Matura, czyli kto zawinił najbardziej

W tym roku chyba nie będziemy krytykować młodzieży, że tępa, leniwa i arogancka. Szczególnie po tym, jak prof. Ewa Nawrocka z Uniwersytetu Gdańskiego powiedziała, że nie mamy prawa niczego zarzucać młodym, ponieważ sami jesteśmy pełni winy. Nie mają takiego prawa chociażby pracownicy uczelni, gdyż zgodzili się na likwidację egzaminów wstępnych i na idiotyczną maturę. Pogodzili się z oszukańczymi praktykami na uczelniach, gdzie oferuje się fikcyjne studia i kierunki, których jedyną zaletą jest to, że dają godziny pracownikom (prawie półgodzinne wystąpienie prof. Nawrockiej można znaleźć tutaj).

Z edukacją jest jak z futbolem. Kadry mamy uzdolnione, moglibyśmy więc zakasować innych, ale szwankuje chów. Do tej pory krytykowali ten chów głównie anonimowi kibice, natomiast działacze – nauczyciele, uczeni – popadali w coraz większe milczenie, bo przecież etatów szkoda, godzin, pieniędzy. W razie czego winna jest młodzież. Przecież gołym okiem widać, że nic nie umie i jeszcze uczyć się nie chce, książek nie czyta, błędy popełnia, nie wie, gdzie Rzym, a gdzie Krym. Po prostu katastrofa.

Ewa Nawrocka zarzuca milczenie profesorom. Im wyższe stanowisko, tym więcej wody w ustach. Ale do stracenia każdy ma wiele – i asystent, i adiunkt, kandydat na doktora i ten, kto ma chrapkę na habilitację. Warunek jest jeden – cisza. Oczywiście, anonimowo psy wiesza na edukacji każdy, ale pod nazwiskiem tylko nieliczni. Wystąpienie profesor Nawrockiej opatrzone zostało tytułem „Wszyscy jesteśmy przestępcami”. Obawiam się, że dyskusja potoczy się w nieco innym kierunku, niż chce autorka. Winni jesteśmy być może wszyscy, ale przecież – i tu pole do popisu dla dyskutantów – nie w równym stopniu. Zajmijmy się zatem tymi, co bardziej. Jakkolwiek byśmy więc nie podeszli do tematu edukacji, to przecież od swoich kompleksów nie uciekniemy. Czyli ja, udręczony biedaczek, geniusz i erudyta, a cała reszta to burdel na kółkach i głębokie szambo.