Tatuaż na komary?

Po licznych meczach, które obejrzałem, nabrałem ochoty na tatuaż. W mojej szkole obowiązuje zakaz tatuowania się, ale dotyczy on tylko uczniów. Przestrzegaliśmy młodzież, aby w wakacje nie uległa żądzy i nie ozdabiała swojego ciała, szczególnie w widocznych miejscach. Niestety, piłkarze tak bardzo reklamowali tatuaże, że naprawdę trudno oprzeć się pokusie.

Na razie ciała nie wytatuowałem, ale za to dałem je żreć komarom. Może gdybym miał tatuaże, komary nie żarłyby mnie tak chętnie. Jak człowiek nie potrafi się ozdobić, to sam się prosi o kłopoty. A przecież wytatuowane ciało to samo szczęście – ma dar dominowania nad ludźmi oraz rzucania na nich uroku. Człowiek robi się dziki, dostaje energii, nabiera odwagi. Jakieś tajemne siły zaczynają w nim buzować. Poza tym działa odstraszająco na nudziarzy.

Dlaczego w takim razie przestrzegamy uczniów przed tatuażami? Z powodu chorób, którymi można się zarazić podczas tatuowania? Czy dlatego, że wytatuowany człowiek kojarzy się z przestępcą? Albo że propaguje lekceważący stosunek do życia? Że żyje w wiecznej teraźniejszości i nie myśli o tym, jaka będzie przyszłość? Wszystko bzdura! Mistrzostwa w RPA pokazały, że wytatuowani ludzie należą do najbardziej szanowanych i uwielbianych kręgów społecznych. Elita się tatuuje i to bynajmniej nie z powodu komarów.