Biją w nauczycieli jak w bęben
Nie tylko media walą w nauczycieli, także naród o nas gęby wyciera. Byłem dzisiaj w barze na piwie. Upał taki, że mężczyźni powinni rozmawiać o kobietach albo o futbolu. Taki też temat chciałem wywołać przy stoliku z obcymi ludźmi, ale zaraz zboczono z niego na nauczycieli. Nie dało się rozmawiać o czymś przyjemnym, gdyż wszyscy chcieli o belfrach. Między innymi jakiś piwosz był zbulwersowany, że jego dziecko jedzie za kilka dni na wycieczkę i musi płacić za swojego wychowawcę. Przecież nauczyciel powinien płacić sam za siebie.
Mnie to akurat nie dotyczy. Ja z tego właśnie powodu nie jeżdżę z uczniami na żadne wycieczki. Po co mam być dla kogoś ciężarem. Niech jako opiekunowie jeżdżą rodzice. Oczywiście na swój koszt, bo przecież niedopuszczalne byłoby, żeby dzieci płaciły za wycieczki obcych rodziców. Niech każdy płaci za siebie. O przyjemnościach nie będziemy rozmawiać, chociaż piwo chłodne, a upał wielki. Nauczyciele są bardziej podniecający.
Cały naród gada dziś o nauczycielach, nawet ta część, która pije piwo, wydawałoby się, lepszy gatunek człowieka. Strach się przyznać do tego zawodu, wstyd powiedzieć, że ma się w rodzinie belfra. To gorsze niż krewny milicjant, komunista czy nawet sekretarz PZPR. Takie były czasy, że ludzie należeli do partii, wujek, czasem tatuś miał legitymację. Polacy komunizowali, wielkie mi co. Ale żeby belfrować? Być nauczycielem – ciężarem dla społeczeństwa? Nie, tego nam nikt nie wybaczy. Upał straszny, we łbie huczy, dlatego, wybaczcie, idę hamować swoje belferskie popędy – może mi jeszcze ten zawód z głowy wywietrzeje .
Komentarze
Zgadzam się i to samo widzę. Krytykowanie nauczycieli stało się modne. Nawet w sklepie obgadują nauczycieli równo jak leci.
Jednak to dziennikarze wywołali tę gorączkę, więc nic dziwnego, że ludzie gadają. O tu przykład, jak wyborcza wali w nauczycieli
http://wyborcza.pl/1,76842,11972536,Co_obetna_nauczycielom_.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#ixzz1yK8pHcIq
To taki czerwcowy standard, my oceniamy i nas oceniają.
Szanowni Nauczyciele. Brońcie się, czyli przejdźcie do ataku. Pokażcie co potraficie. Pokażcie jakimi jesteście ekspertami, jacy jesteście kreatywni, z pasją, radośni, z klasą, jakie macie kompetencje, jakie zasady i wartości Wam przyświecają (patrz: http://www.kongresobywatelski.pl/ankieta-jakie-wartosci-sa-najwazniejsze). Pokażcie Waszą asertywność, współpracę, odwagę, skłonność do dialogu, umiejętność prowadzenia sporów.
Dzisiejsza szkoła wymyślona w XIX-wiecznym państwie Prusy (patrz: http://osswiata.pl/zylinska/2012/06/17/fundamenty-obecnego-modelu-edukacyjnego/), sterowana przez anonimowych urzędników, przygotowuje ucznia do życia w świecie, który już nie istnieje. Pokażcie jak potraficie przeciwstawić się takiemu systemowi, jak umiecie walczyć z absurdami oświatowymi. Lekarze potrafią. Uwierzcie, że Wy też. Przejdźcie do ataku, ale we właściwym kierunku. Pamiętajcie, że jesteście w tej walce sami. 650.000 samotnych ludzi ?.
Czekamy teraz na kolejne ataki gekko.
Masowe, bezprzykładne i bezecne walenie w belfrów spotkało się ze słusznym odporem konceptualnym – walenia w szyję.
To jest bardzo dobra i najbardziej konstruktywna rzecz, jaką proponuje Gospodarz braci nauczycielskiej.
Lepiej już na piwo, skoro się pracy od pasożytnictwa a korupcji od wypełniania obowiązków nie odróżnia.
I tak, po takich lekcjach obywatelskich i etycznych cała filozofia edukacji kończy się dla uczniów rynkową ofertą pobytu pod budką z piwem. Adekwatną do kompetencji.
To już lepiej od razu razem, po co belferska martyrologię kontynuować jeszcze w szkole… 🙁
PS Jakby Gospodarz miał równie twórczy koncept uczestnictwa w kształceniu adeptów belferstwa stopnia wyższego, to ja stawiam.
Na Tolka Banana.
ync 20 czerwca o godz. 21:46
„Dzisiejsza szkoła (…) przygotowuje ucznia do życia w świecie, który już nie istnieje.”
I to też widać z testów PISA. Jeżeli nawet „klasyczne/staroświeckie/pruskie czytanie i liczenie idzie polskim uczniom całkiem nieźle, a po uwzględnieniu za jakie pieniądze są uczeni to wręcz świetnie, to tzw. e-PISA pokazała, że polscy uczniowie lokują się w ogonie. PISA zbadała 65 krajów a e-PISA tylko 19, ale piąty od końca wynik to nic pocieszającego.
@ync
20 czerwca o godz. 21:46
@ync, Twój manifest poparłoby pewnie wielu z tych, których spodziewasz się po drugiej stronie barykady.
Ale obawiam się, że wśród owych „650.000 samotnych ludzi” szukałbyś sprzymierzeńców jak Abraham sprawiedliwych w Sodomie.
Pozdrawiam.
corleone 20 czerwca o godz. 23:10
„szukałbyś (…) jak Abraham sprawiedliwych w Sodomie.”
Czyżby za mało religii w szkole? 😉
…ja pobierałem lekcje w salce katechetycznej to pewnie dlatego pamiętam…a swoją drogą wizytatorzy z kuratorium jako aniołowie na pięć minut przed zgwałceniem przez nauczycieli…zaiste smakowity to obrazek!
Panie Gospodarzu, proszę się nie dziwić, że nauczyciele są pod powszechnym obstrzałem. Zawsze tak było, jedynie społeczność publicznie o tym nie dyskutowała, raczej gdzieś w zaciszu czterech ścian.
Podobnie, jak o księżach.
Dziś dzięki powszechnemu dostępowi do informacji i wzrostowi świadomości społecznej dyskusja stała się publiczna.
W końcu nauczyciele to specyficzna grupa zawodowa, pod której pieczę powierza się nasze dzieci, więc nie ma się czemu dziwić.
A że przy okazji ‚zwykli’ ludzie dowiedzieli się o przywilejach wynikających z KN – no cóż…Jeszcze parę lat temu nie – nauczyciel z pewnością o tym dokumencie nie słyszał… Takie czasy, że wszyscy chcą wszystko wiedzieć.
Rodzice znają swoje prawa i je egzekwują.
Jak wszędzie, tak i i na tym poletku dochodzi czasem do absurdów. Wymaganie od nauczyciela opłaty za wycieczkę, na której jest opiekunem, to idiotyzm. Podobnie z różnymi najczęściej tzw. pożegnalnymi szkolnymi imprezami, na które zaprasza się nauczycieli, a po cichu się mamrocze, że przyszli na darmową wyżerkę.
Natomiast protest przeciwko ciągłej zmianie podręczników to już głos rozsądku.
Publicznego ‚omawiania’ problemów szkoły i przy okazji krytykowania nauczycieli już się nie uniknie. Takie czasy. Mleko się rozlało.
Pan, Gospodarzu, jak zwykle ironizuje.
W moim środowisku bycie belfrem lub posiadanie belfra w rodzinie nadal nobilituje. Tylko musi to być dobry belfer.
********************************************************
Kiedyś pani zabierała nas na wycieczki do lasu. Zbieraliśmy dla niej grzyby i jeszcze czuliśmy się zaszczyceni…
Dla zainteresowanych:
Informacja o realizacji piątej edycji Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów (Programme for International Student Assessment ? PISA):
http://www.ifispan.waw.pl/index.php?lang=pl&m=page&pg_id=98
@hilda
Szanowna Pani, po raz kolejny udowadnia Pani swym przydługim i powtarzanym jak mantra wpisem, że rozumie Pani tylko to, co sama sprokuruje.
Przypisuje mi Pani treści, których nigdy nie wyraziłam.
Próbowała mnie Pani subtelnie (?) obrazić.
Niestety, złośliwa ironia w Pani wykonaniu okazała się zwykłym grubiaństwem.
Nie robiłam w Pani kierunku prywatnych wycieczek, nie zarzucałam Pani braku wykształcenia czy kompetencji, natomiast ja stałam się dla Pani obiektem ataków ad personam.
Szczerze mówiąc, mało mnie interesuje Pani zdanie na mój temat. W przeciwieństwie do tego, co próbuje Pani insynuować, mam wysoką samoocenę i nie jestem wiecznie sfrustrowana.
Podejrzewam, że jestem osobą dużo starszą od Pani, więc proszę swoje dobre rady i uwagi na temat stopnia mojej frustracji i zaglądania do cudzego ogródka zachować dla siebie.
Tego wymaga elementarna kultura osobista. Na anonimowym forum również.
P.S. Specyficzny, ironiczno – familiarny styl Pani wpisów jest ciężkostrawny i nie do przyjęcia…
w czym problem?
21 czerwca o godz. 3:48
„po uwzględnieniu za jakie pieniądze są uczeni to wręcz świetnie”
A za jakie pieniądze? W stosunku do PKB na głowę? Po uwzglednieniu średniej krajowej? A po uwzględnieniu czasu pracy?Na ścianie wschodniej czy na Warmii nauczyciel zarabia trzy-cztery razy więcej niż ekspedientka w sklepie. Często po tych samych studiach czyli pedagogice dzisiaj.
Ilu jest uczniów na jednego zatrudnionego nauczyciela w innych badanych krajach. Jako ten kto przeczytał i cytuje dane napisz nam proszę.
@w czym problem?
21 czerwca o godz. 3:48
Przykro mi, ale z „anegdotami”, jak je nazwałeś, nie radzisz sobie najlepiej.
Zdecydowanie lepiej ze statystyką (którą zresztę cenię, co może cię zdziwi).
Jeżeli będziesz jeszcze jakieś komentował którąś z nich („anegdot”) poroponuję zatrzymać się na drugim zdaniu. Jeśli interpretacja („anegdoty”) jest fałszywa, barwny ciąg dalszy jest… zgoła zbędny.
@ Erato, 21 czerwca o godz. 7:24
„…dochodzi czasem do absurdów. Wymaganie od nauczyciela opłaty za wycieczkę, na której jest opiekunem, to idiotyzm. ”
– – –
Erato, to nie o to chodzi.
Opłacanie przez rodziców służbowego udziału nauczyciela w wycieczce, w ramach jego obowiązków zawodowych to niedopuszczalne. Jest to nic innego w świetle prawa, jak k o r u p c j a.
Żądanie czy nawet tylko sugerowanie takich opłat przez nauczyciela to ‚s p r z e d a j n o ś ć urzędnicza’ (patrz Kodeks Karny).
Natomiast normą w naszym kraju (normą! prawną!) jest to, aby koszty te poniósł pracodawca nauczyciela, oczywiście nie sam nauczyciel.
Tak się zwykle nie dzieje, a żądanie pokrycia takich kosztów przez pracodawcę to obowiązek pracownika, czyli belfra. Jakoś jednak belfrzy wolą się korumpować, kosztem rodziców, niż ‚zadzierać’ z pracodawcą, skoro nie przynosi im to bezpośrednich korzyści materialnych.
To z kolei demoralizacja i bezprawie.
Proszę sobie wyobrazić, aby oddać pełnię absurdu tej sytuacji, że np. maszynista pociągu żąda od pasażerów zrzutki na koszt swojego przejazdu w lokomotywie! Nie mówiąc o jego obiedzie w Warsie! 😉
Belferstwo publiczne żyje w systemowym oparze absurdu rodem z zapiekłej komuny i to sowieckiej. Współczuję. Ale próby zarażania tą zarazą normalnego świata i to przez np. wycieczkowy szantaż zakładnikami dziecięcymi w celu wymuszenia pokrycia kosztów pracy, to już nie tylko absurd ale zwykła zdegenerowana podłość i ordynarne bezprawie.
Pozdrawiam.
Szanowny Panie Gospodarzu. Czworo moich dzieci pobiera nauki w placówkach publicznych, więc proszę o wybaczenie, ale zdarza się, że wytrę sobie moją matczyną gębę jakimś nauczycielem :). Oświata bardziej mnie pasjonuje, niż zawody w piłkę kopaną, niestety. Zdecydowanie częściej jednak wycieram sobie twarz chorym systemem, urzędnikami menu, cke, oke, rozrostem biurokracji, stanem gospodarki i zapędami cyklistów. Ostatnio mam pod ręką kn, w razie potrzeby. Pojedyncze jednostki belferskie bywają różne, często sympatyczne i zaangażowane, czasem nawet profesjonalne i pożyteczne. Jednak w masie, uwikłani w papierowo-pruski labirynt, tracicie chyba Państwo z oczu szerszą perspektywę, dystans, nie widzicie kosztów tej całej imprezy. A że jesteście pierwszym i najłatwiejszym celem ataku, no cóż, to chyba oczywiste. Szkoła i jej pracownicy są na wyciągnięcie reki, stykamy się z Wami na codzień, a oświatowi urzędnicy są anonimowi, niestety.
Czytając komentarze pod kilkoma ostatnimi wpisami widzę taki problem: zamurowaliście się na obronie swoich przywilejów, i możecie na tym więcej stracić niż zyskać. Wasze środowisko nie jest źródłem pomysłów i idei, w jaką stronę zmieniać to, co jest. Mamy tylko beton znp, zajęty walką socjalną i jednostki próbujące w swoich szkołach i klasach zmieniać coś na własną rękę. Szkoda, że taka masa ludzi, w dużej części wykształconych, nie potrafi czy nie chce stworzyć jakichś projektów, manifestów, apeli, dotyczących systemu oświaty. Milczenie. Naprawdę tylko kn się dla Was liczy?
A na tym blogu odbieram bardzo wyraźnie takie oto przesłanie nauczycieli: wara wam, nie-nauczycielom, od oświaty, wy paskudni i roszczeniowi rodzice oddajcie nam swoje dzieci i siedźcie cicho, bo się nie znacie! Jeśli w dodatku ktoś, tak jak ja na przykład, nie pracuje zawodowo (nie jestem nawet sekretarką ;( ) i mieszka na wsi, to powinien mieć tu bana jeszcze przed zarejestrowaniem.
Czy mogę być kolejną głową gekkona? Proooszę… ;p
@ corleone, 21 czerwca o godz. 8:45
– – –
A propos kto i w czym jest na swoim miejscu w dyskusji…anegdotycznej.
Kiedyś rozmawiałem z zacnym fachowcem, technikiem budowlanym – drogowcem, z wieloletnim stażem pracy (za komuny) na budowach kontraktowych w Iraku.
Dzielny ten człowiek (robiący mi jako emeryt bruk na podjeździe do rezydencji) , udowadniał mi na wielu przykładach i liczbach, że polski dziurawy asfalt na drogach takim być musi, bo normy technologiczne i nasz klimat nie pozwala (!) na budowę dróg dobrej jakości.
Nie umiał jednak odpowiedzieć, dlaczego np. w Niemczech czy Czechach takie drogi istnieją i to go wyraźnie zaniepokoiło.
Kiedy zapytałem, jak udawało się to w Iraku, zaśmiał się i odpowiedział: Arab, panie, to tak pilnował, że nic się nie dało skręcić! A jak dotarło do niego samego co powiedział , to się na mnie obraził.
Cóż polska myśl i edukacja techniczna rulez, zwłaszcza na emeryturze i kontrakcie zagranicznym.
Oraz na blogu. Uważaj więc na obrazę uczuć polskiej myśli technicznej, wspierającej rozwój jackowa.
🙂
@parker
21 czerwca o godz. 7:51
?A po uwzględnieniu czasu pracy?
Rozumiem, że masz na mysli wielkość pensum w krajach OECD.
Ale – abstahując – pomyśl, co pensum oznacza w realiach systemowych naszej szkoły publicznej na podstawie Twoich jednostkowych doświadczeń.
Jestem ciekawy, jak to wygląda w szkołach, z którymi masz kontakt; w moim polu widzenia na przestrzeni ostatnich pięciu lat pogarsza się tragicznie.
(PS. Wiem, że to dziwnie wygląda, jak rozmawiamy jako jeden gekkon w dwóch osobach; to tak jakbym gadał do lusterka. Już chyba lepiej do lusterka pić 😉 A gadać można jeszcze do obrazu co pewnie z doświadczenia znasz – po wyniku) 🙁 🙂
@ync
Twoje apele tutaj są bezcelowe, bo tu, na tym blogu, nie ma dyskusji o tym, co jest najważniejsze w oświacie. Tu dyskutuje się o tym, czy nauczyciel (a właściwie jakiś globalny Nauczyciel) jest miernotą i czy zasługuje na „przywileje”. Jedni przekonują, że tak, inni się bronią. Do niczego taka dyskusja nie prowadzi i czytanie jej jest strata czasu. Ty piszesz o dialogu, edukacji, tu toczy się walka o zasadność urlopu zdrowotnego i wysokość pensum. Nie ten świat.
Pomija się całkowicie rzeczywiste problemy oświaty, czyli nie za ile i w ciągu ilu godzin przy tablicy uczone sa nasze dzieci, ale jak sa uczone. Nie dyskutuje się o wnioskach z badań PISA, które wprawdzie ostatnio pokazały, że ogon uczniów w Polsce nieco się podciągnął, ale jednocześnie problem tego, ze polska szkoła uczy posługiwania się schematami, wtłacza wiadomości, a nie potrafi uczyć uczniów posługiwania się rozumowania naukowego, a z grupą uczniów zdolnych nie radzi sobie w ogóle (http://www.ifispan.waw.pl/pliki/pisa_2009.pdf). A to właśnie jest potencjalna kadra naukowa i techniczna danego kraju, warunkująca jego skuteczny rozwój. W tegorocznym teście Polska znów znajdzie się ogonie, bo wiodącym tematem w tegorocznym teście jest matematyka. Ale znów w Polsce dyskusja będzie się toczyła wokół pensum, wakacji i pierdół, a uczniowie nadal nie będą potrafili zaplanować, przeprowadzić i zinterpretować żadnego eksperymentu, bo nikogo tak naprawdę w tym kraju to nie obchodzi. Nam wystarczy, że mamy kilku dobrych informatyków i wydaje nam się, że jestesmy potęgą informatyczną, podczas gdy badania wykazały, że poziom wiedzy informatycznej (IT w ogóle) jest żenujący na tle innych (http://mmsyslo.pl/Aktualnosci/Zimny-prysznic). Zamiast dyskusji o jakości edukacji, mamy sprowadzanie zawodu nauczyciela jako całości do parteru. Dyskutantów tutejszych nie interesuje, że pan X czy pani Y jest świetną nauczycielką., ale to, że śmie się odzywać w ogóle w temacie edukacji, skoro wszyscy „wiedzą”, ze pracuje 18 godzin w tygodniu. W polskiej edukacji mamy wiele problemów, w tym dramatycznie niskie subwencje oswiatowe, powodujace, że czynnik ekonomiczny staje się jedynym kryterium selekcji szkół ich pracowników do odstrzału, chory system awansów nieskorelowany z jakością pracy, system nadmiernie testocentryczny, zgodę MEN na dyktat wydawnictw szkolnych i coroczny horror z podręcznikami, nieuwzględnianie w reformach wniosków z badań, a prowadzący do jeszcze większej marginalizacji dziedzin przyrodniczych z jej całym arsenałem metod badawczych i wnioskowaniem, brak koncepcji pracy z uczniami zdolnymi it wiele innych. Ale to nie na tym blogu.
@w czym problem?
21 czerwca o godz. 3:48
„?ja pobierałem lekcje w salce katechetycznej to pewnie dlatego pamiętam?a swoją drogą wizytatorzy z kuratorium jako aniołowie na pięć minut przed zgwałceniem przez nauczycieli?zaiste smakowity to obrazek!”
Oj, chyba nie uważałeś na lekcjach w tej salce.
Wizytatorzy to moce ciemności, nauczyciele to baranki boże a prezes Broniarz to archanioł Michał z oponą ognistą, co moce zła strąci w otchłań.
Ja też pobierałem w salce, ale chyba miałem lepszą katechetkę. 🙂 🙂 🙂
(Nie siedziała jeszcze pod kn)
@terra
O, właśnie, zgadzam się w całości niemal.
@tmr
Kolejny głos rozsądku. Hydrze lernejskiej zwanej dla niepoznaki gekkonem, przybywa głów.
@terra
Bardzo uczony i wizjonerski wywód na temat tego, o czym wszyscy lub prawie wszyscy tu od dawna piszą, ot, choćby o badaniach PISA, dystrybucji podręczników, itp.
@terra, słusznie stawiający(a) się ponad przyziemny blogowy konflikt nauczycieli z nie – nauczycielami wrzucił(a) wszystkich do jednego worka i dumnie obwieścił(a) światu swoje prawdy objawione.
@Gekko
21 czerwca o godz. 9:39
Co ty tu jakieś jednostkowe doświadczenia wysmażyłeś? Kto to potwierdzi?
A może ten emeryt robił podjazdy do 4.5 tys. Twoich rezydencji? A?
A VII Zjazd to potwierdził? Albo VIII?
A może IV Plan Pięcioletni nie został zrealizowany z nadwyżką. I następne?
Sam widzisz, co warte są Twoje „fakty” i pewnie już się wstydzisz.
PS. Nie wiem czy śledzisz na bieżąco ostatnie 3-4 tematy; służby ustaliły listę gekkonów niewątpliwych i podejrzanych, zaś jeden z krypto-gekkonów okazł się…Kulczykiem.
Z zasady przechodniości wynika, że gekkon pierwotny też jest Kulczykiem. Twoje zdanie o rezydencji i inwestycjach w Iraku, to poważne poszlaki.
List otwarty męża nauczycielki:
„Z niepokojem przeczytałem list otwarty Pawła Huelle o wypowiedzi prof. Leszka Balcerowicza o nauczycielskich przywilejach.
Dlatego postanowiłem napisać. Pozwalam sobie na to jako mąż nauczycielki, który może się na co dzień przyglądać sytuacji w polskiej oświacie. Niech to będzie dowód na próbę obiektywizmu w tej sprawie, który próbuje spojrzeć na wszystko przełamując własne, partykularne interesy.”
http://wyborcza.pl/1,95892,11959123,Nie_ma_racji_Pawel_Huelle__wiem_to__bo_moja_zona_jest.html
Bardzo interesujące spostrzeżenia – o wszystkim.
@tmr
Pozwoliłam sobie wypunktować:
– matka czworga dzieci
– nie pracuje zawodowo
– mieszka na wsi
– zna treść KN
– czyta „Politykę”
– posługuje się poprawną polszczyzną
Wg części dyskutantów takie zestawienie jest w realu niemożliwe i pachnie sztucznie wykreowaną rzeczywistością.
Pozdrawiam.
@Erato
O, przepraszam bardzo, Polityki nie czytuję.
Non plus ultra : http://wo.blox.pl/2012/06/Nauczyciele-nie-dajcie-si.trackback?key=473ad6c813
Erato
21 czerwca o godz. 7:46
„Niestety, złośliwa ironia w Pani wykonaniu okazała się zwykłym grubiaństwem.”
Jeśli nazwanie pani „inteligentną, oczytaną i kompetentną” traktuje pani jak „złośliwą ironię i zwykłe grubiaństwo”, to cóż – w ten sposób sama się pani dyskredytuje.
Pro domo sua.
Na ‚rozmnożone gekkony’ już odpowiedziałem:
Wszyscy, Obywatele, jesteśmy Gekko…
Co prawda, Gekko pochodzi z innego filmu, niż cytat „wszyscy jesteśmy…”, ale wola ludu belferskiego jest prawem edukacyjnym.
Nowym osobom na blogu warto przypomnieć, że do groteskowej i kabaretowej dyskusji w obecnej formie, doprowadziły lata (lata!) wymiany komentarzy z Gospodarzem, na tematy znacznie bardziej profesjonalne.
Ale, jak dobrze poskrobać, to na wierzch wyłazi, o co i kto biega w tym wyścigu edukacyjnym w belferskich workach po straconej przez podatnika gotówce.
Co Gospodarz, jak zwykle zręcznie ale za to mniej już dyskretnie, coraz bardziej w swoich wpisach zapodaje.
Wola Gospodarza jest święta.
Ja, skądinąd, na ten przykład, chętnie rozwinął bym temat: „wykonawczej kreatywności kompetencyjnej w procesach edukacyjnych, jako kluczowego wskaźnika prognozy wyniku edukacyjnego przy ewaluacji stopnia spełnienia kryteriów awansu zawodowego”.
Tyle, że kto by to za darmochę czytał i zrozumiał, hihi 🙂
Nieporozumienie polega na wrzucaniu nauczycieli wszystkich przedmiotów do jednego worka. Uczyłam w szkole i wiem, że, przy jednakowym pensum, wkład pracy polonisty to wielokrotność starań WF-isty.
Jeśli więc chce się udowodnić tezę, że nauczyciel zasługuje na pewne przywileje, bo pracuje dużo i ciężko, wystarczy posłużyć się przykładem polonisty – i mamy najautentyczniejszy obraz współczesnego pracownika-męczennika!
Polonista albowiem (taki na poziomie liceum):
– cały czas pracuje głosem, przez co szarga swe zdrowie: wykłada, streszcza, pyta, moderuje dyskusję. Polonista nie może być milczkiem, gdyż byłby wówczas żadnym polonistą. Erudyta musi być i stale donośnie dyskutować oraz dyskusje wzbudzać. Jego lekcje nie mogą polegać na wydaniu komendy: rozwiązujemy zadania numer 6, 8 i 9 – i zapewnieniu sobie 20 minut ciszy.
WF-ista na poziomie liceum:
– pracuje gwizdkiem, odtwarzaczem jakiejś muzyki, gdy prowadzi ćwiczenia aerobowe, z rzadka krótko coś zakrzyknie, a że nikt od niego nie wymaga, by równo z dziećmi fikał przez kozły, zazwyczaj stoi z boku, patrzy – i nie nadweręża się!
Polonista: po godzinach przy tablicy stale musi się dokształcać, bo a to nowa książka wyszła i ambitny uczeń winien wiedzieć, a to film wart omówienia, a to do teatru iść wypada, by inscenizację nową móc polecić… Na te cele związane z pracą polonista wydaje własne pieniądze, a że ostatnio kultura kosztuje…
WF-ista – od tego nikt nie wymaga bycia na bieżąco i osobistego kibicowania na ważnych meczach etc. Wystarczy, że obejrzy serwis sportowy w TV – i już jest na bieżąco w swojej dziedzinie! Minimalny to wysiłek i nie pochłania ani czasu, ani pieniędzy.
Polonista – stale musi modernizować swój warsztat pracy, zmieniać swoje konspekty, bo jego domeną jest komunikacja, język – a te zmieniają się z rocznika na rocznik, i słowa – klucze czy odwołania aktualne w roku 1995 okażą się niezrozumiałe w roku 2005. Bo język, sposób komunikowania się zmienia się wraz ze światem.
WF-ista może przez całe zawodowe życie operować tymi samymi schematami zajęć i krótkimi komendami i nikt nie będzie miał pretensji, że nieaktualne. Bo w „Dwuskok!” „Podaj!” „Dośrodkowanie!” -niewiele się zmienia. Jeśli raz w życiu wymyśli dobre konspekty – może na nich jechać i ze 30 lat. Ale na ogół WF-ista w ogóle nie miewa konspektów. Bardzo często jego prowadzenie lekcji to rzucenie uczniom piłki oraz słynne „Macie i grajcie”. I ujdzie mu to na sucho, bo kto by tam przejmował się WFem?…
Polskim przejmuje się każdy, bo to przedmiot obecny na wszystkich egzaminach. Polonista ma więc wiele spraw z rodzicami, którzy są zainteresowani wynikami dzieci z tego przedmiotu. Poświęca na te spotkania czas, znów tłumaczy, znów ma problem.
Polonista ma też tony wypracowań do sprawdzania w domu, gdzie i ortografia (niechby spróbował przeoczyć błąd!), i kompozycja, i wiadomości, i zgodność z tematem… Po racy czeka go wiele ślęczenia, myślenia, czyli dalszego pracowania
WF-ista idzie do domu po swoich 3 – 4 godzinach lekki, luźny i zatroskany co najwyżej dylematem, czy lepiej spędzić popołudnie na rybach, czy na odwiedzinach u cioci.
Różnice między ciężką dolą polonisty a ciepłą posadką WF-isty są krzyczące i wołające o pomstę! Bo polonista jeszcze musi przygotowywać programy artystyczne, wystąpienia uczniowskie itd… Szkoda gadać!
Pieniądze obaj nauczyciele mają praktycznie te same. Przywileje też. I, o ile w przypadku polonisty są to pieniądze stanowczo za małe, a przywileje całkiem umotywowane, o tyle w przypadku WF_isty są to pieniądze stanowczo za duże w stosunku do jego wkładu pracy, a przywileje w tym kontekście wprost rażące!
Nie można zatem mówić o nauczycielach ogólnie, bo wtedy, dobierając odpowiedni przykład, da się uzasadnić każde z przeciwnych stanowisk.
Trzeba zdemontować kartę nauczyciela i uzależnić płace, pensum oraz przywileje od rodzaju nauczanego przedmiotu.
@ corleone, 21 czerwca o godz. 11:55
– – –
Debaty nad tożsamościami blogowymi zmierzają do oczywistej konkluzji, kto szcza w naszą śmietankę oświatową, bitą belferskim trudem publicznym.
Oczywiście, że za wszystkimi wrażymi, plugawymi nickami typu Gekko (jednak z dużej litery, bo to nazwisko) kryje się ta sama siła: Żydzi, masoni i cykliści, czyli przypadkowe społeczeństwo.
Nie za darmo i na darmo katecheza nasza przymusowa wartościami nadwiślańskimi trwa w najlepsze i to w świątyniach akademosa.
Pozdrawiam z rezydencji – już letniej 🙂
Gekko.
parker 21 czerwca o godz. 7:51
„A za jakie pieniądze? W stosunku do PKB na głowę? Po uwzglednieniu średniej krajowej? A po uwzględnieniu czasu pracy? Na ścianie wschodniej czy na Warmii nauczyciel zarabia trzy-cztery razy więcej niż ekspedientka w sklepie. Często po tych samych studiach czyli pedagogice dzisiaj. Ilu jest uczniów na jednego zatrudnionego nauczyciela w innych badanych krajach. Jako ten kto przeczytał i cytuje dane napisz nam proszę.”
Parker, masz gorszy dzień?
Chcesz abym ci przepisywał na belferblogu setki stron raportów PISA? Nie umiesz sam znaleźć?
Czytam raporty PISA nie dlatego, że je na podjeździe lekarskiej rezydencji znalazłem i skręciłem na papier toaletowy w mojej norze na Jackowie tylko dlatego, że umiałem je znaleźć w necie. Wpisuje się różne słowa w takie coś, co egzaminacyjni prymusi nazywają „wyszukiwarka gógl”. Radzę zacząć od prostszych. Ja, znając moje pożal się boże jackowe ograniczenia umysłowe nie szarpię się tylko wpisuję: „PISA OECD”. I wtedy wyskakuje mi takie cudeńko napisane po angielsku. Dukam ja, z wysiłkiem sylabizuję, brudnym paluchem wakacjusza wodzę po ekranie i kaleczę straszliwie obcy język no ale jakieś tam fałszywe wnioski, pomiędzy dopijaniem zebranych po rezydencyjnych śmietnikach puszek i dopalaniem znalezionych kiepów wyciagam.
Ty, posiłkowany polską, krajową, dumną zamożnością, przedsiebiorczością i opieką nie-służby zdrowa i nie żadnej „kasy” tylko lokalnego „OZ-tu” z pewnością łatwiej się połapiesz w tych wszystkich, przyznam się, że mnie przerażających nowinkach.
W razie, gdyby z języków, w jakich opublikowano w necie raporty PISA, nie podchodził ci żaden, poproś rezydenta, on ci wyjaśni. To jest zasadniczo dobry pan i od czasu do czasu lubi sobie gminowi pomóc.
Ponieważ przy klopie w mojej norze akurat leżał na wierzchu raport zatytułowany „PISA 2009 Results: What Makes a School Successful?” to w ostatnim momencie przed właściwym jego użyciem rozsypałem po sklejce co za podłogę robi kartki i zacząłem sylabizować szukając takich terminów jak „between-school variance” oraz „within-school variance”. Tobie będzie łatwiej z tym komputerem bo możesz sobie otworzyć w pdf i wpisać te zwroty w wewnetrzną wyszukiwarkę programu Acrobat: Edit/Find/”hasło”. Znowu, możesz do końca nie wiedzieć jak to zrobić ale całkowicie ciebie rozumiem, bo mnie to wszystko pięć razy wyjaśniał kolega-bum co z nim razem szukamy puszek po piwie. On jest uczony gość bo kiedyś w Iraku asfalt kładł i ma papiery technika. Trzeba było w szkole bardziej uważać. To taka smutna myśl mnie teraz naszła, nie o tobie tylko o moim zmarnowanym życiu. Eh.
W tych raportach jak je otworzyć w komputerze (nie wiem, tylko piszę pod dyktando asfalciarza,- jemu czasami strach się sprzeciwiać, szczególnie na trzeźwo) to można wszystkie te twoje zapytania znaleźć. Oni za granicą mądrzy są i k.om.p.e.t.e.n.t.n.i. A nie durni i złośliwi jak polskie belfry. Mówię ci – wszystko zanalizowali. Bo tacy zagraniczni i etyczni. Tak jak ten „Leszek B., lekarz z etyką”. Jedyny mój kontakt ze światem to polonijne radio a tam ta reklama leci od rana do nocy.
Ja wiem, że tobie te wszystkie dane niepotrzebne, Ty masz przecież tezę. „Te badania nie uwzględniają gdzie się dzieci uczą.” Bo ty już wiesz. Po co sobie humor psuć patrząc na ile sposbów PISA analizuje takie zmienne?
„Nigdzie na świecie społeczeństwa nie wydaja tyle w stosunku do zarobków na dodatkowe lekcje”
„Nie bada, czy na wyniki zapracował nauczyciel korepetytor czy nauczyciel w szkole.”
Znowu, parker to wie. A że nie wie, w jakich krajach uczniowie ile godzin uczą się poza szkołą to tym lepiej dla parkera. Bo w tych innych krajach nauczyciel i student dający korki robi to charytatywnie. Szczególnie w tych krajach, w których nauczycielska pensja jest o 100% wyższa od średniej pensji. Jak koreański nauczyciel zarabia dwukrotność średnich zarobków w Korei to dając korepetycje koreańskiemu uczniowi (który ich bierze najwięcej na świecie poza kazachstańskim) nagle robi to dużo taniej niż ma płacone w szkole. I dlatego koreański parker mniej za te te korepetycje płaci. Bo 35% polskich ale zaledwie 70% koreańskich dzieci bierze korki.
Strata czasu. Parker się obudził. Po było mi już o tym raz pisać.
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2012/06/17/pol-miliona-serc/#comment-100542
Miejmy tylko nadzieję, że wyniki PISA za 2012 rok będą dla Polski znacząco gorsze od tych z 2009. Wtedy anegdotowicze z polskich rezydencji (przepraszam za polish joke, tak mi się jakoś samo napisało) natychmiast nabiorą ochoty do cytowania najnowszych raportów i zaczną wrzeszczeć „a nie mówiłem?!”
corleone 21 czerwca o godz. 8:45
„Jeśli interpretacja (?anegdoty?) jest fałszywa, barwny ciąg dalszy jest? zgoła zbędny.”
Przepraszam bardzo. Ja tylko przyponiałem, że Abraham nikogo nie szukał. To był mądry Żyd i on dobrze wiedział, że nikogo uczciwego pośród swoich ziomków z Sodomy nie znajdzie. Jako lekarzowi z etyką pozostało mu tylko zastosować praktycznie lekarską deontologię i targować się ze swoim Bogiem. Abraham złudzeń nie miał. On wiedział kim jest i kim są współziomkowie. Pozostała tylko kwestia ceny. Sodomici także byli swoi, więc nie nabrali się ani na dziewictwo ani na piękność córek Lota i zrobił się problem. Handełe się nie udało i interes poszedł z dymem.
Mnie to tak tłumaczono, a jak tobie?
gekko przykład z kolejarzem nietrafny stop nauczyciel na wycieczce jest w pracy stop w pracy zarabia się pieniądze a nie wydaje stop
@hilda
Niech więc będzie jeszcze raz:
***
21 czerwca o godz. 7:46
@hilda
Szanowna Pani, po raz kolejny udowadnia Pani swym przydługim i powtarzanym jak mantra wpisem, że rozumie Pani tylko to, co sama sprokuruje.
Przypisuje mi Pani treści, których nigdy nie wyraziłam.
Próbowała mnie Pani subtelnie (?) obrazić.
Niestety, złośliwa ironia w Pani wykonaniu okazała się zwykłym grubiaństwem.
Nie robiłam w Pani kierunku prywatnych wycieczek, nie zarzucałam Pani braku wykształcenia czy kompetencji, natomiast ja stałam się dla Pani obiektem ataków ad personam.
Szczerze mówiąc, mało mnie interesuje Pani zdanie na mój temat. W przeciwieństwie do tego, co próbuje Pani insynuować, mam wysoką samoocenę i nie jestem wiecznie sfrustrowana.
Podejrzewam, że jestem osobą dużo starszą od Pani, więc proszę swoje dobre rady i uwagi na temat stopnia mojej frustracji i zaglądania do cudzego ogródka zachować dla siebie.
Tego wymaga elementarna kultura osobista. Na anonimowym forum również.
P.S. Specyficzny, ironiczno ? familiarny styl Pani wpisów jest ciężkostrawny i nie do przyjęcia?
***
Powoli dociera do mnie smutna prawda – Pani chyba rzeczywiście nie rozumie ‚subtelnej wymowy grzecznościowej’ swego wpisu. Cóż, trudno. Jakoś będę musiała żyć z tymi komplementami.
@hilda
I jeszcze raz:
***
20 czerwca o godz. 19:13
@hilda pisze:
?Dlaczego nazwanie pani inteligentną, oczytaną i życzliwą traktuje pani jak ironię ( przyciężkawą w dodatku nie wiedzieć czemu ) i jako próbę zdyskredytowania swojej osoby?
Czyżby sądziła pani, że nie zasługuje na te określenia?
Przecież sama pani tak siebie przedstawiała przeciwstawiając swoją osobę infantylnym ?paniom początkowym? z którymi zmuszona była pani aż do emerytury pracować.
Naprawdę jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby ktoś się obraził za nazwanie go inteligentnym, oczytanym i życzliwym.?
Chodziło o wpis tej treści:
@hilda
(?)opowieści pewnej sfrustrowanej(?) inteligentnej, oczytanej (czytuje wszak Politykę, co już w porównaniu z czytanymi przez ?panie początkowe? brukowcami winduje ją na szczyt uniesień intelektualnych), pani sekretarki z jakiejś podstawówki w przysłowiowej ?Koziej Wólce???
***
Powoli dociera do mnie smutna prawda ? Pani chyba rzeczywiście nie rozumie ?subtelnej wymowy grzecznościowej? swego wpisu. Cóż, trudno. Jakoś będę musiała żyć z tymi komplementami.
http://wo.blox.pl/2012/06/Nauczyciele-nie-dajcie-si.html
– ciekawy i na tle nagonki inne spojrzenie 🙂
@terra
„Zamiast dyskusji o jakości edukacji, mamy sprowadzanie zawodu nauczyciela jako całości do parteru. ” Zgadzam się z Tobą. My jesteśmy z tego co nas boli, dlatego lepiej wychodzi nam biadolenie, mamy skłonność do postawy obronnej. Wolimy podpisywać się pod petycją przeciw, niż za. Gorzej wychodzi nam myślenie i działanie konstruktywne. Dlatego namawiam nauczycieli do ataku. Oddajcie KN w zamian za autonomię, za samorządność, za możliwość samodzielnego budowania nowoczesnej szkoły dla współczesnego człowieka. Oddajcie KN w zamian za wyrwanie szkoły z rąk urzędników i możliwość likwidacji systemu testocentrycznego. Walczcie o szkołę, w której uczeń nie jest przedmiotem, a rodzic figurantem. Macie do tego wszelkie predyspozycje. Jest was 650 tys., jesteście świetnie wykształceni, potraficie być otwarci i odważni. Macie wśród was wspaniałych liderów. Za wami stoi armia ekspertów, którzy są chcą zmieniać oblicze tej szkoły.
Jeżeli będziecie walczyć „o swoje”, o KN – przegracie. Jeżeli będziecie walczyć o prawdziwą szkołę, opartą na prawdziwych zasadach – wygracie. Racja będzie po waszej stronie. Po waszej stronie staną uczniowie, rodzice, eksperci i media.
rafał
21 czerwca o godz. 16:44
– – –
Jest jak najbardziej trafny. Jeśli nauczyciel jest w pracy to tak, dostaje za to pieniądze podatnika (niestety, nie dlatego, że pracuje, tylko – bo ma etat, a podatnik przymus). Jeśli czasem pracy jest opieka nad dziećmi na wycieczce (a jest), to tym bardziej za to właśnie belfer zarabia.
A jeśli koszt zarabiania przez pracownika, czyli np. belferskiej wycieczki, miałby ponosić klient, czyli rodzic, to by znaczyło, że powinien też wykupić belfrom budynek szkolny. Co zresztą już i tak zrobił jako podatnik, a z reguły jako rodzic ponownie wykupuje jego części, typu zasłony, verticale, malowanie, pomoce, etc., jak obecnie belfrzy to wyłudzają
Jadąc pociągiem taki podatnik – powinien w tej logice komunistycznego, zdeprawowanego absurdu wykupić także lokomotywę maszyniście…no i bilet na przejazd maszynisty…
W ogóle w cywilizacji, jak ktoś nie rozumie, że nie można kraść (albo się korumpować), to mu to tłumaczą policja i kodeks karny oraz sądy.
Wie to nawet maszynista lokomotywy, ale te zasady jeszcze w szkołach publicznych do belfrów nie dotarły.
Może lokomotywa dziejowa się spóźnia i od tego trzeba zacząć reformy oświaty?
Ale na pewno nie od negocjacji, czy obowiązuje kodeks karny, czy też jakiś inna belferska karta praw korupcyjnych…hihi.
Pozdrawiam.
O i tu kolejne trochę inne spojrzenie, mniej naiwne, że wywalenie Karty cudownie wszystko uzdrowi
http://wyborcza.pl/1,75968,11979541,Burmistrz_woli_rondo_niz_belfra.html
nauczyciele jak trenerzy;
druzyna(czytaj: polska) przegrala – czyjas glowa musi sie potoczyc…
w czym problem?
21 czerwca o godz. 15:45
Ty masz chyba gorszy dzień. Myślałem, że lubisz dowodzić swojej tezy, angielskim się posługuję, na tyle dobrze, żeby sobie z raportem poradzić ale nie ukrywam, że wymaga to ode mnie wysiłku bo wielu słów specjalistycznych sobie muszę szukać i to zajmuje czas.
Ale poświęcę mu czas, tylko teraz na mecz spieszę, bo załatwiłem bilety dla siebie i syna i lecimy dopingować Portugalczyków w których syn jest zakochany przez jednego z taką ładną fryzurą.
nie bojcie sie wspoltowarzysze pracy (z powolania) robotnicy duszy i umyslu, nic nam nie zrobia, nic nie odbiora, mamy za mocna reprezentacje w cialach, nawet sam najlepszy tusk jest chyba uczyciel czy byl? -potrzebne zrodlo- emerytury tak rozwodnil, mundurowcow posmeral, nam moze doloza kilka godzin jakie i tak musze w szkole siedziec chocby okienka, rozejdzie sie po kosciach, nie maja na wojsko, na medycyne, na pomoc potrzebujacym ale na euro2012 znalezli, znajda i na edukacje i na nas, elite walczacych z ciemnota, noszacych kaganek, kto mlodym wkladal do glow ze nalezy sie uczyc i byc ambitnym, przeciez dzieki nam jest 20% spoleczenstwa po studiach, to jest wspanialy, olbrzymi kapital, to procentuje chocby w kulturze dnia codziennego
Gekko, nie podpinaj się pod; Żydów, masonów i cyklistów bo i tak nikt ci nie uwierzy, żeś winien czegokolwiek. Jedyna rzecz jakiej jesteś winien to zdrada rozumu, ale rozum, jak się z nim przeprosisz, to wszystko zrozumie i wybaczy. To w końcu twój rozum, a mnie tam rybka.
@ ync, 21 czerwca o godz. 18:42
„Dlatego namawiam nauczycieli do ataku.”
– – –
Ync, z całym szacunkiem i sympatią, ale chyba Ci się pomyliły strony samouczka samomotywacji gospodyń domowych 🙂
Przecież absolutnie wszystko, o czym piszesz nauczyciele mają na wolnym rynku, na wyciągnięcie ręki.
Wystarczy wyjść spod cyrkowego namiotu drzwiami, nie trzeba walczyć z cieniem tygrysa o wolność surykatki…
Ale zamiast wyciągnąć rękę po wolność i godność zawodową, belfrzy, zepsuci systemowym pobłażaniem, wolą wyciągać rękę po dalsze i kolejne darmowe datki budżetowe. „Taka gmina…”.
I stąd te obłudne żale, krzywdy, narzekania, w trosce o łatwą prywatę i darmochę, Ync, a nie z tajemnych fatum ciążącym nad Narodem Nauczycielskim…
Serdecznie pozdrawiam.
zet 21 czerwca o godz. 21:04
Od dawna wiadomo, że rozum jest najsprawiedliwiej podzielonym dobrem na świecie. Słyszałeś, żeby ktoś się skarżył na jego brak?
parker 21 czerwca o godz. 19:40
„lecimy dopingować Portugalczyków”
Miły powiew normalności na blogu. Zazdroszczę i gratuluję ci tego wspólnego z synem kibicowania.
Niektórym to chyba ostro przygrzało od chodzenia pod sufitem… Z całej pokrętnej argumentacji wynika, że skoro nauczyciel na wycieczce wykonuje swoją pracę (co nie ulega wątpliwości), to dziwi mnie, że pedagodzy po trzech dniach na wycieczce nie mają już wolnego do końca tygodnia i odpowiedniej liczby nadgodzin. Przecież spędzili w pracy więcej niż 40 godzin, bo przecież nie pilnowali dzieci tylko przez 8 godzin dziennie 😉
Idealna młodzież wychowana przez światłych rodziców jest główną przyczyną niezwykłej łatwości w policzeniu EWD.
http://www.indiegogo.com/loveforkarenhklein?c=home
Ciekaw jestem do kogo z letniej rezydencji zostanie wysłany donos na korupcjogenne i przestępcze praktyki internautów. Pracownica szkolna była na wycieczce za którą dostanie dodatkowe wynagrodzenie! W wysokości pół miliona zielonych. Podejrzewam, iż jej dyro Richardson już wie.
@parker
21 czerwca o godz. 19:40
„bo załatwiłem bilety dla siebie i syna i lecimy dopingować Portugalczyków w których syn jest zakochany przez jednego z taką ładną fryzurą.”
No, popatrz, jak to ludzie się różnią.
Ja mojego w piwnicy zamknąłem przed meczem.
Za karę. Do szkoły nie chce chodzić.
Mówi, że Pani oceny wystawiła końcem maja i nie ma co z nimi robić, tylko się wszyscy ze sobą razem męczą.
Więc tłumaczę po dobroci, że jak nie będzie chodził do szkoły, to nawet nie będzie wiedział, czy ta Portugalia jest w Europie.
A on mi na to, że jakby nie była, to by nie grała na EURO i że o Portugalii to on wie więcej ode mnie, bo stamtąd jest ten jego Rolando, czy jakoś tam i czy wiem, na jakiej wyspie leży Funchal i z czego słynie. (Jaki wyszczekany! Musiał tym z internetu przesiąknąć, bo tam ciągle czegoś szuka. A przecież nie może mieć tego w genach)
Cóż było robić? Zagoniłem kijem do piwnicy i zapowiedziałem, że jak chce zobaczyć jutro Greków, to ma być od rana na wszystkich lekcjach, nawet na tych, które „przepadną”.
I ćwierćfinał obejrzałem sam. W błogim poczuciu spełnionego obowiązku poratowania zdrowia autorytetu szkoły.
@ corleone, @ parker
Oglądanie meczy jest bardziej edukacyjne, niż chodzenie do szkoły publicznej.
Można dzięki temu oglądaniu, a nie chodzeniu, zrozumieć, jak grają zawodnicy wynagradzani za to, że wyszli grać, a jak ci, mający premie za cele i zwycięstwo.
W pierwszym przypadku to nasza reprezentacja, która sobie takie warunki „wynegocjowała” naciskiem związków zawodowych wobec skorumpowanego systemu, zajmując ostatnie miejsce w wyniku (ale nie ostatnie w premii!).
We wszystkich innych przypadkach, kierujących się drugą metodą – wszystkie wyższe od naszej miejsca zajęły kraje cywilizowane.
Warto oglądać mecze i rozumieć, skąd się biorą wyniki.
No chyba – że nic się nie stało (bo jak zwykle tylko to, na co nas stać), a narzekają tylko głupkowaci kibice i w ogóle.
Poolskaaa – blado-skręconi! (już od polskiej myśli szkoleniowej belferstwa w szkole i takiej samej na boisku).
Miłych wrażeń edukacyjnych z turnieju bez najgorszej drużyny 🙂
Przedwczoraj komers gimnazjalny. Wszyscy bawili się dobrze, atmosfera podniosła, uczennice w sukniach dorosłych a uczniowie w garniakach. Na zewnątrz tabuny rodziców pilnujących, coby młodzież się setnie bawiła. Ostatecznie jakaś matka nie wytrzymała i w tajemnicy wniosła córce kilka butelek alkoholu: „bo jak się mają bawić bez wódki”.
@corleone
Tematy, które mam teraz realizować są ciekawe i w życiu przydatne. Niestety, nawet 50% uczniów nie raczy przyjść. Oceny wystawione – to ich argument.
Dzień zaczynam od dzwonienia. Większość wychodzi z domu i „zbacza z kursu”. Pozostali mówią w domu, że lekcji nie ma. Rodzice wierzą dziecku, bo przecież dziecko nie kłamie.
Porozmawiałem z „młodymi”. Dziewczyny mówią, że w szkole jest nudno, one chcą nowych chłopców poznać. Chłopaki mają wszystko w poważaniu i wolą iść się wykąpać.
Sytuacja patowa. Młodzieży się nie dziwię, skoro w mediach pieją, że nauczyciele to nieroby i darmozjady. W domu znajdują tylko potwierdzenie w/w tez.
@Gekko
Twoim zdaniem opieka na uczniami na 4-rodniowej wycieczce z gimnazjalilstami to praca, czy odpowczynek? Kto ma za to zapłacić? Rodzice bo Fundują?! (piekna manipulacja) belfrowi wycieczkę, czy podatnicy, bo za zastępstwo trzeba zapłacic komuś? MOże nie organizować? Rodzice nie chcą jeździć, bo się boją odpowiedzialności karnej?
Takiś obeznany w prawie? Ile to będzie 4 dni przez 24 godziny? Chyba kodeks pracy na to nie pozwala. Pokaż mi szkołe, w której dyrektor albo organ prowadzący nie wymusza złamania prawa. W razie W – wiadomo belfer winny.
Słabo MEN ci płaci za erystyczne brednie i podbojanie bębenka. Uważaj echo może oddać….
w czym problem?
22 czerwca o godz. 8:31
Niech żyje publiczna teoria dr Spocka….
W życiu prywatnym stosował dokładnie odwrotne metody.
Bezstresowe wychowanie polega na niestresowaniu SIĘ.
Innych można……
Co do tematu.
Nauczyciele to ostatnia duża grupa zawodowa na której można zaoszczędzić. Na lekarzach się nie da.
Na emerytach? ryzykowne- za dużo wyborczych głosów.
Politykom zależy na koźle ofiarnym, belfer się nada……
Za lat kilkanaście INNI politycy będą rozliczani z efektów DZISIEJSZYCH pseudoreform.
Ale ICH dzieci chodzą do dobrych szkół prywatnych.
Z dawnych belferskich lat pamiętam, że na koloniach liczono stawkę za osiem godzin, ale odpowiadało się przez dwadzieścia cztery- za dzieci……
I takie małe skojarzenie…..
Monti obciął pensje rządowi, uda się przeforsować zmniejszenie ilości parlamentarzystów. Hollande zrobił to samo.
Część miliarderów ogłosiła, że chce się wyżej opodatkować, bo niemoralnym jest, by tylko biedni ponosili koszty kryzysu.
Czy ktoś z Państwa słyszał o podobnej deklaracji z ust któregokolwiek z NASZYCH Wybrańców Narodu?
Ja nie…..
@stary
22 czerwca o godz. 16:00
Widzisz, mam doświadczenie inne. Z którejś już kolejnej szkoły. Szkoły wybranej jak w korcu maku.
Z roku na rok więcej lekcji, które się nie odbyły lub odbyły jedynie dla zabicia czasu.
Dzieciom wierzę i się nie zawiodłem. Wiedzą, że mam kontakt ze szkołą i szybko wyjdzie szydło z worka. Ale informacje mam nie tylko od nich. Nie chcę powtarzać komunałów; tylko jeden przykład: gdzieś po półroczu syn był tydzień na chorobowym, w tym czasie nie stracił PRAWIE NIC. Informacje miałem od wychowawcy, który dzień po dniu bez cienia zażenowania udowadniał mi, że na lekcjach nie wydarzyło się nic godnego uwagi (wyjątek: cztery lekcje w ciągu pięciu dni) – zwróciłem się do niego, bo nie chciało mi się to pomieścić w głowie, gdy mówiło mi to dziecko.
W jednym się mylisz; nigdy nie „bloguję” do dzieci w temacie szkoły.
Ale argumentów mi czasem brakuje, bo idiotami nie są i mnie też za idiotę nie uważają.
Internauci zebrali już prawie $530000 dla chamsko obrażanej przez gimnazjalistów „opiekunki austobusowej”. To więcej niż zapłata za 35 lat pracy na jej stanowisku.
@ „Goopi”
– – –
Mam nadzieję, że nie jesteś belfrem dowodzącym swego zdeprawowania.
Kwestia dotyczy wymuszeń na rodzicach opłat za koszt udziału belfra w wycieczce. Wielu belfrów na blogu nie tylko przyznało, ale wręcz zapewniało, że tak się dzieje.
Jest to w świetle prawa karnego korupcja/sprzedajność ze strony takiego belfra czy szkoły.
I tyle, koniec, kropka.
Nie ma żadnego znaczenia, dlaczego belfrowi nie płaci ten, kto powinien i dlaczego belfer woli korumpować, niż egzekwować od pracodawcy swoje prawa.
Żaden z takich łamańców, jakie wyczyniasz, nie stanowi usprawiedliwienia przestępstwa, nawet, jeśli nie wiesz (prawnie) co czynisz.
Nawołując do łamania prawa (co czynisz) łamiesz je ponownie.
Grożąc w dodatku innym, łamiesz prawo w kolejny sposób.
Nie sądzę, aby osoby nawołujące do łamania prawa i posuwające się w związku z tym do gróźb, miały szansę zbliżyć się choćby do obecności (nie mówiąc o zatrudnieniu) w szkole kraju demokratycznym i praworządnym.
Więc będzie lepiej jeśli i z belferskiego bloga zmykniesz jak niepyszny pod takim, czy innym nickiem (chociaż ten jest bardzo trafny 😉
Kablujesz na belfrów, jak goopi, nie polepszając ich sytuacji… hihi.
@ wiesiek59, 22 czerwca o godz. 17:34
„Ale ICH dzieci chodzą do dobrych szkół prywatnych”.
– – –
Ależ takich szkół NIE MA, w świetle belfer-bloga!
Czyli teza trafia kulą w płot.
A jeśli są, czemu nie ma tam publicznych belfrów z belfer-bloga?
Czyżby nie zdali egzaminu, czy też dobra praca z dobrym wynikiem im się nie opłaca?
Serdeczne pozdrowienia.
@ wiesiek59, 22 czerwca o godz. 17:57
„Czy ktoś z Państwa słyszał o podobnej deklaracji z ust któregokolwiek z NASZYCH Wybrańców Narodu?
Ja nie?”
– – –
Może dlatego, że większość naszych wybrańców, z premierem i prezydentem na czele, to belfrzy?
A ci zawsze chcą więcej, za mniej, taki obyczaj… 😉
@Goopi itd, 22 czerwca o godz. 16:11
W uzupełnieniu wyjaśnienia Gekko, aby nie wydawało sie, że kodeks pracy jest taki goopi.
Kluczową sprawą jest, co rozumiesz przez pracę.
Spotkałem się z rozmaitymi interpretacjami; jeden pracownik próbował kończyć pracę pół godziny przed kolegami, bo daleko mieszkał. Uważał, że jego droga do domu jest pracą. Ale nie miał wyższego wykształcenia i nie był kształcony ustawicznie. po wyjasnieniu zrozumiał. Jest dziś bardzo dobrym pracownikiem.
A kp rozwiązuje to bardzo prosto: warunki brzegowe są następujące: maksymalny czas pracy/dobę: 12r-g – dotyczy to wykonywania czynności służbowych, zaś za każdą dobę przebywania – tzw. delegacja.
Jeżeli np. potrzebuję w ciągu trzech dni wykonać pracę 60r-g to wysyłam dwóch pracowników i każdemu płacę dwie dniówki po 10r-h oraz trzy doby delegacji (lub nieco więcej na dojazd). Jest to zgodne z prawem i stanem faktycznym.
Tylko nie myśl, że „odpowiadanie za” to jest czas pracy.
Jeżeli by tak było, to ja bym pracował 365 razy 24 godzin w roku, bo za pracownika odpowiadam codziennie na każdej zmianie nawet jeżeli realnie i bezpośrednio nie mam wpływu na to co w tym momencie robi.
Dodatkowo, jeżeli praca poza miejscem zatrudnienia odbywa się w sposób powtarzalny, kierownik zakładu powinien uwzględnić w regulaminie pracy zasady szczegółowe tak, aby to było jasne dla każdego pracownika, którego dotyczy.
errata do corleone, 22 czerwca o godz. 23:02
Oczywiście miało być trzy dniówki po 10r-g i trzy dni delegacji + dojazd.
@corleone
>Tylko nie myśl, że ?odpowiadanie za? to jest czas pracy.<
W przypadku nauczyciela owszem jest – oczywiście można zmienić słowo "odpowiadanie" na "opieka" nad (czy nadzór!) uczestnikami. Nauczyciel cały czas musi sprawdzać czy coś się z uczestnikami złego nie dzieje/czy sobie czegoś złego nie robią. I podejmować natychmiast(!) różne związane z tym działania. Twoje papiery, za które odpowiadasz, jeśli je zamkniesz w sejfie lub szufladzie, to tam sobie leżą spokojnie. Uczniowie na wycieczce,wyobraź sobie, akurat tacy nie są!!!
Biją w nauczycieli jak w bęben! Tak brzmi temat wpisu Gospodarza. Część Państwa wpisów, moim zdaniem. omija przyczyny takiego stanu rzeczy.
Myślę, że od dawna w nas walą, nasilając tempo bicia. A my potulnie się nadstawiamy, bo się boimy powiedzieć dosyć polityce MEN, bierności naszych związków, zamykania szkół i opluwania nauczycieli. Ci z nas, którzy mają robotę, cieszą się, część modli się o dobry nabór, sporo odejdzie z zawodu nie wiadomo dokąd. I tak kręci się ten chocholi taniec polskiego belfra w rytm wybijany przez sterników polskiej oświaty i władz samorządowych, dla których niż demograficzny jest tylko okazją do zamykania szkół, przepraszam, do restrukturyzacji szkolnictwa.
Odnośnie wycieczek.
Zadajmy sobie pytanie: „Gdyby coś się stało uczestnikowi wycieczki lub gdyby on coś nabroił, kogo pociągnie się do odpowiedzialności?”
W tej samej sytuacji są elektrycy mający dyżur na wypadek awarii, lekarz dyżurny itp
Erato 21 czerwca o godz. 12:15 wkleiła list męża nauczycielki, pewnie gad jakiś.
Ciekawe, nikt z nauczycieli go nie skomentował a bardzo liczyłem.
Dziś w Wyborczej Paweł Huelle się nadal produkuje.
Już pierwsze zdanie świadczy, że nic nie rozumie wyzwań stojących przed współczesną oświatą.
Zapytany, czy jest zadowolony z poziomu dzisiejszej edukacji odpowiada, że nie.
Bo szkoły przed wojną i w PRL miały wyższy poziom niż dziś.
Miały, bo wyższy poziom mieli uczniowie, kilka a po wojnie kilkanaście procent społeczeństwa kończyło szkołę średnią. Dziś wyzwaniem czasu jest uczenie się do pełnoletniości, jak by chciał pisarz Huelle utrzymać tamten poziom dla elity?
A poziom się zmniejsza jak twierdzi nie z powodu KN a z powodu kolejnych reformatorów.
Nie myli się, poziom się zmniejsza z powodu zmian, które trzeba wprowadzić, żeby szkołę dostosować do każdego ucznia.
Likwidacja KN ma za zadanie oszczędności, nie podniesienie poziomu bezpośrednio.
W wyniku tych oszczędności będzie można więcej pieniędzy przeznaczyć na zajęcia z najzdolniejszymi (do przedwojennego poziomu ich naukę podciągnąć) i najsłabszymi aby można było trudniejszy program dla ogółu realizować czyli też poziom podnieść. W ten sposób likwidacja KN może się przełożyć na lepsze nauczanie. Nikt ze zwolenników likwidacji KN nie wnioskuje o zmniejszenie nakładów na szkolnictwo.
Likwidacja przywilejów może, ale nie musi oczywiście dać takich rezultatów. Ale nawet jak się nie przełożyła to lepiej mieć to samo za mniejsze pieniądze, przecież przywileje nauczycielskie nie mają żadnego wpływu na wyniki uczniów.
Paweł Huelle, odkrywczo zauważa, że wszędzie są lepsi i gorsi pracownicy.
Tak, ale do czego prowadzi sytuacja, kiedy gorszego nie można zwolnić, nie pomyślał pisarz?
Jaką władzę ma dyrektor, kiedy o zatrudnieniu nie decyduje ani o pensji?
Jak zarządzać i jak przyjąć odpowiedzialność za wyniki?
Bo kto w dzisiejszej szkole odpowiada za wyniki się pytam?
Men? Dyrektor, a może nauczyciel?
Nikt!
Paweł Huelle nie jest przeciwnikiem szkół prywatnych i społecznych jak się deklaruje, uważa, że lepsze wykształcenie powinno być przedmiotem konkurencji.
Jako zagorzały zwolennik szkół publicznych odpowiadam panu Huelle, taka konkurencja będzie powodem likwidacji szkół publicznych jeżeli KN zostanie utrzymana i tak się dzieje, to KN jest powodem wypierania szkół państwowych przez stowarzyszeniowe i prywatne.
Trzeba być ślepym, żeby tego nie widzieć.
Na koniec zacytuję, bo własnymi słowami nie jestem w stanie przekazać myśli pisarza.
„..praca nauczyciela w nadgodzinach dydaktycznych podobno systemowo jest dodatkowo gratyfikowana. I to nie Karta Nauczyciela jest winna temu, że ten system budżetowy funkcjonuje źle, a nauczyciel jest przeciążony.”
Podobno, to nie sprawdził zanim to napisał?
To co jest temu winne, jak nie KN?
Chciałby, żeby dodatkowe godziny dydaktyczne nie były dodatkowo gratyfikowane i żeby Kartę utrzymać?
Znaczy albo nie czytał KN albo tego co powiedział a najpewniej ani jednego ani drugiego.
Przecież wprost pisze, że należy mieć ciastko i zjeść ciastko.
A może jakiś polonista mi wyjaśni, co poeta miał na myśli?
Takiego mętliku intelektualnego nigdy bym się po tym dobrym pisarzu nie spodziewał, a tak lubię „Weisera Dawidka”.
Widać wrażliwość rzadko idzie w parze z rozumem.
,,Widać wrażliwość rzadko idzie w parze z rozumem.” – wrażliwość jest wykładnią rozumu :)))))
Skoro nauczyciele uparcie twierdzą, że mimo niskiego pensum pracują o wiele dłużej, w takim razie nie powinni pobierać dodatkowego wynagrodzenia za nadgodziny i zastępstwa, bo to nie są nadgodziny i zastępstwa, tylko praca w ramach obowiązków służbowych. W każdej chwili powinni być do dyspozycji dyrektora. I to byłoby sprawiedliwe.
Poruszałam kiedyś już ten temat, ale jeszcze na chwilę do niego wrócę. Chodzi mi o pracę z dzieckiem w domu.
Nie każde dziecko ma rodzica, który jest w stanie mu pomóc w nauce, nie każdy rodzic ma czas, by po 8 – godzinnym lub dłuższym dniu pracy odrabiać z dzieckiem lekcje.
Poza tym dziecko też człowiek.Siedzi w szkole znacznie dłużej, niż nauczyciel i odpoczynek w domu też mu się należy.
Najczęściej bywa tak, że pani (rzadziej pan) coś tam na lekcji wytłumaczy albo i nie (na zebraniu z rodzicami skarży się, że zamiast prowadzić lekcję, uspokaja klasę) a resztę zada do domu.
Dla ucznia i rodzica. Albo korepetycje.
Nieraz mnie kusiło, żeby przynieść pani nauczycielce część swojej roboty z biura. W końcu ja pracuję za nią, niech i ona popracuje za mnie.
A tak serio – w ramach tego podobno istniejącego 40 – godzinnego pensum nauczyciel powinien mieć w szkole konsultacje. Nauczycielom tzw. przedmiotów ‚artystycznych’ zwiększyć pensum i po sprawie.
parker 23 czerwca o godz. 16:35
„Nikt ze zwolenników likwidacji KN nie wnioskuje o zmniejszenie nakładów na szkolnictwo.”
Jesteś pewien? Mogę się mylić, ale czy już nie zadecydowano o przekazaniu w gestię ZUSu tych 700mln aktualnie wydawanych na nauczycielskie urlopy zdrowotne? Ja wolałbym zmienić (zaostrzyć) kryteria przyznawania urlopów i zatrzymać całą kwotę w gestii MEN, o ile to MEN o nich teraz decyduje. Wykorzystać sensowniej, ale nie oddawać do innej instytucji.
Obawiam się pomysłów naprawy edukacji nie przez naprawę MENu a przez jego likwidację. Można przecież zakontraktować wszystkie funcje szkoły i całą okołoszkolną infrastrukturę firmom prywatnym.
Z drugiej strony może Polska będzie pierwszym krajem, w którym powstaną setki firm wynajmujących szkołom nauczycieli biologii na godziny? W Polsce „OZ” jest zapewniona przez państwo, więc utrata „OZ” związana np. w USA z utratą pracy nie grozi. Oferująca obsługę szkolnych sieci komputerowych czy elektronicznych tablic jako usługę?
Sprzątania szkół. Wynajmie się wychowawcę, matematyka, polonistę wtedy gdy trzeba i w takiej ilości godzin jaka jest w danym momencie potrzebna. Nauczyciele kupią sobie szybkie motocykle aby zdążyć w czasie przerwy z jednej szkoły do drugiej. 😉 Może da się?
Rozmawialiśmy dzisiaj o przyszłości naszych, prywatnych dzieci. Wykształcone i niegłupie. Szukają pracy na miarę swoich ambicji. Najciekawsze oferty były zagraniczne.
Nie chcę aby moje dzieci wyjeżdżały w poszukiwaniu pracy, która da im godne życie. Lecz wiem, że będę je wspierał.
Taką już mamy politykę państwa. Na dłuższą metę wyniszczy i wyjałowi kraj. Nalot na nauczycieli to tylko konsekwencja krótkowzrocznych działań polityków. Gdy pieniędzy wyszarpanych nauczycielom zacznie brakować, ofiarą stanie się kolejna grupa zawodowa.
Nie tędy droga. To jest tylko moje zdanie prywatne.
@ parker, 23 czerwca o godz. 16:35
„Widać wrażliwość rzadko idzie w parze z rozumem.”
– – –
Parker, odwaliłeś kawał dobrej roboty w tym komentarzu.
Tak, wrażliwość nie idzie w tej parze, ale by zdobyć popularność w strukturach plemiennych, trzeba wykazywać to, co plemiona lubią, co się masowo podoba (tzw. placebo).
Placebo to współczesny populizm, którym wygrywa się w mediach, również wybory.
Tyle, że jaki sens ma dyskusja o poglądach znakomitego pisarza, na sprawy, których ani on nie rozumie (nie musi), ani nie o wymianę poglądów chodzi.
Chodzi bowiem o ustawienie i wdrożenie sprawnego systemu edukacji, efektywnego i pożytecznego dla jego podmiotu – czyli społeczeństwa i młodzieży.
To nie jest kwestia dyskusji i wrażliwości, ale decyzji i działania – fachowców od przedmiotowego rozumu.
Oczekiwanie tego akurat od pisarza – belfra, jest równym dyletanctwem, jak frasunek nad jego niekompetencją w tej sprawie.
Jak dotąd, społeczne i medialne bicie piany nad niemądrością pisarza, ma tyle (non)sensu, co rozważania o nowym trenerze reprezentacji kraju i społeczeństwa, które od profesjonalizmu i kompetencji w jakiejkolwiek dziedzinie dzieli przepaść cywilizacyjna o niebo większa (i nieusuwalna) niż reprezentacje Grecji i Niemiec we wczorajszym meczu…
A przyczyną tego właśnie jest nasze podejście do reform edukacji, przez egzegezy medialnych placebo, typu Pan Huelle.
Pozdrawiam.
@parker
1.Gratuluję narzędzi analitycznych!;-) Według ciebie wszystkie zjawiska mają dokładnie jedną(!) przyczynę. W przypadku edukacji ty sobie taką znalazłeś w KN i … masz intelektualny spokój…;-)
2.>Tak, ale do czego prowadzi sytuacja, kiedy gorszego nie można zwolnić, nie pomyślał pisarz?
Jaką władzę ma dyrektor, kiedy o zatrudnieniu nie decyduje ani o pensji?
Jak zarządzać i jak przyjąć odpowiedzialność za wyniki?<
1.Zwolnić można, ale trzeba chcieć;-) Przeciętny dyrektor(nie piszę o pasjonatach!) nie ma żadnych powodów systemowych żeby zwalniać słabych nauczycieli. Oni są wygodni bo posłuszni, a jednocześnie w chwili zwalniania niebezpieczni dla takiego dyrektora – mogą różne szkolne brudy wywlec na zewnątrz nie mając nic do stracenia… Odpowiednie procedury w KN są. Ręczę ci, że dyrektor, gdy chce, zwolni nawet najlepszego z najlepszych – nauczyciela roku, profesora oświaty, legendę swojej szkoły!
2.Polska oświata jest niesłychanie zbiurokratyzowana również w zakresie sposobu myślenia i działania kadry kierowniczej. Typowy urzędas, jak ma coś załatwić (a nie chce bo nie widzi swojego !) interesu najczęściej odpowiada :"Nie da się bo przepisy takie czy owakie nie pozwalają!" Dokładnie tak odpowiadają dyrektorzy, którzy akurat jako przepisy "takie czy owakie" wymieniają KN….;-)
3.W Warszawie dyrektorzy mają do dyspozycji dość wysokie dodatki motywacyjne w granicach od 150 do 1200 zł. I jak je przydzielają – najczęściej po równo czy prawie równo.
4. Przyczyn takiego a nie innego funkcjonowania polskiej edukacji są przede wszystkim skrajna biurokratyzacja, próby realizacji utopijnych założeń(to dzieło takich jak ty), szaleńczy(choćby przez tempo!) reformatorzy oraz, co ważne, brak odpowiednich środków. Tymczasem dobra edukacja wymaga,trawestując Napoleona, pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy!!! Zupę na gwoździu obiecują ugotować tylko dzisiejsi Cyganie (vel Romowie)…;-)
@S-21
23 czerwca o godz. 9:58
Niestety, rozumowanie nie polega na dowolnym zamienianiu słów (odpowiadać – nadzorować, pracownik – papiery) tak aby pasowały do własnych życzeń.
Powtarzam, że kp takie sytuacje rozwiązuje bez problemów zgodnie z prawem i stanem faktycznym.
Owszem, zdążyłem się przyzwyczaić do belfrów (w tym dyrektorów), którzy prawem i zasadami zaprzątają sobie głowę jedynie gdy dotyczą ich przywilejów. Jeżeli wymagają jakiejś aktywności – pada odpowiedź, że nie ma szans, minister, kurator i wyzytator uwzięli sie i na pewno nie pozwolą.
(Uwaga: nie użyłem słowa „wszyscy” lub podobnego, więc proszę oszczędzić sobie komunałów o jednym worku).
Problem, rozum rzeczywiście każdy dostał, ale instrukcje obsługi nie wszyscy potrafią czytać ze zrozumieniem.
Z jednej strony z góry zakłada się, że ograniczenie nauczycielskich przywilejów odbije się na efektach edukacyjnych, że najbardziej pokrzywdzeni będą uczniowie, z drugiej zaś strony cały czas mówi się o znacznym aktualnym obniżeniu poziomu nauczania. Z tego wniosek, że dla dzieci przywileje nauczycielskie czy ich brak nie ma zupełnie znaczenia.
Jeżeli nauczyciel będzie miał do wyboru pracę bez przywilejów lub brak pracy, to ciekawe, co wybierze…
To uciszanie i doprowadzanie klasy do stanu „używalności” jest może powodem tego, że potem musisz douczać swoje dzieci. Czasami trwa to nawet 10min albo i dłużej. Swoją drogą wyczuwam jakieś zniecierpliwienie u ciebie droga „urzędniczko” z tego powodu, nie śmiem kontynuować rozważań na ten temat, bo to w końcu twoje dzieci.
Zapewne najlepiej by było, gdyby postponowani nauczyciele złożyli samokrytykę, wyparli się wszystkich błędów, obiecali poprawę i jeszcze solennie przyrzekli, że już nigdy, przenigdy nie będą, nawet w łóżku myśleli o jakichkolwiek z założenia niesłusznych i demoralizujących „przywilejach”. A jeżeli nie daj bóg, ktoś w przyszłości z przejętych teraz słusznym oburzeniem podatników, takowe im zaoferuje jako nagrodę za dobre zachowanie, powinni sami uprzejmie i z godnością odmówić. To utrwali w nich poczucie misji jaką mają do spełnienia, no i w ogóle nie dala psa, tfu belfra kiełbasa zwyczajna, leberka wystarczy. Ament
@corleone
>Powtarzam, że kp takie sytuacje rozwiązuje bez problemów zgodnie z prawem i stanem faktycznym.<
To znaczy jak, bo to są ogólniki na razie!!!
Potocznie (!) w przypadku grupy z którą jest nauczyciel jako formalny(!) opiekun można używać zamiennie wymienionych słów więc je wszystkie podałem.
W konwencji, którą proponujesz tacy np. lekarze czy pielęgniarki na dyżurze nocnym nie pracują. Nie mówiąc już o policjantach na patrolu, ochroniarzach, strażnikach służby więziennej, strażakach itp.itd….;-)
w czym problem?
23 czerwca o godz. 19:42
„Z drugiej strony może Polska będzie pierwszym krajem, w którym powstaną setki firm wynajmujących szkołom nauczycieli biologii na godziny?”
Ja tam myślę, że polska będzie pierwszym w którym będzie jeden wychowawca i nauczyciel, najlepszy on line z każdego przedmiotu.
I nauka się będzie odbywała na zasadzie grywalizacji i nie będzie podręczników i lekcje muzyki z YouTube i gry na trąbce z Wyntonem Marsalisem, myślisz, że by się nie zgodził nagrać lekcji dla dzieci całego świata? Tylko nauczyciel muzyki on line i wszechstronny inteligentny wychowawca, z asystentem, niech będzie, nie oszczędzajmy zbytnio:):):)
Szkole potrzebna jest technologiczna rewolucja, dla dobra dzieci i budżetu.
taniej dla społeczeństwa jest utrzymywać do końca życia nienadających sie do współczesności mentalnie nauczycieli, nich ich trzymać w szkole.
Nie są potrzebni.
Ci co to zrozumieją albo rozumieją, nie maja się co martwić.
Co do przekazania do skarbu państwa zaoszczędzonych pieniędzy, to jestem przeciwny i poprę każdą akcje nauczycielską, żeby te pieniądze zostawić w ramach resortu.
Czy mnie się wydaje, czy niejaki Gekko jest z lekka uprzedzony? Już samo używanie w odniesieniu do nauczycieli pogardliwego określenia „belfer” chyba wystarczająco dobitnie o tym świadczy. To tak, jakby mówiąc o lekarzach cały czas używał słowa „konował”, o policjantach „pies”, o urzędnikach „gryzipiórki”, o Francuzach „żabojady”, o żołnierzach „trepy”, o adwokatach „papugi”, o dziennikarzach „pismaki”, o pielęgniarkach „piguły” itd. itp.
Jak widać o każdym można! I od razu zaznaczam, że użycia przez Gospodarza w nazwie bloga określenia belfer nie uważam za obraźliwe, gdyż w tym konktekście ma ono wydźwięk autoironiczny (jest takie powiedzenie „Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie”).
Język odzwierciedla nasz stosunek do świata i innych ludzi. Pseudointelektualny bełkot osobnika kryjącego się za nickiem „Gekko” (a wcześniej „Eltoro”) jest więc odzwierciedleniem jego indolencji w tej dziedzinie. Zmiana pseudonimu połączona z nieumiejętnością zmiany stylu pisania dobitnie o niej świadczy. Nie napiszę, że mu współczuję, bo cóż – każdy jest kowalem swojego losu, ten pan również. W zamian za to może mały konkurs na określenie pana Gekko?;-) Oto moje propozycje:
Trollik internetowy, Niedouczek malutki, Bełkotek forumowy, Homiątko pseudosapieciątko.
Może któryś przypadnie panu Gekko szczególnie do gustu i zechce przyjąć go jako określenie swego kolejnego internetowego wcielenia?:-)
W takiej sytuacji już zazdroszczę autorowi;-))).
Szacuneczek!
Rozmowa z prof. Tomaszem Szlendakiem:
„- Na studia przychodzą dziś ludzie, którzy nie mają wiedzy, na czym polega trójpodział władzy, nie wiedzą z ilu izb składa się parlament.
– Ktoś im tego nie wytłumaczył.
– Owszem, to nie jest wyłącznie ich wina. To również wina systemu edukacyjnego, który stworzyliśmy – dostosowując go do bryków i gotowych schematów…”
http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120623/OBSERWATOR/120629832
@zet
3 czerwca o godz. 21:45
„To uciszanie i doprowadzanie klasy do stanu ?używalności? jest może powodem tego, że potem musisz douczać swoje dzieci. Czasami trwa to nawet 10min albo i dłużej. Swoją drogą wyczuwam jakieś zniecierpliwienie u ciebie droga ?urzędniczko? z tego powodu, nie śmiem kontynuować rozważań na ten temat, bo to w końcu twoje dzieci.”
Szanowne @zet, powiem tak – kpisz czy o drogę pytasz?
Nawet podręczniki i ćwiczenia dla młodszych klas są przeznaczone nie tylko dla ucznia, ale i rodzica. Dosłownie. Ale chyba Tobie nie muszę tego tłumaczyć.
Ta osobista wycieczka jest dość obrzydliwa. wolę nie myśleć, co ‚autor miał na myśli’, ale zaspokoję twoją niezbyt zdrową ciekawość – moje dzieci mają bardzo kochających i zdolnych dziadków, którzy chętnie bawią się z nimi w szkołę. Niestety, nie wszystkie dzieci mają takie szczęście.
Poza tym, drogie @zet, Twój wpis jest na poziomie…nauczyciela.
Znakomity tekst prof. K. Kruszewskiego:
„Dziś jest tak, że matura ze względu na zadanie dokonania diagnozy słusznie jest zróżnicowana w niewielkim stopniu, ale jej wyniki są jedynym wskaźnikiem prognozującym powodzenie na wszystkich kierunkach studiów.
Tylko w wypadku studiów wymagających talentów sportowych i artystycznych funkcję prognostyczną powierza się w pewnej części uczelniom wyższym.
Rozpoznania talentów intelektualnych dokonuje się za pomocą standardowej matury, zadowalając się ograniczoną możliwością wyboru przedmiotów maturalnych i poziomu trudności testu. Co warte są te testy, to inna sprawa.
Rację miał John Lewis Gaddis, pisząc: ?To, co się dzieje w ludzkich umysłach, bardzo trudno jest zmierzyć, natomiast bardzo łatwo pominąć?.
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/duza-maturka
@cyrus
„Już samo używanie w odniesieniu do nauczycieli pogardliwego określenia ?belfer? chyba wystarczająco dobitnie o tym świadczy. To tak, jakby mówiąc o lekarzach cały czas używał słowa ?konował?, o policjantach ?pies?, o urzędnikach ?gryzipiórki?, o Francuzach ?żabojady?, o żołnierzach ?trepy?, o adwokatach ?papugi?, o dziennikarzach ?pismaki?, o pielęgniarkach ?piguły? itd. itp.”
Erudycja w czystej postaci…
Bardzo mnie cieszy, że akurat mój komentarz wyjaśniający stan prawny wynagrodzenia belfrów na wycieczkach został przez Gospodarza zablokowany.
Dezawuacja korupcyjnych wykrętów belferstwa okazała się barierą, jakiej pustka bębna nie jest w stanie zaabsorbować?
Po dowodach ich poznacie, pozdrawiam, Gekko.
a twój urzędniczko na poziomie biurwy i tyle w temacie
Urzędniczko! Twoje wpisy są na poziomie urzędniczki, czyli pani w afro pijącej kawę i patrzącej na petenta jak na wroga publicznego nr 1.
@cyrus
Pośpieszyłam się z podziwem dla Twej erudycji w temacie antroponomastyki.
Szanpwny @cyrusie !
‚Trepami’ nie tytułowano wszystkich żołnierzy, tylko poborowi nadawali ten zaszczytny tytuł żołnierzom zawodowym:
TREP – pogardliwe określenie żołnierza zawodowego (zazwyczaj od podoficera wzwyż) w kręgach szeregowych odbywających zasadniczą służbę wojskową (ZSZ).
(znalezione w sieci)
@duduś
24 czerwca o godz. 11:00
„a twój urzędniczko na poziomie biurwy i tyle w temacie”
Nieładnie, oj, nieładnie. Nerwy puściły? Trzeba zawczasu zadbać o urlop na poratowanie zdrowia, bo wkrótce może już być za późno.
@cyrus
24 czerwca o godz. 11:17
„Urzędniczko! Twoje wpisy są na poziomie urzędniczki, czyli pani w afro pijącej kawę i patrzącej na petenta jak na wroga publicznego nr 1”
No to mi dokopałeś. Wstyd mi za swoje durne, niesprawiedliwe, uszczypliwe i jakie tam jeszcze wypowiedzi nie na poziomie i nie na temat.
Gdzież mnie, ćwierćinteligentnej gryzipiórce z afro (co masz do afro, ładnemu i w afro ładnie) i pitą nałogowo kawą (a propos – czy nauczycielom zabrania się picia kawy w szkole, bo jak byłam w klasie na przerwie, to u pani na biurku stała) równać się z błyskotliwą inteligencją przedstawicieli jednej z najlepiej wykształconych grup zawodowych w kraju.
A w ogóle jak takie osobniki, jak nie przymierzając @urzędniczka i parę innych robią na blogu Powszechnego Nauczycielskiego Narzekania?!
Won na ‚Pudelka’!!!
„a twój urzędniczko na poziomie biurwy i tyle w temacie…”
– – –
Literatura, sztuka i edukacja, tak broniona przez literatów i broniarzy znalazły na blogu godny i zgodny z kondycją belferską wyraz.
Niestety, są to wyrazy niecenzuralne – ale przez Gospodarza dopuszczalne, jeśli skierowane na pohybel „walenia” w pusty bęben etyki belferskiej.
Rzeczywiście, walkę o ciszę nad pustym bębnem Gospodarz potraktował dosłownie, komentarze prawne wycinając, chamskie bluzgi wykorzystując.
I to cała prawda o miejscu na drabinie społecznej, etycznej i intelektualnej, w jakim belferstwo się znajduje, gdy opadną pozory…
Kilka cytatów:
„kto szcza w naszą śmietankę oświatową, bitą belferskim trudem publicznym.”
„zdegenerowana podłość i ordynarne bezprawie”
„Belferstwo”
„Lepiej już na piwo, skoro się pracy od pasożytnictwa a korupcji od wypełniania obowiązków nie odróżnia.”
„pusty bęben etyki belferskiej”
„chamskie bluzgi”
„I to cała prawda o miejscu na drabinie społecznej, etycznej i intelektualnej, w jakim belferstwo się znajduje”
W ostatnim cytacie proszę jedynie zamiast słowa „belferstwo” wstawić GEKKO 🙂
Szacuneczek dla Mistrza wyrafinowanej intelektualnie i językowo dysputy:-)
Urzędniczko – nie widzę problemu, ten pomysł z Pudelkiem całkiem, całkiem:-)))
Erato – ja nie posiłkuję się internetem pisząc posty, więc przepraszam za rozczarowanie, co do kompetencji mojej skromnej osoby.
No i zrobiło się na blogu tak, jak w czasie dużej przerwy w podstawówce: rację maję ci, którzy najczęściej i najgłośniej wrzeszczą.
Dobrze, że nie wspomniałem o przepychankach słownych
Może warto powrócić do korzeni sporu?
Ilość godzin pracy nie odbiega znacząco od standardów europejskich.
Jakość pracy, również.
O ile wiem, jedynym czynnikiem znacząco różniącym polskich nauczycieli od ich zachodnich kolegów, jest stosunek zarobków do średniej krajowej.
W Polsce są ZNACZĄCO zaniżone.
Skoro tak lubimy się porównywać, to może porównać z tymi w Szwecji, Wielkiej Brytanii, Francji?
Czy też ma naszym belfrom wystarczyć etos, posłannictwo, syndrom Siłaczki, prestiż- jak to drzewiej bywało?
Dowartościowanie moralne zamiast materialne?
Pan Balcerowicz zarabia na poziomie europejskim, tak samo jak panowie zasiadający w radach nadzorczych, manager’s w polskich korporacjach, dyrektorzy spółek.
Nauczyciel nie musi……
Okolice średniej krajowej MUSZĄ mu wystarczyć, bo kraju nie stać?
I on MUSI to zrozumieć?
Oczywiście zarobki różnią się w zależności od sektora gospodarki Irlandii. I tak wynoszą średnio tygodniowo:
– w hotelarstwie ?323,
– w usługach ?449,
– w administracji ?493,
– w handlu ?522,
– w sektorze budownictwa ?654,
– w transporcie ?707,
– w służbie zdrowia ?716,
– w edukacji ?830,
– w sektorze IT ?963,
– w finansach ?976.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,115,134990224,134990224,Zarobki_w_Irlandii.html
=============
To pierwszy z brzegu przykład, całkiem innego zestawienia piramidy płacowej.
TAM budowlaniec zarabia- pomimo swej ciężkiej pracy, MNIEJ niż nauczyciel. U nas, odwrotnie……
Czas postawić to z głowy na nogi.
Wówczas nie będzie selekcji negatywnej do zawodu. I paru innych zarzutów.
a może by podyskutować o wyższości/niższości picia piwa w barze nad piciem w domu; gatunkach i cenach, sposobie produkcji (o muzeum w Żywcu, albo Heineken Museum w Amsterdamie – oba interaktywne i interesujące)
@Gekko
drabina to przeżytek, lepsze schody albo winda… (dawno tu nie wchodziłam, bo stałam na dole)
PS
21 czerwca o 14:42 zdarzyła Ci się literówka (rozwinąłbym) – w ostatnim akapicie postu
– to tak w kwestii „wykonawczej kreatywności kompetencyjnej” (przepraszam za „wycinankę” z Ciebie)
@Erato
> Znakomity tekst prof. K. Kruszewskiego:<
A wiesz kto to jest prof.Krzysztof Kruszewski???;-) W latach 70-tych sekretarz KW PZPR w Warszawie, organizator m.in. grupek aktywistów ze AWF [specjalność-sporty walki;-)] do rozbijania spotkań "Uniwersytetu Latającego". W latach 1980-1981 minister edukacji, dokładnie ten, który Kartę Nauczyciela z "S" wynegocjował…;-)
Gratuluję autorytetów intelektualnych!!!;-) Miłej lektury!
parker 24 czerwca o godz. 0:04
„Ja tam myślę, że polska będzie pierwszym w którym będzie jeden wychowawca i nauczyciel, najlepszy on line z każdego przedmiotu.”
Parker, ja nie jestem nauczycielem, ale nawet dla mnie są widoczne jak na doni braki w twojej wiedzy na temat praktyki nauczania.
Doczytałem twój wpis do końca i dlatego skoncentruję się na twoim muzycznym przykładzie.
Nauczanie to nie jest ulica jednokierunkowa. Ucznia motywuje pochwała nauczyciela. Lekcja on line jest pod tym wzgledem martwa. Ucznia motywuje pochwała skierowana do niego, indywidualnie jako Jasia lub Małgosi a nie do „klasy uczniowskiej” w marksistowskim sensie. Uczniowi pomaga zauważenie i skorygowanie jego indywidualnych i specyficznych, bo mających źródło w jego przeszłość, niedostatkach. Jaś wymaga pomocy w malowaniu bucików a Małgosia w uchwyceniu perspektywy. Żaden kurs on line tego nie dostarczy. Musiałbyś internet wykorzystać do łączenia na żywo twoich „najlepszych nauczycieli” z klasami.
Tutaj wychodzi twój brak doświadczenia w takich przedsięwzięciach.
Technologia się oczywiście zmienia i poprawiają się jej możliwości, ale nawet w dużych i bogatych firmach jakość video i jakość dźwięku jest niewystarczająca przy łącznościach pomiędzy kontynentami. Jeżeli do przekazywania dźwięku i obrazu zechcesz dodać jeszcze kilka okienek takich jak np. tablica z pięciolinią, kilka kamer przekazujących obraz z kilku kierunków (w końcu normalny uczeń w normalnej klasie kręci głową w czasie lekcji, prawda? patrzy na różnych kolegów), dźwięk co najmniej w stereo, a najlepiej przestrzenny,- w końcu mówimy o nauczaniu muzyki, okno na indywidualne notatki dla każdego ucznia na jego kompie, okno dla nagrywania tych fragmentów lekcji, które wydają się mu najciekawsze (Audacity-like) to wymagania sprzętowe co do kompa ucznia, mikrofonów, głośników, wzmacniaczy i mikserów, wymagania co do sieci jak na razie są poza zasięgiem lwiej większości szkół. Nie da się wytłumaczyć niczego na temat barwy dźwięku za pomocą charczącego i przerywającego połączenia.
„I nauka się będzie odbywała na zasadzie grywalizacji”
Akurat nauka gry na instumencie jest właśnie grą. „Grywalizować”
nie trzeba już niczego, chociaż jak ktos się uprze to pewnie zgrywalizuje nawet granie w orkiestrze.
„i nie będzie podręczników i lekcje muzyki z YouTube i gry na trąbce z Wyntonem Marsalisem, myślisz, że by się nie zgodził nagrać lekcji dla dzieci całego świata?”
Podręczniki są i będą konieczne. Może nieco inne, może on line, ale z pewnością będą. Co do tych „lekcji muzyki z YouTube i gry na trąbce z Wyntonem Marsalisem” to wyszło tutaj (jaskrawo!) niedocenianie swoich braków co do wiedzy na temat stanu faktycznego. Coś jak z tymi testami PISA. Ja wiem, ja mam doświadczenie z mojej szkoły i ze szkoły dziecka i jeszcze słyszałem od kuzynki co ma bachora w żłobku a drugiego w gimnazjum i jestem good to go. Kompetentny w temacie przeorganizowywania edukacji.
Kilkanaście lat temu telewizja publiczna w USA nadała serial „Marsalis on Music”. Jest na youtube. To są właśnie te lekcje, które Marsalis „miałby dopiero nagrać”. Niestety nie po polsku, ale jak zrobisz polski tekst to możesz wrzucić.
Marsalis w podobnym okresie nagrał także długą serię dla NPR (publiczne radio) pt.”Making the Music”. Nie wiem, dlaczego znalazłem tylko jeden odcinek na stronie NPR, ale też nie szukałem długo:
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=4584481
Juilliard ma swój kanał na youtube:
http://www.youtube.com/JuilliardSchool
Fantastyczny program „From the Top” ma stronę dla nauczycieli i masę innych materiałów dla uczniów – trzeba tylko troszeczkę poszukać:
http://www.pbs.org/wgbh/fromthetop/for-teachers/
Moim zdaniem wypowiadasz się zanim upewnisz się co do stanu faktycznego, który chciałbyś poprawić.
Ja nie sprawię, aby zacytowane materiały nagle „przetłumaczyły się” na polski.
Parę dni temu w programie „From the Top” słuchałem wywiadu z jakimś nastolatkiem, który opisywał jak umierał ze strachu przed pierwszym spotkaniem i pierwszą lekcją z jakimś polskim gitarzystą. Nie zapamiętałem nazwiska, ale młody człowiek nazywał go „jednym z największych żyjących muzyków grających na (klasycznej?) gitarze, (profesorze?, dajacym kursy mistrzowskie?) chyba właśnie w Juilliard. Prowadzący audycję (pianista i to wybitny a nie jakiś przypadkowy dziennikarz) zgadzał się. Młody człowiek natknął się na nagrania Polaka na youtube i szczęka mu opadła. Potem szukał kontaktu i jak Polak przebywał w USA – zrobił wszystko aby się do niego dostać na lekcje. Jakoś mu ten filmik z youtube nie wystarczył. Jestem przekonany, że istnieją dobre materiały dla poczatkujących uczniów zrobione przez niemieckie, francuskie czy rosyjskie szkoły muzyczne. Trzeba tylko poszukać. Nawet na youtube jak wpiszesz „masterclass trumpet marsalis” to ci wyskoczy masa filmików.
„Tylko nauczyciel muzyki on line i wszechstronny inteligentny wychowawca, z asystentem, niech będzie, nie oszczędzajmy zbytnio:):):) Szkole potrzebna jest technologiczna rewolucja, dla dobra dzieci i budżetu.”
Jak pisałem, nie wystarczy specjalistyczny nauczyciel on line. To co w sieci może być pomocą dla zywego nauczyciela w klasie. Czy w parku, nie upieram się. Ale nie wierzę w odejście od kontaktu z „ludziem”.
@S-21
23 czerwca o godz. 23:01
Owszem, są to ogólniki, bo to odpowiedź na Twoje niezrozumiałe dla mnie wątpliwości a nie korepetycje dla pracowników oświaty.
Niestety, w Twojej branży wiele praktyk rozwiązuje się „potocznie” i „formalnie” lub „tak jakoś” i taki też jest rezultat. (Na barkach dzieci i ich rodziców)
W interesującym cię przypadku należy po pierwsze sporządzić harmonogram wycieczki z określeniem potrzebnej liczby opiekunów w poszczególnych punktach programu. Mogą to być liczby różne; inna np. w czasie snu a inna w czasie zwiedzania muzeum, jeszcze inna w czasie tzw. wolnym, jakkolwiek żadna z nich nie jest równa zero.
Do tego dodajemy godziny pracy potrzebnej na czynności organizacyjne.
Na podstawie tych trzech wielkości oraz liczby dni wycieczki można wyliczyć ilość potrzebnych pracowników oraz liczbę godzin pracy w poszczególnych dniach; może to być maksymalnie 12 r-g w ciągu doby i to jest czas wykonywania czynności służbowych, reszta to czas przebywania na tzw. delegacji.
Powinna to przygotować osoba odpowiedzialna za wycieczkę a wyegzekwować dyrektor.
Ale pewnie nie ma ukazu od ministra ani od wizytatora.
Wyobraź sobie, że inni ministrowie też takich ukazów nie wydają.
Pracownik wie, że jeżeli jest jakas zasada, czy wymaganie (np. w kp, a także samo np w ustawie o vat, o cit, ochronie danych osobowych, odpadach itd., itd.) to należy wymyslić procedurę, która spełnienie tego wymagania zapewni.
A jak się nie umie, to się płaci pieniążki komuś, kto umie i zrobi to za niego.
@S-21
A czy ja napisałam: – ‚tekst znakomitego prof. K. Kruszewskiego’?
Proszę uważnie czytać ‚ze zrozumieniem’, a później wściekle atakować.
I proszę mi nie cytować wiadomości z wikipedii, bo na temat prof. Kruszewskiego wiem trochę więcej, niż to źródło podaje.
Poza tym artykuł nie ma raczej politycznego charakteru, ale żeby się o tym przekonać, to trzeba najpierw, nawet z obrzydzeniem, przeczytać.
@cyrus
24 czerwca o godz. 15:49
„Erato ? ja nie posiłkuję się internetem pisząc posty, więc przepraszam za rozczarowanie, co do kompetencji mojej skromnej osoby.”
Szczerze współczuję, ale to chyba nie do końca prawda, bo już samo to, że to napisałeś, świadczy o czymś zgoła innym.
Bo jak tu napisać post, nie posiłkując się internetem? To musi być nie lada sztuka.
@Erato
A propos zaczepki ku Tobie:
„> Znakomity tekst prof. K. Kruszewskiego:<
A wiesz kto to jest prof.Krzysztof Kruszewski?"
Hm…
"Kto to jest" s-21 nie ma żadnego znaczenia dla niecnej bezwartości jego insynuacji ad hominem. Znaczenie ma tylko to, że z taka konduita polemiczno-intelektualna niegodna jest posady belfra. Jak zresztą świadczą o tym samym absolutnie wszystkie kierowane tu do Ciebie obraźliwe i bezpodstawne bluzgi. Dno, upominające się o odszlamienie.
Pozdrawiam.
– – –
@ wiesiek59, 24 czerwca o godz. 16:06
Tak, Wieśku, wszyscy powinni zarabiać powyżej średniej krajowej. Belfrzy najbardziej powyżej, bo ani ilość godzin ani wyniki "nie odbiegają od średniej europejskiej". Więc płaca też nie może odbiegać, tylko się wznosić i lewitować nad kreską jak Siłaczka, albo poziom belferskich kompetencji obnażających się na tym blogu.
Ten związkowy postulat ma piękne ZNP belferskie i OPZZtowe tradycje, o ile wiem, sformułował go pierwszy Albin Siwak wraz z Zofią Grzyb.
Twoje źródłowe uzasadnienie jest zresztą i tak samo z siebie aksjomatyczne i wyczerpujące: "o ile wiem".
Ja proponuję więc, aby płacić każdemu "o ile wie", jako płatnik-podatnik zgadzam się aby w związku z tą zasadą cały budżet płacowy belfrów oświaty publicznej przekazać prof. Balcerowiczowi.
Przy tym poziomie powszechnej wiedzy belferskiej, więcej nauczą się z jednego wywiadu Profesora, niż z życiowej egzystencji zawodowej 600 000 belfrów.
Życzę Ci dalszych, równie owocnych i kompetentnych refleksji o słusznej ekonomii plemiennych szajek branżowych.
– – –
@ time
"Ach literówka:
nie belferska to główka,
gdyż pod gadzi czerep
nie zmieści się wiele –
ani tam korupcja,
ani rewolucja…
Tylko czasami
wystarczy by GADać z Damami…"
Miło Cię znów zobaczyć nawet na b-blogu, hihi 🙂
Pozdrawiam.
Droga „urzędniczko” oczywiście, że kpię. Odnieś się jeszcze do wpisu o instrukcji obsługi…No i serdeczne dzięki za „nauczyciela”, doprawdy nie zasłużyłem na taki komplement.
„Jeżeli nauczyciel będzie miał do wyboru pracę bez przywilejów lub brak pracy, to ciekawe, co wybierze?” Oczywiście Ciebie, a na deser „gekkona” z przyległościami, no i „czy te oczy mogą kłamać…”
Młodzi nauczyciele dla „Rzeczpospolitej”:
„(…) system awansu zawodowego został zepsuty. ? Można ukończyć szkolenie, na którym dowiemy się, jak szybko przeskoczyć kolejne stopnie kariery zawodowej lub skorzystać z usługi firmy, która za nas wypełni teczkę zawierającą opis naszego autorskiego programu pracy z uczniem. A to jeden z elementów decydujących o awansie ? mówi Wojcieszak. ? Narzekamy na kupowanie prezentacji maturalnych, ale to samo dotyczy nauczycielskich ?teczek” awansu ? dodaje.
Kilka tygodni temu stażystka ucząca języka angielskiego w jednej z podlaskich szkół tak opisała zawodową rzeczywistość: ?W mojej szkole tylko ja ukończyłam pięcioletnie studia na kierunku filologia angielska, reszta uczy po kolegiach językowych, zaocznych studiach odbytych na jakiejś pseudouczelni czy ? co najgorsze ? po certyfikacie. Ale niestety Karta nauczyciela chroni takich ?specjalistów?”.
W artykule jeszcze parę ‚ciekawostek’.
http://www.rp.pl/artykul/10,897609-Mlodzi-nauczyciele-domagaja-sie-zmian-w-szkole.html
Jakikolwiek komentarz wydaje się zbędny.
@Cyrus pisze, że nie posiłkuje się internetem, pisząc posty. Tylko jak on je zamieszcza na blogu? Może pora zacząć. Internet bywa przydatny.
http://www.youtube.com/watch?v=91PNPHZiN-I
Kontraktowy – dziękuję, łapać za słówka też trzeba umieć; Ty jesteś niestety mało oryginalny i wyszło tak sobie.
Wystarczy pooglądać parę innych systemów nauczania, żeby zauważyc różnice: Finlandia –
http://www.youtube.com/watch?v=ZwD1v73O4VI
Wysoka selekcja do zawodu, praktyczne przygotowanie nauczycieli do zawodu, indywidualizacja nauczania, brak scentralizowanych testów, spokój, jednolity program nauczania, system wspierający i uczniów i nauczycieli i mamy całkiem porządnie funkcjonujący system oświaty.
Singapur – http://www.youtube.com/watch?v=Km25TAnPbI4&feature=relmfu – system dla wysoce zmotywowanych rodziców i uczniów, wysoka konkurencja, wysokie wyniki. Nasze społeczeństwo takie nie jest, więc nie ma co oczekiwać, że w klasie polskiej osiągnie się takie wyniki bazując jedynie na karności.
U nas sami nie wiemy, jak powinien wyglądac taki system, w naszych warunkach, z władzami oświatowymi na pierwszym miejscu. Wyżywanie sie na nauczycielach nic nie da. Może najpierw przydałoby sie ustalić – o co nam chodzi w naszym systemie edukacji, co chcemy osiągnąć i jak to osiągnąć. Ile trzeba zainwestować, by to osiągnąć. Przede wszystkim – stworzyć jakiś spójny system. A nie kaleki system państwowy łatać prywatna edukacją dla nielicznych i udawać, że wszystko jest cacy.
Tak też można:
http://www.znp.edu.pl/element/1309/Bytom_chcieli_likwidowac_szkoly_odwolali_ich_mieszkancy
fux
25 czerwca o godz. 14:34
Otóż to……
Co kilka lat przychodzi nowy minister i odkrywa Amerykę.
I oczywiście, wszelkie pociągnięcia poprzedniej opcji politycznej są złe.
Wszędzie na świecie prestiż nauczyciela wiąże się z wynagrodzeniem.
Tylko u nas ma być to powołanie bez materialnego ekwiwalentu.
Nagonka medialna z pewnością zaowocuje- za kolka lat zaczniemy przerabiać to, co już jest bolączką w Szkocji, czy Danii.
NIE MA CHĘTNYCH do zawodu….
Któż wówczas będzie darł szaty?
Ucieczkę lekarzy udało się zastopować, do armii zawodowej chętnych brak, sprokurujmy jeszcze niechęć do pracy u nauczycieli……
Kształcenie to nie KOSZTY, tylko INWESTYCJA!!!
O czym wielu dziennikarzy i polityków zapomina.
Jeszcze jeden aspekt.
Zarzuca się nauczycielom kształcenie nierynkowe.
I w tym są podobni do generałów…….
Generałowie zawsze są przygotowani do POPRZEDNIEJ wojny.
Czy ktoś z nas wie, jakie będą potrzeby rynku pracy za pięć lat?
Ale MEN powinien wiedzieć? politycy?
Bo belfer jest związany programem, który ustalany jest właśnie tam- w ministerstwie…..
gekko
24 czerwca o godz. 21:51
Kraje które dają nauczycielom 1.5 średniej krajowej, są w znacznie lepszej sytuacji od tych, które płacą poniżej średniej.
Ale, jest to decyzja POLITYCZNA, bądź związana z tradycją.
Nawet nasza przedwojenna była inna.
Wypaczenie struktury płac jest związane z narzuconym nam ustrojem, a nie wynika z wartości pracy nauczyciela.
Prymat ideologii nad sensownością trwa?
Erato radziła mi, żebym nie wywoływał wilka z lasu (chodziło o korepetycje). A ja tak lubię. Uwaga: Gekko, Erato i akolici: otrzymałem dziś od uczennicy belgijskie praliny. Przyjąłem. Bardzo smaczne. Nie zmienią tego wyrzuty sumienia i wstrząsy moralne, które mną bez przerwy targają.
Nasz system jest po prostu zły.
Kogo obchodzi, ze każdy kolejny minister pozostawia po sobie nieprzemyslana reformę. Nagonka na nauczycieli jest na rękę rządu, który będzie ciął. My nauczyciele jak te jelonki przyjmiemy wszystko… Krojenie godzin – brak odzewu, odebranie wcześniejszych emerytur? – pełna zgoda, dodanie 42a KN – OK, wprowadzenie P-P – bez koz sprzeciwu, 6-latki do szkoły? – przyjmiemy…
Ciekawe jak kto odpowie za to wszystko? Nikt. Różne gekkony (na garmuszku MEN-u, zapewne) będa jechać po nauczycielach. A bo KN, a bo wakacje, a bo wycieczki, etc. Czysta demagogia.
Na lubeszczyźnie samorządy zamiast dbać o szkoły, nie zgadzają się na nabór drugi rok z rzędu, szkoły do likwidacji, przecież 45 osób do gimnazjum, to za mało na 2 klasy, a na jedna szkoda szkoły utrzymywać. Więc 2 rok z rzędu Pyrrusowe rozwiązanie… Odprawka i wójt się cieszy:)
Prywatna edukacją tez nie uzdrowimy systemu. Czy szkoły prywatne mają lepsze wyniki? Czy z uczniów średniointeligentnych zrobią Einsteinów? Nie. Mogą mieć większe szanse dotarcia do ucznia. 15-20 osób, to nie 35-40, ale zbawić niczego i nikogo nie zbawią.
Czepianie się urlopów jest też bezsensu. Uszczelnić system, decyzję niech podejmuje komisja – Lekarze, dyrektor, ZUS i po kłopocie.
Nowa propozycja samorządowców jest gwoździem do trumny dla polskiej szkoły. Ma być wiele za taniochę, ergo mało płacimy wiele wymagamy. Nie ździewię się jak za chwilę w każdej gminie będzie 1 menedżer oświaty i reszta vicedyrektorami w szkołach.
Największymi problamami jest: zdemoralizowanie zatrudnionych przez mianowanie – najlepsi kontraktowi idą w odstawkę, lenistwo dyplomowanych – rzecz jasna nie wszystkich. no i brak jakiejkolwiek siły kuratoriów (np blokowanie idiotyzmów samorządowców)
Do tego rzecz jasna zbędna papierologia.
@ Darek, 25 czerwca o godz. 16:35
Darku, żadne praliny nie pomogą w poskromieniu nieznajomości (?) prawa. Nie opychaj się, tylko weź się do roboty!
Prawo jasno i przejrzyście określa co jest korupcją, nawet jeśli Ty tego nie rozumiesz i wziątki w postaci opłat za udział w wycieczkach mylisz z pralinami i traktujesz jako równą oczywistość.
Zachęcam ze szkoleń prokuratury dla nauczycieli i portali policji specjalnie dla ignoranckich urzędników – znajdziesz tam lepsze kąski, niż praliny i słodsze owoce nabycia cywilizowanych manier, niż praliny przysyłane w paczkach do kicia, hihi 🙂
– – –
@ wiesiek59, 25 czerwca o godz. 16:20
Wieśku, z całym szacunkiem dla Twego doświadczenia zawodowego, obywatelskiego i ustrojowego, jest już cokolwiek nieświeże, tak ze 30 lat minimum.
Nigdzie w cywilizowanym, demokratycznym świecie wynagrodzenie nie POWODUJE szacunku czy prestiżu, ale odwrotnie; mylisz skutki z przyczyną.
Skądinąd, postrzeganie źródła prestiżu społecznego akurat w wynagrodzeniu, to taka lekka schiza: aspiracje rynkowe a mentalność kołchozowa.
Bardzo nie pasujące do nauczyciela, a więc kogoś z założenia o innym systemie wartości, na PUBLICZNYM! etacie (bo o takich mowa).
Nie ma przeszkód, aby nauczyciel publiczny szukający prestiżu w wynagrodzeniu, wziął się do roboty i układał kafle czy też konspekty na wolnym rynku.
Każdy wolny człowiek, w pogoni za prestiżem w portfelu ma w demokratycznym kraju o wiele więcej możliwości niż biadanie na publicznym garnuszku.
Tyle, że na publicznym znacznie więcej fruktów przyciągających 600 000 poszukiwaczy prestiżu akurat na publiczne posady belfrów…
Zastanawiające… hihi 🙂
Pozdrawiam Cię, zapewniając, że Twój prestiż pokazują Twoje wypowiedzi i nie budzi on moich wątpliwości.
@moderator:
Ile mniej więcej dni trwa prześwietlanie postów z więcej niż jednym wklejonym linkiem?
Gekko
25 czerwca o godz. 18:13
Co prawda z branży odszedłem sporo lat temu, ale pewne obserwacje są ponadczasowe.
Natomiast Twoje wtręty rażą niekompetencją i nieznajomością tematu.
Trochę znajomości psychologii by się przydało nie tylko Tobie, ale i decydentom.
Uruchomienie mechanizmu negatywnej selekcji nastąpiło sporo lat temu. Teraz należy go tylko utrwalić……
Niestety, przeogromna większość dzisiejszych studentów, w tym również i mędrców zastanawiających się nad kolejnymi reformami naszej edukacji, wyobraża sobie, że po pięciu latach studiowania otrzymamy „gotowy produkt” w postaci w pełni wykształconego lekarza, nauczyciela, inżyniera czy fizyka jądrowego. Oznacza to, że studenci powinni otrzymywać jednakie kwantum wiedzy wyłącznie praktycznej, najlepiej zadawane im pod postacią czopka, wszczepionego chipa albo doustnie pod postacią tabletek z napisem odpowiedniego stadium edukacji. Przestały mnie dziwić pytania moich studentów o „podręcznik” albo „od której do której strony mam przeczytać”.
http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,91734,12010232,Studiowac__Czy_aplikowac_wiedze_.html
============
To pierwsze efekty „reform”……..
Czekamy na dalsze.
Na miarę Fińskich nie będą. Ani Chińskich….
„Zachęcam ze szkoleń prokuratury dla nauczycieli i portali policji specjalnie dla ignoranckich urzędników ? znajdziesz tam lepsze kąski, niż praliny i słodsze owoce nabycia cywilizowanych manier, niż praliny przysyłane w paczkach do kicia, hihi :)”
Ciekawy passus, no, no. A pisałem; „wielki jenzykoznawca” jest jak saper.
@polonus. Racja.
@wiesiek. No, co ty, o co chodzi, przecież masz pracować za darmochę, albo miskę ryżu i masz być szczęśliwy, bo jeżeli nie, to pomyśl sobie, o tych którzy co miesiąc z obrzydzeniem zarabiają 3 lub 4-krotnie (a może i więcej) więcej od ciebie i jeszcze płacą na ciebie i mnie podatki. Pomyśl o tym, ja już pomyślałem.
Gekko
Nie mylę. O wycieczka przy wpisie nie pomyślałem. Nie jeżdżę na nie (zdaje się, podobnie jak Gospodarz). Nie chodzę na studniówki, a jeśli mam taki obowiązek (klasa wychowawcza), pozostaję na polonezie i wracam do domu, nie korzystając z bufetu. Na szczęście u nas w szkole na tych imprezach opiekę zapewniają rodzice. I bardzo dobrze. A poza tym – utrzymanie więźnia w Polsce kosztuje więcej niż wynosi pensja wielu ludzi, w tym moje. Jak mówił Balcerek z serialu Barei: „kryminał też dla ludzi”.
@ wiesiek59
25 czerwca o godz. 20:43
– – –
Ponadczasowa, Wieśku, to jest tylko głupota.
Za cenzurkę dziękuję, co prawda nie uściślasz co masz na myśli i na jakiej podstawie, ale ma ten temat w psychologii swoje seminarium o perswazji manipulatywnej, podobnie jak negatywna selekcja bodźców z otoczenia, racjonalizowana jako doświadczenie… 🙂
Będzie mi bardzo miło zaprosić cię do współudziału w czynnościach edukacyjnych dla decydentów, oczywiście, jako (jakże urocze polemicznie) corpus delicti modus vivendi.
Razem na pewno będziemy kompetentniejsi!
I bęben nie będzie tak głucho (i nudno) dudnił…
Pozdrawiam 😉
@ Darek
25 czerwca o godz. 21:58
– – –
To o czym myślałeś pisząc o pralinach? O grzechu magdalenki? 🙂
Pobytu w kiciu nie życzę, byłbyś jak uczeń w publicznej szkole. Idzie na niego z podatków więcej niż rynek tę usługę wycenia, ale on dostaje mniej, niż znalazłby na rynku.
Ciekawe, kto zjada te zagubione pralinki z kieszeni podatnika, rozejrzyj się po publicznym pokoju n. … 🙂
A źródłem korupcji jest właśnie taka postawa urzędnicza (tu:belferska): jak rodzic/uczeń nie zapłaci, to wycieczki nie będzie (belfer nie pojedzie). Więc rodzic płaci.
Pracodawca publiczny zadowolony, koszty przerzucił na klienta i jeszcze ma haka na skorumpowanego pracownika.
Tak to działa w literalnie każdej branży publicznej, koszt tej systemowej deprawacji spoczywa na sumieniu i kartotece pracownika-oportunisty (i kieszeni podatnika oczywiście).
Więc to władzy jedynie zależy na konflikcie funkcjonariusz-obywatel, czego w szkole jednak belfrowie się nie uczą (selekcyjny brak potencjału autonomii intelektualno-poznawczej). To waśnie systemowe zabezpieczenie przed buntem.
Tymczasem windykacja zdeprawowanego pracownika zapewniona – po wypadnięciu z łask sytemu, więc lepiej uzdrowić się samemu i wyjść na rynek, nie czekając by gasić światło. Można wtedy nie trafić do pudełka …z pralinkami 😉
Pozdrawiam.
parker 24 czerwca o godz. 0:04
Wysłałem odpowiedź na twój wpis, ale niestety czeka ona w „moderowaniu”. Jedyne co tam mogło być „niezwykłe” dla moderatora to linki do filmów na youtube. Pewnie biedak się zaogladał i nie chce się nimi z tobą podzielić.
w czym problem?
26 czerwca o godz. 5:44
Dzięki, ale i tak nie mam czasu oglądać, portfel mam zagrożony i jego obronę organizuję.
Ps. Pojedynczo trzeba wklejać, moderator chyba nie ma nic do tego, automat być może takie komentarze odrzuca.
w czym problem?
24 czerwca o godz. 19:59
Nie traktuję tego bloga jako narzędzia naprawiania edukacji stąd recepty czasem nieprzemyślane.
Nie uznaje się za osobę kompetentna w sprawie metodyki, ale to nie przeszkadza mi się wypowiadać bo za eksperta nie robię. Dzięki odpowiedziom uczę się cały czas i to jest moja korzyść z bloga, poza zabawą oczywiście.
Pisząc futurystyczny komentarz bardziej chciałem sprowokować dyskusję na ten temat, niż konkretną receptę dawać.
Fakt, że to o czym piszę już się stało jak w przypadku W. Marsalisa raczej dobrze o moich profetycznych zdolnościach świadczy, niż obnaża moją niekompetencję.
Co do technicznych uwarunkowań, to znając bezwładność polskiego systemu edukacji, nawet jakbyśmy jutro zaczęli taki projekt wprowadzać, to zanim by się udało pierwszą lekcje w ten sposób przeprowadzić, bariery techniczne znikną patrząc na szybkość postępu w tej dziedzinie.
Wrócę na moment do mojej futurystycznej wizji, już po wysłaniu zauważyłem, że błędy stylistyczne mogły wypaczyć sens wypowiedzi, nie poprawiałem, myślałem że i tak to nikogo nie zainteresuje, teraz czuje się w obowiązku błędy naprawić i myśl rozwinąć.
Moim zdaniem, na skutek rewolucji internetowej która się dokonała(tylko szkołę ominęła) traci na znaczeniu przekazywanie uczniom wiedzy. Ta jest dziś dostępna w każdej komórce i mamy ją przy sobie.
Rzecz w tym, żeby uczyć selektywnego, krytycznego z niej korzystania. Myślenia trzeba nauczyć, pasje i zdolności uczniów rozwijać. Jeżeli człowiek się czymś interesuje, sam wiedzę przyswaja.
Wystarczy go zainteresować, bo nauka, w każdej dziedzinie jest pasjonująca i nie musi polegać na wkuwaniu pod przymusem z sankcją w postaci złej oceny. To nieskuteczne, choć przynosi rezultaty na pewnym etapie rozwoju, jak niewolnictwo, czy feudalizm później.
Oczywiście nie będzie pasjonująca matematyka dla kogoś kto zdolności matematycznych nie wykazuje, ale wkładanie takiemu uczniowi do głowy matematyki w starym systemie też jest bezowocne.
Oczywiście nie postuluję uczenia matematyki tylko zdolnych ale właśnie przez grywalizację, można tych opornych czegoś nauczyć jak im się matematyka będzie z zabawą kojarzyła. Chodzi tylko o uatrakcyjnienie procesu uczenia. A nowe technologie do młodych przemawiają, to takie moje makiaweliczne myślenie które mi proponowałeś, tylko nie do nauczycieli a do uczniów skierowane.
W mojej futurystycznej wizji, widzę klasę która jest prowadzona przez wszechstronnego wychowawcę, przewodnika ( może z asystentem, humanista z matematyko-fizykiem?) który lekcje przy pomocy wykładów on line przeprowadza, na pytania odpowie, jak nie wie, skorzysta z FAQ, a jakby się tam nie udało odpowiedzi znaleźć, skorzysta ze specjalistów na dyżurze on line. Czyli najpierw spróbuj dowiedzieć sie sam a jak sie nie uda, pomożemy.
( Po jakimś czasie mimo wyjątkowej kreatywności w zadawanie pytań przez młodzież, chyba ich lista by się wyczerpała:)
Przecież z żadnego przedmiotu wiedza i umiejętności które mają zdobyć uczniowie nie powinna być poza zasięgiem nauczyciela, nie mówimy o studiach.
Po skończeni takiej szkoły, młody człowiek do końca życia będzie potrafił się uczyć co jest wymogiem naszych czasów wobec nieprzewidywalności rynku pracy w przyszłości.
A dla konserwatystów, to przecież powrót do korzeni, mistrz i jego uczniowie.
Tak wiec nie proponuje drogi jednokierunkowej, więcej, proponuje wielopasmowa autostradę w obydwu kierunkach.
Dziękuje za linki, nie wszystkie mi się otwierają, czekam aż dzieci wrócą ze szkoły, może pomogą tacie:)