Standaryzacja matury
Z dzisiejszego tekstu „Matura do poprawki” można się dowiedzieć, że urzędnicy CKE chcą dobrze, ale uczniowie nie dają. Na przykład spisują zadania podczas standaryzacji. Dziwne, że w ogóle wiedzą, w jak ważnym sprawdzianie uczestniczą. To niezwykłe, iż są w pełni świadomi, że mają przed sobą zadania, które za rok-dwa będą na prawdziwej maturze. W takiej sytuacji nawet św. Franciszek by spisał.
W tekście Aleksandry Pezdy można przeczytać, że zdaniem urzędników CKE podczas przygotowywania testów maturalnych „istnieje kilka niepisanych zasad, np. uczniom nie mówi się, że biorą udział w standaryzacji”. Niepisane zasady to inaczej dżentelmeńska umowa. Jestem niezmiernie zdziwiony, że takie reguły obowiązują w pracy. Przecież testy nie są przygotowywane za darmo, tylko podatnik wydaje na nie grube miliony. Skoro tak, to nie powinno być żadnej dżentelmeńskiej umowy, tylko umowa o dzieło bądź inna forma zatrudnienia. Wtedy można by spisać warunki umowy. A jednak nauczyciele zaangażowani są na zasadzie dżentelmeńskiej umowy, czyli pracują za friko (wynagrodzenie biorą eksperci CKE), ale mogą być dumni z tego, w jak ważnym dziele uczestniczą.
Niestety, chyba duma im nie wystarcza. Chcą, aby inni ich podziwiali i szanowali. Chociaż nikogo nie torturuję, żeby wyznał mi, czy bierze udział w standaryzacji matur, to jednak dobrze wiem, kto się tym zajmuje. Ludzie się chwalą na prawo i lewo. O żadnej tajemnicy nie może być mowy. Kiedy w mojej szkole była przeprowadzana standaryzacja zadań z pewnego przedmiotu, to wszyscy o tym wiedzieli. Sami uczniowie mówili mi, że w tym dniu nie mogą być do mojej dyspozycji, ponieważ biorą udział w standaryzacji. Doprawdy, do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego wszyscy o tym wiedzieli, skoro nauczycieli obowiązuje dżentelmeńska umowa. Z tego, co wiem, podobnie było w innych szkołach. Dlatego na miejscu CKE wyrzuciłbym wszystkie standaryzacje z ostatnich lat do kosza i zaczął pracę nad maturą od nowa.
Komentarze
E, tam, po tegorocznej maturze mam wyjątkowo marne zdanie o tzw. ekspertach z CKE. Pan nie sprawdza tych matur, ale proszę zajrzeć do materiałów egzaminatorów, którzy otrzymali sprawdzone przez ekspertów wypracowanie z matury (z „Granicy”), praca oceniona na 100% zawierała: rażący błąd rzeczowy, liczne błędy stylistyczne, składniowe, była wyjątkowo przeciętna- nie znam ani jednego egzaminatora, który nie przeżył szoku, gdy zobaczył za tę pracę („z najlepszego warszawskiego liceum”) tyle punktów.
A wracając do standaryzacji: gdy w mojej szkole standaryzowano zadania z geografii też była to znana powszechnie informacja.
Za komuny też tak mówili-system mamy wspaniały tylko ludzie nie dorośli;-)
Większość ważnych(!) decydentów w systemie maturalnym pierwsze 40 lat życia przeżyło w tamtym systemie więc…;-)
Mój błąd: to była praca z wierszy, nie tekstu Nałkowskiej.
Oj, Szanowny, szanowny, szanowny…Panie Profesorze.
Zaległa Panu ta CKE na języku, jak pypeć.
Tam przecież są wielkie pieniądze (co wynika z cytowanego artykułu) oraz godny pozazdroszczenia szacunek (co sugeruje tonem i tekstem – Pan).
Może dlatego brnie Pan w kolejne dziecinne manipulacje, boć przeca blog za friko.
Szkoda, że zamiast skomentować meritum problemu jakości matur i postaw jej uczestników, usiłuje Pan zasugerować bezpodstawnie kolejną martyrologię, biednych i wykorzystywanych przez CKE nauczycieli.
Czyżby maiło to „przykryć” poruszany tu skandal z jawnym lekceważeniem obowiązków zapobieganiu ściągania przez nauczycieli pracujących w nadzorze matur?
A tymczasem, wbrew temu, co Pan insynuuje, a co wynika z artykułu:
a/ „dżentelmeńska umowa” wspomniana w artykule i przez Pana, nie dotyczy relacji zleceniodawca – wykonawca, ale wykonawca – biorący udział w ‚standaryzacji’ uczniowie, co wyraźnie w artykule napisano
b/ w żaden sposób nie implikuje to pracy nauczycieli za darmo ani też tego, że zasady pracy CKE czy dla CKE również opierają się na „dżentelmeństwie umowy”
c/ Pana biadania nad ujawnianiem faktu przeprowadzania ‚standaryzacji’ w konkretnym miejscu i czasie mogą dotyczyć naruszenia warunków kontraktu PRZEZ NAUCZYCIELI właśnie – dziwi więc, że jako praworządny obywatel nie złożył Pan tak lubianego i chwalonego doniesienia, kryjąc kolesiów.
d/ Jeśli natomiast wierzy Pan, że w ten sposób nauczyciele naruszyli jedynie „dżentelmeńską umowę” ze zleceniodawcą (o czym ani słowa nie ma w artykule, więc proszę swą wiedzę uzasadnić, nie ma Pan bowiem prawa znać ich warunków zatrudnienia) , to donosik taki w kwestii braku etycznych kwalifikacji kolesiów do wykonywania zawodu złożył Pan niniejszym.
Ale przecież wymowa wpisu (tego i poprzednich) jest jednoznaczna : walić w CKE krzywdzącą nauczycieli.
Szkoda, że zarówno ten cel jak i metoda mają wagę i powagę kuli i płotu.
Jestem poważnie zaniepokojony, czy jedynym sposobem na Pański powrót do wyważonych i spostrzegawczych wpisów na temat edukacji nie jest przyznanie Panu dżentelmeńskiego członkostwa w grupie trzymającej z CKE (oczywiście – za unijne środki).
Jeśli jedynie to Pana dowartościuje i sprowadzi na kompetentne ścieżki wpisowe – służę odpowiednim certyfikatem, wyrobionym hałupniczo na tę okoliczność pod katedrą, skąd z przekąsem niesmaku współczuję ;(
ET
Chrzanisz jak zwykle!;-)
Narzekać – zwłaszcza bez sensu – każdy potrafi. Szkoda, że gospodarz nie mówi, jak by tu coś poprawić, a zapomina, jak to wyglądało na starej maturze. Chyba, że tak by mu odpowiadało.
Poproszę o standaryzowanie zadań – zwłaszcza PR- również w mojej, prowincjonalnej szkole- od razu się poziom matury podniesie. Sama spisywałabym treść zadań.
A umowy dżentelmeńskie niech sobie CKE w buty włoży. Ma rok na przyg. arkuszy i modeli odp., a roi się tam od błędów.
Mado- racja: ta praca wzorcowa(?) ledwie średnia.
Że też jeszcze ktokolwiek tutaj reaguje na wypowiedzi Eltoro… Nie warto. I lepiej w ogóle pomijać je wzrokiem, żeby oczy nie rozbolały od błędów – tak w myśleniu, jak i w piśmie.
Tak chcieliśmy, by nasi milusińscy abiturienci pisali ładnie, składnie, merytorycznie, ba nawet marzyła się nam(reprezentowanym przez CKE),by piszący w swoim wypracowaniu wypocili minimum 250 słów, liczonych najpierw bez spójników, przyimków a i – oczywista – cytatów. Dzisiaj, a jesteśmy na finiszu sprawdzania prac z j.polskiego od komisji przyszedł prikaz, by liczono komponenty oceny, poza rozwinięciem tematu(styl, język, zapis i kompozycję), jeśli w pracy jest już 240 słów z przyimkami, spójnikami i funkcjonalnymi cytatami. Jestem egzaminatorem. Inni egzaminatorzy zapewne wiedzą o czym mówię i doświadczają podobnego katzenjameru, bo jak tak dalej pójdzie, to za pięć lat wystarczy napisać , że utwór jest dobry, pouczający i w ogóle się nie zramolił ani odjęzykował a minimum w kieszeni. Duch M.Giertycha woła do nauczycieli,,jakie larum, gdzie?”
Do Marcin
W końcu masa ludzi bierze duże pieniądze żeby było dobrze,Widocznie to co jest im odpowiada,póki co!;-) Dokładnie odpowiada ich kieszeni!To nie jest kwestia mówienia co i jak zrobić żeby było lepiej.Wielu pisało, mówiło i nic. To kwestia ujawniania po każdej wpadce autorów i wywalania ich na zbity pysk wraz z kierownictwem firmy!Wtedy będzie miało motywację do zatrudniania odpowiednich ludzi(za te pieniądze to naprawdę nie problem!) i egzekwowania od nich jakości pracy !!!!Tylko tyle i aż tyle!
O właśnie, ten język polski to porażka. Znam osoby które na próbnych maturach przyjęły technikę „napisać o niczym byle nie odrzucili pracy jako nie na temat”. I to działa! Później na owej próbnej maturze znalazły się wypracowania ocenione np. na 1/25 pkt za treść i 20/25 za formę. I tym oto sposobem uczeń nie przeczytawszy żadnej lektury ni streszczenia, nieznający nawet epok literackich i nierozumiejący nawet o czym jest fragment tekstu może (poprawiwszy jeszcze czytaniem ze zrozumieniem) zdać maturę na 50%.
Stąd dewaluacja matury – skoro trzeba być kompletnym młotkiem żeby jej nie zdać, to będziemy jej wymagać nawet od kasjerki w supermarkecie. A ministerstwo uzna, że skoro dziś nawet kasjerka musi mieć maturę, to musimy ją zrobić jeszcze prostszą bo inaczej zostaniemy ze stadem osób których nawet na kasę nie chcą. I koło się zazębia.
Czy ktoś może mi wytłumaczyć, co nam niby daje standaryzacja matur, skoro i tak matura z roku na rok potrafi pod względem trudności zmienić się z „banalnej do napisania w pół godziny” do „dwuipółgodzinnego koszmaru”? Przecież standaryzacja ma teoretycznie na celu dobranie zadań o zrównoważonym poziomie trudności z roku na rok.
A CKE ma chyba uczniów za skończonych osłów jeśli myśli, że ktokolwiek nie domyśli się, że pisze akurat standaryzację. Przecież gdyby była to zwykła próbna matura to nauczyciel omówiłby ją z uczniami następnego dnia, a nie po napisaniu nigdy więcej o niej nie wspominał (skoro sam nie zna treści).
Ja też mam dosyć wytycznych, prikazów CKE, które wprowadzają chaos. Nie chce mi sie w tym uczestniczyć mimo posiadanych uprawnień egzaminatora. Owszem, jestem zainteresowany zadaniami i rożnymi kluczami opublikowanymi zaraz po egzaminie z języka ojczystego. Spotykam się przecież tymi, którym wtłaczałem odpłatnie podczas korepetycji wiedzę i oni w mojej obecności muszą ponownie napisać zadania maturalne. Ja je muszę przeczytać i powiedzieć, jaki przewiduję wynik, oczywiście w w kontekście: zdał lub nie. Musi zdać, tego wymaga rywalizacja na ostrym rynku korepetycji w wielkim mieście. A więc kasa jest i nie są mi potrzebne nerwy w miejscu skoszarowania, gdzie poprawiałem prace i często słuchałem głupawych komentarzy na temat jakiegoś sformułowania, który napisał maturzysta. Dzisiaj więc odpoczywam, wolę pograć w piłkę, iść na mecz, wypić piwo………
Bizon56 – przypuszczam, że za pięć lat czynnością potwiedzającą dojrzałość maturzysty będzie poprawne zakodowanie arkusza egzaminacyjnego. A tak poważnie – Emilia ma rację, standaryzacja matury odbywa się w wielkomiejskich liceach, a nie szkołach wiejskich, w których naprawdę trzeba podnieść poziom nauczania. W każdym razie egzamin w obecnej formie promuje przeciętniactwo, to nie ulega wątpliwości. Coraz częściej dochodzi do sytuacji, kiedy troglodyta językowy otrzymuje wysoki wynik za swoje nieszczęsne wypracowanie.
@Eltoro
„hałupniczo na tę okoliczność pod katedrą”
chałupniczo … z przekąsem niesmaku 🙁
Mada- jakim cudem wypracowanie, w którym pojawiły się błędy stylistyczne i składniowe, oceniono na 100%? Nie ucięto punktów za styl i język? Poziom tej matury spada w zastraszającym tempie.
@ time:
ale o co Ci chodzi?
Czy Ty też, jak niemal wszyscy tu piszący nie masz kąpletnie pojęcia na czym polega standaryzacja zadań egzaminacyjnych i jaki jest jej sens?
Podobnie, jak sens i normy standardu wykonywanych zadań zawodowych na stanowisku belfra?
A już myślałem, że choć jeden kumaty belfer – to Ty.
Niepotrzebnie oczadziliśmy bezem siebie, to chyba chwilowa Twa zadyszka 😉
#Eltoro
tylko słowa chałupniczo „hałupniczo” się czepiam („kąpletne” skrzywienie zawodowe) pozdrawiam 🙂
Mado! Spróbuj napisać pracę od razu na czysto przez 180 minut na zadany temat. Niektórym nauczycielom wydaje się, że są geniuszami, a sami trzaskają byki, że hej! Pierwsza redakcja tekstu nigdy nie jest bezbłędna. Praca była bardzo dobra. Śmieszą mnie wszechmądre i wszechmocne „ciało pedagogiczne”. Za ś Gospodarz po nogach by całował tego, który by mu umożliwił pracę w CKE lub MEN-ie. Teraz mu pozostało ziać nienawiścią. Gospodarzu pamiętaj! Nienawiść zabija nas samych.
@ time
masz słuszność 🙂
szkoda że skrzywienie zawodowe, tak tu popularne, polega na wytykaniu cudzych błędów, ukrywaniu własnych i zupełnej niezdolności do pojmowania ochoczo poprawianych długopisem czerwonym (rzecz jasna!) wypowiedzi … hihi.
Jaki to zawód być może tak skrzywiony? Kto zgadnie?
A błędy orto-eltoro to ode mnie skromna satysfakcja dla spragnionych i zaczajonych branżowych czytelników, skoro nie umią jej czerpać ze zrozumienia tekstu…
Naturalnie – postrzegam to skupisko groniaste BEZ Ciebie 🙂
Z uśmiehami 🙂
@jesuisdesole, myślę że się mylisz, już teraz „zespół nadzorujący” ma CZUWAC nad poprawnym zakodowaniem prac 🙂
Nano, masz rację, trudno napisać taką pracę, a dyplom magistra filologii polskiej nie zagwarantuje, że kazdy belfer cudownie się z tego wywiąże.
Mnie nie śmieszą odzywki sprawdzających prace maturalne,lecz zawstydzają. To nie sztuka śmiać się ze stwierdzeń, np. że Ziembiewicz był cesarzem Eskimosów, lecz sztuką jest pomyśleć czytając takie bzdety o nauczycielu, który uczył autora tych słów.
Jednakże Nano nie obrażaj naszego Gospodarza. Analizując od dłuzszego czasu jego wypowiedzi, sądzę, że dla niego nie byłaby szczytem szczęścia praca w CKE lub MEN-ie. On nie zieje nienawiścią, chociaż czasami wydaje mi się, że brakuje jemu spojrzenia z perspektywy placówek oświatowych, gdzie dzień bez uczniowskiego mordobicia jest dniem straconym dla dziarskiej, uczącej się w nich mlodzieży.
@Eltoro
Wytykanie błędów ortograficznych nie sprawia mi satysfakcji. Kiedy narzekam na błędy uczniów, w mojej rodzinie mówi się: przecież to ty ich uczysz.
Z treścią Twoich wpisów nie polemizuję, zbyt często mam ochotę powiedzieć:
kończ Waść,
jadu oszczędź.
Nie mam ochoty udowadniać Ci, że rozumiem ani przyznawać, że nie jestem zdolna pojąć, o czym piszesz.
No cóż, „personel oświatowy to egzemplum kliniczne”.
Ostatnio byłam na spotkaniu z poetką i tłumaczką Olgą Lalić-Krowicką, która przeżyła wojnę na Bałkanach. Czytając swój wiersz, przeprosiła słuchaczy za użycie wulgaryzmu, powiedziała, że jest on ważny : „Wojno
-ty k… śmierci”. Słuchałam jej opowieści, wierszy i tłumaczeń, i myślałam sobie, czymże są nasze problemy wobec tego, z czym przyszło jej się zmierzyć.
Oldze udało się zachować poczucie humoru, ogromną siłę wewnętrzną, dystans do siebie i innych.
Pozdrawiam refleksyjnie
Do Nana
>Zaś Gospodarz po nogach by całował tego, który by mu umożliwił pracę w CKE lub MEN-ie. <
Każdy sądzi według siebie;-)
@ Nana
A co jest trudnego w napisaniu poprawnej pracy od razu na czysto w 180 minut? 100% nie powinno być oceną „w zasięgu przeciętnego ucznia”, 100% powinno być zarezerwowane dla maturzystów wybitnych i pracowitych. Czyli takich, którzy potrafią przemyśleć wypracowanie tak by napisać je bez rażących błędów stylistycznych i rzeczowych. Bo jaką to inaczej dawałoby motywację?
Kolejną porażką klucza jest to, że błędy rzeczowe w rozwinięciu wypracowania w żaden sposób nie wpływają na wynik matury (dopóki nie będzie to błąd kardynalny dyskwalifikujący ją). Więc na dobrą sprawę można pisać głupoty i liczyć że trafi się w nich na coś mądrego, skoro każde słowo może liczyć się jedynie in plus.
@ Eltoro
Mówisz komuś, że nie ma zielonego pojęcia czemu służy standaryzacja. A czy Ty masz o tym jakiekolwiek pojęcie? Jeśli tak, to wytłumacz mi łaskawie jaki jest jej cel, poza udawaniem że „mamy tu kupę roboty, przysyłajcie pieniądze – komisja”? Gdyby standaryzacja miała faktycznie na celu „ustalenie jak trudne dla maturzystów są zadania”, to nie mielibyśmy z roku na rok tak straszliwego rozstrzału w poziomie trudności matur (wspomniwszy choćby tegoroczną chemię, która miała się do zeszłorocznej jak test po trzeciej klasie do gimnazjalnego).
CKE/OKE nie płaci nauczycielom, u których przeprowadza standaryzację. Toteż żadnej umowy z nimi zawrzeć nie może i stąd te „niepisane=”dżentelmeńskie” umowy”;-) Skądinąd to co na nich zaoszczędzi zostanie dla „elyty” pieszczoszków finansowych…
Skądinąd tam, gdzie CKE/OKE może zarządzać za darmo cudzym czasem, robi to w sposób marnotrawny szalenie, bo za to nie płacą…
Już nikogo nie dziwią aż 3 osoby pilnujące przez kilka godzin jakiegoś szczególnego maturzystę. W piątek moja siostra, też nauczycielka, miała jeszcze lepszą przygodę.
W piątek na rozszerzonym hiszpańskim ona w innej szkole pilnowała 1 maturzysty. Z kolei u niej w szkole oddelegowany nauczyciel z tej szkoły (oraz 2 inne osoby od niej ze szkoły) pilnowały na tym samym egzaminie maturzystki, też jednej. I tak 6 osób straciło w sumie 24 godziny na pilnowanie na jednym egzaminie aż 2 maturzystów. Ale co tam OKE – radośnie rozdaje cudzy czas bo za niego nie płaci…;-)
„Mado! Spróbuj napisać pracę od razu na czysto przez 180 minut na zadany temat. Niektórym nauczycielom wydaje się, że są geniuszami, a sami trzaskają byki, że hej! Pierwsza redakcja tekstu nigdy nie jest bezbłędna. ”
– ależ tu nie chodzi, by napisać pracę bezbłędną!!! Wiem, że to praca pierwszej redakcji, chodzi o to, że – jeśli kryteria się jakim punktem odniesienia- to nie można ocenić na maksa pracy z wieloma błędami składniowymi, licznym stylistycznymi i rażącym błędem rzeczowym! Nikt pewnie by się nie czepiał, gdyby w tej pracy- zgodnie z kryteriami!- przyznano 3 punkty za styl i 9 za język- to dużo; na pewno nie była to praca wzorcowa, a takie są jednak prace 100%. Także zdarzały mi się takie prace i mimo pierwszej redakcji nie zawierały takiej ilości błędów.
A takie ocenienie przeciętnej pracy źle świadczy zarówno o ekspertach, jak i „najlepszym liceum warszawskim”- cokolwiek kryłoby się pod tą nazwą.
Po co jest matura ? Komu jest potrzebna ? Co stałoby się, gdyby nie było matury ?
Otrzymałem taką odpowiedź:
– Byłoby więcej studentów na I roku studiów (bo już na II przeszło by mniej).
– Uczniowie nie uczyliby się ze strachu.
– Nauczyciele mogliby oceniać uczniów kształtująco, a uczniowie może wzięliby odpowiedzialność za swoją naukę.
– Trzeba by zwolnić wielu urzędników.
– Można by nie uczyć pod maturę, a może nawet można by uczyć tego co jest potrzebne w przyszłości?
?.
– Świat by się zawalił!
„Mada- jakim cudem wypracowanie, w którym pojawiły się błędy stylistyczne i składniowe, oceniono na 100%? Nie ucięto punktów za styl i język? Poziom tej matury spada w zastraszającym tempie.”
– o to trzeba zapytać tych anonimowych (a jakże!) ekspertów z CKE, bo tego nikt zrozumieć nie mógł.
Nie zostawiajcie @Eltoro bez odpowiedzi!!!!
@time, weż się zdobądź na reakcję… napisz, że ma rację, bo się gość zapłacze!!!
Fakt, sadzi byki, ale w imię wyższej racji, więc mu wolno, a jeśli ktokolwiek sie go czepia z tego powodu, to skrzywiony zboczuch-belfer bleeee
🙂
Edukacja szkolna oparta jest na kilku zasadach:
– zbiór informacji i umiejętności zorganizowany w postaci porcji
– wszyscy uczniowie, niezależnie od predyspozycji, mają za zadanie opanować porcję, w tym samym miejscu i czasie, w stopniu maksymalnym
– wszyscy uczniowie są sprawdzani w jakim stopniu ową porcję opanowali, przy czym mogą posługiwać się tylko swoją pamięcią
– każdy sprawdzany jest obowiązkowo, tak samo, w tym samym terminie.
– czas sprawdzania jest jednakowy dla wszystkich, przy tym istotnym elementem jest szybkość, tzn. kto odtwarza, myśli i pisze szybko, jest lepszy od tego, kto wykonuje te czynności wolniej
– wynikiem sprawdzania są oceny w skali od 1 do 6
Szkoła staje się dla większości drogą przez mękę. Pół biedy jeśli to jest mała męka. Gorzej gdy jest wielka i coraz większa, gdy urasta do katorgi. Jakie są wyniki badań w tej kwestii ? Znaczna część młodzieży (jak znaczna ?) traktuje naukę i szkołę jako ?pańszczyznę?, a maturę jako wyzwolenie. Nawet studenci lekceważą swoją edukację, na co narzekają coraz częściej nauczyciele akademiccy.
Paradoksem jest to, że tak było, jest i będzie ? bo choćbyśmy nie wiem jak wytężali się, to nie przeskoczymy krzywej Gaussa.
Dlatego, ten kraj, który zmieni zasady edukacji, dostosuje je do krzywej Gaussa, odskoczy nie tylko w dziedzinie oświaty od reszty. Może okazać się , że o poziomie ekonomicznym społeczeństw XXI wieku będzie decydować model=jakość edukacji. To nie ja wymyśliłem, ale zgadzam się w stu procentach. Nasza edukacja jest naszą kotwicą. Stoimy dobrze i dyskutujemy na tematy zastępcze. Tylko patrzeć jak sąsiedzi zaczną nam odpływać, a my ciągle będziemy spierać się jak udoskonalić naszą kotwicę i cały wrak. Tak jakby od sposobu egzaminowania miało czegoś lub kogoś przybyć. Jak to idzie ? – od mieszania łyżeczką herbata nie będzie słodsza (?).
Mam prezent dla maturzystów, czyli przyszłych pracowników, przedsiębiorców i bezrobotnych.
Rozwiążcie mały test (wszak jesteście specjalistami od testów):
– dlaczego polski przedsiębiorca jednocześnie cieszy się z nowego klienta i zarazem boi się jego?
– dokończ zdanie: nowy klient to potencjalny …
– dokończ zdanie wypowiadane przez pracodawcę: pracownik to człowiek, który stara się …
– dokończ zdanie wypowiadane przez pracownika: pracodawca to człowiek, który stara się …
To są bariery tkwiące w naszych strukturach społecznych i umysłach. Co w tej sprawie ma do powiedzenia polska edukacja?
Nikt, żaden pracodawca, żadna instytucja nie potrzebuje człowieka, który potrafi z pamięci odtwarzać wiedzę, lub szybko rozwiązywać testy. No może z wyjątkiem teleturniejów.
@ time,
znowu pełna słuszność – w obliczu wojny, śmierci i minionego właśnie końca świata, każda refleksja błyszczy głębią Morza Martwego.
Szkoda że nie ma tu na blogu zbyt wielu refleksji o tak powierzchownych sprawach jak motywacje i kompetencje do i w zawodzie nauczyciela, jego zadania i postawa wobec pracodawców czy podmiotów działania.
To, co jest, zarówno od refleksji jak i jakiejkolwiek głębi dzielą lata świetlne.
Pozostaje maleńka władza czerwonego długopisa i takaż satysfakcja marnej konduity – żałosnych prób nabijania podopiecznych, pracodawców czy władz w wydojoną butelkę własnej odpowiedzialności.
PS Jednym z najbogatszych ludzi we Francji jest założyciel „Lekarzy Bez Granic”. Wyrównał sobie szansę. To tak – gwoli refleksji dalszych.
@ Xander
Jakoś nie widzę powodu aby udowadniać komukolwiek, co rozumiem, o ile nie zamierza mnie tym celu zatrudnić za opłatą.
>Gdyby standaryzacja miała faktycznie na celu ?ustalenie jak trudne dla maturzystów są zadania?> jak piszesz, to już kwota jedynie za uświadomienie niekompetencji tak myślącego przekraczałaby moje zwykłe stawki o niebotyczną wysokość różnicy między kalibracją a standaryzacją.
A ja nie podejmuję się zadań trudniejszych, niż stać na to zamawiającego 🙂
Potrzebny jest Ci inny korepetytor albo – zmiana profesji 😉
Życzę jakkolwiek dobrego i permanentnego samopoczucia, z pozdrowieniami 🙂
@rainbow – racja, niesłychanie złożona umiejętność kodowania arkuszy przerasta możliwości niektórych abiturientów. Może więc jedynym wymogiem stawianym maturzystom będzie przeczytanie tematu wypracowania? Ze zrozumieniem, rzecz jasna 🙂
@ ync,
jako niespecjalista, ale pracodawca, dokończę Twoje przemyślenia w sposób nadający im cech realizmu:
„…Nikt, żaden pracodawca, żadna instytucja nie potrzebuje (…)” …w tym kraju człowieka, który stara się.
/No może z wyjątkiem Pana Staraka :)/ Temu właśnie dobrze służy nasza edukacja i jej funkcjonariusze.
A teraz spróbuj zgadnąć, dlaczego 🙂
Jako specjalista od zagadkowych pytań.
Z pozdrowieniami 🙂
@ Eltoro
Dziękuję za inspiracje do dalszych refleksji („Lekarze bez Granic”)
No tak,
„maleńka władza czerwonego długopisa”
Jeśli mam być kompetentna i użyć mojej „malutkiej władzy” to powiem długopisu…
i idę popracować nad moją motywacją do zawodu 🙂
@Eltoro
„Zanim jednak ostateczne zadania zostaną wybrane regionalne OKE je „standaryzują”. To znaczy, że sprawdzają je na wybranej grupie uczniów. Żeby dowiedzieć się, m.in. czy polecenia są zrozumiałe i JAKA JEST TRUDNOŚĆ ZADAŃ”
No ale widać wiesz lepiej czemu służy testowanie zadań na uczniach. Szkoda że się z nami nie podzielisz swoją wiedzą – ta wypowiedź doskonale streszcza również postawę CKE: „oj tak, potrzebne są nam bardzo bardzo te elementy kosztujące miliony – ale jak się z tym nie zgadzacie to możemy powołać nowe zespoły eksperckie które ocenią przydatność starych, dajcie pieniążki”
Tak, też wiem że standaryzacja służy zarabianiu dodatkowych pieniędzy i udawaniu że coś się robi i mogę o tym każdego poinformować za darmo. Każde większe wydawnictwo potrafi ułożyć maturę próbną bez standaryzacji, i to nawet z mniejszą ilością błędów.
@ Xander
Przepraszam Cię, jeśli ton mojej wypowiedzi był arogancki (a był). Poniosły mnie emocje, uderzające w Ciebie rykoszetem – zupełnie nieuprawnionym i bezpodstawnym 😉
Mam wrażenie, że temat „standaryzacji” jest komentowany na blogu jak kolejna szkolna obrzędowość. Skądinąd fachowy proces, sprowadzony zarówno przez wykonawców jak i zleceniodawców do karykaturalnych, rytualnych ruchów pląsawiczych, pozbawianych znaczenia i sensu.
Ale taka to już właściwość systemów organizacji patologicznych, zjadających własny ogon – uczestnicy takiego kontredansu udają cokolwiek w jakimkolwiek celu, o ile pozwala to trwać bez wysiłku przy łatwo zdobytym „pensum i kęsum”.
Standaryzacja polega na nadaniu procesowi powtarzalnej trafności i czułości wykrywania zadanych parametrów, w tym wypadku na sprawdzeniu na reprezentatywnej grupie, czy zadania są w sposób uniwersalny zrozumiałe i zdolne wzbudzić pożądane reakcje respondentów.
Kalibracja z kolei pozwala ustalić ilościowy poziom graniczny dla progów stopni wyniku. Czyli – jaki jest rozkład ilościowy wyników w poszczególnych segmentach ocen.
W obecnym przebiegu procesu, jak się wydaje, standaryzacji nie ma (nie tylko zadania ale również proces nie spełnia jej warunków jako całość). Obserwujemy natomiast ( i o to chodzi w pre-testach szkolnych) manipulację kalibracją, czyli ustalaniem progów przejścia na poziomie dostępnym zadanej liczbie respondentów a nie na poziomie wskaźnikowym dla zadanego celu.
W sumie – to jest przyczyną narastającego „partactwa” w realizacji zadań CKE. Jak to jest typowe dla naszych instytucji publicznych, fachowe narzędzia są używane jak młotek do wbicia gwoździa. Standard zadań i procesu jest w tym wypadku nieistotny, ponieważ to narzędzie nie służy, jak powinno, do oceny realizacji celu edukacyjnego, ale do sfałszowania kalibracji progów, tu dostosowującej cel do wyniku (a nie odwrotnie, jak w założeniu).
Tak oto nasze państwo i społeczeństwo osiąga kolejne sukcesy parametryczne, nadające wizerunkowi własnemu groteskowy makijaż na użytek rzetelnych luster statystycznych, w których przeglądają się cywilizowane społeczeństwa.
Nie podajesz źródła cytatu – jeśli jest to ŹRÓDŁO wiedzy belfrów o tym, w czym biorą udział, to jest to wizerunek ze znanego płótna Malczewskiego.
Tak – a to Polska właśnie.
Pozdrawiam.
@ time
cieszy mnie, że Twój czerwony długopis tak pięknie cieniuje zadane mu niuanse – to był kwiatek for your eyes only 🙂
Ze wzruszeniem Twej najwyższej próby, niezawodną czułością i czujnością dedykuję 🙂 🙂 🙂
Do Xander
>Każde większe wydawnictwo potrafi ułożyć maturę próbną bez standaryzacji, i to nawet z mniejszą ilością błędów.<
Zgoda, nawet dobrze dobrany pojedynczy autor to może;-)
Co do wydawnictw to nie potrafi tego tylko firma OPERON…;-)
Tylko jest mały problem.System CKE/OKE w ramach zajadania własnego ogona wypracował sobie niesłychana i absurdalną biurokrację związaną z układaniem i zatwierdzaniem arkuszy (tzw.kartoteka) co rzecz, zamiast ułatwiać utrudnia. Wydawnictwa i inni twórcy "przykładowych" arkuszy nie są ta biurokracją objęci toteż wychodzi im lepiej;-)
Na dodatek CKE/OKE próbuje się jeszcze bawić w "słuszną" polityką i realizować cele pozastatutowe w rodzaju "patriotycznego" egzaminu gimnazjalnego czy wymuszania czytania lektur.No i jest jak jest;-)
Skądinąd w cywilizowanych krajach, żeby uniknąć kwestii różnego stopnia trudności matur z różnych przedmiotów przelicza się je na oceny w sposób uzależniony od statystycznych parametrów wyników procentowych. Niestety rekrutowane jeszcze przez p.Dzierzgowską z kuratoryjnej biurokracji lat 90-tych towarzystwo kierujące systemem CKE/OKE tego nie wie.Ot takie horyzonty;-)
Gospodarzu
Po mieście już krążą wieści o pańskich wyczynach na ustnych maturach z polskiego („obcięcie” dwukrotnego olimpijczyka, omdlenie owego i jego pobyt w szpitalu, reakcje rodziców itp). Może coś bliżej? Przed wydaniem osądu warto byłoby poznać stanowisko sprawcy, bo plotki nie są – jak to plotki – szczególnie Panu przychylne.
Polecam tekst „Arkusz pomyłek” – str.63 najnowszego wydania „Polityki”;-)