Czy nauczyciele będą kreatywni?
Do szkół dociera moda na kreatywność i innowacyjność. Już w tym roku szkolnym przebąkiwało się, że nauczyciele mają wykazywać się wspomnianymi cechami. Od nowego roku to może już być standard, wymagana konieczność, jedyna dopuszczalna osobowość belfra. Tylko że kreatywność to cecha pisarzy, muzyków, malarzy, uczonych, do tego nie wszystkich. Teraz zaś żąda się, aby wszyscy nauczyciele byli kreatywni i innowacyjni. Czy to możliwe?
Oglądałem i czytałem ostatnio parę reklam samochodów, między innymi Citroena i Toyoty. Zwróciłem uwagę, że powtarzały się w nich słowa „kreatywna” i „innowacyjna”. Czy to miało sens, czy też nie, w ofercie wszystko określano tymi cechami. Nie tylko samochód był innowacyjny, ale także jego finansowanie i gwarancja, nie tylko technologia było kreatywna, taka też była sylwetka, karoseria, a nawet sama jazda tym samochodem.
Miałem wrażenie, że słowa „innowacyjny” oraz „kreatywny” służyły twórcom tych reklam za przecinki, tak jak niektórym ludziom za przecinki służą słowa „ch…” i „k…”. Używa się tych przerywników, bo w pewnych środowiskach tak należy postępować.
Postanowiłem więc, że jak wrócę do szkoły i zacznie mną trząść stara cholera, to zamiast bluźnić, będę słowo „k…” zastępował określeniem „innowacyjny”, a słowo „ch…” wyrazem „kreatywny” itd. Zamiast pytać, np. „Kto wziął ten ch…jowy dziennik i nie odłożył, k…, do szafki?”, powiem: „Kto wziął mój innowacyjny dziennik i nie odłożył do kreatywnej szafki?”. A jakby dyrektor pytał, gdzie jestem, to koledzy niech odpowiedzą, że na kreatywnym dyżurze na innowacyjnym trzecim piętrze. Lepszego sposobu na bycie kreatywnym i innowacyjnym w szkole nie widzę.
Dodam, że w moim liceum znajduje się toaleta, na której ścianach uczniowie powypisywali modne hasła, np. „Widzew kreatywni” i „ŁKS innowacyjni”. A co do samochodów, to uważam, że citroeny i toyoty to naprawdę kreatywne i innowacyjne wozy (w używanym tu znaczeniu tych słów).
Komentarze
Tuturututu! Tuturututu! Bardzo smaczne.
Uśmiałam się!
Super. Aż miło czytać w jaki sposób opisał Pan aktualną urzędniczą nowomowę. Dodam, że post jest bardzo kreatywny i w sposób innowacyjny reklamuje nowy „produkt” przygotowany nam przez urzędników na nowy rok szkolny.
Pranie mózgów. Przypadku edukacji nie kończy się jednak na słownictwie. Należy mianowicie opracowywać i wdrażać różnego rodzaju dziwaczne projekty niemające wiele wspólnego z logiką i rozsądkiem za to poprawne pod względem marketingowym.
Ewolucja języka i metod obowiązujących w oświacie to to temat na niezły kabaret.
Dziękuję za świetny tekst.
Mysia
Tez sie usmialam ! Kto doradzil temu inowacyjnemu ten kreatywny krzeatywny tekst ? Czy mu wpadlo do lepetyny jak cos prokreowal ? Jak mu sie innowacyjny w prokreacje zakrecil i juz nie wiedzial czy pisac czy dalej prokreowac. Nie ma co, walnal wielka kupe !
Uważam, że awans zawodowy doprowadził do wypaczeń w szkole. Jest niepotrzebny. Szkole trzeba przywrócić autorytet. Kto ma to zrobić, młodzi nauczyciele? Przecież oni nie maja doświadczenia i o godz 14.00 w szkole ich już przeważnie nie ma. Lecz są faworyzowani przez Panią Minister Edukacji.
Właśnie dlaczego ja mam ciągle siedzieć w pracach ,sprawdzianach, kartkówkach, czy też żona pana Jaworskiego, kiedy inni nauczyciele zapominają o szkole po 15.00 , a my pracujemy praktycznie 14 godziny na dobę. Dołożono godzinę karcianą wszystkim nauczycielom nie uwzględniając tego, kto jakiego przedmiotu uczy.
Pani Minister nie odpowiada na tego typu e-maile. One ja denerwują, denerwuję Panią Minister prawda.”Ruska urawniłowka” skończyła się równo z obaleniem komuny. W szkole uczą przedmiotów różni nauczyciele. Są tacy co wykonuj 200 procent normy i tacy co 50 %.
Jakim prawem sprawdzamy próbne testy, kiedy inni maja wolne.
Może godzinami karcianymi obciążycie tylko nauczycieli: muzyki, techniki, plastyki, wych. fizycznego, religii, fizyki, geografii, nauczycieli języków obcych (ponieważ poziom nauczania języków obcych w wieli szkołach jest żenujący). Natomiast polonistów i matematyków zostawicie w spokoju.
Czas najwyższy dodać specjalny dodatek dla polonistów ( 400 złotych miesięcznie – tyle ile wynosi awans na dyplomowanego). Ponieważ poloniści głównie odpowiadają za wyniki egzaminów w szkole i maja mnóstwo pracy dodatkowej, a dyplomowani tworzą fikcje papierową, za którą otrzymują niezasłużone wynagrodzenie. Jeżeli tego Państwo nie dostrzegacie, to proszę kupić sobie szkła powiększające.
Czekam, aż zniosą ten idiotyczny awans na nauczyciela dyplomowanego. Pracując w szkole 20 lat, mając 91 wyróżnień jako nauczyciel za pracę z dziećmi i młodzieżą- od szczebla gminy po osiągnięcia ogólnokrajowe – zastanawiam się co jeszcze muszę udowodnić urzędnikom oświatowym aby ten awans otrzymać.
Powiem tak: ten awans należy mi się z urzędu w trybie natychmiastowego Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej – ( tak jak kilka lat temu zrobili to dla siebie związkowcy oświatowi – Słowa o związkowcach-nauczycielach dyplomowanych warte są rozwinięcia. Ustawa KN była nowelizowana o część awansową w czasie, kiedy w MEN „rządzili” związkowcy z oświatowej „S” (Hantke, Wittbrodt, Książek…) To oni z całą świadomością, a nawet premedytacją, wprowadzali zapisy dotyczące tzw. szybkiej ścieżki awansu „na dyplomowanego” dla związkowców. Nie trzeba było mieć wówczas nawet stażu nauczycielskiego „przy tablicy”, żeby taki awans uzyskać niemal z urzędu. Wystawiali sobie ministerialne opinie i zaświadczenia, w oparciu o które spełniali inne niż reszta nauczycieli warunki awansu. Dzisiaj obsiadają fotele związkowe w regionach i różnych związkowych zarządach. Dodatkowo nieprzyzwoicie angażują się politycznie. Teraz ci dyplomowani związkowcy, bez doświadczenia i stażu nauczycielskiego, „trwają” na związkowych stanowiskach oderwani od rzeczywistości szkolnej i czekają do emerytury) – jak wiernemu psu zupa.
Nie rozumiem dlaczego mam składać teczkę z papierami do Kuratorium, od 10 lat finansowo dostaje w tyłek.
Nie będę dalej rozwijał tego tematu , ponieważ wstyd mi za moich przełożonych. Takich jak ja nauczycieli jest w oświacie bardzo dużo – nauczycieli, którzy nie widzą sensu awansowania w tak perfidny sposób. Nauczycieli, na których opiera się edukacja , a wszyscy łącznie z Panią Minister Edukacji mają nas w nosi.
Przykra oświatowa rzeczywistość.
Awans ten – należy się nam z urzędu, za ciężka codzienna pracę z dziećmi i młodzieżą przez 20 lat pracy, a nie za zebranie teczki z papierami i przedstawienie jej w Kuratorium.
Kto tego nie rozumie, albo nie chce zrozumieć , ten nie powinien pracować w oświacie.
I mało już mnie obchodzi ,że jest ustawa o awansach zawodowych, skoro jesteście w stanie zmienić w ciągu 2 tygodni ustawę hazardową, to proszę również zmienić w ciągu 2 tygodni ustawę o awansach zawodowych nauczycieli.
Chyba,że nie widzicie, że wyrządzacie nauczycielom krzywdę.
emeryt
Temat: Re: Przykre życiowe sprawy nauczycieli
piątek, 15 stycznia 2010, 19:24
Pani polonistko !
Całe moje życie było w książkach, sprawdzianach,testach, pracach klasowych – w szkole, w domu i tak na okrągło przez 7 dni w tygodniu i 35 lat pracy.
Nie dziwię się Pani, że nie podejmuje Pani dyplomowania, przy nawale pracy w szkole i w domu nie ma na to czasu.
Honor trzeba mieć, bo „zdepczą i w ziemie wbiją”, mimo że zarabia Pani mniej od swoich koleżanek jest Pani ceniona przez uczniów, a to największa satysfakcja.
Ma Pani właściwy sposób pojmowania szkoły i jej funkcji w społeczeństwie.
@Marek
A co z tymi szkołami, w których językowcy pracują na 200%, a matematycy i poloniści na 50% albo mniej? W których zajęcia z języków prowadzone są na wysokim poziomie w nowoczesny sposób, a z matematyki i polskiego wręcz przeciwnie.
Z jednej strony chcesz, aby rozliczano ludzi z wykonywanej pracy, z drugiej krzywdząco generalizujesz mówiąc „polonistów i matematyków zostawcie w spokoju” kosztem innych.
A jeżeli naprawdę pracujesz 14 godzin na dobę, to patologia. Ale to już sprawa placówki, w której pracujesz i podziału obowiązków przez dyrekcję.
Silversun,
Sadzę, że nie masz racji. Tam gdzie pracują nauczyciele języka obcego na 200 procent, to są raczej lektorzy i z oświatą maja niewiele wspólnego. Marek w tym przypadku ma rację, trzeba pracować w szkole, aby dostrzec autentycznie te róznice
List Marka Jaworskiego
Dla mnie Karta Nauczyciela powiem szczerze promuje związkowców, „przydupasów” dyrektora, donosicieli i tzw. oświatową miernotę.
Kadro Kierownicza Oświaty proszę sobie przypomnieć kogo i co najbardziej pamiętacie ze szkolnych lat? Głównie belfra, który urastał w Waszych oczach do roli giganta wiedzy, sprawiedliwości, którego się baliście, ale szanowaliście, ufaliście mu i wspominacie go z łezką w oku. Ile dobrego im zawdzięczacie wiecie do dziś. szkole potrzebna jest osobowość, która w pierwszej klasie będzie miała „ciepła dłoń”, chętna do pogłaskania, a starszym uczniom poradzi czy wesprze, w trudnych sytuacjach.
Obecnie trudno o takiego nauczyciela. i nie dlatego, że ich nie ma, ale dlatego, że pogubili się, walcząc o utrzymanie etatu i borykając się z problemami finansowymi, rodzinnymi, biedą w Polsce.
Do tego dochodzi upadek wszelkich autorytetów, co także nie pozwala im odnaleźć swojego miejsca. Mamy świadomość, ile zależy od nas samych, bo nikt za nas nie zbuduje autorytetu czy zaufania. Można być bardzo dobrym w swojej wyuczonej dyscyplinie, ale to nie wystarcza, aby zostać nauczycielem-mistrzem w oczach uczniów.
NIE WYSTARCZY BZDURNY AWANS NA NAUCZYCIELA DYPLOMPOWANEGO. Skrzywdziliście w kraju wielu wspaniałych pedagogów poprzez wprowadzenie awansów zawodowych.
Kiedyś o zawodzie nauczyciela mówiło się , że trzeba mieć do niego powołanie. Obecnie to słowo jak wiele innych wyblakło, dla jednych nie ma sensu, a dla Ministerstwa Edukacji Narodowej jest archaizmem.
To właśnie Wy Kadra Kierownicza Oświaty i MEN stworzyło ustawę awansu zawodowego nauczycieli, która krzywdzi autentycznych nauczycieli. Ustawa zachęca pedagogów, aby przez okres 8 do 10 miesięcy nie uczyli dzieci, a zajmowali się gromadzeniem fikcyjnych papierów w „pokaźnych teczkach” ( to już 8-9 lat takiego idiotycznego systemu awansu) dezorganizującą pracę szkoły, uczestnicząc w trakcie lekcji w coraz to „głupszych” szkoleniach dających kolejny papier do awansu itd…
Wielu nauczycieli dyplomowanych to karierowicze, którzy przez cały rok potrafili „ślizga się” kosztem innych, przypisywaniu sobie osiągnięć tych wszystkich bezimiennych, którzy uczą i wychowują. To oni siedząc przy komputerze, „produkowali” sterty bezwartościowych fikcyjnych papierów, aby pochwalić się przed Komisja i zarabiać o 300 złotych więcej. Przykład pierwszy z brzegu: wspólnie z żoną, (która uczy języka polskiego)byliśmy inicjatorami wielu imprez gminnych w tym w 2004 roku związanej z wejściem Polski do UE, w tę imprezę gminną zaangażowaliśmy nawet ludzi z Gdańska, ponieważ takie były potrzeby kraju , aby poprzez szkoły promować UE w środowisku i My to zrobiliśmy lub byliśmy inicjatorami „Szkoły z klasą” i My w dalszym ciągu jesteśmy nauczycielami mianowanymi i 8 lub 9 lat zarabiamy o 900 złotych na miesiąc mniej, a z naszych inicjatyw skorzystało, podłączyło się, wykorzystało nasze inicjatywy 6 nauczycieli i się dyplomowało.
w gminie odbywały się obchody 70- lecie wybuchu II wojny światowej.
Od 17 sierpnia br. siedzieliśmy w szkole i „zapie………..” przygotowując młodzież do gminnej akademii. Jak podkreślili goście uroczystość wspaniała i co z tego, kogo to obchodzi.
Czy system awansu zawodowego nauczycieli jest korzystny ? Odpowiedź brzmi jednoznacznie _ Nie, krzywdzi autentycznych polskich nauczycieli. !!!!!
To karierowicze zarabiają w szkołach najwięcej, to oni siedzą w szkolnych układach. Tylko dlatego, że w polskiej szkole nie jesteśmy urzędnikami, a autentycznymi nauczycielami, ponosimy konsekwencje Waszych Bzdurnych Decyzji.
Nigdy nie zaakceptujemy jako autentyczni nauczyciele takich sposobów awansu zawodowego, które odciągają nas od pracy z dziećmi i młodzieżą. Pamiętam jak te awanse dostawali na początku ich wejścia w życie wszyscy urzędnicy, którzy byli przy „żłobie”i związkowcy po 8 miesiącach.
Dzisiaj, gdy patrzę jak mnie i moja żonę skrzywdzono ( nauczycieli z osiągnięciami – mam w pracy z młodzieżą około 100 wyróżnień od szczebla gminy po kraj). Żona też mnóstwo łącznie z podziękowaniem od MEN prof. Edmunda Wittbrodta za pracę z młodzieżą ” Pani wiedza, zaangażowanie oraz troska o wychowanie młodzieży jako świadomych obywateli naszego kraju jest gwarantem odpowiedzialnego przygotowania kolejnych młodych pokoleń do twórczego uczestnictwa w solidarnej Europie” ( przypomnieli sobie po 4 miesiącach w Kuratorium i przyjechał wizytator i wręczył tylko ten papierek z MEN ? na zasadzie masz nauczycielka.
A kiedy powiedziałem to wizytatorowi, to spotkało mnie wiele nieprzyjemności i słowa : ?o własne interesy trzeba zabiegać? ? No cóż , My z żoną mamy inny sposób rozumowania ? w polskiej szkole zabiegamy o interesy dzieci i młodzieży. Ponadto ,uczniowie żony zawsze maja przeanalizowane lektury i najważniejsze zrealizowany program ? Kierownicza Kadro Oświaty- tylko dlatego , bo to nauczyciel autentyczny, kochający swoja pracę, mimo, że zarabia mało(a dyplomowani nie mieli zrealizowanych lektur i były słuszne skargi rodziców. Test humanistyczny z gimnazjum uczniowie, ( mimo, ze uczy na wsi) których uczy żony, piszą powyżej średniej krajowej od kilku lat, ale guzik to kogo obchodzi, że autentycznie nauczyciele się poświęcają w polskiej szkole liczy się układ.
Przez 7 lat z rzędu młodzież gimnazjum wybierała, żonę na opiekuna Samorządu Uczniowskiego ( w tym roku już odmówiła, nie wystartowała w wyborach) każdego roku odwiedzają żonę absolwenci, którzy uczą się w szkołach średnich Trójmiasta przychodzą i dziękują, że zostali świetnie przygotowani z języka polskiego. Ci najlepsi uczą się w gdyńskiej: 6, 1, 3; gdańskiej: Topolówce, 5 itp…
W Polsce nie ma modelu rzeczywistego czasu pracy nauczyciela, gdyby przeprowadzono solidne badania ,wówczas nie byłoby o czym dyskutować.
Kierownicza Kadro Oświaty proszę ustawowo zróżnicować pracę nauczycieli poszczególnych przedmiotów.
Nauczyciel języka polskiego pracuje tygodniowo 60 godzin( mnóstwo pracy w domu).
Żona tygodniowo sprawdza około 200 prac , kartkówek itp….3-4 godziny dziennie pracuje w domu , aby przygotować się do lekcji na następny dzień i tak od 25 lat. To drugi etat. Etat pracy za darmo.
Za poświęcanie się przez 25 lat w pracy z dziećmi i młodzieżą , za ich wychowywanie, ma jeszcze zabiegać oto, co jej się od dawna w cywilizowanym kraju należy. WSTYD !
Pani Minister Edukacji ? proszę znieść system awansów zawodowych nauczycieli mianowanych, ponieważ nas krzywdzicie.
Nie daliście nam inne alternatywy awansu.
Wstyd !!!!
Marek Jaworski
Emerycie:
Zgadzam się w 90% z tym co napisałeś. Nienawidzę awansu zawodowego. To sztuczne i chore i w zasadzie nei wiem komu służy. Co roku teczki grubsze i dziwniejsze w nich rzeczy i nikt nie wie tak naprawdę o co chodzi. A awans na pewno nie promuje jednostek wybitnych w szkolnictwie. Ale…
Ja awans robię. Z pobudek niskich bo finansowych. Nie jestem w układzie, nie jestem karierowiczką, po prostu nie widzę dlaczego mam państwu polskiemu te pieniądze odpuszczać. Doszłam do wniosku że zacisnę zęby i przez 3 lata jeszcze te papiery poprodukuję, napiszę sprawozdanie a potem dostanę te 300 zł. To nie jest dużo, ale wszelkie dodatki są procentowe, nadgodziny i zastępstwa itp itd- po prostu szkoda mi tej kasy. Niskie pobudki? Zdecydowanie tak.
lidqa – zdecydowanie nie 🙂 Dlaczego macie w sobie, koleżanki i koledzy belfrzy, to przekonanie, że zarabianie pieniędzy na świadczeniu nauczycielskiej pracy jest brzydkie i niskie? To dzięki takiemu stereoptypowi dokłada się nauczycielom obowiązków lub daje z wielką pompą podwyżki, mówiąc o służbie, misji, powołaniu. Czasem brakuje jeszcze tylko „kaganka oświaty”.
Praca nauczyciela powinna być wysoko opłacana, bo jest on wysokiej klasy specjalistą!
Niezależnie od tego, co na różnych forach się wypisuje – tak jakby nie było kiepskich lekarzy, poczciarzy, szewców czy ekspedientek. że wspomnę tylko o politykach 🙂
Może Pani Minister za dużo telewizji ogląda. Zarządzanie oświatą przez szybkę jest proste. Kreatywność i innowacyjność łatwo przychodzi.
Gospodarzu.
Proponuję dużą ostrożność w ośmieszaniu słów-pojęć. To jest bardzo wygodne i kuszące, ale grozi pójściem na łatwiznę, eskalacją, dewaluacją, stosowaniem metody kliszy. Mogę podsunąć kolejne słowa-pojęcia: lider, pasjonat, inicjator, wizjoner, proaktywność, … . Może bardziej przechylić się w stronę polemik i sporów, a oddalić od ironii i ośmieszania.
Najłatwiej śmiać się ze zjawisk położonych po lewej i prawej stronie krzywej Gaussa. Najtrudniej z tych centralnych, jak: bierność, mierność, przeciętność, aby do przodu, itp. Jakiś pisarz rosyjski napisał o tym sztukę, chyba w XIX wieku.
Odbiegając od tematu, mam dla wszystkich renomowanych nauczycieli pomysł: tworzyć z uczniami muzeum słów-pojęć ginących. Na przykład:
delikatność, takt, współczucie, zobowiązanie, honor, uprzejmość, wrażliwość, piękno, arcydzieło, zachwyt, wzajemność, uczucie, szacunek, bogactwo|ubustwo duchowe, … .
O tym też już pisałem: system awansu zawodowego od samego początku przerodził się w karykaturę. Dlaczego ? Bo jest to system wymyślony przez urzędników. Proste rozwiązanie: nauczyciele, wymyślcie sami taki system !
O wiele łatwiej byłoby wymyślać w SZKOLE SZACUNKU I DIALOGU. Tylko trzeba się przełamać i chcieć tworzyć taką szkołę.
Poprawiam: ubóstwo
Fajne jest to wprowadzanie innowacyjności, że o kreatywności nie wspomnę, ministerialnym przepisem. Ja jestem kryta – skończyłam taką podyplomówkę, więc mam to już na papierze :))
Kreatywności, wbrew pozorom, można w jakimś stopniu nauczyć, jest parę technik. Einsteina się z nikogo nie zrobi, ale nauczyć wizualizacji, myślenia lateralnego i paru takich można. Przydaje się w wymyślaniu lekcji. Co więcej – działa. Rzeczy, które zrobiłam takimi technikami, dzieciaki pamiętają do matury aż miło. W tym sensie broniłabym (wiem, oberwie mi się) pomysłu MEN.
Jest tylko jeden drobiazg – o ile mi wiadomo, w normalnych firmach przed wdrożeniem czegoś nowego przeprowadza się szkolenie. U nas przepis ministerialny wystarczy, by zaordynować, że od jutra wszyscy będziemy piękni, zdrowi i bogaci. Nauczyłam się czegoś na tej podyplomówce, stosuję, jak umiem, bez ministerialnego przepisu. Ale wiem, że można by mi dwadzieścia rozporządzeń wydać, a gdybym czegoś nie umiała, tobym i tak nie zastosowała. Niby proste. Tylko dlaczego takie nieoczywiste?
Ync mniej chodzi o słowa, bardziej o sposób ich używania.
Twoja lista słów ginących jest bardzo ciekawa i z powodzeniem do zastosowania poza muzeum – dobrze, że zwróciłeś na nie uwagę.
Dla mnie nauczyciel kreatywny to ten, którego nie cechuje wychowawcza bezradność, bojażń wobec trudnej klasy, który nie wpada w nastroje depresyjne lub agresję wobec uczniów i swoją robotę wykonuje z judymową pasją bez moralizatorstwa, potrafi także się zrelaksować, niekoniecznie w pobożny sposób i zarobić godziwe pieniądze, by jemu nie zrzędziła żona, machając stertą rachunków do uregulowania.
AdamJ.
Zgadzam się. I dlatego najlepiej jest przyjąć wyzwanie płynące ze strony urzędników oświatowych przejąć samemu inicjatywę.
Świetnie pokazuje to Ino. To my – nauczyciele – pokażemy wam – urzędnikom – co to jest kreatywność i innowacyjność. I przedstawimy wam nasze oczekiwania jakie powinniście spełnić w tym zakresie.
Czego brakuje nauczycielom żeby tak funkcjonować ?
Ino.
Świetne podejście, świetny temat.
Jakie cechy charakteru i jakie umiejętności są najbardziej pożądane u nauczyciela w obecnej epoce ?
Kto zacznie ?
Ja tylko powiem prowokacyjnie: nie powinien (może: nie musi) być nauczycielem z powołania. Jestem przeciwnikiem tego postulatu i mam na to solidne argumenty.
A jakie są wasze opinie o programie SZKOŁA Z KLASĄ ?
http://szkolazklasa.gazeta.pl/szkolazklasa/0,0.html
Ync, uczestniczyłem w tym projekcie (bardziej lub mniej przymuszany), bez fałszywej skromności dodam, że większość (około 70%) informacji opracowywałem i umieszczałem w Internecie osobiście.
Do zalet zaliczam stworzenie portalu zawierającego w jednym miejscu i w uporządkowanej formie dość dożo informacji o szkołach. Niektóre projekty zawarte w tej bazie danych są rzeczywiście ciekawe.
Wady to brak wsparcia finansowego projektu, jeden schemat dla wszystkich nie uwzględniający ilości uczniów i nauczycieli w jednej szkole, naciski ze strony kierownictwa na zasadzie: uczestniczymy i realizujemy wszystko co można, a nie co ma sens.
W późniejszym okresie uczestniczyłem w podobnym projekcie realizowanym przez starostwo powiatowe i związanym z dość przyzwoitymi środkami finansowymi (materiały dla uczniów, wyposażenie dla szkoły, wynagrodzenie dla nauczycieli).
Uważam, że bardzo korzystne byłoby połączenie zalet i wyeliminowanie wad obu projektów.
AdamJ
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Jeszcze jedno pytanie: czy kontakt z organizatorami najlepiej nawiązać poprzez http://www.ceo.org.pl ?
O kolejnej edycji 2009/2010 piszą organizatorzy:
„Do tej pory to my, organizatorzy, definiowaliśmy, co szkoły mają robić, a one realizowały kolejne zadania. Tym razem stawiamy raczej problem, jak wykorzystać w nauczaniu – wybaczcie żargon – nowoczesne technologie informacyjno-komunikacyjne (TIK).
Nauczyciele powinni się otworzyć i ośmielić. Razem z uczniami zastanowić się, jak ma działać szkoła XXI wieku, jak wykorzystać TIK do nauczania, porozumiewania się, oceniania. Jak nowe media mogą wpływać na kreatywność, wnikliwość i – uwaga – budzić ducha zespołowej pracy.
Oczywiście wiemy, że w edukacji najważniejszy jest i będzie mądry i skuteczny nauczyciel, atmosfera i sposób oceniania, które motywują do nauki, oraz twórcze współdziałanie z rówieśnikami (nie mylić z rywalizacją). TIK tego nie zastąpi, ale może pomóc.”
Wygląda to bardzo pozytywnie. Czy jest to dobry sposób na wyzwolenie inicjatywy i dialogu nauczycieli i uczniów, na przełamanie zmurszałego systemu oświaty ? Czy nauczycielom uczestniczącym w tym programie pracuje się lepiej, weselej, sensowniej ? Czy mają poczucie satysfakcji ?
Cytat:
Szczególnie dziwi to, że w kraju, w którym jest taka kilkusettysięczna grupa nauczycieli, głos na temat edukacji zabiera może jakiś promil, albo nawet mniej. Przeglądałem wiele serwisów, także zagranicznych, i widzę, że jest to chyba cecha charakterystyczna tego zawodu. Nikt z nauczycieli nie jest zainteresowany rozmowami o kształcie i wyzwaniach edukacji. Po prostu komunikację na temat edukacji ograniczają do swoich wystąpień w klasie, nie spostrzegając, że świat i zwłaszcza młodzież się inaczej już komunikuje. Większość problemów polskiej szkoły wynika moim zdaniem z nieumiejętności komunikowania się głównych aktorów: przede wszystkim nauczycieli – z uczniami; dyrekcji – z rodzicami; rodziców – z nauczycielami; nauczycieli – z opinią publiczną. Każda z tych relacji jest równie ważna, jeśli chcemy mówić o szkole XXI wieku.
Jest to kolejny głos ZA uruchomieniem programu SZKOŁA SZACUNKU I DIALOGU.
>A jakie są wasze opinie o programie SZKOŁA Z KLASĄ ?<
Nieudolna, i przez to nieefektywna, próba robienia tego, co powinny robić i za co biorą peiniądze władze oświatowe. Niestety gazeta ma zupełnie inne,niesłychanie ograniczone możliwości!!!
Na dodatek ta próba jest niesłychanie uwikłana w politpoprawnościowe do0ktrynerstwo i stereotypy, a przez to oderwana od rzeczywistości;-)
Ync, moje kontakty odbywały się poprzez wskazywany przez Ciebie adres w komentarzu 2010-08-08 o godz. 13:23.
„Na dodatek ta próba jest niesłychanie uwikłana w politpoprawnościowe do0ktrynerstwo i stereotypy, a przez to oderwana od rzeczywistości;-)”
S-21, możesz to sprecyzować?
Najkrótsza, zatem niepełna, definicja SZKOŁY SZACUNKU I DIALOGU, jaką potrafię w tej chwili podać:
szkoła, w której uczeń spotyka się w każdym obszarze i w każdym działaniu z szacunkiem i dialogiem.
Hipoteza: żadna szkoła publiczna w Polsce nie spełnia tej definicji.
Jeśli ta hipoteza jest fałszywa, to bardzo łatwo ją obalić. Czy są chętni ?
>Hipoteza: żadna szkoła publiczna w Polsce nie spełnia tej definicji.<
Tę hipotezę trzeba rozszerzyć eliminując słowo ‚publiczna”;-)
Szkoła jest miejscem gdzie pracuje i spotyka się dość duża grupa nauczycieli. Pracuję w zawodzie 7 lat i widzę straszną niemoc w zrealizowaniu czegokolwiek ponad obowiązkowe minimum. Problem w dużej części dotyka szkół ponadgimnazjalnych. Pracowałem w kilku szkołach różnego typu. Problemem najczęściej jest dyrektor bez „jaj” lub typ „tyran – despota”. Zastanawiam się co poza uniezależnieniem się szkół od samorządu mogłoby poprawić funkcjonowanie szkoły?
Krzysiek
Zastanawiam się co poza uniezależnieniem się szkół od samorządu mogłoby poprawić funkcjonowanie szkoły?
Uznanie przez samych nauczycieli, że potrafią być ekspertami, że potrafią prowadzić ze sobą spory i rozwiązywać konflikty, doskonalić się wspólnie, sterować sobą nawzajem, współpracować, pomagać sobie, ale i wskazywać na błędy, okazywać sobie szacunek, prowadzić dialog.
Za dużo, nierealnie, naiwnie ? To proszę zapytać głośno na radzie pedagogicznej: kto jest przeciw temu aby dialog i szacunek był podstawą naszych działań i komunikacji między nami ? Czy ktoś powie, że jest przeciw ? Wystarczy od tego zacząć, a potem codziennie wracać do wyniku tego głosowania.
Szczegóły do uzgodnienia.
Do ync
>Uznanie przez samych nauczycieli, że potrafią być ekspertami, że potrafią prowadzić ze sobą spory i rozwiązywać konflikty, doskonalić się wspólnie, sterować sobą nawzajem, współpracować, pomagać sobie, ale i wskazywać na błędy, okazywać sobie szacunek, prowadzić dialog.<
Nauczyciele to sobie mogą uznawać wszystko!Pytanie czy zechcą to uznać żyjący z „nadzoru” nad szkołami urzędnicy rządowi i samorządowi;-)
S-21
Zechcą uznać. Mogę założyć się o to, że zechcą. Niech tylko kilkunastu nauczycieli zechce spróbować. Zechce ?
Służę pomocą. Szczegóły do uzgodnienia.