Zanika wzorzec mowy

Dokąd trzeba się udać, aby nasłuchać się polszczyzny wysokiej, literackiej? Telewizja, radio, kino, teatr, uczelnia, szkoła, wykształceni znajomi, inteligencka rodzina? Niestety, można trafić jak kulą w płot i nigdzie tam nie znaleźć języka literackiego, wręcz ani śladu wysokiej mowy.

Sporo uczniów liceum, gdzie uczę, jest podatnych na moje sugestie, aby nie mówić językiem łódzkiej ulicy. Przecież nie jesteśmy w bramie, tylko w szkole – powtarzam. Dawniej wystarczyło zwrócić uczniom uwagę, czasem kilka razy, ale w końcu przestawiali się na język literacki. Jedna z klas sprezentowała mi nawet koszulkę z napisem: „Mów przy mnie językiem literackim”. Żartowali ze mnie, kontestowali, ale jak trzeba było, to się przestawiali na mowę wysoką.

Od pewnego czasu zauważam, że uczniowie chcą, ale nie mogą. Z przejściem na język literacki, tak w mowie, jak i w piśmie, mają coraz poważniejsze problemy. Ambitne dzieci (nieomal wszyscy uczniowie przychodzą do mojego liceum ze świadectwami z biało-czerwonym paskiem i najwyższymi notami z egzaminu pogimnazjalnego) chcą mówić tak, jak sobie życzy ich polonista, jednak nie dają rady. Pytają więc – nie przy całej klasie, gdyż to jeszcze jest sprawa wstydliwa, ale po cichu – czy takie a takie słowo jest literackie czy też z ulicy, z bramy, ma rynsztokowe pochodzenia itd. Coraz więcej uczniów, zdolnych i ambitnych, ma znaczne problemy z odróżnianiem mowy kolokwialnej od eleganckiej.

Najpierw się dziwiłem, ale potem zacząłem myśleć. Skąd ma dziecko znać wzorzec, jeśli się z nim nie styka. Ze swoich czasów uczniowskich pamiętam, jak polonistka zdziwiła się, że nie znamy ważnych dzieł polskiej szkoły filmowej. A gdzie to można obejrzeć? – zapytaliśmy. Odtwarzacze video dopiero wchodziły, kino w małym miasteczku, gdzie się uczyłem, nie wyświetlało niczego ambitnego, żadnych dyskusyjnych klubów filmowych nie było, dvd nie istniało. Jeśli chcieliśmy spełnić pragnienie naszej polonistki, musieliśmy wybrać się do dużego miasta, np. do Łodzi albo Warszawy.

Dokąd dzisiaj mają udać się uczniowie, aby nasycić uszy językiem literackim? Gdzie jeszcze biją źródła pięknej, wysokiej polszczyzny? Czy taka mowa jest jeszcze gdzieś w użyciu? Jeśli tak, zabiorę tam uczniów na wycieczkę. A jeśli nie, trzeba będzie sobie darować naukę języka literackiego, gdyż to przeżytek.