Łybacka mi wszystko popsuła

Kuriozalnego wywiadu udzielił Mirosław Handke, były minister edukacji i twórca gimnazjów. Twierdzi on, że realizowana za jego kadencji reforma miała być lepsza, tylko przyszła Łybacka i wszystko popsuła:

„Co wyszło nie tak? Według ministra winę za deformacje jego pomysłu ponosi minister edukacji w rządze SLD-PSL Krystyna Łybacka. – Od razu zlikwidowała zapis ustawowy o zakazie łączenia gimnazjum ze szkołą podstawową i samorządy masowo tworzyły zespoły szkoła podstawowa-gimnazjum. System ponadgimanazjalny też miał być inny – jeden typ szkoły licealnej i jeden typ szkoły zawodowej. To też popsuła pani Łybacka – mówi były szef resortu.”  (zob. tekst w Edufaktach).

Nie wątpię, że reformie Handkego towarzyszyła chęć szczera. Edukacja zawsze była droga sercu Solidarności. Oświatę należało zmienić, ponieważ zbyt pachniała PRL-em. Jeśli jednak AWS zależało na sukcesie reformy, to nie należało wywracać wszystkiego do góry nogami, do tego z zaskoczenia i bez porozumienia z nauczycielami. Trzeba było zrównoważyć to, co nowe, i to, co dobrze znane. Niestety, reformę charakteryzowała przesada. Uderzała ona we wszystkie typy szkół, zarówno w podstawówki (pomniejszone o dwa lata nauki), jak i w licea (pozbawione jednego roku). Bez zbadania, jakie będą skutki powołania nowego typu szkoły dla 13-15-latków, uruchomiono gimnazja.

Podstawą reformy Handkego była pycha i bezczelność jej twórców. Nie liczono się z żadnymi środowiskami, nawet nie policzono kosztów zmian. Po prostu wymieszano, skrzyżowano i połączono różne formuły szkół zachodnich, tworząc na gruncie polskim edukacyjnego potworka. Teraz, po kilkunastu latach od tej jakże nieprzemyślanej reformy, jej twórca zamiast rozważyć wady i zalety swego dzieła, posługuje się wyświechtanym frazesem, że ktoś mu popsuł pracę, dlatego nie wyszło. Chciałbym się zdobyć na inteligencki komentarz, ale jestem zbyt zdenerwowany. Dlatego wyręczę się słowami mechanika samochodowego: „Jak się umie tylko pieprzyć, to nie wychodzi”.