Przespać radę pedagogiczną

W najbliższy wtorek nauczycieli w mojej szkole czeka długa rada pedagogiczna. Byłem już na kilkuset radach i nigdy nie dowiedziałem się na nich niczego sensownego. Zawsze miałem uczucie, że zmarnowano mój czas. Dlatego postanowiłem tę radę przespać. Jak wiadomo, we śnie można dostąpić objawienia prawdy. Na to właśnie liczę. Ponieważ na jawie czekają mnie bzdury, prześpię się i dzięki temu skorzystam więcej.

Każdy nauczyciel ma swój pomysł na przetrwanie nonsensownych rad pedagogicznych. Otóż niektórzy medytują. Ich duch ulatuje w przestworza, oczy mają szeroko otwarte, a głowa ciągle im się rusza w takt potakiwania. Parę razy stosowałem tę metodę, ale w końcu od ciągłego ruszania łbem w górę i w dół naderwałem jakieś ścięgno i teraz muszę głowę trzymać prosto. Inni nauczyciele wykorzystują radę pedagogiczną do sprawdzania prac klasowych, kartkówek, zeszytów albo do uzupełniania dokumentacji szkolnej. Dzienniki chodzą z rąk do rąk, szum jest wielki, robota pali nam się w rękach. Tylko mówcy nikt nie słucha. Bywa, że nauczyciele czytają na radzie gazety, rzadziej książki. Rozmowy przez telefon się nie przyjęły. Tak samo esemesowanie.

Jeśli chodzi o sen, to mam z nim problemy. Otóż mój durny organizm zasypia w nocy, a w dzień nie chce. Tymczasem coraz częściej w pracy zdarzają się sytuacje, że najlepszym wyjściem byłoby przespanie się. Muszę zapytać uczniów, jak oni to robią, że gdy tylko usłyszą głos nauczyciela, to natychmiast zasypiają. Koniecznie muszę opanować tę umiejętność. Jak ktoś zacznie bajdurzyć, to ja od razu w głęboki sen. I tak aż do końca rady pedagogicznej.