Zdolni i trudni
Nauczycielom przekazano priorytety edukacyjne na nowy rok szkolny. W Łodzi, a podejrzewam, że w całej Polsce jest podobnie, mamy zajmować się uczniami zdolnymi oraz osobnikami sprawiającymi trudności. Jednym i drugim trzeba poświęcić maksimum czasu i środków. Będą z tego sprawozdania, opisy, pójdą na to godziny karciane i cała kasa. A skoro tak, to na innych nie zostanie już nic. Jeśli więc ktoś jest uczniem, który nie sprawia problemów i do tego przeciętnie zdolnym, to od szkoły otrzyma tylko miejsce do siedzenia i nakaz trzymania gęby na kłódkę.
Jeśli uczniowie mają trochę oleju w głowie, to powinni kreować się na trudnych i zdolnych (najlepiej jednocześnie). Wtedy nauczyciele będą się dwoić i troić, aby im pomóc. Opłaca się to wszystkim. Dzieci się czegoś nauczą, nauczyciele otrzymają dodatek motywacyjny, a dyrekcja nagrodę od wójta czy prezydenta. To nie wszystko. Na uczniach trudnych i zdolnych nauczyciele robią awans zawodowy, piszą programy naprawcze i ustalają cele edukacyjne. Jest potem o czym i o kim mówić podczas egzaminu. Szkoła otrzymuje większe pieniądze, także unijne, bo przecież ma w swoich murach zdolną i trudną młodzież. Po prostu serca pęka z radości. A dla cichych, posłusznych, mniej zdolnych nie ma nic. Bo niby dlaczego?
Mam więc gorącą prośbę do Opatrzności, aby zesłała mi trudną i zdolną młodzież. Do uczniów też mam prośbę, aby tacy właśnie starali się być: utalentowani i zbuntowani. I niechby nie trafili mi się żadni przeciętni i łatwi. Dla takich nie znajdę ani chwili czasu. Niech mi nie zawracają głowy.
To tyle jeśli chodzi o uczniów. Natomiast z nauczycielami powinno być odwrotnie. To znaczy mają być przeciętni i łatwi, bo gdyby było inaczej, to kazaliby szanownej władzy wsadzić te priorytety edukacyjne i inne cudowne pomysły polityków tam, gdzie można pana belfra w tyłek pocałować. Bowiem priorytety dla swoich uczniów to powinni ustalać sami nauczyciele, wg autentycznych potrzeb dzieci, oczywiście, a nie widzimisię tego czy innego polityka.
Komentarze
Przegięcie pały:) Dobrze, że nie jest Pan Lekarzem. Krótko, bo mam nadzieje, że wie Pan o co mi chodzi. Czekam na obelgi…
A ja po prostu chcę iść na lekcję i uczyć. Chciałbym uczyć zdolnych, trudnych, leniwych, nadgorliwych, rudych, brudnych, tępawych, tęgawych ….
Ze wszystkimi sobie dam radę. Chciałbym ich nauczyć logicznego myślenia, radzenia sobie w dorosłym życiu, zaistnienia w społeczeństwie.
Chciałbym, ale …
Muszę pisać program wychowawczy, priorytety szkoły i wiele innych rzeczy. Zaczynam się zastanawiać co jest istotne. „Zdolni i trudni” – proszę bardzo. Jednak nie jest ważne jak sobie z nimi porodzimy tylko w jaki sposób to opiszemy.
Zaza 19.36
Sfrustrowany belfer zawsze czeka na obelgi, zeby potem wyc jak mu zle. I jak mu lyso. Pan Chetkowski tez jest masochista.
Czyli czas na bunt belfrów. Tych belfrów, którzy czują się takimi samymi lub lepszymi ekspertami jak urzędnicy MEN, którzy mają właściwe poczucie własnej wartości, którzy są spójni wewnętrzne, którzy lubią dialog, różnice zdań i spory, którzy nie boją się konfliktów, którzy szanują siebie i swoich oponentów, którzy potrafią mówić o swoich mocnych i słabych stronach, którzy mają dość milczenia, którzy mają dość roli posłusznych wykonawców zarządzeń i instrukcji płynących z góry, którzy mają ochotę bycia współtwórcami szkoły, którzy chcą przygotowywać uczniów do życia, a nie tylko do zakuwania i zdawania kolejnych testów.
Pozostaje uzgodnić formę buntu.
„Wszystkie te reformy łączy wspólny, niedościgniony wzór nowoczesnej, bezstresowej i postępowej szkoły z rozwiniętych krajów zachodnich. Szkoły, która w przeciwieństwie do tradycyjnej freblówy nie obciąża, nie wymaga, nie deformuje żywiołowo kształtującej się młodej psychiki, tylko, przeciwnie, daje jej możliwość nieskrępowanego rozwoju we wszystkich kierunkach. Innymi słowy, edukacji, którą amerykański polityk podsumował stwierdzeniem, iż produkuje uczniów, którzy w wieku 12 lat zostają rodzicami, w wieku 14 lat zaczynają rabować i zabijać w ulicznych gangach, a w wieku 16 lat dostają dyplomy, których nie potrafią przeczytać. Daleko nam jeszcze do tego ideału, ale idziemy we właściwą stronę.” I tyle …
@tomek
daje jej możliwość nieskrępowanego rozwoju we wszystkich kierunkach
W polskich warunkach o ile sobie za te kierunki sam zapłacisz, chyba, że ktoś chce się rozwijać na 30letnim sprzęcie i asfaltowym boisku.
@Gospodarz
Potwierdzam, cichymi, posłusznymi przeciętnymi nikt się nie przejmuje. Nawet nagłe pogorszenie wyników o 1-2 stopnie nikogo nie zaciekawi. Zawsze żałowałam, że w liceum miałam depresję, a nie coś bardziej spektakularnego, to może ktoś w tym kołchozie zainteresowałby się co mi jest.
Do tomek
>?Wszystkie te reformy łączy wspólny, niedościgniony wzór nowoczesnej, bezstresowej i postępowej szkoły z rozwiniętych krajów zachodnich. Szkoły, która w przeciwieństwie do tradycyjnej freblówy nie obciąża, nie wymaga, nie deformuje żywiołowo kształtującej się młodej psychiki, tylko, przeciwnie, daje jej możliwość nieskrępowanego rozwoju we wszystkich kierunkach. <
Ten model na pewno do szkoły p.Hall nie pasuje!!!Owszem próbowano go wdrażać z neoficką gorliwością w latach 90-tych.Teraz mamy przegięcie w drugą stronę!!!
@Brysia
A czy Zaza jest trudna i zdolna? Zrobmy jej porzadne re-wiu albo prywiu.
@Zaza
Skoro czekasz na obelgi, to prosze bardzo:
och ty(…)taka i owaka,ty(…)jedna! Jestes(…),wiesz? #!#~! I w ogole to idz i (…)!!#!~!# Ty (…)!!
System edukacji powinien być dostosowany do zróżnicowanych zainteresowań i poziomu zdolności młodych ludzi czyli nie hamował rozwoju bardzo zdolnych, nie zaniedbywał średniozdolnych i nie zniechęcał do nauki małozdolnych. Społeczeństwu jednako są potrzebni i ci, co konstruują rakiety kosmiczne i ci , co wywożą śmieci. Oczywiście nie powinno być „ślepych ścieżek” tzn. każda winna stwarzać możliwość rozwoju na wypadek, gdyby jakiś uczeń na pewnym etapie ” nagle zmądrzał” i uznał, że stać go na to, by zostać inżynierem a nie tylko robotnikiem niewykwalifikowanym.
Właśnie to zróżnicowanie i dostosowanie do możliwości jest najbardziej efektywne. Prosty przykład – mamy tragarzy, z których najsilniejszy dźwiga 70 kg, średni – 50 kg a najsłabszy – 30 kg. Jeśli damy im najcięższy ładunek 70 kg to tylko najmocniejszy go udźwignie ( łącznie dźwigną 70 kg ), gdy średni to przeniosą 100 kg ( najsłabszy nie poradzi) a gdy każdemu damy tyle ile udźwignie to razem przeniosą 150 kg czyli najwięcej ! Jak to żrobić – niech się zastanowią fachowcy. Lecz niech to raczej będą praktycy niż teoretycy, którzy często z tymi młodymi i najmłodszymi nie mieli do czynienia.
Panie Jokates, bardzo trudne to do zrozumienia, co Pan pisze, ale postaram się jasno to wyłożyć swoim uczniom. Oni są zdezorientowani!
Jeszcze 2 lata temu Platforma miała zamiar zlikwidować Kuratoria Oświaty. Właśnie w imię tego, że szkoły mają być różnorodne i samorządne. Nawet zaczeto dostosowywać do tego prawo oświatowe.
Zostały kuratoria, zostały priorytety. Przykład :
Na stronie : http://www.men.gov.pl/images/pdf/stanowisko_karta_nauczyciela.pdf
MEN prezentuje „Stanowisko MEN w sprawie sposobu wykonania przepisu art. 42 ust. 2 pkt 2 lit. a i b ustawy ? Karta Nauczyciela ? zaktualizowane w dniu 8 października 2009 r.”, w którym czytamy :
„Jednocześnie informujemy, że stanowisko to nie stanowi wiążącej wykładni przepisów prawa. Podjęcie decyzji w kwestii rodzaju zajęć, które będą realizowane w szkole w ramach godzin, o których mowa w art. 42 ust. 2 pkt 2 lit. a i b Karty Nauczyciela, przydzielenie tych godzin do realizacji
poszczególnym nauczycielom oraz rozliczanie tych godzin, należy bowiem do kompetencji dyrektora szkoły.”
Wygląda więc na to, że to tylko takie sugestie, a nie wykładnia obowiązującego prawa, choć poparta konkretnymi przepisami. Dalej czytamy , między innymi, : „Godzin tych nie można jednakże przeznaczyć na zajęcia obowiązkowe, opiekę nad uczniami podczas ich dowozu do szkoły, doraźne zastępstwa oraz nauczanie indywidualne.”
Sugestie zatem wyraźnie dają do zrozumienia czego nie wolno.
Minął rok i nagle na spotkaniach dyrektorów z kuratorem oświaty okazuje się, że są następne wykładnie, których, de facto, na poziomie krajowym nie ma (wykładnia MEN się nie zmieniła), ale sugerują sami kuratorzy – na przykład, aby tych godzin dyrektorzy nie pozwalali przeznaczać na wycieczki czy zawody sportowe. A w ogóle lepiej by było dla samych dyrektorów, aby te godziny były przeznaczone na pracę z uczniem zdolnym lub słabym, bo z tego ich kuratoria będą rozliczać.
W sumie z wykładni-wykładni, tworzą się nowe wykładnie. Komplikuje to bardzo zarządzanie szkołami, bo co strachliwsi dyrektorzy doprowadzają do sytuacji, wobec których MEN musi zajmować następne specjalne stanowiska i wykładnie – na przykład :
http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/pytania-i-odpowiedzi/2-pytania-i-odpowiedzi/129-nadzor-pedagogiczny
Takie postępowanie tworzy tę „niemoc”, o której wszyscy piszemy, bo nigdy nie wiadomo czy to co robimy jest dobre, czy złe. Jaka będzie następna wykładnia, bo ustawy i rozporządzenia, to nie wszystko – załatwić każdego mogą „wykładnie”.
System edukacji? A może wobec zniesienia poboru do armii – znieść obowiązek edukacji, niech się uczą ci, których stać. Wówczas działalność wywrotowa wszystkich Hallów będzie niemożliwa. Precz z poborem do szkół, człowiek niech będzie wolny a rodzice niech decydują o losie własnych dzieci!!! Rodzice anie minister, mniej lub bardziej nieudaczny.
@jotkaes
oczywista oczywistość
ja – praktyk i teoretyk w jednej osobie potrzebuję odrobiny zaufania, że te „ciężary” porozdzielam właściwie. I będę je dostosowywać na bieżąco, na każdej lekcji, zależnie od dyspozycji ucznia (i mojej własnej)
A projekt ustawy o pomocy psychologicznej w szkole? Polecam lekturę. Lepiej nie mieć zdolnych i trudnych bo każdemu trzeba będzie kartę założyć i pisać jak nam praca z nim idzie i jak zamierzamy to robić. My będziemy niedługo tylko pisać jak coś robimy ale nie koniecznie będzie czas na robienie tego naprawdę.
Mi własnie doszła 20-ta godzina. Najgorsze jest to że ona musi być po południu realizowana. Wszyscy są zmęczeni, ja jestem zmęczona – ech…
Mysia 10.04
Zaza ? Piekna, zadbana, zgrabna, wrazliwa i bardzo atrakcyjna brunetka – skoro chcialas jej review. Nie rozumie chlopskiej filozofii pana Chetkowskiego i ta ja drazni. Chetnie pogadalabym z nia przy kawie o zdolnych i trudnych. Tylko kobieta zrozumie mlodziez zdolna a przez to trudna. Raczej intuicyjnie wyczuje jak z poszczegolnymi pracowac. Obelgi sa nie na miejscu. Ona chciala tylko sprawdzic z kim ma rzecz. Bylabym szczesliwa gdyby do mnie napisala. A Ty nie piszesz, dlaczego ?
Nie wątpię, że nauczyciele to rozumieją – dobrze byłoby, gdyby dotarło to do decydentów – polityków i przybrało realny kształt reformy oświaty rozłożony na wiele lat i konsekwentnie wdrażany przez kolejne ekipy rządzace. Gdy co 4 lata albo częsciej przychodzi nowa ekipa, która ma diametralnie inny pogląd na temat treści programowych i priorytetów to nasza oświata opierać się będzie na nauczycielach – entuzjastach chociaż jest ich coraz mniej. Dla wielu młodych zawód nauczyciela to okazja dla odchowania dzieci i zdobycia innych kwalifikacji gwarantujących lepsze dochody w innym zawodzie.
Apropos nowości w szkołach to jak się odnieść do tego http://wroclove2012.com/pl/artykul_o_wroclawiu/id_705/o_Nowosci_w_szkolach__Gospodarcza_dzungla_i_Skype ?
Zastanawia mnie, czy przepis art. 42 ust. 2 pkt 2 lit. a i b ustawy „Karta Nauczyciela” jest zgodny z Ustawą Zasadniczą RP? Chodzi mi o przydział dodatkowych godzin w zależności od typu szkoły. Może się to Wam wydać dziwne, ale co zrobić w sytuacji, kiedy wszyscy nauczyciele są pracownikami zespołu szkół (gimnazjum i liceum), a o ilości godzin dodatkowych (tzw. „karcianych”) decyduje ilość godzin etatowych w danej szkole zespołu? Przykładowo osoba, która ma etat w liceum i godziny nadliczbowe w gimnazjum ma do wypracowania 38 godzin, natomiast nauczyciel z etatem w gimnazjum i godzinami w liceum ma 76 godzin „karcianych”. Jak to się ma do równości wobec prawa? Czy ten zapis nie dzieli nauczycieli na gorszych (szkoły podstawowe i gimnazja) i lepszych (liceum)? Chciałbym poznać Wasze zdanie na ten temat.
Zazy czy inne Brysie. Regularnie spotykam się z nieźle wykształconymi ludźmi na Ważnych Stanowiskach. Każdy z nich okazuje się nie mniej sfrustrowany niż przeciętny belfer. Każdy narzeka na swojego pracodawcę, przepisy regulujące jego zadania, albo na jedno i drugie. Żaden się nie buntuje, żaden nie rzuca roboty, tylko wyżywa się u znajomych. Skoro osoby na Ważnych Stanowiskach w Bardzo Ważnych Firmach mogą się czuć niedocenione, niezrozumiałe, źle opłacane (aczkolwiek lepiej niż belfer), z niewystarczającymi bonusami- czytaj: przywilejami pracowniczymi (np. wrzucanie w koszty biura faktury za prowadzenie swojego domu, korzystanie ze służbowego samochodu, czy sprzętu jako takiego) i chcą narzekać jednocześnie bojąc się podpaść i stracić to co mają, to belfer chyba też może? Pytanie retoryczne, rzecz jasna.
Wolf: to bardzo dobre spostrzeżenie. Mi się wydaje że moja praca jest trudniejsza niż w LO ale to mi się dowala godzin…
Władze mają dobre intencje – chcą robić reformy oświaty. Ale robią ciągle ten sam błąd. Chcą reformować nauczycielom i przy użyciu nauczycieli. Nauczyciele w roli wykonawców zarządzeń i instrukcji. To jest zawsze skazane na porażkę.
Skuteczną reformę można zrobić tylko z nauczycielami. Oni muszą być autentycznymi inicjatorami, współtwórcami i aktywnymi realizatorami wspólnych pomysłów. Muszą mieć możliwość dokonywania wyborów.
Dlatego likwidacja lub rewolucyjna zmiana roli kuratoriów jest bardzo dobrym pomysłem. Kuratorium jako instytucja inspirująca, wspomagająca, usługowa, wspierająca i kontrolująca dla szkoły – nie zarządzająca, nie nadrzędna.
>Dlatego likwidacja lub rewolucyjna zmiana roli kuratoriów jest bardzo dobrym pomysłem. Kuratorium jako instytucja inspirująca, wspomagająca, usługowa, wspierająca i kontrolująca dla szkoły – nie zarządzająca, nie nadrzędna.<
Odpowiednie zarządzenie o nadzorze(miękkim) wydano jeszcze za Dzierzgowskiej.A potem najpierw Łybacka a potem Giertych przywrócili kuratorium rolę organu władczego wobec szkół;-)
jjaa
Dziekuje za umieszczenie Zazy u mnie w jednym smietniku…. Rada dla ciebie: nie bedziesz miala tych kompleksow, jesli przystapisz do menelek pod sklepem z piwkiem i wodeczka. Potem tez bedziesz rozliczac koszty ze pol literka przed tabliczka pomnozenia z druga klasa i cztery piwka przed gimnastyka na korytarzu z klasa trzecia. I lekcje bediesz miala wesole !
ync pisze:
2010-09-01 o godz. 22:35
„Dlatego likwidacja lub rewolucyjna zmiana roli kuratoriów jest bardzo dobrym pomysłem. Kuratorium jako instytucja inspirująca, wspomagająca, usługowa, wspierająca i kontrolująca dla szkoły – nie zarządzająca, nie nadrzędna.”
Kiedyś ubiegałem się z taką koncepcją o jakiej piszesz o stanowisko kuratora. Nie przeszło. Ale jak mi podasz e-mail, to ci koncepcję przyślę, bo ja jestem już na emeryturze i chcę tylko spokojnie żyć. Ty jesteś młody, może to usprawnisz i dostosujesz do aktualnej sytuacji robiąc coś dalej z samym pomysłem.
kwant
Podaję adres czegoś co będzie kiedyś moją stroną, mam nadzieję:
http://www.szkolaszacunkuidialogu.dbv.pl/contact.php
Tak, już długo jestem młody. I ciągle zbuntowany. I właśnie w buncie upatruję sposób na radykalne zmiany w szkole. Warto tylko pomyśleć o najlepszej, najskuteczniejszej formie buntu.
Przykład pierwszy z brzegu: zbuntowany dyrektor plus trzech zbuntowanych nauczycieli w jednej szkole. Czyli powiedzmy: kwant + lidqa + s-21 + ync. Bunt spokojny, systematyczny, głośny i odważny, oparty na szacunku i dialogu.
Szczegóły do uzgodnienia.
Ilu nauczycieli w waszej szkole jest gotowych do wystąpienie przed szereg, do sprzeciwu, do buntu, do odmowy posłuszeństwa ? Ilu jest gotowych to powiedzenia: ja wiem jak powinna działać szkoła i jestem gotów tworzyć taką szkołę ? Ilu jest gotowych do tego aby zasiąść do stołu z władzą oświatową żeby prowadzić z nią dialog i spór ? Ilu jest gotowych powiedzieć władzy: my będziemy tworzyć szkołę, a wy nam pomagajcie i sprawdzajcie nas ?
Drogi Gospodarzu, ilu jest takich w Pana szkole ?
ync,
myślę, że więcej niż to się wydaje. Tylko iskry trzeba, bo my tu zapalni niczym sucha słoma. Bez iskry jednak ani rusz.
Pozdrawiam
DCH
Do buntu jetem pierwsza:) Tylko na niewiele się przydam, ponieważ nie przedłużono mi umowy w szkole. Powód? Oficjalnie- cięcia kosztów, w moim przekonaniu- mój kręgosłup, który nie pozwalał mi na „elastyczność”( czyt. robienie fuszerki pod dyktando). „Nieelastyczna” byłam świadomie, z wizją ewentualnych konsekwencji. Efekt- moje godziny dostał nauczyciel bez odpowiednich kwalifikacji:)
Może ktoś chce mnie zatrudnić…propozycje na maila prosze, tylko bez przepychanek 😛
Ync, Twoja koncepcja niezmiernie mi się podoba, Ty pierwszy byś mnie zatrudnił i nie próbował łamać mi charakteru zapewne 🙂
n
Przydasz się. Na pewno.
Szkoła nie podoba się nikomu: uczniom, nauczycielom, rodzicom, dyrektorom, władzy.
Mi podobają się w szkole tylko nauczyciele. To jest grupa ludzi – 650.000 – do której mam największe zaufanie. Nie mam takie zaufania do sędziów, księży, urzędników, policjantów, … . Jedyna profesja, która wzbudza u mnie analogiczne zaufanie to zakonnicy/e.
Yncu drogi, jezeli zechcesz, to dla Ciebie wstapie nawet do zakonu, tylko mi odpowiedz, tylko daj mi znak… Ubiore sie wtedy w zakonny habit i bede czekac na Ciebie u drzwi zakonu czestochowskiego. Niczym Niepokalana Panna w dniach najwiekszej swojej popularnosci. Pliz, pliz, pliz…
Moi drodzy, akcja nabiera tempa i rumieńców. Widmo rewolucji oświatowej krąży nad nami. Nawiązałem kontakt z kwantem. Oto co napisał do mnie. Proszę o opinię wszystkich blogowiczów dobrej woli, I Gospodarza też.
Kwant pisze:
„Wierzę, że męczy cię pisanie o tym w internecie. Zwłaszcza, że robisz to trochę nieumiejętnie. Ludzie są jacy są. Czytając wpisy pod postami oczekują współczucia lub zgrywy. Pisanie o „Szkole szacunku i dialogu” nie trafia na podatny grunt. Myślę, że duża część blogierów odbiera taką propozycję jako infantylną. Dlaczego ? – nie bardzo wie, co się pod tą nazwą kryje. Większość fasadowych pomysłów narzucanych przez MEN ma podobne nazwy. Zatem nie chodzi o hasło, chodzi o zrozumienie intencji. Chodzi o wyraźne różnienie się od tego co mają w szkole na co dzień.
Następna rzecz, to pytanie o to, kto ma być „motorem” dochodzenia do zmian w myśleniu o szkole. Ty wierzysz w to, że nauczyciele. Ja nie byłbym tego taki pewien. Raczej myślę, że szansę na to mają wyłącznie rodzice. Nauczyciel jest pracownikiem. Pracownik po to pracuje, aby zarobić na utrzymanie własnej rodziny. Pracownikowi nie jest potrzebne wikłanie się w spór z pracodawcami (samorządy, kuratoria, MEN), bo podstawowym jego celem jest stabilizacja zatrudnienia i stałe (nieważne czy niskie czy wysokie), ale pewne dochody. Świetnie nadaje się do tego „Karta Nauczyciela”. Jeśli nauczyciele będą się w coś angażować, to przezde wszystkim w obronę tej karty. Ona broni przed zbyt niskimi uposażeniami, które natychmiast wprowadziłyby Samorządy.
Wynika stąd, że statystyczny nauczyciel nie będzie się angażował w forsowanie zmian w funkcjonowaniu szkoły, bo czyha na niego tak wielu przeciwników (dyrektor, Samorząd, Kuratorium i MEN), że po prostu nie da rady, a i po co by miał to robić skoro jego podstawowe zadanie – zarabianie pieniędzy na utrzymanie własnej rodziny, stanęło by pod znakiem zapytania.
Co innego, jeśli wziąć pod uwagę rodziców. To rodzice są klientami. W kapitaliźmie mówi się : „klient nasz pan”. Ale jaki to pan, który płaci, a nie wymaga. Może przesadziłem, wymaga, ale nie bardzo wie czego może wymagać. Rodzice myślą, że pisząc skargę do Kuratorium rozwiążą wszystkie problemy swojego dziecka. Owszem, dyrektor będzie się tłumaczył długo i „gęsto”. Może zostanie nawet odwołany ku uciesze tłuszczy. Ale czy to jest rozwiązanie problemu ? Chyba tylko emocjonalnego konkretnych rodziców, bo się zemścili i to skutecznie. Czy w ten sposób rozwiązali problem, który występuje w szkole ? – bardzo w to wątpię.
Rodzice powinni być benificjantami przemian, ale w swoich zakodowanych jeszcze w poprzednim ustroju „rozumkach” nie mają świadomości obywatelskiej. Obraz szkoły, który wynieśli z autopsji, to szkoła XIX wieczna. I taki obraz szkoły to ten najlepszy z możliwych. A to, że Świat i same dzieci – są inne niż kiedyś, to wina nauczycieli i niekompetentnych dyrektorów. Dzięki, kochani rodzice. Gratuluję przenikliwości. Musicie jednak pamiętać, że XIX wieczna szkoła jest o wiele tańsza, niż XX wieczna, a powszechny brak pieniędzy na, nazwijmy to „wszystko”, robi swoje. Państwo ma na to pieniądze, co „kupi” mu przychylność obywateli. I Państwo kupuje tą przychylność – np. rolników, zwalniając z ZUS i łaskawie dotując KRUS, zwalniając rolników z podatków dochodowych, ratując miejsca pracy w zakładach przemysłowych, gdzie niedobrzy robotnicy mogliby zrobić „zadymę” na cały kraj, służbom mundurowym – płacąc emerytury nawet po 15 latach i to całkiem wysokie – przykłady można mnożyć. Na oświatę nie ma pieniędzy, bo obywateli to nie obchodzi, tzn. obchodzi, ale jakoś inaczej, niż w przypadku innych branż – niejako, jakby to była tylko Państwa sprawa i co zrobią to zrobią (podobnie w służbie zdrowia).
Myślę, YNC, że tylko bunt rodziców jest w stanie doprowadzić do „Szkoły Szacunku i Dialogu”. Taki ustrój i takie „realia”. Ale ile trzeba będzie jeszcze czekać, aby obywatele zorientowali się, że w tym ustroju do zrobienia czegokolwiek jest potrzebna „postawa obywatelska” – tego nie wiem. Na razie postawa jest „PiSotelska” czyli beznadziejnie wierząca w myślenie magiczne, a nawet w wodza podobnego do Putina. „