Szkoła do góry dnem

Wczoraj w mojej szkole został zburzony istniejący porządek. Nieznani sprawcy, podobno uczniowie klasy pierwszej, odwrócili wszystkie szafki do góry dnem. Liceum stanęło na głowie. Dzisiaj z tego powodu wybuchła afera. Był apel (pierwszy od kilku lat), szukanie winnych, groźba surowych kar, a na końcu odpowiednie służby zajęły się przywracaniem porządku. Nic już – przynajmniej tak się nam wydaje – nie stoi na głowie.

Pomysł z odwracaniem szafek jest wielki, ale chyba nauczyciele go nie zrozumieli. Nie to pokolenie, nie ten język przekazu. Ja też odebrałem całe zdarzenie jako chuligański wybryk i byłbym tkwił w nieświadomości, gdyby nie pomocna dłoń uczniów. Podpowiedzieli więc staremu prykowi, że odwracanie szafek należy rozumieć jako formę komunikacji. Po prostu młodzież chciała coś swoim nauczycielom powiedzieć.

Niestety, nauczyciele się nie popisali. Zamiast wsłuchać się w głos młodzieży, zaczęliśmy karać, pouczać i się wymądrzać. W związku z tym mam prośbę do uczniów. Jak chcecie z nauczycielami pogadać, to mówcie naszym językiem. Wyjaśnijcie pełnymi zdaniami, o co chodzi z tym stawianiem szafek do góry dnem. Mówcie jasno, rzeczowo i najlepiej w formie wypracowania na ok. 250 słów. Inaczej zostaniecie wzięci za chuliganów, niewychowanych łobuzów i coraz gorsze dzieci.