Rady radzą
Ruszyły rady pedagogiczne. Nauczyciele zbierają się w szkołach i dowiadują się od dyrekcji, co było dobrego i złego w poprzednim oraz jak będzie wyglądał nowy rok szkolny. W moim liceum są dwa takie zebrania – dziś i jutro.
Jeśli chodzi o dzisiejszą radę, to ścięła ona wszystkich z nóg. Człowiek wszedł z uśmiechem na ustach, ale zaraz padł, bo dowiedział się, że remontu nie było, pieniędzy na nic nie ma, trzeba pracować pięć razy wydajniej i niczego dobrego się nie spodziewać. Zagrożeń mnóstwo, obowiązków w nadmiarze, władza będzie nas cisnąć, na nagrody nie ma co liczyć. Tak w zawoalowany sposób można streścić to, co się dzisiaj działo. Dodam tylko, że koleżanki, które awansowały, poczęstowały nas słodyczami, dzięki czemu dało się przetrwać. Jutro, gdy nikt nic nie postawi, będzie gorzej.
Mam wielką ochotę do wytężonej pracy w nowym roku szkolnym, dlatego z przyjemnością słuchałem zapowiedzi, że musimy osiągnąć większe cele. Ma być duży wzrost – to nasz obowiązek. Jednak nie łudźmy się, każda inwestycja wymaga nakładów, a plany bez obliczenia kosztów są niewiele warte. Jeśli chcemy więcej osiągnąć, to musimy też więcej zainwestować. Tymczasem szkoły produkują plany jednostronne, tj. cele bez kosztów. Na przykład więcej uczniów powinno ćwiczyć na lekcjach wychowania fizycznego – to nasze zadanie na ten rok. Nauczyciele mają obowiązek się o to zatroszczyć. Tylko jak? Boisko w fatalnym stanie. Upadek na nim grozi kalectwem. Rozsądek podpowiada, że istnieje związek między niechęcią uczniów do ćwiczeń a stanem boiska. Zamiast jednak wyremontować boisko, aby było atrakcyjne, planuje się, że nauczyciele po prostu wymuszą na uczniach większą aktywność. Podobnie jest ze wszystkimi przedmiotami. Więcej, więcej, więcej, lepiej, lepiej, lepiej – ale bez ponoszenia żadnych kosztów. Tak to możliwe są tylko cuda, ale nie praca.
A zatem na dzisiejszej radzie pedagogicznej dowiedzieliśmy się, że w nowym roku szkolnym mamy co lekcja zamieniać wodę w wino, a jak się komuś nie podoba, to przecież nie musi być nauczycielem. Ja bardzo chcę pracować w szkole, dlatego już ćwiczę. Nalałem wody do kubka i usilnie próbuję przemienić ją w wino. Ale jakoś mi nie idzie. Może inni nauczyciele mają więcej mocy i cuda jednak będą.
Komentarze
>Zamiast jednak wyremontować boisko, aby było atrakcyjne, planuje się, że nauczyciele po prostu wymuszą na uczniach większą aktywność. Podobnie jest ze wszystkimi przedmiotami. Więcej, więcej, więcej, lepiej, lepiej, lepiej – ale bez ponoszenia żadnych kosztów. Tak to możliwe są tylko cuda, ale nie praca.<
Takie cuda (przymusem) potrafił znakomicie robić tow.Stalin.Widać uczymy się od najlepszych;-)
Gospodarzu.
Czy dobrze myślę o roli oświaty, szkoły, dyrektora, nauczyciela ?
– albo płyniemy z prądem, czyli zajmujemy się przygotowywaniem uczniów do zaliczania klasówek oraz zdawania testów i egzaminów, bycia posłusznym, nie buntowania się.
– albo płyniemy pod prąd, czyli zajmujemy się przemienianiem wody w wino.
Co oferuje szkoła mojemu dziecku, które pojutrze rusza do pierwszej klasy ?
Piszemy ten blog, jakbyśmy nie wiedzieli Gospodarzu, że pewnych rzeczy się nie zmieni, bo nie można. Samorząd to nie Salomon, który wszystko w złoto zamieni. Mój samorząd, w mieście X;), wydaje na oświatę 60 albo 70% swoich dochodów. Czekam na podziękowanie za podwyżki – po prostu, jako zwykły obywatel, który nie dostał podwyżki.
Co oferuje szkoła mojemu dziecku, które pojutrze rusza do pierwszej klasy?
Panie Ync, wiadomo od zawsze: Religia dwa razy w tygodniu.
Ha, ha, ha!
Ale fajnie. Drogi Gospodarzu, zebral Pan burze. Czy to wina wspolczesnych nauczycieli, czy tych weteranow, ktorzy nauczali „ync” i „zaze”. Unc pragnie aby jej dziecko nabylo zdolnosc zaliczania klasowek i testow. Byl taki system, pamietam. Naczelna zasada brzmiala; Repetitio mater studiorum. I tluklo sie to tym malym tumankom, az sie nauczyly na pamiec. Mialo to cos wspolnego z wiedza? No nie, ale klasowki i testy przechodzily spiewajaco. Oczywiscie, jesli sprawdzaly zakres „wykutej” wiedzy, na samodzielne myslenie miejsca juz nie bylo. I dlatego tez cieszy mnie taka inicjatywa, jaka wykazala sie zaza, wymyslajac, ze Salomon „wszystko w zloto zamienial”. To Midas, droga zazo – Midas. Salomon natomiast zaslynal z rozcinania i dziecka oraz nalewania z proznego. Tak, czy inaczej, z zaza i ync musze sie zgodzic – ten narod jest tragicznie niedoksztalcony.
ja, nauczyciel, też czekam na podwyżkę, więc te podziękowania od nauczycieli to chyba pomyłka
Czy wiedzą Państwo, że godzin religii w szkole średniej jest więcej niż fizyki?
Proszę sprawdzić!
Może Gospodarz jest na dobrej drodze z tą przemianą wody.
WIĘCEJ WIARY !!!!!!!
Moim zdaniem najgorsze jest to, że doskonali nauczyciele z autentycznym powołaniem i talentem (są jeszcze tacy pomimo wysiłków MEN aby ich wytłuc), od których wiele by się mogli nauczyć tępawi urzędnicy MEN, CKE , OKE ( a przede wszystkim pani Hall – nieudana matematyczka bez pojęcia o metodyce nauczania i o praktyce pracy z dzisiejszą młodzieżą), są torturowani przytłaczającą biurokracją – plany wynikowe, plany rozwoju zawodowego, sprawozdania i inne bzdury, które są totalną fikcją bez wpływu na rzeczywisty przebieg edukacji i jej wyniki. Ja widzę przyszłość czarno – polska edukacja systematycznie przesuwa się w krainę fikcji, w której w papierach będzie wszystko cudownie a rzeczywiste wyniki będą godne pożałowania.
Moi drodzy dyskutanci, rwanie szat nic nie pomoże – od dawna wiadomo że durnym społeczeństwem się łatwiej manipuluje (stąd próby marginalizowania „wykształciuchów”). Lepiej nie dawać pieniędzy na oświatę to potem wystarczy zaplutym z nienawiści polakom-katolikom wskazać kolejnego wroga zamiast martwic się o jakieś wzrosty gospodarcze, PKB i tym podobne bzdety…..
A ja szczerze uwazam, ze to Chrystus w zloto zamienial i w wino, A Midas mu nawet do piet nie dorastal. Salomon takze sie za bardzo nie wykazal z winem. No coz, Zaza i Ync nie znaja sie niestety na mitologii, co juz kolejny raz udowodnili swoimi wpisami. Ale zgodze sie z Werbalista, ze narod nasz jest niewyksztalcony. Bravo!
Ja tam myślę że Gospodarz jest zbyt dosłowny. Za takie pieniądze to ja bym albo przed zajęciami wsypywał do kubka wina z proszku, albo nalewał na lekcji wina do kubka, tak by uczniowie byli przekonani że to woda, a potem przekonywali się że to jednak wino.
lordjohn
Nic dodać nic ująć.No może jeszcze zadać pytanie czy p.Hall taka niemądra czy też ma interes w takim a nie innym działaniu…;-)
Brawo lordjohn.
Ma rację co do fikcji w oświacie. Rozmawiając z wieloma dyrektorami odnośnie godzin „karcianych” ze zdumieniem zauważyłem, że sprawozdania za rok ubiegły są pełne ochów i achów dotyczących w/w godzin. W kuluarach natomiast mięsem rzucają. Wiedzą, że te godziny to w wielu szkołach zwykła fikcja, dzieciaki (mam na myśli gimnazjalistów) wyjeżdżają około 7 gimbusem a w domu są po 17. Bez ciepłego posiłku oczywiście. Wiwat wyrównywanie szans.
Proponuję dołożyć jeszcze jedną lekcję religii bo tylko Bóg może im pomóc.
PS
Na naradzie dowiedziałem się ile papierów muszę natworzyć, które nie są związane bezpośrednio z nauczaniem. Brrrrr
PS
Podwyżka, która ma nastąpić w rzeczywistości jest obniżką. Przecież dochodzi kolejna godzina karciana (nie mam już jej gdzie włożyć chyba że na dziewiątej godzinie – biedne dzieci). Ta podwyżka to właśnie cena tej godziny. MEN sobie z nas zażartowało
Hej !!! A w mojej szkole oprócz dwóch lekcji religii w tygodniu dyrekcja w porozumieniu z kapłanem wiadomej religi zafundowała nam plan skonstruowany w taki sposób aby dzieci w piątki z samego rana chodziły do kościółka !!!!! I co wy na to ????
Ja to mam gdzieś , tylko czy to jest jeszcze normalny kraj???
Tak więc szanowny Gospodarzu nie tylko Ty będziesz czynił cuda
Pozdrawiam
„trzeba pracować pięć razy wydajniej i niczego dobrego się nie spodziewać”
Klasy kiepskie mają napisać sprawdziany cudownie, w planach wynikowych należy podać, które ćwiczenia dla słabych uczniów,które dla zdolnych (indywidualizacja) a numerki lekcji w dzienniku mają się zgadzać z tymi z planu wynikowego. (Żeby kontrolerom było łatwiej sprawdzać)
Szkoła ma posiadać koncepcję pracy, plany naprawcze dla słabeuszy, analizy, raporty, plany wychowawcze, profilaktyczne, plany pracy zespołów samokształceniowych, plany WDN… Wymieniać jeszcze?
time
Czyli system nakazowo-zakazowy, biurokratyczno-urzędniczy, represyjon-opresyjny, zarządzany odgórnie, szczegółowo i ręcznie, w którym pracownik musi czuć się ciągle zagrożony, niepewny, któremu zawsze można coś wytknąć, z którym nie prowadzi się dialogu. System, w którym mądra władza i eksperci opracują i uchwalą wszystko co dobre, a rzesze ludzkie będą wykonawcami, a nie aktywnymi uczestnikami.
Jest to taki system, którego 30 rocznicę obalania właśnie obchodzimy. W państwie udało się obalić, w oświacie – nie. Jeszcze (?)
>Jest to taki system, którego 30 rocznicę obalania właśnie obchodzimy. W państwie udało się obalić, w oświacie – nie. Jeszcze (?)<
Wierz mi – w PRL w szkole biurokracji prawie nie było, szczególnie w porównaniu z tym co się od 10 lat dzieje!!!
lordjohn
Ty i ja mamy zbieżne poglądy. Usunąłbym tylko słowa „tępawi” i „nieudana”. Ja proponuję to nie obwiniać urzędników i ministrów. Uzasadnienie pisałem już kilkakrotnie, więc nie będę powtarzać się.
Ważniejsze i ciekawsze jest zagadnienie – jak to zmienić.
Twierdzę, że droga jest jedna i tylko jedna.
Po pierwsze: muszą być osoby, które WIDZĄ potrzebę zmian.
Ty napisałeś to myślisz. Ja myślę tak samo. Ktoś też …, i jeszcze ktoś, itd. Dopóki tak sobie myślimy, mówimy i piszemy osobno – żadnej zmiany nie będzie.
Zatem – po drugie: ludzie myślący podobnie będą (muszą) łączyć się w coś (stowarzyszenie, akcja, klub, cokolwiek). Dopiero głos wspólny, działanie zespołowe może zainicjować, uruchomić lub wymusić zmiany.
Po trzecie: uruchomienie zmian musi być oparte na możliwościach wyboru, aktywności i samodzielności nauczycieli. Przede wszystkim takich nauczycieli o jakich piszesz.
Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach. Ale żeby o nich mówić muszą SPOTKAĆ SIĘ zainteresowani.
Od kilkunastu miesięcy piszę o tym i przedstawiam propozycję SZKOŁY SZACUNKU I DIALOGU – tutaj i na innych forach. Spotykam się z różnymi reakcjami – od lekceważenia do aprobaty, od opinii: utopia, do – genialnie proste. Nawet nasz Gospodarz uniósł dwukrotnie brew. Jaki będzie ciąg dalszy ? Spotykam coraz więcej ludzi, którzy myślą zbieżnie i mają coraz większą ochotę.
Teraz próbuję stworzyć własną stronę www. Ale zamiast własnej, wolałbym wspólną.
Ja innej drogi nie widzę, co nie znaczy, że ktoś może widzieć takową. Jeśli tak, to proszę o pokazanie.
Zadałem pytanie: Co oferuje szkoła mojemu dziecku, które pojutrze rusza do pierwszej klasy ?
Myślałem, że ktoś mnie zapyta: a czego oczekujesz ? Nikt nie zapytał. Czy to jest znamienne dla nauczycieli ?
Zatem do dzieła. Wypowiem się jako rodzic córki, która jutro idzie do pierwszej klasy. Oto moje oczekiwania:
– chcę otrzymać kartkę z listą celów i zadań jakie stawia przed sobą szkoła (z podziałem na: czego oczekuje od ucznia; do czego będzie zmierzać)
– chcę aby szkoła zaprosiła mnie i moją córkę do rozmowy na temat tej kartki
To są moje minimalne oczekiwania. Więcej w następnym odcinku.
No i dalej o pierdołach piszecie…:(
Do ync
>Oto moje oczekiwania:
– chcę otrzymać kartkę z listą celów i zadań jakie stawia przed sobą szkoła (z podziałem na: czego oczekuje od ucznia; do czego będzie zmierzać)
– chcę aby szkoła zaprosiła mnie i moją córkę do rozmowy na temat tej kartki<
Taki kwit możesz dostać.Może nawet p.Hall ogłosi,że każda szkoła ma taki obowiązek.Tylko co z tego, jeśli powstanie kwit dla kwitu mający się nijak do rzeczywistych celów tej szkoły?;-)
S-21
Spodziewałem się takiej odpowiedzi. Ważny jest drugi punkt. Autorzy kwitu musieliby rozmawiać o nim ze mną i nie tylko – czyli konieczność dialogu. To jest moje oczekiwanie – minimalne.
Więcej napiszę jutro bo teraz jest za późno.
Pozdrawiam – ync
ync
tak łatwo to się nie damy, jestem w stanie wytłumaczyć, dlaczego robię raz inaczej, a raz tak jak każą.
Jeśli coś jest sensowne, to wykonuję, a jeśli nie to dyskutuję. Również z dyrekcją. Zdarzyło się, że i z wizytatorem.
A tak naprawdę, to czego chcesz dla swojego dziecka? Bo chyba nie samego kwitu, na którym będą jakieś propozycje.
Opowiem, co mi się ostatnio przydarzyło.
Ostatnio na spacerze podszedł do mnie i męża młody mężczyzna, przedstawił się i zapytał, czy nie zechciałabym zająć się jego 9-letnią córeczką, wyjaśnił, o co chodzi, czego mam ją nauczyć (wiedział, że w szkole tego nie uzyska). Jestem gotowa podjąć się zadania nawet za friko, bo człowiek wiedział, czego chce dla swojej pociechy.
Zaza, sama o pierdolach piszesz.
Yncu drogi, dlaczego mnie juz nie chcesz? Dlaczego do mnie nie dzwonisz mimo iz numer mojego telefonu posiadasz?
Do ync
>Autorzy kwitu musieliby rozmawiać o nim ze mną i nie tylko – czyli konieczność dialogu.<
Słabość mieści się w słowie „musi”. Po pierwsze jesteś jednym z kilkuset rodziców – będziesz mógł podyskutować co najwyżej z wychowawcą.A on niekoniecznie musi się z tymi kwitami utożsamiać ani nawet być partnerem do dyskusji.Wobec tego albo napuści na ciebie-malkontenta innych rodziców(szkoda czasu itd.) albo zacznie się mścić na twoim dziecku albo i jedno i drugie. Szkolnictwo zarządzane centralnie i takimi metodami jak polskie nie ma szans na bycie miejscem dialogu bo potencjalni partnerzy tego dialogu są ubezłasnowolnieni-nic czy niewiele o nich zależy!!!
S-21
No właśnie: brak dialogu i niechęć do dialogu. Czyli szkoła idzie pod prąd.Wszędzie propagują dialog, deklarują, szkolą, wymagają, egzaminują z umiejętności prowadzenia dialogu i stosują. Tylko nie w szkole. Jeśli chcesz skutecznie sprzedać towar, pomysł lub siebie musisz robić to stosując dialog. Ale nie w szkole. Polska szkoła jest hamulcowym.
time, s-21.
Kontynuuję i odpowiadam. Jakie są moje oczekiwania ?
Oto jedno z nich. Choć nie lubię tego, ale odwołam się do moich doświadczeń. Byłem zawsze uczniem bardzo dobrym – same piątki i czasem czwórki. Studentem byłe dobrym i z biegiem lat coraz lepszym. I co z tego ? Nic. Miałem satysfakcję, że mam dobre stopnie.
Celem szkoły powinno być odkrywanie przez nauczycieli i przez samego ucznia jego talentów. Pobudzanie, pielęgnowanie stwarzanie okazji do rozwijania. Czy każdy człowiek ma jakiś talent ? Czy najsłabszy uczeń nie ma żadnego talentu, który może być podstawą do budowania poczucia własnej wartości ?
Co szkoła oferuje słabemu uczniowi ? Niskie oceny, krytyczne uwagi, dodatkowe zajęcia, powtórki, rady typu weź się do roboty, itp. Czyli ciągle pokazuje mu, że jest mało wartościowy. Dlatego on buntuje się i ucieka.
Zdolnemu uczniowi oferujemy najlepsze oceny, zajęcia pozalekcyjne i udział w konkursach. Ale czy pokazujemy do czego i jak może wykorzystać swoją wiedzę, umiejętności, talent ? Ilu jest zdolnych bezrobotnych, sfrustrowanych, zgorzkniałych, samotnych ?
Kolejne cele-oczekiwania w następnych odcinkach.
Moja córka poszła dzisiaj do pierwszej klasy. Myślałem, że wróci z kartką, na której będzie napisane jakie cele ma szkoła, do czego będzie dążyć i czego oczekuje od mojego dziecka.
Wróciła z kartką, na której był plan lekcji.
Przez najbliższy tydzień będzie, zapewne, zapoznawana z regulaminami oceniania, zachowania, bezpieczeństwa, itp.
Pytanie: do czego jest potrzebna szkoła ?
Moja odpowiedź: żeby pomóc młodemu człowiekowi w tworzeniu fundamentów godnego życia aż do śmierci.
Poproszę o inne odpowiedzi. Z góry dziękuję.
Yncu, ty tak fajnie zawsze wszystko napiszesz kochany… Nie odrzucaj mnie, bo nie zniose tego po raz drugi. Prosisz o inne odpowiedzi, prosze bardzo, oto moja odpowiedz, kocham cie Yncu za to ze zawsze jestes wierny sobie, za to ze niewzruszony w swojej misji trwasz. Jestem po twojej stronie. Klade swoje kobiece cialo na oltarzu dla ciebie i czekam na twoje przyzwolenie.Na chocby maly, najmniejszy znak… Zacznijmy wreszcie jakis dialog…
Ync-u: w sierpniu byłam na 2 radach pedagogicznych. Kazda po 5 godzin. Na pierwszej słowo uczeń nawet nie padło. BYły zmiany w prawie oświatowym, kontrola zarządcza, residua i ryzyka, BHP, prowadzenie dokumentacji, straszenie kolejnymi zmianami w prawei.
Na drugim słowo uczen padło ze 3 razy a dalej przydział obowiązków związanych z róznymi programami, godzina karciana, kolejne zmiany, listy nie listy itp itd. Ja mogę ci z pamięci podać cel mojej szkoły. ” Przygotowanie dziecka do dokonywania właściwych dla jego wieku rozwojowego wyborów życiowych, za które może wziąć odpowiedzialność.” Pytanie brzmi: KIEDY? Ja tonę w papierach. Zaraz zacznę dostosowywac statut szkoły do wszystkich zmian jakie własnie weszły. Najpierw napisze milion rozkładów, plan pracy do karcianych a w zasadzie dwa plany, plan pracy wychowawcy, plan pracy koła matematycznego, przydzielę zadania z projektu, napiszę zestawienie apeli na cały rok. A ja akurat mam mało bo są tacy co mają duzo więcej.
Potem będzie październik. WYcieczek w zasadzie robic nie nalezy bo realizacja podstawy programowej jest najważniejsza na świecie i trzeba liczyć godziny więc nigdzie nie wychodzimy bo coś przepadnie. Owszem można w sobotę, można po lekcjach, w czasie wolnym, w między cziasie…. Tylko że KTO WYCHOWA MOJE DZIECKO????
lidqa
Zapisuję to do mojej bazy cytatów. Gdybym był dyrektorem szkoły, to mówiłbym nauczycielom takim jak ty: jestem z Pani dumny, dziękuję Pani, Pani dodaje mi sił, … .
Wstęp do diagnozy.
Nauczyciele są niezadowolenie ze szkoły, wręcz nieszczęśliwi.
Uczniowie są niezadowoleni ze szkoły.
Rodzice są niezadowoleni ze szkoły.
Dyrektorzy są niezadowoleni ze szkoły.
Władze oświatowe są niezadowoleni ze szkoły.
Każdy chciałby innej szkoły niż jest. I co ?
CDN.