Dzień bez nauczycieli

14 października jest dniem bez zajęć dydaktycznych. Nie ma lekcji, chociaż szkoła jest otwarta i można do niej przyjść. Należy się jednak spodziewać, że święto edukacji uczniowie spędzą w domu, czyli robiąc sobie wolne od nauki. Z punktu widzenia młodzieży Dzień Nauczyciela jest dniem bez nauczyciela.

Belfrom nie pozostaje nic innego, jak iść w ślady uczniów i świętować tylko we własnym gronie. Tak oto Dzień Edukacji Narodowej dzieli ludzi, zamiast ich łączyć. Nie twierdzę, że jest to złe. Próbuję raczej zrozumieć istotę tego święta. To tak, jakby Dzień Dziecka być dniem bez dzieci, Dzień Mamy bez mam, a Barbórka bez górników. W dniu swojego święta każdy ma obowiązek zejść ludziom z oczu, a ludzie mają w tym dniu prawo zająć się wyłącznie sobą. Tak właśnie wygląda od paru lat Dzień Edukacji Narodowej – uczniowie sobie, nauczyciele sobie. Zresztą podobnie jest na uczelniach – kadra sobie, studenci sobie.

W mojej szkole po raz pierwszy od niepamiętnych czasów organizowany jest dwudniowy wyjazd nauczycieli (14 i 15 października). Niestety, na wyjazdowe świętowanie zgłosili się nieliczni, tylko ci, którzy nie pracują w sobotę. Okazuje się, że ze świecą trzeba szukać nauczyciela, który ma wolny weekend. W tym roku Dzień Edukacji Narodowej to dla większości belfrów tylko kilkugodzinny odpoczynek przed piątkowo-sobotnio-niedzielnym maratonem.