Wypalenizna zawodowa
Gdyby rok szkolny trwał dłużej nawet o jeden tydzień, chyba bym nie wytrzymał. Nie ma co ukrywać, pod koniec czerwca z ciała pedagogicznego wyłazi zawodowa wypalenizna. Zrobiły się z nas ohydne Bladaczki – żaden puder już tego nie zatuszuje. Trzeba opuścić szkolne mury i wyjść na słońce.
Zazdroszczą nam wakacji ludzie, którzy nie wiedzą, na czym polega praca z dziećmi. W tej robocie trzeba mieć wiele pozytywnych uczuć: miłości, serdeczności, ciepła, wyrozumiałości, cierpliwości, poczucia humoru, radości, łagodności, ale też stanowczości i pewności siebie. W ciągu roku szkolnego tracimy te uczucia, a stajemy się coraz bardziej oschli, zimni, nieopanowani, nerwowi, sfrustrowani, agresywni, niespokojni, bezsilni. Choćbyśmy nie wiem jak kochali pracę z dziećmi, wypalamy się, siada nam system nerwowy, na czym cierpią głównie uczniowie.
Wielu zawodom przydałyby się wakacje, przecież nie tylko nauczyciele wypalają się w pracy. Jednak w żadnym innym zawodzie wypalenie nie przyczynia się do tylu szkód. Wypaleni nauczyciele są zgubą dla uczniów, zwiastunem nieszczęścia w ich życiu, zarazą, która nie przeminie. Do końca życia nosi się skutki kontaktów z wypalonymi nauczycielami. Dlatego uważam, że wakacje są nie tylko wielkim przywilejem, ale obowiązkiem, z którego nauczycieli nie można zwolnić. Raczej przeciwnie, należy zobowiązać wszystkich belfrów, aby wykorzystali wakacje, poleżeli na słońcu niczym jaszczurki i pozbyli się tej okropnej wypalenizny.
A teraz słowo do dyrektorów szkół. Im wcześniej wypuścicie swoich nauczycieli na wakacje, tym lepszych pracowników powitacie we wrześniu. Jeśli zaś chcecie mieć w nowym roku szkolnym teatr uszkodzonych dusz, trzymajcie ich w pracy jak najdłużej.
Oby tylko słońce nie zawiodło…
Komentarze
Muszę podsunąc ten wpis mojemy dyrkowi, gdyż nie moze się z nami rozstać, więc wymyślił robotę i sam nie wie, kiedy nas puści na wakacje.
Art. 64. 1. Nauczycielowi zatrudnionemu w szkole, w której w organizacji pracy przewidziano ferie letnie i zimowe, przysługuje urlop wypoczynkowy w wymiarze odpowiadającym okresowi ferii i w czasie ich trwania.
2. Nauczyciel, o którym mowa w ust. 1, może być zobowiązany przez dyrektora do wykonywania w czasie tych ferii następujących czynności:
1) przeprowadzania egzaminów;
2) prac związanych z zakończeniem roku szkolnego i przygotowaniem nowego roku szkolnego;
3) opracowywania szkolnego zestawu programów oraz uczestniczenia w doskonaleniu zawodowym w określonej formie.
Czynności, o których mowa w pkt 1-3, nie mogą łącznie zająć nauczycielowi więcej niż 7 dni.
3. Nauczycielom zatrudnionym w szkołach, w których nie są przewidziane ferie szkolne, przysługuje prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze 35 dni roboczych w czasie ustalonym w planie urlopów.
4. W ramach ustalonego w ust. 1 wymiaru urlopu wypoczynkowego nauczyciel ma prawo do nieprzerwanego co najmniej czterotygodniowego urlopu wypoczynkowego.
Proponuję lekturę :
http://sp2siewierz.netserwer.pl/publikacje/wypalenie.htm
Wśród czynników stresogennych przyczyniających się do wypalenia zawodowego nauczycieli, rzeczywiście, podobnie jak Halina Sęk, inni badacze również wymieniają, cytuję :
„-niskie zarobki, niewspółmierne do wysiłku i wkładu pracy
-niski prestiż społeczny zawodu nauczyciela
-zachowania i cechy uczniów
-programy nauczania i ciągła ich zmiana
-stałe zagrożenie oceną ze strony kontrolujących pracę
-niekorzystne warunki pracy
-braki wyposażenia
-nastawienia rodziców”.
Inaczej mówiąc, wymieniono typowe „bolączki” polskiej szkoły. Gdyby jeszcze nie było wakacji, to prawdopodobnie w większości szkół zaczęliby uczyć obcokrajowcy.
Czy będzie lepiej ? Zależy kto stawia diagnozę. Z ostatno czytanych, najbardziej popieram diagnozę stawianą przez prof. Zbigniewa Mikołajko w wywiadzie opublikowanym w najnowszym Newsweeku :
„Nieuczestniczenie w wyborach nie jest naszym największym dramatem. Ważniejszy jest brak uczestnictwa w kulturze i edukacji. W Polsce rośnie wprawdzie liczba studentów, mamy ich cztery i pół raza więcej niż u schyłku komunizmu, ale równie szybko rośnie liczba magistrów, którzy nic nie wiedzą i niczego nie umieją.Szykujemy sobie społeczną bombę z opóźnionym zapłonem. Polski nauczyciel nie rozwija się, bo go nawet nie stać na kupowanie książek. Obniżają się standardy edukacyjne. Niedawno „Gazeta Wyborcza” dała do rozwiązania przeciętnym warszawskim gimnazjalistom tematy maturalne z matematyki. Rozwiązali je bez problemu. Pytanie więc, co robią przez następne lata w liceum, skoro zakres wiedzy maturalnej jest taki sam jak w gimnazjum ? Tworzymy iluzję edukacyjną i źle wykształcone społeczeństwo.”
Ale ja w tej chwili nie mysle o płacy, prestiżu, programach itp. Ja jestem wyczerpana. Fizycznie i psychicznie. Na pytanie psychologa co bym chciała robić gdybym mogła rzucić pracę odpowiedź brzmiała: NIC! I to jest odpowiedź przeciętnego nauczyciela dzisiaj. Też bym nie wytrzymała jeszcze jednego tygodnia.
Niestety moja dyrekcja chce mnie we wtorek widzieć…
Nie chcę wzbudzać sztucznych kontrowersji, ale w ten sposób, lub tylko bardzo podobny, bronić swoich przywilejów może każda grupa zawodowa. Czy w ten sam sposób nie mogą argumentować choćby sprzedawcy samochodów, żadając zmiany kodeksu pracy? Oni przecież też w pracy muszą być „dobrzy” dla swoich klientów? Chyba ponadto w każdym zawodzie wymagającym kontaktu, wymagane są umiejętności interpersonalne! Czy to oznacza, że można w ten sposób rozszerzać przywileje? A swoją drogą, czy aby na pewno leżenie plackiem na plaży jest lekiem na wypalenie? Może zamiast tego, wprowadzić obowiązkowe zajęcia, powiedzmy terapeutyczne zapobiegające lub leczące wypalenie zawodowe? Proszę wybaczyć trywialność wypowiedzi, ale ten sposób obrony przywilejów zawodowych zawsze wydawał mi się zwyczajnie cyniczny. Pozdrawiam Gospodarza!
@Imięn/Nick
Yyy, ale kogo bardziej cenimy, własne dzieci czy klientów salonów samochodowych? Praca z dziećmi to nie to samo co praca na budowie/markecie/salonie. To także specyficzne kontakty interpersonalne – nie polegają na uśmiechaniu się i mówieniu jaki to wspaniały jest klient i jaki fajowy produkt. Oddałby pan swoje dziecko pod wielogodzinną (wieloroczną) opiekę miłemu facetowi z salonu samochodowego? Kiepskie porównanie, analogia z dupy.
Obowiązkowe zajęcia terapeutyczne wprowadzą wtedy jak nauczyciele sami je sobie opłacą. 😛 Ja czekam na czas kiedy nie będę musiała pisać i drukować w domu sprawdzianów dla mojej mamy. Oczywiście na naszym papierze etc.
Imięn/Nick pisze:
2010-06-25 o godz. 17:07
Post gospodarza nie jest o obronie przywilejów pracowniczych, a o czymś co jest w tym zawodzie konieczne, aby móc w ogóle funkcjonować.
Niestety, ludzie uparcie rozpatrują to w kategorii : „każdy koń myśli, że jego wóz jest najcięższy do uciągnięcia” i się oburzają.
„Dlatego uważam, że wakacje są nie tylko wielkim przywilejem, ale obowiązkiem, z którego nauczycieli nie można zwolnić. ”
Ale zrozumiec moze to tylko ktos, kto przez dluzszy czas pracowal z dziecmi.
Pracowalam ponad 10 lat z wielkim zaangazowaniem. Ostatnio coraz czesciej rozmyslam zmiane zajecia. Ciezko mi sie zdecydowac bo wiem, ze jestem dobra w klasie, a nie wiem czy jestem rownie dobra w czyms innym.
Z podpunktow, ktore wymienil Kwat najbardziej zniecheca mnie do zawodu jego niski prestiz spoleczny. Bo dorobic zawsze sobie jakos mozna, z zachowaniami dzieci sobie poradze, wspolpracowac z rodzicami trzeba sie uczyc, ciezko pracowac trzeba w kazdym zawodzie, ale sluchac cale zycie o negatywnej selekcji juz zaczelo mnie przerastac.
Moze zostane sprzedawca medykamentow, albo portal randkowy utworze i o sprawach damsko-meskich bede nawijac?
Ludzie z tych kregow nigdy o selekcji negatywnej nie slysza:/
Badania: nauczyciel są zadowoleni z pracy
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8067160,Badania__Nauczyciele_sa_zadowoleni_ze_swej_pracy.html
Ha! Brałam udział w tym badaniu.
Przyszło do szkoły dziecko w wieku pomaturalnym i zostawiło teczkę z ankietami i prośbą o udział. Większość dziecku nie chciało robić koło nogi i po ankietę sięgnęło, po czym każdy odrzucał papiery ze wstrętem. Z dużym wstrętem. Każda >ankietaPanią domu<, to niech pocałują się poniżej kości krzyżowej i wypełniamy na plus. Szczególnie, że tak naprawdę lubimy tę swoją pracę, a nawet cieszymy się, że ją mamy.
I zdaje się, że tu właśnie objawiły się wyniki badań.
PS Dziecko nie było dyrekcji. Dyrekcja ma dla dzieci dobre serce.
Coś dziwnego mi wyszło – nie umiem tu wpisywać cudzysłowu. Wkleję sobie jeszcze raz.
Ha! Brałam udział w tym badaniu.
Przyszło do szkoły dziecko w wieku pomaturalnym i zostawiło teczkę z ankietami i prośbą o udział. Większość dziecku nie chciało robić koło nogi i po ankietę sięgnęło, po czym każdy odrzucał papiery ze wstrętem. Z dużym wstrętem. Każda ?ankieta? składała się z zestawu kilku ankiet, łącznie pewnie było z 12 stron. Niektóre drobnym drukiem.
Po dwóch dniach przyszła dyrekcja, powiedziała, że ankiety należy wypełnić w ciągu przerwy, odmowy nie przyjmuje, bo dziecko przecież musi popełnić pracę semestralną. I sobie poszła.
Spojrzały nauczycielki po sobie, sięgnęły po papiery, pod nieobecność proboszcza rozgrzeszyły się nawzajem z braku asertywności, która popiskiwała, coby dyrekcja sama sobie te ankiety wypełniała. Seniorka grona rzuciła, że znowu będą pisać, że nauczyciele tylko jęczą i czytają ?Panią domu?, to niech pocałują się poniżej kości krzyżowej i wypełniamy na plus. Szczególnie, że tak naprawdę lubimy tę swoją pracę, a nawet cieszymy się, że ją mamy.
I zdaje się, że tu właśnie objawiły się wyniki badań.
Gospodarz pisze:”Gdyby rok szkolny trwał dłużej nawet o jeden tydzień, chyba bym nie wytrzymał.”
Wytrzymałby Pan.
To tak jak z siku.
Im bliżej toalety tym trudniej wytrzymać.
Rozporek trudno czasami zdarzyć rozpiąć.
A wystarczy, że do toalety jest trochę dalej i wytrzymujemy.
Ale ja lubię swoją pracę choć nie ze względu na zakres obowiązków- co wg badań jest na pierwszym miejscu. Tylko jestem nią wyczerpana. NIe zmęczona tylko wyczerpana. Dyrekcja dzwoniła do mnie wczoraj o 21:30 żebym coś jeszcze zrobiła. Mam dość. Muszę odpocząć.
Jedno co mnie wpienia: Mój mąż pracuje od 8 do 16-tej. Czasem trochę dłużej. I nikt mu nie ma prawa powiedzieć że powinien coś robić w czasie swojego urlopu, albo o 21-szej- chyba że to naprawdę wyjątkowa sytuacja. A moja dyrekcja zawsze uważa że wszystko jest w ramach 40 godzin a urlopu nauczyciel ma 6 czy 8 tygodni więc jak dzwoni na wakacjach to nigdy to nie są akurat te tygodnie mojego urlopu. Weekendy też są w ramach 40 godzin. Mam ochotę jej poweidzieć żeby się odpiep…
A ja tam jestem zadowolony.
Nie wpadłbym w nagłą depresję, gdyby 1 września był w przyszłym tygodniu, 😉
Ci co narzekają widzą na ogół tylko pasek wypłat i papiery, które muszą produkować.
Jak można oceniać cokolwiek widząc jedynie wycinek…jak można z nadzieją patrzeć w przyszłość swej nauczycielskiej kariery nie dostrzegając dziś zalet tej pracy i nie czerpiąc z niej satysfakcji na tyle dużej, by te wady były jedynie pewnymi niedoskonałościami…
Malkontentom mówię stanowcze NIE!
PS. Zapieprzam (nie pracuję) od kilkunastu lat i ani mi w głowie zmiana zajęcia.
PS.2. Nie leczę się psychiatrycznie.
Zamiast biadolić, lepiej jest stawiać pytania, szukać i odpowiedzi i działać.
– Czy praca nauczycieli jest dobrze zorganizowana ? Jak można ją poprawić ?
– Czy dyrektorzy szkół to na pewni właściwi ludzie na właściwym miejscu ?
– W jakim stopniu nauczyciel działa w sposób profesjonalny, a w jaki amatorski, po swojemu, według własnych poglądów i nawyków ?
– W jaki stopniu polscy nauczyciele działają osobno, pojedyńczo, a w jaki zespołowo ?
– Czy nowe narzędzia, metody, technologie edukacyjne mają wpływ na jakość pracy nauczyciela ?
Uważam, że jednym z paradoksów polskiej szkoły jest to, że nauczyciel przekazuje uczniom wiedzę naukową i techniczną, natomiast sam nie korzysta z metod naukowo-technicznych. Że wymienię tu takie dziedziny jak: psychologia, socjologia, informatyka, etyka, techniki komunikacji, marketingu, sprzedaży, itp. Fundamentem polskiego nauczyciela jest osobowość, intuicja, powołanie, entuzjazm. Nie profesjonalizm.
Zbudujcie na tych fundamentach armię lub drużynę piłkarską. Fiasko murowane. Nasza armia belferska liczy 650.000 żołnierzy. Zmęczonych, bo chodzą na wojnę codziennie z gołymi rękami.
Co ciekawe, gdy nauczyciel odchodzi do jakiejś innej firmy, to bardzo szybko wchłania i stosuje osiągnięcia naykowe z wymienionych obszarów.
vuem
Przypuszczam, że:
– masz poczucie własnej wartości na optymalnym poziomie
– osiągnąłeś spójność wewnętrzną
Też bym tak chciał. Więc staram się.
Moje gratulacje i wyrazy uznania !
lidqa, tsubaki
Jest tak, jak mówicie. Praca nauczycieli jest źle zorganizowana i bardzo dobrze zdezorganizowana. Przyczyną jest niska kompetencja władz oświatowych i dyrektorów w tej materii. Ale sami nauczyciele też nie są bez winy (np. schizofrenia wokół systemu motywacyjnego).
Ciekawe, że w nowoczesnych firmach, koncernach, korporacjach, ale i w urzędach państwowych, ciągle doskonalone i unowocześniane są systemy zarządzania i organizacji pracy. A w polskiej szkole ? Dezorganizowane !
Gospodarz.
„W ciągu roku szkolnego tracimy te uczucia, a stajemy się coraz bardziej oschli, zimni, nieopanowani, nerwowi, sfrustrowani, agresywni, niespokojni, bezsilni. Choćbyśmy nie wiem jak kochali pracę z dziećmi, wypalamy się, siada nam system nerwowy, na czym cierpią głównie uczniowie.”
Czytam i nasuwają mi się wątpliwości.
Jak by Pan odebrał analogiczną wypowiedź spod klawisza prokuratora, lekarza pogotowia, policjanta, sędziego (chociażby piłki nożnej), urzędnika skarbowego, sprzedawcy w mięsnym, … ?
Podkreślam – mam wątpliwości.
Potrzeba tu chyba słowa dyrektora:-)
Byłem nauczycielem 6 lat i zostałem dyrektorem – jestem nim już 15 lat.
Gdy porównam te dwa okresy to naprawdę, wierzcie mi nauczyciele – w porównaniu ze mną nie macie tak źle.
Moje wakacje? – nie mam ich od lat (inwentaryzacje, remonty, awanse, papiery i inne). W dobrym roku mam 2 tygodnie naprawdę wolnego.
Papierologia, odpowiedzialnośc, nieustanna walka z kuratorium, organem prowadzacym. Wiecznie cos kontrolują, sprawdzają, obcinaja kasę.
O zmianach prawnych juz nie wspominam. Przeżylem ich już w tysiącach licząć . Bywa, że kilka w ciągu roku. W tym to już plaga. Urzędnicy Men maja chyba powiedziane, że musza wyprodukować co najmniej jeden papier tygodniowo bo inaczej pójda na bruk – więc produkują.
Czy nauczyciele wiedzą, że taki aparat opresji jakim jest Kuratorium reaguje niemal na każdy bzdet, który do nich trafi? Wszczynają, zabierajaca czas i nerwy procedurę sprawdzania. Z automatu uznaje się szkołę za winną. Nie ważne, że np. skarżacy rodzic to typowy pieniacz a jego skargi są absurdalne i wyssane z palca.
Rodzic napisze do KO, że nauczyciel zostawił dzieci same w klasie. KO sprawdza, robi kontrolę, ankietuje – dzieci w ankiecie napiszą, że tak – zostawił. Nie napiszą, że na minutę i w drzwiach stała woźna – bo o to w ankiecie nie zapytają:-)
Dyrektor ma stertę pism z KO, na które w tej sprawie musi odpowiedzieć. Wizytator przetrzepie sterty dokumentów, które trzeba mu naszykowac na biurku, zada setki pytań, wejdzie na lekcję do danego nauczyciela. Jednym słowem rozdmucha sprawę do granic absurdu.
Ani dyrektorowi ani nauczycielowi nie chce się wtedy pracować, każdy ma ochotę to rzucić w diabły.
I setki temu podobnych.
Zarobki dyrektora? Najczęściej jest on któryś tam w kolei na liście płac. Nie ma ponadwymiarowych, dodatek funkcyjny lichy.
Powiem tak – gdyby rynek mógł wchłonąć nauczycieli – nie miałby kto pracować w zawodzie. To bardzo wyczerpująca i trudna praca, z roku na rok trudniejsza.
Dyrektorów trzeba teraz namawiać by stawali do konkursu. W wielu samorządach sa tylko pełnący obowiązki, bo kandydatów na to zaszczytne stanowisko brak. Jest coraz gorzej.
Dlatego proszę Was nauczyciele, spójrzcie inaczej na dyrektora.
To naprawdę niewdzięczna funkcja.
Dlatego właśnie w tym roku złożyłem wymówienie. Powienienem to zrobić kilka lat temu, ale jak to głupi miałem nadzieję, że coś drgnie w sprawie autonomii szkoły, w sprawie nieczepiania się Kuratoriów. Miałem nadzieję, że w końcu pozwoli się nauczycielom robić to co lubią – uczyć.
Nie jestem malkontentem. Nie jestem pesymistą. Nie wiem, czy się wypaliłem czy nie. Dyrektorowi nie wypada się skarżyć – bo zawsze ktoś wypali, że sam chciał przecież:-)
Wiem jedno, gdybym przez te 15 lat włożył tyle zapału i determinacji, ciężkiej pracy i ambicji w coś własnego a nie w szkołę byłbym dziś właścicielem porządnie prosperującej firmy:-))
A tak – jestem małoatrakcyjnym kredytobiorcą:-)
Nie zgadzam się z tym, że z powodu nadwyrężonych nerwów nauczycieli najbardziej cierpią uczniowie.
Niestety jest tak, że to wszystko w największym stopniu odbija się na naszych najbliższych.
W pracy się spinamy i stajemy na wysokości zadania, mimo wszystko.
W domu…Gdzieś to musi z nas zejść.
Niestety.
Wszystko byłoby dobrze, młodzi ludzie to eksplozja pozytywnej energii, w większości.
Czemu po zmianie swego „miejsca siedzenia” ludzie szybko zapominają, że byli nauczycielami? Uprzykrzają pracę, udowadniają, że nic nie robimy i mamy za dużo czasu.
Podobno ludzie sądzą innych po sobie. Czy to znaczy, że wcześniej mieli za dużo czasu i pierdzieli w stołek?
Nie wszyscy są święci i nie wszyscy są diabłami.
Zamordyzm jest metodą ludzi zakompleksionych, którzy nie wierzą w siebie, tym samym nie wierzą w innych.
Pozdrawiam.
Miłego odpoczynku.
Dyrektor.
MEN i kuratoria realizują system prusko-carsko-austriacki. Zarządzanie poprzez drobiazgowe zarządzenia i kontrole. Centralne, ręczne sterowanie. A mamy ponoć społeczeństwo demokratyczne, pluralistyczne, w epoce globalizacji, informatyzacji, masowej komunikacji.
MEN i kuratoria powinny pełnić wobec szkół dwie role:
– służebną: inspirowanie, wspomaganie, doradzanie, konsultowanie, informowanie, tworzenie baz danych, bezpłatne szkolenia
– kontrolną
Powtarzam moje pytanie-pretensję. Ktoś mi odpowie ?
Moja córka ma same piątki i szóstki.
– bardzo dużo wie, nic nie potrafi – DLACZEGO?
tak, to prace syzyfowe,
ale mimo wszystko lepsze to. niz zajecia krola midasa.
Ale ja wiem że dyrektor też pracuje- choć u mnie to głównie vicedyrektor. Prawie nie wychodzi ze szkoły. No i odreagowuje swój stres i frustrację na nas…
Dziś przeczytałam że dostaliśmy nowy projekt europejski. Sama go pisałam. I powinnam być dumna że się zakwalifikowaliśmy i będziemy to robić. A ja się załamałam że znowu tyle pracy…
Nienawidzę czerwca. Wtedy mój czas wolny ogranicza się tylko do odpoczynku nocnego. Zamieniam się w producenta papierów, tworzę, analizuję ankiety, wypluwam raporty, wypełniam ankiety… z czego nic nie wynika. Raporty lądują do segregatorów dyrekcji, która słynie z tego, że ma jedną z najbardziej licznych kolekcji tychże. Zawartością się nie przejmuje… do czasu. W czerwcu dyrekcja wyciąga swoje ankiety i nas bada. Czy w planie wynikowym ujęliśmy to i tamto. Czy planując rozkład materiału braliśmy pod uwagę tamto i owamto. Czy przeprowadziliśmy to i owo, zanim wdrożyliśmy śmo i siamto. I okazuje się, że nie wypełniliśmy naszych zadań w sposób właściwy tak jak ona sobie życzy w czerwcu. Dowcip polega na tym, że dyrekcja zawsze otrzymuje od nas dokumentację na początku września i siedzi cicho jak mysz pod miotłą do końca zajęć. Nie stwierdza, jakie ma życzenia co do prowadzenia rzeczonych papierów. Potem wyciąga druzgocące wyniki ankiet czerwcowych i zaczyna się jazda, jak to szkodzimy szkole nie prowadząc dokumentacji według jej uznania. No, prawie każdy jest taką mendą- koleżanki zatrudnione przez dyrekcję zawsze wychodzą obronną ręką, nawet jeżeli w ogóle o czymś zapomniały. Dyrekcja uwielbia trzymać nas w napięciu, niepewności, niewiedzy, ba, torpeduje nawet tych, którzy machają jej przed nosem właściwym aktem prawnym, gdyż ona wie, że jej interpretacja jest najlepsza. A po pewnym czasie wyciąga królika z kapelusza. Nie, nie jesteśmy bierni, przeciwstawiamy się jej, na dyrektora też można składać skargi, też można się wykłócać. Przerażające jednak dla rodziców powinno być to, że w niektórych szkołach nauczyciele zamiast myśleć tylko o uczniach i ich rodzicach, zastanawiają się, jak walczyć z psychopatą na kierowniczym stanowisku z odpowiednim poparciem.
ync – może Twoje dziecko potrafi SIĘ uczyć?
Jeżeli tak, to jest to bardzo dużo.
jjaa
Kolejny głos za SZKOŁĄ SZACUNKU I DIALOGU.
Szkołą, w której zarządzanie, procesy planowania i podejmowania decyzji, ocenianie, rozwój – oparte są na dialogu, możliwości i konieczności wyboru. Na zaufaniu, myśleniu i działaniu pozytywnym, afirmacji. Na różnicy zdań, pozytywnym sporze i konflikcie. Na szacunku.
Szkole, która ma jasno określone FUNDAMENTY i CELE.
Fundamentem mojej, naszej, polskiej (niepotrzebne skreślić) szkoły jest ………………… .
Przykłady FUNDAMENTÓW z innych dziedzin (na szybko i bez zastanowienia):
– rodziny – zgoda
– wojska – dyscyplina
– partii – skuteczność
– medycyny – nie szkodzić
– firmy – zysk
A szkoły ? – ……………. jakie są (wolę nie pisać, bo ktoś mi porysuje lakier na aucie), jakie byłyby lepsze ?
nowa
Dałaś mi do myślenia … .
Faktycznie, ze mną było podobnie. No i nie umiałem tej umiejętności wykorzystać. Muszę to przemyśleć.
Wykorzystać umiejętność uczenia się, mimo skostniałego systemu edukacji, konserwatywnej szkoły.
Dziękuję.
Nauczyciel, to jeden z najciekawszych zawodów. Ilustracją tej nieobiektywnej tezy jest niniejszy blog – najlepszy.
Niestety, ten zawód jest w tej chwili spaprany. Przez wszystkich, łącznie z samymi nauczycielami. Czynników działających negatywnie jest wiele, cały splot. Wydaje mi się, że najistotniejszym jest samotność nauczyciela, brak autentycznej współpracy:
– wśród samych nauczycieli (każdy pracuje jak potrafi)
– w kręgu nauczyciele-dyrekcja-władze oświatowe-eksperci (zamiast współpracy – wydawanie zarządzeń, uprawa własnej działki)
Wczoraj była debata Komorowski-Kaczyński. Ekipa połączonych mediów TVP-TVN-Polsat nie uznała za ważne sformułować ani jednego pytania dotyczącego edukacji. Sami kandydaci mieli możliwość wypowiedzenia się na końcu na dowolny temat. Też ten temat został pominięty. Podobnie jest w całej polskiej polityce. Sami obywatele najchętniej w chwilach wolnych grilują. Pewnie z powodu grilowania nie pójdą na wybory 4 czerwca. Pozostaje stały elektorat każdego z kandydatów. Ten Kaczyńskiego zaciekły i roszczeniowy i jak sam kandydat mający w ustach tylko insynuacje. Ten Komorowskiego przerażony tym, że metody opisane przez „Dyrektora” (2010-06-26 o godz. 21:49), a dotyczące zasad działania kuratorium znowu mogą rozpanoszyć się we wszystkich służbach i instytucjach państwowych, gdy PiS wróci do władzy.
Wypalenie, wypaleniem, ale głosować trzeba.
Teraz niby na kogo? W pierwszej turze głosowałem, ale teraz ani Kaczyński ani Komorowski, a szczególnie formacje, jakie reprezentują, mi nie odpowiadają.
A nie zająknięcie się na temat edukacji i brak takich pytań to skandal większy niż pierwsza bramka dla Argentyny. Szkoda, że w ogóle zmarnowałem trochę czasu na „debatę”.
>Ten Komorowskiego przerażony tym, że metody opisane przez ?Dyrektora? (2010-06-26 o godz. 21:49), a dotyczące zasad działania kuratorium znowu mogą rozpanoszyć się we wszystkich służbach i instytucjach państwowych, gdy PiS wróci do władzy.<
To te zasady się zmieniły pod rządami PO???Nie zauważyłem jakoś;-)
Silversun – w debacie było o edukacji – nauczyciele mają dostać podwyżki od września. Ciekawe czy to te same podwyżki, które mamy zagwarantowane od dawna?
ync
Szkoła z założenia jest konserwatywna, bo opiera się na tym co jest. Nie wyprzedzi swojego czasu i nie przygotuje uczniów do tego, co ich czeka za lat 15. Chyba, że wyjdziemy z założenia, że poznanie tego, co jest tu i teraz daje podstawy do radzenia sobie z tym, co za chwilę. A jeżeli tak, to szkoła zawsze będzie do przodu, bo fruwać po niej będzie świadomość zmian.
Może trochę pobełkotałam.
Ale:
Na pierwszym roku studiów zaprowadzono nas do hali, aby pokazać komputer typu ODRA z przyległościami, który właśnie miał być żegnany przez uczelnię. Później uczono programowania na sucho. Schematy i zadania, które równie dobrze mogę teraz umieścić w podstawówce. Na drugim roku dopuszczono nas z tymi zadaniami do komputerów staroci (nie pamiętam co to było). Bałam się tego dotknąć, bo przecież wybuchnie. Albo coś. Na czwartym roku pojawiła się sala komputerowa na pięć stanowisk od świtu do nocy dostępna studentom. Znalazłam sobie takiego, który na oczy widział już Windowsa, obiecałam piwo i przymusiłam do tłumaczenia tłukowi jak tego używać. Odpracował piwo w godzinę pokazując Worda i obiecał, że cokolwiek zrobię nic tu nie popsuję. I przykazał czytać. Równolegle pisałam na zaliczenie programy, które chodziły na tych starociach, liczyły co trzeba i rysowały akuratne wykresy. Pracę magisterską pisałam w Wordzie. Umieściłam w niej kilka rysunków technicznych, bo nie chciało mi się ręcznie kreślić. Promotor był na tyle wstrząśnięty, że zwołał doktorów z sąsiednich pokoi i kazał sobie pokazać, jak to się robi. Komputer u promotora zainstalowano trochę wcześniej.
No i po co ja to piszę? A! ? żeby pokazać, że jak po szkole ten duch przyszłości lata, to mimo ogólnej przestarzałości, taka szkoła robi to, co do niej należy.
Na marginesie.
Sama świadomość, że zaczęły się wakacje (urlop jeszcze nie, bo papierki i nasiadówki obrobić należy) uskrzydla. Wsuwam truskawki i z przyjemnością piszę sobie właśnie program zajęć na następną godzinę karcianą. Czego Gospodarzowi i Państwu życzę. Tej przyjemności. W czymkolwiek tam chcecie sobie robić.
A do mnie dotarło pismo z KO z zapytaniem (pochodzącym z MEN) czy tresci w podręczniku, z którego korzystam są zgodne z treściami nowego programu. Dali mi tydzień na sprawdzenie. Odpisalem im natychmiast, że pytanie maja skierowac do ekspertów, którzy ten podręcznik zaakceptowali i podałem im nazwiska ze stron MEN-u. Zaraz po tym ręce mi opadły.
S-21 pisze:
2010-06-28 o godz. 19:30
To tak jak z moją córką, która mieszka w USA i czasami nas odwiedza. Dopiero ona mi uzmysławia ile się zmieniło w Polsce od czasu jej ostatniej wizyty u nas. My, żyjąc tu na co dzień jakoś tego nie widzimy.
Przypomnij sobie działania w oświacie gdy ministrem był Giertych, a działania teraz. Niby nie ma róznicy, ale ta atmosfera, tek kurator, który wtedy był, te programy niby naprawcze…..
roman pisze:
2010-06-28 o godz. 22:17
Bingo !!!!!
Brawo za logiczne podejście do tematu.
Czy istnieje blog na temat absurdów polskego systemu (tu wpisz nazwę jaką chcesz)- w różnym wydaniu? BO ja mam kilka – ten romana mi przypomniał parę innych. Np płacę w sądzie za papier 200 zł a następnie składam 6 kartek w US żeby za to że w sądzie zapłaciłam 200 zapłacić w US jeszcze 40.
nowa
Mam inne zdanie w kwestii co może szkoła w sprawie przyszłości.
Na przykład przesunąć akcent:
– z uczenia wiedzy
na
– uczenie umiejętności uczenia SIĘ wiedzy.
To tylko jeden przykład.
nowa
Może stworzymy wspólnie listę „rzeczy przydatnych dla przyszłości”, które szkoła mogłaby robić, a nie robi ?