Edukację w Łodzi wziął PiS

Wiceprezydentem Łodzi odpowiedzialnym za edukację został Krzysztof Piątkowski, członek Prawa i Sprawiedliwości. Tak oto PO, które zwyciężyło w mieście, podrzuca kukułcze jajo konkurencyjnej partii. Na edukacji PiS raczej nie zyska, chyba że czymś środowisko zaskoczy, jak uczynił to przed laty Giertych. Pamiętamy, że PiS-owski rząd podrzucił edukację LPR, z którą był w koalicji. Giertych zrobił ze swojego ministrowania po prostu cacuszko. Każdy dzień przynosił sensację. Przynajmniej coś się działo.

Obawiam się, że z Piątkowskim w roli odpowiedzialnego za łódzką edukację będzie mdło i nudno. W każdym razie nie PiS w Łodzi rządzi i pewnie nawet nie spróbuje coś zrobić w edukacji, bo niby jak?

Piątkowski krótko parał się belferstwem, ale szybko wyczuł, że w szkole daleko nie zajedzie. Sam pisze o tym epizodzie bardzo okrągłymi słowami:

„Swoją karierę zawodową rozpocząłem jako nauczyciel historii m.in. w Liceum Ogólnokształcącym. Chociaż nauczanie było jedną z moich największych pasji życiowych, podobnie jak wielu innych nauczycieli rozstałem się z tym pięknym zawodem.” (zob. źródło)

Ciekawe, czy jako wiceprezydent ds. edukacji uczyni coś, aby nauczyciele z pasją nie uciekali ze szkół, czy też uczciwie powie: „Spieprzajcie, póki możecie”? Obietnice złożył takie, jakby zamierzał zostać bohaterem:

„Zawsze zabiegałem, by wiele zmienić w łódzkiej edukacji. Teraz także poświęcę temu dużo energii.”

Słowa, słowa, słowa…

Przyjaciel, gdy dowiedział się, że Piątkowski to były nauczyciel historii, wrzasnął z bólu i powiedział: „Zapisuję się do partii”. Odpowiedziałem, tylko nie do PiS, błagam. Historycy to najambitniejsi nauczyciele w szkołach, nic dziwnego, że pragną czegoś więcej. Poza tym oni żyją polityką, gdyż tych zagadnień uczą. Polonista uczy o literaturze, więc pisze wiersze, matematyk zajmuje się liczbami, więc gra w totolotka (u mnie matematycy grają namiętnie), a historyk marzy o zostaniu Napoleonem. Jednemu się udało, oby Łódź nie musiała go wywozić na Wyspę Świętej Heleny.