Nauczyciele też molestują?

Nauczyciel został skazany na 4 lata więzienia za seksualne molestowanie uczennic (zob. tekst). Zdaniem sądu bez winy nie była też dyrekcja szkoły, ponieważ wiedziała, a nie interweniowała. Naczelna i wice otrzymały karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz zakaz pełnienia funkcji kierowniczych i pracy z osobami niepełnoletnimi na 5 lat.

Tematyce molestowania poświęcam kilka godzin zajęć ze studentami pedagogiki. Zadaję młodym ludziom prowokacyjne pytania dotyczące relacji między pedagogami a uczniami. Chcę sprawdzić, czy znają i rozumieją, jakie są granice takich relacji. Pytam o obnażanie się, cielesną bliskość, kwestie pożądania, pragnień seksualnych, możliwość związków erotycznych itd. Większość studentów reaguje poprawnie, natomiast niektórzy nie widzą niczego złego w erotycznych zbliżeniach, o ile uczeń się zgadza i nie jest dzieckiem. Potem zwykle trwa dyskusja między studentami, jedni próbują przekonać drugich, że to może być jednak złe i wręcz niedopuszczalne. No cóż, ludzi trzeba uczyć wszystkiego, także tego, co to jest molestowanie oraz że jak nastoletnia uczennica się uśmiecha do pedagoga, to nie znaczy, że chce iść z nim do łóżka.

Podczas praktyk studenckich zdarza się, że uczeń informuje nauczyciela, iż jakiś student się do niego przystawia. I znowu muszą wyjaśniać, że praktyka studencka to nie miejsce na podryw. W ogóle sporo rzeczy zdarza się w szkole, ale jak się szybko interweniuje i daje ludziom po łapach, to sprawa nie ma szans się rozwinąć.

Swoim studentom powiedziałem na początku pewnych zajęć, że następna afera pedofilska, którą ujawnia dziennikarze, będzie dotyczyć nauczycieli. Śmiali się. Po zajęciach, gdy wyjaśniliśmy sobie pewne sprawy, nikomu już nie było do śmiechu. Sądzę, że jest najwyższy czas, aby kwestie molestowania seksualnego wprowadzić do programów nauczania studentów wszystkich kierunków pedagogicznych. Być może należy uwrażliwić na te sprawy i przeszkolić też starą kadrę.