Jak skończyć z humanistami?

Co roku najwięcej osób chce się uczyć w klasach humanistycznych. Są też zespoły o innych specjalnościach, ale tłumy do nich nie walą. Co innego klasy humanistyczne – kandydatów istne zatrzęsienie. Trzeba mieć nie lada wyniki, aby zostać humanistą. Gdy wyniki gorsze, można liczyć na miejsce w drużynie umysłów ścisłych.

Jestem pewien, że w tym roku będzie podobnie. Najlepsi uczniowie wybiorą klasy humanistyczne. Czytam na stronie „Perspektyw”, że minister wypowiada wojnę kierunkom humanistycznym. Liczba miejsc na tego typu studiach będzie bowiem kontrolowana. Władza zdaje się dostrzegać, że niebezpiecznie dużo mamy w kraju humanistów. Trzeba wprowadzić limity.

Wydaje mi się, że tę wojnę należałoby wypowiedzieć już w przedszkolu, a w ostateczności w podstawówce i dalej przez wszystkie typy szkół. Przecież już w przedszkolu najwięcej wysiłku wkłada się w ćwiczenie umiejętności humanistycznych, a po macoszemu traktuje się inne zagadnienia. Dzieci na okrągło uczą się wierszyków, śpiewają piosenki, grają w przedstawieniach, rysują itd., nic więc dziwnego, że po takiej tresurze czują się lepiej w humanistyce niż w przedmiotach ścisłych czy biologiczno-chemicznych. Od początku edukacji bardziej ceni się, gdy dziecko potrafi wyrecytować wierszyk, narysować domek albo opowiedzieć bajkę, niż gdy wie, ile to jest dwa plus dwa.

Jak odwrócić tę tendencję? Myślę, że administracyjne ograniczanie liczby miejsc dla humanistów to zły pomysł. Mniej miejsc będzie na uczelniach publicznych, to więcej na prywatnych. Liczba humanistów w kraju wcale się nie zmieni. Uważam, że należałoby rozpocząć żmudny proces przewartościowania ocen dzieci – trzeba wbić ludziom do głowy, że najlepszy przedszkolak to nie ten, który recytuje wierszyki, lecz ten, który rozbiera zabawki na części i potem je składa. To dopiero jest cudowne dziecko.

Podobnie w szkole. Obecnie jak ktoś jest dobry tylko z matematyki, to traktuje się go niczym durnia, który ma jedną zaletę, tzn. potrafi liczyć. Natomiast gdy uczeń zna się tylko na literaturze, to nie uważa się go za durnia, który nic więcej nie umie. Gdy za prymusów nie będą uchodzić uczniowie, którzy tylko potrafią interpretować literaturę, wtedy skończy się gonienie za klasami humanistycznymi. W końcu każde dziecko chce być najlepsze, a to obecnie umożliwiają przede wszystkim dyscypliny humanistyczne.