Matematycy na tronie
Jutro próbny egzamin maturalny z matematyki. Jedyny, który organizuje zwierzchnia władza (zob. info). Testy zostały przygotowane przez CKE i OKE, wyniki sprawdzą zewnętrzni egzaminatorzy. Matematycy nawet nie kiwną palcem, a jeśli już się za coś wezmą, to za dodatkową zapłatą. Leniwa część mojej natury bardzo im tego zazdrości!
Matematyka zawsze była królową nauk, ale matematykom w szkole przez ostatnie lata wiodło się kiepsko. Dopiero teraz, gdy każdy musi zdawać maturę z ich przedmiotu, mają wzięcie. Są prawdziwymi królami. Na lekcjach pełny posłuch, a po lekcjach przebieranie w korepetycjach. Jeśli tylko matematyk nie jest kompletnym antytalentem w swojej dziedzinie, może żyć jak król.
Piszę o tym z zazdrości. Wcześniej polonista był w szkole panem na włościach. Matura z języka ojczystego w starym wydaniu była niebotycznie trudna, wręcz nie do zdania dla połowy populacji. Poloniści byli wszechwładni, mogli odsiewać na ustnej i na pisemnej. I to robili. Całe szkoły chodziły na kursy, całe roczniki waliły na korepetycje. Bez dodatkowego szkolenia nie sposób było opanować języka ojczystego w stopniu wymaganym na maturze.
Odkąd weszła nowa matura, skończyło się królowanie polonistów. Garstka uczniów przykłada się do tego przedmiotu, a reszta wie, że na 30 procent zda każdy, kto rozumie zdanie „Ala ma kota”. Przez szereg lat było w szkole bezkrólewie. Nikt nie zasiadł na opuszczonym przez polonistów tronie. Aż do zeszłego roku, kiedy to pierwszy rocznik w całości musiał zdawać maturę z matematyki. Mimo że test był podobno prosty, sporo osób poległo. Matematycy przejęli władzę i stali się tyranami. Koleżanki i koledzy, przyjmijcie szczere wyrazy zazdrości!
Komentarze
No cóż, za rok sytuacja się uspokoi, kiedy bractwo zrozumie, że na te 30% z matematyki zda każdy, kto potrafi zliczyć do dziesięciu. Skoro moje dziecko kończące podstawówkę „zdało” maturę podstawową na ponad 40%, a żadnym geniuszem matematycznym nie jest, to jakim głąbem trzeba być w liceum, żeby nie zdać matury na 30%?
Wazne pytanie: a ow tron z czego ? Porcelanowy czy ze zwyklego fajansu ?
Na temat obowiązkowej matury z matematyki trudno mi się wypowiadać, gdyż kiedy to mnie przyszło wybierać przedmioty królową nauki wybrałam z chęci, nie przymusu. Zresztą, wtedy jeszcze nikt mi niczego nie narzucał.
Za to maturę z języka polskiego uważam za porażkę. Część pisemna jest znośna – przez cały rok uczymy się w końcu interpretacji i słynnego „co autor miał na myśli”, a także, że ‚Słowacki wielkim poetą był’ i innych przydatnych frazesów. Jednak do matury ustnej brak mi słów.
Swoją pisałam w jakiś weekend, tydzień przed egzaminem ( jednak poprzedziłam pisanie przeczytaniem odpowiednio dużej ilości książek), zdążyłam się nauczyć i na egzaminie powiedzieć wszystko oraz odpowiedzieć na pytania komisji. W związku z tym, że sama przez to przebrnęłam, nie uśmiechało mi się gratulowanie kolegom, którzy maturę ustna zdali na 100% tylko dlatego, że napisały im ja opłacone nauczycielki, czy koleżanki ze starszych roczników. Paranoja.
A w mojej szkole wszystkie matematyczki są po prostu do rany przyłóż. Traktują uczniów jak panów – tak, że ci się niepomiernie dziwią, kiedy po wielu miesiącach nauki zawołają któregoś z nich do tablicy. Są otwarte, służą pomocą nie tylko na korepetycjach i godz. karcianych, ale nieraz za darmo i w swoim prywatnym czasie (np. przerwa) i co ważne potrafią zobaczyć w uczniu dobro, nawet jeśli ten nie zawsze gra fair play. Za to polonistki – „masakra” to za mało powiedziane. Nie czas i miejsce na krytykę, lecz podejrzewam, że przespały czas „bezkrólewia” o którym Pan pisze oraz rządy matematyków i dalej żyją w błogim śnie o swojej wszechwładzy. Szkoda tylko, że matematyczek mamy 4, a polonistek aż 6 – to aż o 1/3 więcej…
@Hersylia
…polonistek macie o połowę więcej niż matematyczek, natomiast matematyczek o 1/3 mniej niż polonistek 🙂
To o połowę więcej Hersylio. O 1/3 to by było mniej.
Tylko dlaczego dzieci w podstawówkach mają tę maturę głeboko gdzieś. Dla nich to jakiś mit. I dopiero w ostatnich 3 latach jest nadrabianie braków. A po co te braki sobie robić?
Wszystko co piękne kiedyś się kończy …. i matematycy spadną kiedyś z tego tronu. Nie neguję użyteczności matematyki ale już teraz mam okazję obserwować brak umiejętności pisania prac pisemnych, formułowania logicznych wypowiedzi , korzystania z bibliografii. Dodam, że wcale nie uczę polskiego. Na nic umiejętność liczenia kiedy przyszły student nie napisze pracy magisterskiej.
Lidqa, a wiesz czemu mają gdzieś? Bo już dawno straciły zaufanie do tego czy innego ministra. Nie wierzą, że świat dorosłych może być wiarygodny. Mają nadzieję na pojawienie się jakiegoś „dobrego wujka”, który nagle przyjdzie na ministerialny stołek i zmieni zastane okoliczności „przyrody”…
Wszyscy chyba mamy w pamięci sławne giertychowskie mundurki czy inne pomysły tego pana. Choć obowiązywały zaledwie rok i w szkołach niższych programowo, nauczyciele w mojej placówce do tej pory wspominają je ze śmiechem. Jaki więc przykład dają dzieciom? A kiedy ja w gronie bądź co bądź dorosłych kobiet – matek dzieciom, zwróciłam uwagę, iż dawanie nakazów i wycofywanie się z nich mocno nadwyręża autorytet dorosłego, te popatrzyły na mnie jak na przybysza z kosmosu. Idealizm? Utopia? Chyba tylko do momentu, kiedy kolejny nauczyciel utyskuje „a bo ta młodzież to mi nie dotrzymuje słowa”…
„Matematyka zawsze była królową nauk, ale matematykom w szkole przez ostatnie lata wiodło się kiepsko. Dopiero teraz, gdy każdy musi zdawać maturę z ich przedmiotu, mają wzięcie.” – i tak ma być:-).
A poważnie: niezły cyrk powstał w związku z obowiązkową maturą z matematyki. Nie ma co ukrywać, że obecna sytuacja jest dla mnie korzystna, z drugiej strony warto zauważyć, że wielu uczniów zaczyna traktować ten przedmiot na poważnie, tak jak na to zasługuje. O matematyce i egzaminie maturalnym z matematyki po prostu się mówi. Dostrzegam wspomniane przez Gospodarza niesprawiedliwości ale z drugiej strony dziwacznym pomysłem była nieobecność przez wiele lat egzaminu maturalnego z matematyki w formie obowiązkowej.
„Matematycy nawet nie kiwną palcem, a jeśli już się za coś wezmą, to za dodatkową zapłatą.” Stwierdzenie nieco złośliwe i nie do końca mające pokrycie w faktach ale nie obrażam się, gdyż uważam, że za dodatkową pracę powinny być dodatkowe pieniądze (oczywiście nie tylko dla matematyków). Tak jest normalnie.
Oj gospodarz dał plamę!!! ….sporo osób poległo…. Tak żaden matematyk się nie wypowie. Taka wypowiedzią może się poszczyć farbowany humanista (negujący obecność nauk ścisły w kanonie wykształcenia ogólnego). Przypominam, że maturę z matematyki zdało wiecej procent niz z innego przedmiotu obowiązkowego. Pozdrawiam wszystkich zazdrośników.
BelferWawa, jeśli chodzi o ubiegłoroczną maturę z matematyki, naprawdę nie ma powodów do zachwytu, co najwyżej czuję ulgę, że nie jest tragicznie. Osobiście raczej daruję sobie porównywanie wyników procentowych.
Organizacja próbnej matury z matematyki, cóż, nie jest to rozwiązanie sprawiedliwe, mam podejrzenia, że nie chodzi bynajmniej o komfort matematyków lecz o takie spreparowanie kolejnego egzaminu, aby zdała go z góry założona liczba uczniów, a do zrealizowania tego celu potrzebne są dane testowe.
Pan Chętkowski ma nieco racji przedstawiając sytuację nauczycieli poszczególnych przedmiotów na przestrzeni lat. Oczywiście przejaskrawia ale taki już urok jego tekstów.
Ciekawe kiedy na tronie oficjalnie zasiądą katecheci.
http://biznes.interia.pl/news/dramat-nadchodzi-niz-demograficzny,1509280
http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/niz-odchudza-uczelnie,1540318
http://www.perspektywy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3089&Itemid=106
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-niz-demograficzny-odchudza-uczelnie,nId,300800
http://www.rekrutacja.uj.edu.pl/dodatkowy-nabor/
http://www.uwm.edu.pl/human/news/2/czytaj/9/dodatkowa-wrzesniowa-rekrutacja.html
http://olsztyn.studentnews.pl/s/253/42044-Newsy/3907358-Dodatkowa-rekrutacja-na-UMW.htm
Ciekawe co będzie jak zabraknie stażystów od przedmiotów humanistycznych(polski,historia itp.).No piszcie!