Podzielić nauczycieli
Sporo nauczycieli akceptuje zwiększenie pensum o parę godzin. Od jakiegoś czasu rozmawiam o tej kwestii z kolegami z różnych szkół i za każdym razem słyszę, że niektórzy z nas za mało pracują. Obowiązków bowiem nauczycielom przybywa wręcz lawinowo, ale rozkładają się one bardzo nierówno. I właśnie ci coraz bardziej obciążani zaczynają wołać, że trzeba dołożyć obowiązków tym nauczycielom, którym do tej pory nie dołożono. Tylko jak? Najlepiej przez zwiększenie pensum.
Związki zawodowe będą protestować – to pewne. Jeśli rząd będzie chciał zwiększyć pensum wszystkim nauczycielom po równo, wtedy nauczyciele zaprotestują. Można się spodziewać masowych wybuchów niezadowolenia. Walka o pensum to dla związków ostatnia deska ratunku. Jeśli przegrają walkę o Kartę, kto będzie chciał do nich należeć? Po likwidacji Karty nastąpi masowy exodus ze związków. Dlatego o Kartę ZNP i Solidarność będą walczyć jak o być albo nie być.
Jeśli rząd chce osiągnąć swój cel, czyli podnieść pensum i w ten sposób zmniejszyć koszty zatrudnienia, musi nauczycieli podzielić. Wtedy tylko nieliczni zdecydują się na protest, reszta zaś uzna, że racja jest po stronie rządu. A zatem jak podzielić nauczycieli, aby zaakceptowali większe pensum?
Najrozsądniejszy wydaje się podział na cztery grupy: 1. Nauczyciele przedmiotów, z których wszyscy lub prawie wszyscy uczniowie zdają egzamin (np. w liceum będą to poloniści, matematycy i angliści – dla nich pensum niech wynosi 18 plus 2 karciane, czyli 20 godzin); 2. Nauczyciele pozostałych przedmiotów egzaminacyjnych (np. historycy, chemicy, geografowie, inni językowcy – pensum 25 godzin); 3. Nauczyciele przedmiotów, z których nie zdaje się egzaminów bądź zdają nieliczni uczniowie (np. katecheci, etycy, wuefiści, nauczyciele przysposobienia obronnego, wiedzy o kulturze, łaciny – pensum 30 godzin); 4. Pozostali nauczyciele (np. bibliotekarze, szkolni pedagodzy – pensum 35 godzin).
Pisałem już o tym, że w mojej szkole wybuchła afera z powodu nierównego podziału obowiązków. Nauczyciele, którzy sprawdzali masę prac w ramach próbnej matury, zdenerwowali się, że dyrekcja przydzieliła im obowiązki przy inwentaryzacji. Uważali, że powinni zostać z tego zwolnieni. Niech katecheci się tym zajmują, a nie poloniści czy matematycy. Na razie afery takie wybuchają w tej czy innej szkole, ale jak rząd zechce dorzucić nauczycielom obowiązków, to ci, którzy są dzisiaj najbardziej obciążeni, zaprotestują. Przyklasną zaś, jeśli rząd dorzuci obowiązków tylko tym belfrom, którzy dzisiaj i tak mają mniej do roboty.
Komentarze
W ramach odskoczni polecam artykuł o szkolnictwie wyższym: http://tinyurl.com/6elq472
„Kiedyś powiedziałem, że gdyby obrady naszych ciał kolegialnych były transmitowane w telewizji, to Sejm zredukowałby nakłady na naukę do zera przy powszechnym poparciu społeczeństwa. Siedzący obok kolega odparł, że nie byłoby to problemem. Żylibyśmy z reklam.”
Pan jest nauczycielem czy sekretarzem minister Hall
ech… pierwszy raz sądzę, że Autor totalnie się rozjechał z rzeczywistością i to w kilku miejscach.
KArta w zakresie czasu pracy jest tak anachroniczna że aż strach. Moim zdaniem powinno się ją w cholerę znieść, a nauczyciele powinni pracować po 40 godzin tygodniowo w ramach tego prowadząc lekcje, ale również robiąc to wszystko czego świat nie widzi, dzięki czemu większość widzi w nas jedynie leni. Pracując 40 h tygodniowo nie będzie żadnych argumentów, a i w domu popołudniu będzie jakoś fajniej…
Ilośc lekcji (pensum) nie będzie miało wtedy znaczenia, choć powinna być uregulowana inaczej, niż Autor proponuje – nie przedmiotami, tylko stopniami edukacyjnymi – tak jak jest np we Francji.
Rozumiem, ze poloniści mają dużo pracy (wypracowania), ale nie macie też za grosz wyobrażenia, ile pracy musi włożyć geograf czy fizyk w to, żeby cokolwiek na lekcję przygotować. Nie można wrzucać nas do różnych worków, bo z polskiego pisze się maturę obowiązkowo a WOK-u w ogóle.
Przy okazji – ciągle nie rozumiem jak łatwo nauczyciele szkół ponadgimnazjalnych przeszli do porządku dziennego nad sprawą pracy przy egzaminie maturalnym. Skoro jest to egzamin zewnętrzny organizowany przez CKE (nie przez mego pracodawcę) to dlaczego pracuję za darmo. A tak naprawdę – dlaczego w ogóle pracuję – przecież w tym czasie powinienem uczyć…
Panie Profesorze,
tak mnie Pan podinspirował, że nie zdzierżywszy muszę napisać:
egzegeza modelu funkcjonowania klik zawarta we wpisie – jak najtrafniejsza.
Opisana w dziełach socjologii i psychologii tłumu już w zamierzchłych czasach.
W naszym przypadku opis to zbieżny z behawiorystyką grup na utrzymaniu socjalnym.
Łączą się i dzielą same na sobie jak drożdże, pączkując pod nieustannym wpływem bodźca podprogowego, jakim jest świadomość oderwania środków utrzymania od wyników działania. (taka rymowania mania)
Wystarczy środki te trzymać (jak płomień pod kolbą) na niskim poziomie, wystarczającym do przeżycia, tyle że bez tlenu – a zaczyn pewny.
Niechże jednak w retorcie (jak w resorcie, nb) jeden dróżdż zdrowy, wydajny i twórczy się znajdzie, a już zaczyn miast w brzeczkę się transferzyć – na gumno wykipuje.
Toż i dla tej przyczyny zdrowego drożdża tam nie znajdziesz, a pianę regularnie odprowadza Brzeczkarz związkowy (czy tak jakoś), najłakomszy na drożdżowe, własne wykwity.
Tak, Panie profesorze, nie p o d z i a ł to nożem okrutnym resortu, ale pędzenie i fermentacja społeczna.
Pamiętajmy – zachodzi jedynie w społecznej przyzwolenia atmosferze beztlenowej!!!
(bo spróbujcie rodzice otworzyć okno na wywiadówce!) 🙂
Dlatego też pod katedrą to właśnie, powietrzem świeżym się racząc – prysiudy zasyłam. 😉
A co z nauczycielami zawodu? W jaką szufladkę by nas Pan włożył?
Pan już jak widzę podzielił nauczycieli A niby dlaczego ja mam mieć 30 godzin pensum a Pan 18???bo jest Pan polonistą ?? Jakoś nie widzę aby dzieci specjalnie przykładały się do polskiego Za to bardzo lubią grać w piłę Więc proponuję egzamin z w-fu!!!! Poza tym to niech Pan poprowadzi lekcję w -f w 30 osobowej klasie Zobaczy Pan czy to takie komfortowe jak na polaku gdzie siedzi Pan sobie za biureczkiem we względnej ciszy a uczniowie pilnie i karnie siedza sobie w ławeczce Ja mam na głowie rozbieganych uczniów i muszę w czasie lekcji czegoś ich nauczyc i dbac o ich bezpieczeństwo Polecam informację z Opola gdzie jeden z uczniów przywalił w ścianę Nie dziel Pan nauczycieli na lepszych ( czyli siebie ) i pozostałych skoro wuefiści maja taką labę to trzeba było zostać właśnie nim!!!!
Ludzie, czy Wy nie rozumiecie ironii?
Widziecie? Jak MEN podzieli nauczycieli, jak tu gospodarz w swjoej wizji przedstawił, to skoczymy sobie do gardła, że aż miło. Moim zdaniem najpierw zwiększy MEN pensum grupie 3 i 4, a jak to przełkniemy, to na drugi rzut pójdą grupy 1 i 2. Dlatego nie ma co skakać jedni na drugich. Nie dajmy się podzielić, bo na tym wszyscy stracimy.
nionpa, robercik, jak również Gospodarz – kłania się poprzedni wpis pt „Inni mają lepiej”. Teraz też możemy się zastanawiać, czy wf-iści nie mają za dobrze i rozliczać, ile kto minut więcej poświęca na zajęcia albo ich przygotowanie.
Faktycznie, jak łatwo ludzi podzielić.
Nauczycieli nikt nie musi dzielić – sami się podzielili. A Gospodarz sam sobie gola strzelił:) @nionpa mądrze pisze… tak właśnie myśli społeczeństwo. A że dobrze myśli, sam Gospodarz swoim filozofowaniem na temat pensum to potwierdza:) Skąd ta walka – pensum 18 czy 35 godzin? Przecież wszyscy nauczyciele pracują 40 godzin? Musze ten wpis Gospodarza rozpropagować!
Głupotą jest dzielenie nauczycieli, podobnie jak sugerowanie zwiększenia pensum. Tym, którzy tego chcą, daję pod rozwagę, że nie będą wiecznie młodzi pod tablicą, trudniej im będzie zapewnić dyscyplinę wśród dziarskiej młodzieży, a przecież mamy wydłużony czas oczekiwania na odgrywanie roli stypendysty ZUSu. Są szkoły, w których prowadzacy lekcje modlą się o dzwonek, bynajmniej nie ucząc religii. Dzień bez zadymy jest w takiej placówce dniem straconym dla uczniów.
Tego z pańskiej Katedry nie widać, panie Eltoro.
nionpa pisze:
„Moim zdaniem powinno się ją w cholerę znieść, a nauczyciele powinni pracować po 40 godzin tygodniowo w ramach tego prowadząc lekcje, ale również robiąc to wszystko czego świat nie widzi, dzięki czemu większość widzi w nas jedynie leni.”
Ja tu czegoś nie rozumiem, czy TY nionpa nie pracujesz 40 godz. jako nauczyciel ? przecież te 40 godz. reguluje nawet KN – jest tylko jedna rzecz w tej chwili nie do przeskoczenia – szkoły niestety nie są przygotowane to tego, by czas pracy nauczyciela poza zajęciami dydaktycznymi można było realizować w placówkach – brak pomieszczeń, sprzętu i itp. Jeśli będzie taka możliwość to chętnie swój czas pracy realizować będę tylko i wyłącznie w szkole. A i przy okazji zamknie się usta wszystkim tym, którzy widzą tylko te 18 godz. pracy
Panie INO,
korzystając z okazji, chciałbym zwrócić uwagę gwoli oświecenia publicznego, że:
– od zawsze piszę spod a nie z Katedry Oświaty
– skąd wygnał mnie zaduch kadzideł i niemytych dusz
A propos Pana (ale głównie Gospodarza) gorzkich żalów, mi się spod katedry widzi, że to zamknięcie w katedrze Pokoju Gronowego rodzi następujące objawy zaczadzenia:
– niemal wszystkie wypowiedzi komentatorów Gronowych świadczą właśnie o drastycznym wyobcowaniu i niezrozumieniu świata współczesnego
– nauczyciele NIE SĄ DZIELENI, ale po prostu bez ustanku spontanicznie żrą i przepychają się między sobą, łącząc jedynie zagrożeniem jedynej wartości jakiej hołdują – pęsum i kęsum.
– kwękanie nad mękami Tantala typu: uczniowie rozrabiają, są niegrzeczni, rodzice aroganccy, muszę po południu sprawdzić zeszyty, w ferie do mnie dzwonią sekretarki, miałbym na starość też użerać się z tymi bachorami oraz może jeszcze pracować 40 godzin tyg – to tylko obraz tragikomicznej (w tej roli) niedojrzałości, nędzy i rozpaczy poznawczej i psychologicznej środowiska.
– konfrontacja tych postaw z rzeczywistością rynkową to dla nauczycieli szkół publicznych wizja armagedonu a dla pracujących na tę oświatę podatników – zwykła od 20 lat codzienność, w dodatku nierzadko pełna perspektyw, osiągnięć i radości.
– i kto tu nie zna normalnego życia?
Pozdrawiam.
A ja jestem absolutnie serio za. Nie przeszkadzają mi wcale zarobki nauczycielskie. Przeszkadza mi to, że jeden musi się na nie narobić, a drugi nie. Jestem za zróżnicowaniem pensum. To absolutnie potrzebne – zawsze to powtarzałem. Jeśli ktoś tego nie rozumie – zapraszam w czasie ferii do poprawiania długich form wypowiedzi oraz egzaminów próbnych. Przede wszystkim kolegę-wuefistę z jednego z pierwszych wpisów.
Coś do poczytania i przemyślenia; również dla Eltoro:
http://www.rp.pl/artykul/554945-Podziekowania-dla-pani-minister-Hall-.html
Panie Eltoro, nauczyciele nie kwękają, lecz wyrażają swoje opinie. Nikt z nas opisując swoja pracę, nie użył sformułowania: ,,Miałbym na starość użerać się z bachorami”.
Jeżeli jest w Pana Katedrze stół, to powinien Pan pod niego wejść i odszczekać swoje słowa o niedojrzałości, nędzy i rozpaczy poznawczej i psychogicznej środowiska polskich nauczycieli, które,według Pana, hołduje jedynej wartości – „pęsum” i „kęsum”. Dzisiejsza szkoła nie jest miejscem naszych marzeń, próbujemy ją zmienić, broniąc swojego prawa do godnych warunków pracy, które Pan nazywa , niestety, „kwękaniem”.
@ cyrus,
dziękuję za uprzejme wskazanie linku do kolejnej medialnej wypowiedzi nauczycielskiej.
Tekst wart przeczytania ze zrozumieniem, co ułatwiają na jego widok oczy szeroko otwarte ;(((
@Panie Ino,
nadal Pan nie chce uznać, że ja naprawdę nie siedzę w katedrze (ani też na niej?)
Nie mam nic przeciw odszczekiwaniu, jeśli tylko są ku temu jakieś powody czy argumenty.
Takich nie widzę. Niestety, również nie w Pana deklaracjach, a to:
a/ „szkoła nie jest miejscem marzeń nauczycieli” – tak, to widać. Czy zostali tam zesłani karnie? Kto jest winien, że wybrai sobie miejsce dalekie od marzeń?
b/ „próbujemy ją zmienić, broniąc prawa do godnych warunków pracy” – zmiana potrzebna szkole to jest temat do poważnej dyskusji. Obrona warunków pracy nie przynosi zmian szkole, a przeciwnie, konserwuje jej status quo. Szkoła, jako instytucja cywilizacyjna, Panie Ino, to nie miejsce poboru kasy przez pracowników i walki o swoje pęsum i kęsum. Jest zabawne, nazywanie tego zmianą.
c/ „Godne” warunki pracy to z pewnością znaczy coś innego niż „wygodne”. Nie widzę nic niegodnego w warunkach pracy nauczycieli i oni też nie, skoro ją podejmują. Niegodne jest natomiast nazywanie obrony przywilejów nabytych kosztem społecznym i nie mających nic wspólnego z wynagrodzeniem za wynik pracy.
Panie Ino, podtrzymuję wszystko co napisałem. Dość już cytowałem pełne arogancji i chamskiego tupetu „opinie” jednej tu pańci z pokoju, wprost jarzące nienawiścią do 40 godzin pracy (lepiej się powiesić…) czy zachęcające do bicia dzieci.
Dopóki choć jeden głos nauczytcielski nie potępi takiego głosu w imieniu Pańskiego zawodu, dopóty wszyscy jesteście na równi odpowiedzialni za tak tworzony wizerunek.
I wreszcie, moje słowa o niedojrzałości, nędzy i rozpaczy poznawczej i psychologicznej środowiska polskich nauczycieli w pełni potwierdza list „polonistki i byłej dyrektorki” zamieszczony pod linkiem cyrusa:
http://www.rp.pl/artykul/554945-Podziekowania-dla-pani-minister-Hall-.html
Warto przeczytać tę „opinię” zanim się samemu nie zawyje ze wstydu pod katedralnym ołtarzem (a wypadało by).
Pozdrawiam, z szacunkiem za Pana otwartość w dyskusji.
Do Ino
El Toro jest po prostu MEN-owskim(lub neoliberalnym (PO, Lewiatan, BCC czy coś takiego)) trollem, tak jak był Parker(zwróć uwagę, że jednocześnie jakoś znikł)…;-)
@El Toro
Dziękujemy za „laurkę”. Niech Ci Pan Bóg w dzieciach wynagrodzi. Wolisz w ilości, czy w jakości?
pozdrawiam 🙂
Ciekawe, że w Finlandii, która stawiana jest za wzór rozwiązania kwestii edukacji, 90% nauczycieli jest zrzeszonych w związku. Klasy liczą około czternastu-piętnastu uczniów; dla każdego przedmiotu (i klasy) oprócz nauczyciela prowadzącego, jest też nauczyciel wspomagający uczniów słabszych; nauczycielstwo jest szanowaną i dobrze opłacaną karierą, którą rozpoczyna się po wymagających i realnie przygotowujących do pracy w szkole studiach. A to wszystko w ramach szkolnictwa państwowego i utrzymywania pensum godzin (maks. 17 godz. zegarowych; nie znalazłem żadnych danych o „40 godz. tygodniu pracy”, a tylko o 25-27 godz. przebywania w szkole). Kraj, który zdecydował postawić na edukację. Czyli da się.
@ El Toro
Które z elemntów zawodu nauczyciela uważasz za przywileje, z których należałoby zrezygnować?
@altoro – nie daj się ‚wygryźć’ !
Chociaż szkoda twojego trudu – nauczyciele to ludzie z Marsa – pisz dalej.
Już dawno pisałam, że ten blog to ‚ściana płaczu’ dla belfrów. Każdy wpis, nie łączący się z ich krzywdą – to pracownik MENu, kuratorium lub inny wróg:)
@silversum – to wcale nie jest ciekawe:P Pisano o tym na tym blogu chyba z milion razy! Poczytaj trochę więcej o tym kraju, to może zrozumiesz jego kraju. Dodam, że 85% Finów, to protestanci – może dlatego jest tam tak dobrze?
@silversum – Poczytaj trochę więcej o tym kraju, to może zrozumiesz jego specyfikę.
Nie karmić trolla Eltoro – już wcześniej to było.
A gospodarz, nawet jeśli pisał ironicznie to otworzył „Puszkę Pandory”….każdy nawet bardzo idiotyczny pomysł nasza „kochana waadza” wykorzysta (również przy pomocy takich trolli jak Eltoro i Parker) .
O co chodziło Eltoro z tą behawiorystyką? A może pokićkały mu się terminy?
http://klauducha-psiaki-kociaki.blog.onet.pl/Behawiorystyka-w-Polsce,2,ID388888865,n
;(
@zaza pisze
85% Finów, to protestanci – może dlatego jest tam tak dobrze?
Ciekawe stwierdzenie. Nie, żebym się nie zgadzał ;P
Ojojoj… specyfika. Tak, najłatwiej powiedzieć, że gdzieś jest dobrze, bo specyfika, a gdzieś indziej wręcz przeciwnie. A może warto się przyjrzeć tym, którzy odnoszą sukcesy, i zastanowić się, czy czegoś nie moglibyśmy się nauczyć, bez względu na naszą „specyfikę”. Może ją też da się zmienić? Finowie w pewnym momencie postawili na edukację. Polacy nie mogą? Może rozwiązania będą inne, ale chodzi tutaj o sposób myślenia o edukacji i nadanie jej odpowiedniej ważności w kontekście zarządzania, finansowania, przygotowania i opłacania kadr. Tylko proszę nie mówić, że nasza specyfika na to nie pozwala. Chyba stać nas na bycie w przyszłości mądrym, bogatym, dobrze wykształconym narodem.
Ja jestem jak najbardziej za zmianami. Ale mądrymi, zaplanowanymi, mającymi jakiś cel. Chcę być nauczycielem, zawód wybrałem świadomie. To jednak nie odbiera mi prawa wypowiadania się na temat systemu, w którym pracuję, i chęci jego poprawienia.
Tymczasem u nas wygląda to tak:
Pani Minister ogłasza „Rok pracy z uczniem zdolnym”. Szkoły mają pracować z uczniem zdolnym. Nie idą za tym żadne szkolenia, pieniądze, plan działania. W szkole nie zmienia się nic, poza tym, że wpisujemy zajęcia, które prowadzimy już od dawna, takie jak kółka przedmiotowe. Chyba nie o to chodziło? Bo ogłosić coś łatwo.
Szkolenia – przychodzi pani z poradni, przez x godzin marnuje nasz czas koszmarnymi banałami. Dlaczego szkolenia dla nauczycieli organizowane w szkołach są na tak żenująco niskim poziomie? Mam porównanie do szkoleń organizowanych dla lektorów szkół językowych np. przez International House. Niebo a ziemia. Dlaczego?
Wciąż nie rozumiem, dlaczego przeciętna polska klasa musi liczyć powyżej trzydziestu osób. Mniejsza klasa to nie tylko lepszy proces nauczania, ale też lepszy kontakt z uczniem, większa możliwość indywidualizacji, mniej problemów wychowawczych, większe zaangażowanie uczniów, większa efektywność i mniejsze zmęczenie nauczyciela, większa możliwość odejścia od techniki „wykładu” na zajęciach etc. etc. Dlaczego nie możemy mieć mniejszych klas?
Pozdrawiam
Nie mogę nie wspomnieć też o znienawidzonej przeze mnie skamielinie, czyli radach pedagogicznych. W obecnej formie są one niesamowitym marnotrastwem czasu i energii na odczytywanie lub załatwianie rzeczy, które przy odrobnie dobrej woli dałoby się załatwić drogą elektroniczną albo pracą w małych zespołach. Nie wiem tego z doświadczenia, ale mam wrażenie, że gdybym cofnął się o trzydzieści lat, to wielkich różnic w kwestii tego przeżytku bym nie dostrzegł.
Eltoro – „wypadałoby” piszemy łącznie:-), to taka mała usługa z mojej strony, bo nie uchodzi, by wyrafinowany intelektualista, za jakiego niewątpliwie się uważasz;-)), robił błędy ortograficzne I-go stopnia.
Co do artykułu „byłej dyrektorki i polonistki” – uważam go za świetną diagnozę tego, co dzieje się w naszym systemie oświaty, każdy jednak widzi to, co chce, o czym świadczy Twoja opinia.
Z pokorą, czekając na zasłużoną krytykę, z katedry macham;-)
Panie Eltoro, może Pan nawet leżeć pod Katedrą lub kołysać się w niej na największym żyrandolu, lecz zabierając kompetentny głos w sprawie nauczycielskiej pracy, trzeba znać osobiście jej trud. A więc mieć coś do powiedzenia, nie tak jak u cioci na imieninach, ale z perspektywy swoich
doświadczeń w belferskim fachu. Czy Pan chociażby otarł się o dziennik? Są dwa najgorsze miejsca na swiecie: szkoła i więzienie. My chcemy zmienić oblicze szkoły, by straciła synonim „buda” i stała się miejscem przyjaznym dla ucznia i nauczyciela, a nie obszarem, w którym koncentruje się agresja i papierologia oraz pomiatanie nauczycielem przez uczniów, ich rodziców, dyrekcję i władze oswiatowe realizujące swoje głupawe wizje, o czym swiadczy, np. porażający wpis o likwidacji łódzkiej odzieżówki. Bo Panie Eltoro, szkoła jest teatrem, nauczyciele pełnią rolę aktorów, a widzami są uczniowie, którzy bardzo lubią odgrywać role nieoficjalne: klasowego prowodyra, przywódcy, błazna. I mają oni wówczas w dupie fakt, że rozbijają nauczycielowi najlepiej przygotowaną , atrakcyjną lekcję.
Prawdą jest, że sami wybraliśmy sobie nasz zawód. Na pewno długo trwało nasze oswajanie ze szkolną rzeczywistością, która inaczej była postrzegana w czasach praktyk studenckich. Gdy zaczynałem pracę zawodową, wydawało mi sie, że uczniowie pilnie notowali mądrości, które im wciskałem. A oni grali w kółko i krzyżyk. I mieli rację, bo gadałem do nich tak, jak pan do nas spod Katedry.
Praca belfra jest wyczerpująca psychicznie i fizycznie. Obojętnie czego on uczy. Musimy mieć oczy dookoła głowy, cechować się taktem pedagogicznym, stosowaniem metod aktywizujących i wiedzieć, jak postąpić w obliczu uczniowskiego: ” kurwa, nie „. Ktoś, kto ma wiele kochanek, musi o swoje zdrowoe zadbać. Podobnie nauczyciel. Kochanki się zmieniają podobnie jak uczniowskie roczniki. My musimy stać pewnie przy tablicy, a nie zastanawiać się co trzymać: kredę, czy mocz.
Ja jeszcze dodam jedno. Czemu najczęściej te obowiązki dodatkowe- jak sprawdzanie jakichś testów kompetencji, inwentaryzacje, statut, program wychowawczy itp itd- całe mnóstwo- też dostają ci sami- najczęściej matematycy, poloniści i inni. Przynajmniej u mnie w szkole tak jest.
Ja się zgadzam – 40 godzin w pracy – od 7:30 do 15:30 – dać komputer z netem, drukarkę itp i niech się wszyscy od nas od… A wtedy jak ktoś ma dużo dodatkowych obowiązkow to lekcji tyle nie ma.
nionpa pisze:
2011-01-28 o godz. 23:57
Zgadzam się z tym całkowicie. Już wiele razy słyszałem, również od polityków różnych opcji, że nauczycielom płaci się połowę pensji, bo pracują połowę mniej. Ja więc chcę całą pensję i mogę pracować 8 godzin dziennie. W tym czasie prowadzić lekcje, sprawdzać klasówki, odbywać zebrania, rady i inne pierdolety. Chcę wychodzić o 16.00 i mieć wszystko z głowy. Reszta dnia, weekendy, wakacje – tylko dla mnie. Na relaks, wypoczynek, orgie i co mi przyjdzie do głowy. Nie muszę mieć 2 miesięcy wakacji – niech skrócą rok szkolny. Ale chcę mieć też warunki do pracy. Nie chcę kupować kredy kolorowej i papieru do ksero za własną kasę. Chcę mieć miejsce, gdzie mogę się przygotować do zajęć, sprawdzić klasówki, dostęp do netu, niezbędnych środków dydaktycznych, abym mógł indywidualizować proces dydaktyczny, dostosowując go do możliwości i potrzeb uczniów. Chcę aby uszanowano moją wiedzę i umiejętności i aby żadna biurwa z organu takiego czy takiego nie decydowała, że dzisiaj nie mogę mieć lekcji matematyki, bo trzeba iść z uczniami na otwarcie mediateki czy przegląd artystyczny, albo robić dzień promocji zdrowia. Nie chcę wysłuchiwać, że zużywam za dużo toneru, że nie ma kasy na papier, ba cyrkiel (cyrkiel przeżyję – radzę sobie od lat bez niego). Chcę ministra, który nie będzie ciągle zmienia prawa do którego ja muszę płodzić mnóstwo dokumentów, które zanim się stworzy, to się zmienia prawo i trzeba tworzyć nowe. I mogę pracować.
cd…
Chcę wreszcie ochrony – abym nie musiał się użerać z pijanymi rodzicami, z chamstwem uczniów, z humorami woźnych, które kończą pracę o 15.00 i wchodzą mi na zajęcia aby udawać, że sprzątają, bo idą do domu.
Chcę wreszcie kompetentnych dyrektorów, którzy naginają prawo,m aby się nie narazić biurwom. Chcę, aby w organach prowadzących nie było przygłupów, którzy mają z oświatą tyle wspólnego, że mają dzieci w szkole. Bo ja nie chcę dalej brać udziału w tym cyrku, który produkuje ćwierćinteligentów. Gdzie nieważny jest uczeń, tylko statystki.
Wiem, że to utopia. Ale mam 2 lata do emerytury. Wytrwam pewnie z palcem w d… Tylko, że to nie o mnie chodzi.
Kilka ostatnich wpisów- o to chodzi. Ale uwaga- w Polsce nie do osiągnięcia. Bądźmy realistami. Przecież chodzi tylko o pieniądze. Dokładnie! Ja tez chcę 8 godzin, chcę środki pracy, pomoce dydaktyczne. Chciałbym też, żeby biurwom kamery w urzędach zainstalować, takie dokładne, żeby na ręce im patrzyły, wtedy wyjdzie, że niektórzy pracują średnio 2 godz dziennie, a 4 godz to już przodownicy pracy. Co panie El Byk? Może wszędzie tak potraktujemy- płaca za efekty, kęsum za efekty. W takim układzie rządzący na pierwszy ogień powinni iść w …., bo jakie są efekty ich rządów to każdy widzi. Dzieci mojej szkoły od lat mają najlepsze wyniki testu kompetencji w gminie, powyżej średniej powiatu, i co tego? Czy jesteśmy lepiej traktowani jak nauczyciele z innych szkół? Nie. Czy mamy większe dodatki? Nie. Więc po co te gadki, panie El Byk, że płaca za efekty, a nie pesum i kęsum? Polska to wielkie bagno, tak było, jest i będzie. Utoniemy w zawiści, podzieleni i skłóceni. A góra dalej będzie żyć z pół-niewolników. Nie mam tu na mysli tylko nauczycieli.
Miejsca prac do pracy i materiały do pracy- ech, marzenia ściętej głowy. Tak, wybrałam ten zawód świadomie, gdyż do głowy mi nie przyszło, że można nie mieć gdzie czy czym pracować.
Pracuję w kiepskiej dzielnicy, część dzieci dym papierosowy i alkohol znają od życia płodowego, króluje albo bezrobocie i dreptanie po stałych ścieżkach do MOPS, albo latanie za każdym groszem, żeby przeżyć- dziecko w tym cyrku tylko się gdzieś obija. Cudem jest, że część tych dzieciaków przychodzi do szkoły, nosi materiały, „coś” robi- bo w tym środowisku to już jest prawdziwy sukces. Czy ktokolwiek pracę z takimi dzieciakami doceni? Cokolwiek się z nimi nie zrobi i tak nie dają rady dobić do średnich krajowych. A niestety liczy się tylko średnia, a nie postęp, jakie te dzieciaki robią, bo choć niewielki, to istnieje. Cóż jednak po nim…
Wirtualne Sprawiedliwe Pensum godzin – obowiązkowe w etacie w szkołach od 1 stycznia 2011 roku: Bibliotekarz – 30 godzin dyrektor szkoły 10 godzin z-ca dyrektora 14 godzin psycholog – 30 godzin pedagog – 30 godzin fizyk 22 godziny chemik – 22 godziny historyk 22 godzin
Języki obce ( w tym angliści ) – 23 godziny- na marginesie poziom testów, które maja rozwiązywać uczniowie – to kpina – takie łatwe -.Przecież uczy się języka w niewielkich grupach i mnóstwo godzin maja uczniowie, kto tu kogo oszukuje. geografia – 22 godziny informatyka 25 godzin muzyka 25 godzin język polski (gimnazja i średnie)- 18 godzin język polski (szkoły podstawowe)- 21 godzin) matematyka (gimnazjum i średnie) – 20 godzin matemabiologia 22 godziny ZPT- 25 godzin plastyka -25 godzin religia 27 godzin jeśli to maja być modły religioznawstwo – 24 godziny wychowanie fizyczne – 24 godziny wychowanie fizyczne – tam gdzie nie ma warunków do prowadzenia (sali sportowej) 21 godzin nauczanie początkowe 24 godziny – a nie o 11.00 uciekać do domu !!!! zerówki – 24 godziny ( grupy obowiązkowo podział do 15 osób) pozostałe przedmioty – 22 godziny tyka ( SP) – 22 godziny
biologia 22 godziny ZPT- 25 godzin plastyka -25 godzin religia 27 godzin jeśli to maja być modły religioznawstwo – 24 godziny wychowanie fizyczne – 24 godziny wychowanie fizyczne – tam gdzie nie ma warunków do prowadzenia (sali sportowej) 21 godzin nauczanie początkowe 24 godziny – a nie o 11.00 uciekać do domu !!!! zerówki – 24 godziny ( grupy obowiązkowo podział do 15 osób) pozostałe przedmioty – 22 godziny
A co z nauczycielami na wsiach? Tam tylko nauczanie początkowe ma etat. W starszych klasach polonista-16 godzin w siatce, matematyk- 12, wf- 12. Dyrektor łata im etaty, z godzin do dyspozycji. Są też nauczyciele wielokierunkowi, z kilkoma podyplomówkami, łatający etat uczący kilku przedmiotów. Jak takiemu wyznaczyć pensum? W większości krajów UE pensum nie przekracza 20-22 godzin. U nas obecnie jest 20 (karciane- to praca pod tablicą) Ile zarobi nauczyciel, który teraz na wsi ma uskrobany etat, jak pensum będzie 25 godzin? Czyż nie o to chodzi, aby zaoszczędzić? Ależ tak!!! Od razu powiedziałem w pokoju nauczycielskim, że te gadki o podwyżkach dla nauczycieli jako jedynej grupy zawodowej są po to, żeby napuścić na nich ludzi, a potem zrobić z nimi co się zechce. Niedługo Niemcy otwierają rynek pracy. Zapraszają naszych młodych do swych zawodówek, dają stypendia. Mam nadzieję, że kiedyś będzie jak na zachodzie, nikt nie pójdzie obżerać się z cudzymi dziećmi bez godziwej zapłaty, dwukrotnie wyższej od hydraulika.
witam,
a jak Pan mnie sklasyfikuje? ile godzin ma wyniesc moje pensum?
w tym roku mam jakims cudem etat w gimnazjum (18 godzin dydaktycznych) i jestem dwuprzedmiotowcem – jeden przedmiot jest „egzaminacyjny” a drugi nie…
jak pan wyliczy moj etat?
wyliczenia, wyliczeniami, jesli zapadnie odgorna decyzja o zwiekszeniu liczby godzin dydaktycznych to i tak wyladuje na bezrobociu… pomimo podwojnych kwalifikacji i 8letniego stazu pracy w zawodzie, ktory sobie wymarzylam…
co do efektow – jakie efekty moge osiagnac majac w grupie jezykowej (22 osobowej!! – zgodnie z rozporzadzeniem grupa moze miec nawet 24 osoby) uczniow, ktorzy test po podstawowce napisali na 18 do 40% – przeliczajac na oceny – same dopuszczajace, jak mam zrobic z nich olimpijczykow, zeby mnie wszechwladna gmina lub wszechmogacy dyrektor laskawie na kolejny rok szkolny zatrudnili?
absurd goni absurd… panuje powszechna opinia, ze jezyka w zwyklej szkole nauczyc sie nie da, ze rodzice placa za szkoly jezykowe, ale jakie tam sa warunki? 6-8 osob… niech rzad zwiekszy pensum, ale niech zmniejszy klasy, wtedy beda efekty i wtedy mozemy i 25 dydaktycznych godzin uczciwie przygotowac i przepracowac!!
pozdrawiam
trochę przegiąłeś z propozycją 30 godzinnego pensum, a nawet więcej niż trochę
Przecież bibliotekarze mają dziś 32 godzinne pensum
Pocztówka po ekskursji – jakoś sobie pojeździłem po katedralnym naszym padole i nie znalazłem tam dostępu do sieci…przepraszam więc za opóźnienie.
do Szanownych Respondentów i Polemistów
@zaza – gości łaskawie Gospodarz, jedno słowo i mnie nie ma. Jak na razie mu oglądalność pasuje 😉 Pozdro.
@ silversunie, przywilejem jest wszystko, co nie wiąże się z celem i wynikiem pracy. O roli katolicyzmu w kształtowaniu postaw społecznych i modeli politycznych (a propos kwestii – czemu nie będziemy drugą Finlandią) zachęcam też do poczytania włoskiego wywiadu w aktualnej „Polityce”. Świetny, celny i przenikliwy. Z uszanowaniem.
@ time – behawiorystyka, ironicznie i żartobliwie, w tym kontekście, to sytuacyjnie wymodelowane zachowania zbiorowe. Laurek proponuję zaś oczekiwać od dzieciarni, których obiektywnej miłości (i której) życzę Ci jak najwięcej 🙂
@ cyrusie – dzięki za zwrócenie uwagi na różnicę pomiędzy intelektem a sprawnością w regulowaniu korektora w wordzie. Staram się rafinować obie sfery, po Twoim cennym i wnikliwym komentarzu z pewnością będę bliżej. Czego i Tobie życzę w umiejętności dostrzegania faktów kryjących się za słowami – każdy czyta to, co napisane, rozumie to, co umie. Też macham w Twym kierunku, z pozdrowieniami 🙂
@ Panie Ino, nie zauważyłem abym gdzieś tu zabrał komuś kompetentny głos. Jak taki zobaczę, na pewno i chętnie użyję w dyskusji swojego.
Znam socjalistyczny trud górnika i murarza, więc niech mi Pan nie odmawia prawa do ocierania się komentatorskiego o trudy nauczycielskie, bo spadały one jak gorąca cegła murarza Birkuta na moje dzieci i spadają na kolejne.
O dziennik ocierałem się zaś gumką w podstawówce (nie było znikopisów) i uważam, że wystarczy (tak zdobyłem w wielkim trudzie swoje życiowe magna cum laude).
Percepcja nauczyciela, w roli błazna w szkole, która jest więzieniem, z pewnością nie służy celom zmian, które Pan wskazuje – taka sprzeczność zasadnicza.
Rozumiem Pana frustracje i współczuję, lecz nie podzielam w najmniejszym stopniu ani analizy ani wniosków, w niczym też – retoryki.
Proszę raczej zacząć robić podkop – pod katedrą jest dużo miejsca dla nas obu 😉
@ pez, „Może wszędzie tak potraktujemy- płaca za efekty, kęsum za efekty” – czemu nie? właśnie o to mi chodzi. Wszędzie, czyli w szkole też. Ten test kompetencyjny warto zacząć od siebie – tu pierwsi będą pierwszymi. Tymczasem – wśród ślepców jednooki królem…
A na „biurwy”, jak je nazywasz – najlepiej cegłówka zza rogu po wypłacie? Lecz nic tak nie cieszy, żadne pieniądze, jak poniżanie innych? I takie właśnie są Rzeczpospolite, jak ich młodzieży wychowawcy, słodka rybko – spadłaś z el byka? 😉
@ Pańćstwo z Pokojowego Grónka Różańcowego – dziękuję za niekarmienie MENowego podkatedralnego trolla Waszą toksyczną karmą. Trzymam za słowa, inaczej Was zewaluuję lokalnie, aż szatan Wam wyjdzie z orbit! wrrrr…
A Gospodarzowi – znowu uszanowania zasyłam, spod ka 🙂
Do Eltoro – dziękuję. Twoja odpowiedź mnie nie rozczarowała:-). Proponuję jeszcze do „rafinacji sfer” dodać jedną – intelekt, a mądrość:-)
Wywiad czytałem dzisiaj rano i w większości zdecydowanie się z tymi opiniami zgadzam, jeżeli chodzi o sytuację obecną. Nie jestem jednak przekonany co do przyczyn – osobiście sam chętnie bym wszystko zgonił na katolicyzm, ale wydaję mi się, że sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.
W pełni popieram ocenianie nauczyciela za wyniki, ale w tym celu trzeba byłoby wprowadzić rozsądny system testowania uczniów NA POCZĄTKU rozpoczęcia edukacji w danej szkole i po jej ukończeniu. Bez tego jakiekolwiek zmiany będą pozorne. Dopiero na podstawie tego można byłoby sensownie oceniać nauczycieli i porządnie wynagradzać najlepszych, oraz wypracować optymalne warunki dydaktyczne. Trzeba byłby też wprowadzić system, w którym z doświadczeń tych najlepszych mogliby korzystać inni nauczyciele. Komu jednak z decydujących o kształcie edukacji osób zależy na tym, aby w szkołach publicznych dzieci uczyli dobrzy, zmotywowani nauczyciele i żeby szkoły osiągały świetne wyniki? Dlaczego jestem przekonany, że chodzi o to, aby uczyli tani nauczyciele w pochłaniających minimalną ilość funduszy szkołach o klasach z jak największą ilością dzieci? O jakości organizowanych w szkołach ?szkoleń? już pisałem ? dlaczego nikt tego nie sprawdza? Gospodarz swego czasu mądrze zauważył, że najlepsi nauczyciele powinni jeździć po Polsce i dzielić się swoimi doświadczeniami z innymi ? dlaczego tak się nie dzieje?
Teraz ponownie zacząłem pracę ?zwielokrotnioną? (korki, szkoła prywatna, szkoła publiczna) oraz rozpocząłem samodzielnie wyszukane długoterminowe szkolenie. Wiem, że chcę uczyć i że robię to dobrze. Wiem, że mógłbym robić to lepiej, ale mam wrażenie, że jakichkolwiek dróg rozwoju albo motywacji (pozytywnej!) muszę szukać poza szkołą publiczną. Bo jasnych odpowiedzi na pytania ?jak się rozwijać?? oraz ?po co?? chyba tam nie znajdę.
@ cyrusie,
Staram się być – do usług.
W poszukiwaniu mądrości podróżuję właśnie, jak znajdę, opowiem tu na pewno – ale będzie hyr i zawierucha w sferach Pokoju z Wami! 🙂
No i rafinada, akurat pod śledzika… 🙂
Pozdrowionka.
@ silversun,
prawie – nic dodać nic ująć 🙂
jedno tylko pozostaje:
mądre wnioski Ty także widzisz, jako zadanie zewnętrzne, do wykonania przez kogoś (MEN, politykę, dyrektora, „biurwy” etc.) ??
Tymczasem zmiana, o jakiej piszesz nie stanie się dopóki samo środowisko nie odczuje konieczności korzystnej zmiany i zagrożenia tym, co stanowi trwanie w status quo.
Środowiska mają reprezentacje, mogą tworzyć też takie – merytoryczne, jak (gildie i stowarzyszenia zawodowe, „cechy rzemieślnicze”), wywierać nacisk, pozyskiwać sojuszników w społeczeństwie.
Mogą, ale wolą walczyć o zachowanie status quo – zbyt wielu korzysta na tym, co jest, nie są ani piętnowani ani wykluczani z zawodu i środowiska, przeciwnie – są jego trzonem.
Zarabia ten trzon mało, ale nic nie umie (owszem, miewa jakiś papier) , nienawidzi zawodu (ale żąda swej godności od innych), nie ma wyboru (bo tu nie musi się starać), trafił do systemu z nadania albo zesłania (więc nie umie wypracować szacunku do siebie i od innych).
Może za to wyżyć się na słabszych i kontemplować żałosne przywileje, odgrywając jednocześnie rolę ofiary dla kompensacji emocjonalnej.
I to mamy w tak wielu komentarzach na blogu – jak na dłoni.
Tak jest w każdej grupie zawodowej, karmionej rentami socjalnymi a nie wypracowanym wynikiem, bo takie są nieuchronne wyniki patologii społecznych. Po prostu ten system takich ludzi przyciąga i takich nagradza. A taki system, w demokracji, przychodzi od nas samych, naszych wartości i tożsamości.
I tu wracamy do wywiadu – czemu nie będziemy Finlandią.
Przykład społeczny, etyczny i moralny idzie z góry, tej najwyższej, modeluje swym przykładem cynizm, nienawiść, grabież i himalajską obłudę, jako właściwe i nagradzane postawy życiowe.
Amen.
Pewnie jest coś jeszcze, ale jakoś spod katedry nie bardzo widać, co by to miało być istotniejszego od powyższych czynników.
Może ktoś inny to dorzuci…Gospodarzowi, do koszyka wrażeń. 😉
Z pozdrowieniami.