Nauczyciele niesamodzielni

Wydawcy podręczników wpędzili nauczycieli w niesamodzielność. Od wielu lat przygotowują dla nas gotowce (rozkłady materiałów, scenariusze lekcji, plany osiągnięć uczniów itd.), a my nie musimy niczego wymyślać. Wystarczy wziąć i uczyć, jak wydawca każe. Można, oczywiście, dostosowywać własne lekcje do potrzeb uczniów, ale po co, skoro oferta wydawców jest tak bogata, że głupotą byłoby z niej nie skorzystać. Korzystamy więc od lat, aż w końcu straciliśmy umiejętność planowania własnej pracy. My tylko potrafimy uczyć na podstawie gotowców.

W przyszłym roku szkolnym zacznie w liceach obowiązywać nowa podstawa programowa. Szczegółowe informacje znajdują się tutaj. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem i na bazie tych danych coś wymyslić. Nikt jednak się nie pali do samodzielnej pracy, każdy szuka gotowców. Ja też nie jestem inny. Cały czas szukam gotowego formatu, który byłby najbardziej odpowiedni dla moich uczniów. Samodzielnie nie mam zamiaru niczego opracowywać, gdyż albo już nie potrafię, albo się boję.

Koledzy pytają, czy odbyłem szkolenie z nowej podstawy programowej. Nie wiedziałem, że także z tego muszę być przeszkolony. Widocznie muszę, skoro wszyscy to robią. Rozglądam się więc za kursem, gdzie mógłbym pod kierunkiem prowadzącego przeczytać ze zrozumieniem nową podstawę programową. Sam już nie dam rady, bo samodzielnie czytałem dawno, dawno temu. Przydałoby się też wynieść ze szkolenia materiały, szczególnie spis tematów lekcji dla poszczególnych klas, z wypunktowanymi celami zajęć i koniecznie z informacją, do czego moi uczniowie powinni zmierzać. Sam to ja już nic nie wiem, zresztą sił brak na wymyślanie takich rzeczy, głowa pełna cudzych pomysłów. Samodzielnością tylko by się człowiek ośmieszył.

Gdyby ktoś wyczytał w tym wpisie ironię i miał ochotę się na mnie obrazić, to zapewniam, że wcale nie drwię. Nie ma więc powodu się na mnie boczyć. Naprawdę czuję się ubezwłasnowolniony, bezradny i niesamodzielny, czyli kropka w kropkę jak wszyscy nauczyciele (nielicznym wyjątkom kłaniam się w pas). A pytania koleżanek i kolegów o szkolenie z zakresu nowej podstawy tylko mi otworzyły oczy. Żyłem bowiem w ułudzie, że coś robię samodzielnie. Samodzielnie to można się tylko zbłaźnić, a jak się chce zyskać poklask kontrolerów edukacji, to trzeba iść na kurs i wrócić z gotowcami.