Łódź „motywuje” nauczycieli

Władze miasta przyznały w roku 2011 na dodatki motywacyjne dla nauczycieli kwotę zero złotych (zob. źródło). Po prostu nie ma pieniędzy w budżecie, więc nauczyciele w tym roku nie będą motywowani finansowo. Do wzmożenia wysiłków musi wystarczyć uśmiech bądź grymas szefa. Zapewne niedługo rozpocznie się szkolenie dyrektorów, jak mają motywować pracowników, nie dając im żadnych nadziei na premię za wyniki.

W tym samym czasie MEN próbuje przekonać związki zawodowe, że o zarobkach nauczycieli powinny decydować władze lokalne oraz wybierany przez nie dyrektor szkoły. Jak mamy uwierzyć MEN, że zmiana odbije się korzystnie na naszych płacach, skoro jedynie pewne są zarobki wyznaczane centralnie? Natomiast to, o czym decydują władze regionu, jest pisane palcem na wodzie i niepewne niczym trafienie głównej wygranej na loterii. Mam wierzyć obietnicom MEN czy faktom?

Prawda jest taka, że gdyby o zarobkach nauczycieli decydowały władze lokalne, błyskawicznie odebrano by to, co już mamy. Dzisiaj straciliśmy w Łodzi dodatki motywacyjne, do odebrania pozostał jeszcze dodatek za wychowawstwo. Wszystko to są kwoty śmiesznie niskie, ale jak się okazuje i tak niepewne. Może nawet dobrze się stało – jeśli ktoś wierzył MEN, teraz powinien pozbyć się złudzeń. Jak przejdziemy całkowicie na garnuszek gminy, to na chleb będziemy musieli pożyczać od uczniów.