a nie zdechła i dlatego dobiera tematy tak a nie inaczej.
Inżynier ze śmiechem odrzuci propozycję systemu czy procesu całkowicie wolnego od braków. Oczywiście „zero defects” będzie na sztandarach, ale te sztandary niosą personalniacy, księgowi i „kierownictwo z awansu”. Kierownik, który przedszedł drogę inżynierską nie da się nabrać na propagandowe bzdury.
Lepsze podejście.
**********************************************
Nie wierzę, że nauczyciel sam z siebie będzie oszukiwał. Tak samo jak nie wierzę, że robotnik w fabryce przychodzi do pracy po to, aby psuć to, co produkuje. To organizacja pracy a w tym system motywacyjny jest odpowiedzialny za takie a nie inne zachowania ludzi w pracy. I lepszym podejściem do problemu oszukujących nauczycieli jest zmiana systemu oceny, ogólnie motywacji aniżeli po amerykańsku mnożenie więzień, kamer, strażników, lizanych czy nie lizanych kopert, świadków i komisarzy.
Prawo Goodharta
http://en.wikipedia.org/wiki/Goodhart%27s_law
Teachers are routinely falsifying pupils? marks amid pressure from senior managers to inflate schools? results, according to damning research published today.
http://www.telegraph.co.uk/education/educationnews/8744510/Teachers-falsifying-pupils-marks-to-inflate-school-results.html
A former teacher at a Florida charter school has filed a lawsuit alleging that the school falsifies records and fabricates students? grades in classes the students did not attend, the Palm Beach Post reports.
Mechato says she was fired from the school when she refused to falsify the records.
http://www.foxnews.com/us/2012/04/15/florida-school-asked-teacher-to-fake-students-grades-lawsuit-charges/
Dozens of Atlanta educators falsified tests, state report confirms
http://www.cnn.com/2011/US/07/05/georgia.school.cheating/index.html
Argumentacja, że nie ten chory, w którym stwierdzono obecność komórek rakowych ale ten, w którym się raka nie wycina jest chybiona. Tzn. z punktu widzenia inżyniera/Amerykanina jest jak najbardziej sensowna. Ponieważ nie rozumiem świata ani jego mechanizmów i mówiąc szczerze nie jestem nimi nawet zainteresowany więc skoncentruję się na uszczelnianiu krat i podwyższaniu murów. Wszyscy są komórką rakową. Nie ma niewinnych, są tylko niewłaściwie przesłuchani. Bardzo pesymistyczny pogląd na świat. Inżynier/Amerykanin powie „realistyczny” i zarepetuje karabin.
Myslący człowiek zastanowi się jednak nad motywacjami – przyczynami rakowacenia.
„@Gekko, skąd to przeświadczenie, że nauczyciele, którzy piszą na tym blogu są nieuczciwi, masz dowody ich oszustw?”
– – –
Moje przeświadczenie wynika z:
1/ szacunku dla kompetentnej (czyż nie?) opinii Gospodarza w tej sprawie:
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2012/02/27/lapowka-dla-nauczyciela/
„…Ze zdumieniem przyjąłem informację, że pewna nauczycielka szkoły średniej wymuszała na uczniach zapłaty za oceny oraz w inny sposób zarabiała na dzieciach. Nic nie ujdzie uwadze koleżanek i kolegów. Ja też wiem, kto bierze koniak, a kto czystą. Na początku sprawa wygląda zwykle tak, że tylko przyjaciel dostrzeże problem. To dopiero zaczątek przestępstwa, a nie przestępstwo.
Jak się w szkole pracuje 20 lat z tymi samymi ludźmi, to naprawdę wiele można zobaczyć. Zastanawiam się, dlaczego nikt tej nauczycielce nie dał po koleżeńsku w łeb, zanim było za późno.
Teraz możemy tylko napiętnować, przepędzić czarną owcę z grona, a sami przywdziać się w szaty świętych. Świętych, bo obojętnych.
2/ oraz z choćby tych dwóch oświadczeń w kwestii korupcji (opłacanie udziału belfra w studniówce przez rodziców) , niepomnych przestróg Gospodarza (jak i nieszczęsny autor cytatu pytania do mnie), jak poniżej:
” Zazu
24 listopada o godz. 22:56
Gekko, normalnie organizatorom imprez się płaci, a nie oni płacą za pobyt na nich. Od orkiestry weselnej też wziąłbyś kasę, bo ?nażarła? się na Twój koszt?
cvb
24 listopada o godz. 22:58
chodziłem aby nie robić przykrości uczniom, zawsze ulegałem ich prośbom. Czułem się tak gościem, ale skoro na takich gości patrzy sie krzywo i oczekuje się, że taki zaproszony gość jednak zapłaci, to lepiej niech nie zapraszają wcale.”
3/ Wystarczy, czy mam cytować pozostałą 1/3 bloga na ten temat…?
@Alicja
„U mnie w szkole to jest nie do pomyślenia.” Oj jest do pomyślenia. Bo system idiotyczno-testowy jest w każdej szkole. „znany mi uczeń pisał egzamin z języka niemieckiego, jak się przyznał po egzaminie nic nie czytał, nic nie słuchał tylko zaznaczał jak mu się podobało, zyskał 50% punktów. Uważam że w jego przypadku podstawę programową zrealizowano w 50%.” Uczeń jest oszukiwany przez system edukacji, a Wasza szkoła, Alicjo, bierze aktywny udział w tym systemie. Identycznie funkcjonowaliśmy w Peerelu. Charakterystycznym elementem obu systemów są wyścigi w realizacji planów i norm. To zawsze prowokowało i prowokuje do działań nieuczciwych, do fauli. W przyszłym roku też będą oszustwa. Coraz częściej posłuży do nich miniaturowa elektronika, typy kamera-skaner w długopisie + słuchawka bezprzewodowa w kolczyku. Udoskonalanie systemu testocentrycznego prowadzi do ogłupienia szkoły-nauczycieli-uczniów-rodziców. Marzena Żylińska notorycznie przypomina w swych wystąpieniach i tekstach: „od mierzenia człowiek nie urośnie, od testowania nie przybędzie uczniowi wiedzy i umiejętności”.
Przykłady odrobinę naciągane, to chyba łagodne określenie, pewnie cię nie zadowoli, ale trudno, jakoś to przeżyje, w końcu mam wakacje. Gospodarz opisał fakt z którym miał do czynienia, ale nic nie napisał o tym, że ta osoba umieszcza wpisy na jego blogu. Szukaj dalej, ja nie będę, bo jak już parę razy zaznaczyłem, jestem leń, czego i tobie życzę, bo znana to prawda; leniwi żyją dłużej.
@ync pisze:”Charakterystycznym elementem obu systemów są wyścigi w realizacji planów i norm. To zawsze prowokowało i prowokuje do działań nieuczciwych, do fauli.”
Kto wymyślił taki system pozwalający na to, jest pytaniem o zasadność tej nieustannej biegunki reformatorskiej.
Żeby była pełna jasność, oszustwo jest zawsze oszustwem i nic go nie usprawiedliwia, ani ten system, panujący nam miłościwie w edukacji, ani żaden inny.
ync
4 lipca o godz. 19:53
– – –
ync, niestety mylisz się całkowicie.
Pomiar wyniku i ocena pracy nie jest wymysłem peerelu, a zupełnie wręcz przeciwnie – to, co piszesz o testach tym, niestety, jest.
Używanie książki do podkładania pod nierówną nogę stołu ze skutkiem, że stół kiwa się bardziej tylko w drugą stronę, nie świadczy o tym, że książki są zbyt rozwlekłe.
Podobnie ocena przydatności brzytwy, po skutkach wyposażenia w nią małpy.
Pozdrawiam.
zet, zgadzam się z Tobą w pełni. Mam wrodzoną odrazę do oszustw. Dlatego nie lubię oglądać piłki nożnej (ale oglądam i złoszczę się). Wolę boks lub koszykówkę.
Jednak widzę rzeczywistość jaka jest. Jeśli ktoś w Peerelu pobił po pijaku milicjanta lub dla hecy wybił szybę w domu małego sekretarza PZPR, to wtedy był chuliganem, a teraz może czuć się kombatantem. Kto wie jak to będzie w przyszłości ?
Bardzo poważne pytanie: jeżeli widzę, że szkoła szkodzi mojemu dziecku, oszukuje je, marnuje nieodwracalnie jego czas, to jak mam się zachować ja-rodzic, jak ma zachować się moje dziecko ? Oszukiwać ? – Nieetycznie. Przeciwstawić się ? – To skończysz jak Allan Sz. (patrz Google).
@w czym problem? napisał:
„Nie wierzę, że nauczyciel sam z siebie będzie oszukiwał. Tak samo jak nie wierzę, że robotnik w fabryce przychodzi do pracy po to, aby psuć to, co produkuje.”
W późnych latach 80 szkoła podstawowa, do której uczęszczał mój syn, zorganizowała dla uczniów starszych klas wycieczkę do ZSRR. Kilkanaścioro dzieciaków podróżowało pociągiem.
I pewnie wszystko byłoby w porządku, gdyby na światło dzienne nie wyszedł pewien incydent.
Otóż jedna z ‚eleganckich’ pań nauczycielek zakupiła po korzystnej cenie trochę złota – pierścionki, kolczyki. Żeby uniknąć opłaty cła (zresztą, nie wiem, może w ogóle nie można było przewozić złota), powplatała te pierścionki i łańcuszki dziewczynom, które miały długie włosy.
Po bezpiecznym przekroczeniu granicy, pani nauczycielka odebrała od uczennic swe cenne błyskotki. Afera wybuchła po kilku dniach, kiedy jedna z dziewczynek ‚pochwaliła się’ rodzicom, jak to złoto dla pani przemyciła.
Nie wiem, jak to zrobiono, ale skandal nie wyszedł poza szkołę. Pani pracuje do dziś, strojąc się zapewne w ‚radzieckie’ pierścienie.
AnnaS 5 lipca o godz. 7:43
„Żeby uniknąć opłaty cła (zresztą, nie wiem, może w ogóle nie można było przewozić złota)”
Dla mnie to, że zamiast wsadzić sobie te pierścionki tam gdzie słońce nie dochodzi powplatała je we włosy swoich uczennic jest dużo gorszy niż jakiekolwiek oszukiwanie ówczesnych władz, funkcjonariuszy tych władz czy łamanie przepisów. Osoba ta wykorzystała swoją przewagę i podporządkowanie uczennic aby uczynić z nich wspólniczki przestępstwa. I ten aspekt jest dla mnie najbardziej wstrętny a nie celne oszustwo.
Całą tę historię można oglądać z Marsa i udawać, że samemu ma się czyściutkie rączki. Ale taka postawa jest łatwa do wyśmiania.
Czy AnnaS żyje na Marsie? Jeżeli tak, to gratuluję sobie doczekania nawiązania pierwszego kontaktu z istotami pozaziemskimi. Jeżeli nie, to dlaczego AnnaS nie wstydzi się tego, iż „skandal nie wyszedł poza szkołę”? Czyżby AnnieS zabrakło zdrowego ducha obywatelskiej odpowiedzialności za moralność Polski i zaniedbała oczywisty obowiązek doniesienia gdzie trzeba i dopilnowania, aby sprawie nie ukręcono łba „po urzędach”? Czy AnnaS nie rumieni się iż jest teraz współodpowiedzialna za spaczenie charakteru swojego nieletniego syna przez pozbawienie go jasnego przykładu obywatelskiej postawy walki z moralną upadłością kadry nauczycielskiej? Syn o zbrodni wiedział już po kilku dniach. Mamie nie powiedział? Bał się własnej mamy i czekał trzydzieści lat? Nie bał się? Powiedział? To dlaczego mama nie poleciała do prokuratury? Nie ciążył na niej przypadkiem obowiązek powiadomienia o przestępstwie?
A może dlatego nie poleciała, gdyż tak jak miliony Polaków robiła dokładnie to samo?
Teraz opuszczamy planetę Mars i schodzimy na Ziemię. W latach osiemdziesiątych miliony Polaków robiło dokładnie to samo co ta nauczycielka, czyli przemycało przez granice i łamało przepisy celne. Jedyna różnica – przyznaję, że zasadnicza i drastyczna – to wciaganie uczennic w przestępstwo.
Inaczej wiele osób zdechłoby z głodu na tym kawałku świata tak szczodrze pobłogosławionym mądrością i moralnością aktualnych władców. Inni być może nie zdechliby z głodu ale też nie zobaczyliby niczego poza swoją oborą czy klitką w bloku. Znowu dzięki swoim waaadzom i ich „nienaruszalnym sojuszom” oraz „przewodniej roli partii”. Żyjąc na Marsie, gdzie prawa są sprawiedliwe i władza dla obywateli oczywistym jest ich przestrzeganie. Żyjąc w Polsce od powojnia właśnie do lat osiemdziesiątych przestrzeganie wszystkich przepisów ówczesnego prawa byłoby ekonomicznym samobójstwem.
Jeszcze raz – wciąganie uczennic w przemyt było wstrętne. Samo zaś przemycanie – świadectwem zdolności radzenia sobie w świecie skonstruowanym w celu uczynienia ekonomicznych niewolników z nas wszystkich.