Będzie etyka czy nie?
W polskich szkołach mamy do czynienia z bezprawiem – tak orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka (zobacz). Chodzi o brak etyki w przeważającej większości szkół (jest ona tylko w 2, 4 proc. placówek). Uczniowie na papierze mają zagwarantowany wybór: albo religia, albo etyka. Co z tego, skoro prawie wszędzie jest tylko religia. Kto nie chce na nią chodzić, pozostaje mu nic, tzn. kreska na świadectwie.
W mojej szkole od tego roku jest etyka. Uczniowie klas pierwszych mogą wybierać, starsi nie. Mam nadzieję, że etyka się utrzyma i w następnych latach prawo wyboru będą mieć wszyscy. Nie mam tej pewności, gdyż kilkanaście lat temu była etyka (przez trzy lata), ale potem została zlikwidowana. Wcale nie z powodu braku chętnych, jeśli już, to raczej z powodu nadmiaru. Obecnie w moim liceum średnio co szósty uczeń nie chodzi na religię.
Religia i etyka, jak wszystkie przedmioty w szkole, kosztują budżet gminy pieniądze. Nikt przecież, także ksiądz i etyk, nie pracuje za darmo. Samorządowcy robią, co mogą, aby zaoszczędzić na oświacie. Podjęli na przykład decyzję, że etyki nie będzie wcale. Nie było z tego powodu wielkich protestów, więc jakoś się udało. Teraz Trybunał orzekł, że to bezprawie. A zatem efektem takiego werdyktu powinno być uruchomienie etyki we wszystkich szkołach, aby uczniowie mieli naprawdę wybór. Czy tak się stanie?
Nie martwi mnie sam fakt nieobecności etyki w programie nauczania. Bardziej przejmuję się tym, że w szkole mamy do czynienia z łamaniem praw człowieka. Zrozumiałbym, gdyby do bezprawia dochodziło na ulicy, a sprawcami tych czynów byli chuliganie. Tymczasem mamy do czynienia z bezprawiem w wydaniu MEN, które powinno wymusić na dyrektorach szkół wprowadzenie etyki, a tego nie robi. Fundujemy więc uczniom edukację, która u podstaw jest bezprawna. Jeśli się to nie zmieni, trudno będzie oczekiwać, że w szkołach bezprawia będziemy wychowywać w poszanowaniu prawa.
Trybunał nie przyznał finansowego odszkodowania rodzinie, która poczuła się dyskryminowana z powodu niemożności wybrania etyki zamiast religii. Wystarczyć ma satysfakcja z posiadania racji. Wydaje mi się, że to jednak za mało. I wcale nie chodzi mi o pieniądze. Uważam, że minister edukacji powinna przeprosić tę rodzinę za ową dyskryminację i obiecać, że to już się więcej nie powtórzy, to znaczy każde dziecko, które sobie tego zażyczy, będzie mogło uczyć się w szkole etyki. Czegoś takiego oczekuję od Katarzyny Hall. Właśnie przeprosin i dostosowania systemu do obowiązującego prawa. Natomiast nie wyobrażam sobie, że minister edukacji uzna, iż nikt nam nie będzie mówił, co jest dobre, a co złe dla naszych dzieci. W razie czego zapraszam na moje lekcje etyki, to te sprawy szczegółowo wyjaśnię.
Komentarze
Zgadzam się w 100%. Przeraża mnie fakt, że radca prawny MEN-u nadal uparcie twierdzi, że „etyka w szkołach jest”. Zapomina się też o fakcie, że kiedy trwa religia, nieuczęszczający na nią uczniowie pozostają bez opieki. Jakiś czas temu dziecko mojej przyjaciółki (pierwsza klasa podstawówki!!!) „zaginęło”, bo po religii nie wróciło na lekcje z „sali komputerowej” czyt. biblioteki. Dopiero rodzic, który zgłosił się po nie po lekcjach zauważył, że malucha nie ma wśród dzieci.
Przerażeni rodzice przepisali dziecko do prywatnej szkoły. A być może powinni byli złożyć skargę do Strasburga.
A tam zaraz religia – modlitwa,odrabianie matematyki/fizyki/chemii i znowu modlitwa. Pamiętam z liceum (1992-96), że może trzy osoby na tych lekcjach były prawdziwie religijne. Tak naprawdę to była fikcja, kto się jej poddał siedział na lekcjach a kto nie to się pałętał po korytarzu. Oczywiście była do wyboru etyka, ale jej nie było. Jedni księża pozwalają na więcej inni na mniej – ten u mnie w ogóle sobie nie radził.
Tylko kto będzie tej etyki uczył, jeśli rzeczywiście zostanie wprowadzona do wszystkich szkół?
Etyki nie będzie. Nikomu poza pojedynczymi desperatami nie zależy na zmianie aktualnego status quo w tej sprawie. Urzędnicy kk zacierają łapki, ICH jest na górze. MEN, od dwudziestu lat (bez względu na rządzącą opcję) uległy biskupom, będzie uległy nadal, a organy prowadzące nie wychylą się – wszak o grosz każdy idzie, a etyka to nie pierwszej potrzeby inwestycja. Dyrektorom na myśl o zapewnieniu nauczyciela dla kilku – kilkunastu procent uczniów cierpnie skóra. ETPC może więc sobie takie wyroki ferować…
Pozdrawiam.
Panie Gospodarzu,
oczekuje Pan, ze MEN i organy prowadzące będą się zachowywać etycznie…?
Krótkie pytanie do Gospodarza: z którego programu do etyki Pan uczy?
Proszę poczytać pracę Janiny Baryckiej „Stosunek kleru do panstwa i oświaty” – jest tutaj (http://toporzel.pl/teksty/baryckaf.html). Porażające. Wiem, skąd biorą pomysły i jak działają. Dla przykładu: z lektur historycznych wyłania się niewykorzystany jeszcze epitet w walce o władzę kościoła nad Polakami: Polacy „metrykalni”. Założę się, że kościół prędzej czy później odświeży i ten epitecik.
Można wybrać kolor samochodu byle tylko był czarny. Ot, uczniowie mają taki wybór.
Też uważam, że etyki w szkołach nie będzie. Może w dużych miastach znajdą się nauczyciele, ale na prowincji będzie to trudne. Poza tym w klasach o wiele więcej uczniów deklaruje udział w lekcjach religii i robi to z wielu powodów, nie tylko z autentycznej religijności i lekcje etyki musiałyby być międzyklasowe. Kto, chociaż raz układał plan zajęć wie, że pogodzenie planów lekcji uczniów z różnych klas jest nie lada sztuką. W mojej szkole dyrekcja miała taki wybór, żeby to katecheta uczył etyki albo nie było jej wcale. Dyrekcja jest rozsądna, więc etyki nie ma. Jedyne, moim zdaniem, wyjście z sytuacji jest takie, żeby religię wyprowadzić ze szkół do sal parafialnych. Kto będzie chciał, będzie chodził i tyle. Pozdrawiam i życzę pięknych wakacji!
A ja chciałabym, żeby wreszcie przestać nazywać ten przedmiot religią i zacząć nazywać katechezą, bo tym właśnie jest. Mowienie, że w szkole są lekcje religii wprowadza w błąd.
Panie Gospodarzu,
Bardzo bym chciał, żeby MEN przeprosił za swoje postępowanie. Ale obawiam się, że tak się nie stanie. Po pierwsze dlatego, że MEN twierdzi, że etyka jest w szkołach. A jeśli nie, to zadaniem dyrekcji jest zorganizować jej lekcje. A po drugie, MEN dostał wsparcie ze strony MSZ, który stwierdził, że wyrok dotyczy sprawy jednostkowej i nie ma większej mocy obowiązującej.
Dopóki więc w naszym kraju nie pojawi się siła polityczna, która nie będzie bała się KK, to będzie tak jak jest. Niestety.
Jestem z pokolenia, które chodziło na religię jako na zajęcie dodatkowe. Lekcje były w parafii i chodził kto chciał. I to był jeden z nielicznych plusów systemu nauczania podczas tzw. komuny. I tak powinno, jeśli mówimy o państwie świeckim.
Szanowny panie!
W swoim artykule nie porusza pan żadnych rewelacji. Czy na prawdę nie dostrzega pan postępującej od 21 lat klerykalizacji państwa? Łamanie prawa? Przecież w Polsce łamane się w podstawowe prawa Konstytucji. Czegóż pan oczekuje, kiedy życie społeczno-polityczno-gospodarcze opanowane jest przez kler? Jest tylko jedno wyjście z tej matni – deklerykalizacja państwa.
Polecam ciekawy artykuł:
http://wyborcza.pl/1,75248,8013459,Hiszpania_wyrzuca_Kosciol_z_panstwa.html
Serdecznie pozdrawiam.
Jacek
Szybciej będzie zabrać religię ze szkół z powrotem do sal parafialnych i problem z głowy. I taniej będzie, bo nie będzie potrzeby zatrudniania nauczycieli etyki.
Wywalić religię ze szkół publicznych i po problemie.
Dzieci będą bezpieczniejsze.
A puki się nie da to WF zamiast katechezy.
Nie wiem czemu ktoś się na etykę uparł.
Trzynaście lat po dwie godziny w tygodniu etyki uczyć?
To chciałbym ten program zobaczyć.
Szanowni Państwo. Widzę tu sporo krytycznych wypowiedzi na temat kościoła i przypuszczam, że ich autorami są w dużej części nauczyciele, którzy we współczesnej szkole muszą czuć się osamotnieni. Nie wiem, czy podobnie jak ja, obserwujecie rażącą niesprawiedliwość w traktowaniu zwykłych nauczycieli i tych , wyznaczonych przez kurię. Czy nie oburza Was fakt, że w większości szkół księża są na specjalnych prawach? Nie bywają na konferencjach, nie są hospitowani, nie są w żaden sposób rozliczani ze swej pracy. Im uchodzi zwalnianie uczniów przed dzwonkiem, wpisywanie tematów, których nie realizują, notoryczne niewypełnianie dokumentacji, itp. Mnie to frustruje. Jeśli macie namiary na jakieś organizacje, strony internetowe, które działają na rzecz „odklerykalnienia” polskich szkół, proszę o ich podanie.
I jak tu głosować na Komorowskiego jak też prokościelny?
Antidotum
A dlaczego nauczyciele nie prowadzą dyskusji, dialogu i sporu z tymi niesfornymi nauczycielami-katechetami ?
Jest jedno bardzo proste (i zgodne z obecna Konstytucja) rozwiazanie – usunac „religie” ze szkol publicznych!
p.S. W takich krajach jak USA, czy Kanada nie ma nauki religii w szkolach publicznych i praktycznie nikomu to nie przeszkadza…
Do ync
>A dlaczego nauczyciele nie prowadzą dyskusji, dialogu i sporu z tymi niesfornymi nauczycielami-katechetami ?<
Ponieważ oni zwykle zamiast siły argumentu wolą agument siły, a to w rządzonej przez KrK Polsce mocny argument!!!;-)
Uczeń,który nie chodzi na religię jest nikim-śmieciem,zawalidrogą, zboczeńcem(tak koledzy i koleżanki określali mego syna).Nasze panstwo jest państwem niektórych Polaków.
Slavson,
korzystam z programu DKOS 5002-03/07, na razie przynajmniej.
Pozdrawiam
DCH
Od wczesnego dziecinstwa wychowywałem się przed wojną we Francji . Chodziłem do szkoły francuskiej z jednoroczną klasy polskiego. Pisałem o tym kiedyś bardzo szczegółowo..Nigdzie w szkołach francuskich nie uczono religii
Dzisiaj krótko powiem: ODSUNĄĆ kościół od kasy państwowej. Każdemu człowiekowi Konstytucja zapewnia wolnośc wyznania. . Nauka religii powinna odbywać się w kościołach lub w świetlicy parafialnej . Na świadectwach szkolnych usunąc stopnie z religii Dzieci innego wyznania żeby nie były dyskryminowane – poniżane. Według hasła: LIBERTY- EGALITE -FRATERNITE Nie jestem wrogiem religii, popieram religie ale nic na siłe nie należy tworzyc jak to się dzieje w Polsce.. . Jak tak dalej pójdzie to za kilkadziesiąt lat może wydarzyć się rewolucja i znów będą ofiary i będziemy mieli okazje na nowo odprawiać modły i stawiać pomniki . Kler w polsce za mocno się panoszy , wszyscy to widzą ale nikt nie ma odwagi głośno powiedzieć – BOICIE SIę?
Do Gospodarza
Dziękuję za numer programu.
kto może mi cotrzeba zrobic od strony prawnej aby usunąc katechezę ze szkół publicznych
Lelku, kościół (krk) NIGDY dobrowolnie nie oddaje uzyskanego terytorium. Wiesz też pewnie, że polskie prawo go nie dotyczy, on jest ponad prawem. Nie mieszkasz w Polsce ?
dlaczego nauczyciele nie dyskutuja z katechetami? dobre pytanie – zwłaszcza na prowincji.Kosciół ma tyle środków nacisku – od odmowy „świadczen’ religijnych do wyrabiania negatywnych opinii,(patrz casus Komorowskiego – niby całe życie dobrego katolika- opluwanego przez kler całkiem oficjalnie ,który tez nie ma odwagi podac do sądu Rydzyka) – a dyrektorzy pod wpływem katechetów tyle mozliwosci sekowania niewygodnych nauczycieli – że pytanie jest bezprzedmiotowe.Zreszta – ilu ludzi w Polsce dba o swoje prawa obywatelskie albo je zna i chce egzekwowac ? Polska to nie Francja – nasza historia oduczyła ,albo nigdy nie nauczyła Polaków bycia obywatelami,odpowiedzialnosci za wspólne dobro – raczej nauczyła hipokryzji.A nauka etyki mogłaby budzic niewygodne pytania – dlatego byc jej w szkole nie może.
Znieść ocenę z religii i po problemie 😛 Etyki nie będzie nadal, a dzieci odsiedzą swoje, tak jak odsiaduja na wdż, które też bez oceny.
Ale. jaki biskup na to sie zgodzi, MUSI być możliwość nacisku.
faraday
W pełni zgadzam się z tobą. I tym bardziej podkreślam: nie ma dla nas moralnego usprawiedliwienia dla nie prowadzenia dialogu z katechetami.
Niestety specjalizujemy się w narzekaniu, czyli w monologu.
Przykładem jest niniejszy blog, Gospodarz i my – jego goście.
Kochani! A walnijcie się we własne piersi! Dlaczego w szkole rządzą czarni? Bo dla świętego spokoju 99% rodziców kaźe dzieciom chodzić na religię, chociaż nie chodzą do kościoła, tak jak kiedys dla świętego spokoju zapisywali się do partii, a do kościoła chodzili. Bo tak trzeba. Wcale nie trzeba! Nie uczcie dzieci konformizmu, a obrony własnych przekonań. Egzekwujcie to od nauczycieli. W kaźdej szkole, do której chodziła dwójka moich (nieochrzczonych) dzieci zaczynałam od rozmowy z księżmi, katechetami i dyrekcją. Ja wprost przeciwnie popsyłałam na religję, źądając właśnie, by nie była to katecheza. Dlaczego? Bo młodzi ludzie ciągle będą w źyciu spotykali odwołania i cytaty z Pisma Świętego – w literaturze na przykład, a nawet systemach prawnych. Zawsze będę pamiętać, jak posługiwał się nimi nieodżałowany Zygmunt Kałużyński, który na klerykała nie wyglądał. Za sobą miałam… Kurię Biskupią, gdzie trafiłam na mądrego księdza, któremu podlegała ta działka.
Bo wszystko zależy naturalnie od księży, którzy uczą w szkołach: nie wszyscy powinni się tam znaleźć! Niestety, traktowani są jak święte krowy. Jeszcze gorsze są zakonnice (w młodszych klasach) i katechetki. To już rozmodlony dramat. Teraz córka chodzi do liceum. Rób co chcesz -usłyszła. Młody, fajny ksiądz – zaczęła chodzić, dyskutować. Dopiero po kilku miesiącach ksiądz się zorientował w sytuacji i… grzecznie poprosił, żeby chodziła na etykę, bo jemu wstyd, że te 99 % zdeklarowanych katolików nie ma pojęcia o swojej religii (kartkówki nawet zaczął im robić). Awantura wybuchła, gdy córka odmówiła pójścia na mszę po 10 kwietnia. Naturalnie awantura z paniami nauczycielkami, które kazały iść. Córka się postawiła ostro, poparł ją… ksiądz. No więc odsiedziała pod strażą pani bibliotekarki godzinę, a ja zostałam wezwana do szkoły, bo to według pożal się Boże pedagogów objaw buntu.
Inne dzieciaki nie chodzące na religię tego dnia dyplomatycznie nie przyszły do szkoły. Pamiętam, jak po katastrofie na łamach Polityki ktoś rzucił pytanie, jak szkoły rozwiążą ten problem: no właśnie tak, po linii najmniejszego oporu…
Wychowujemy nasze dzieci również w ten sposób, dając świadectwo własnym przekonaniom. Nie kłamiąc! Od razu dodaję, że pochodzę z wielonarodowej, wielokulturowej i wieloreligijnej rodziny, sama jestem osobą niewierzącą (zawsze pytali dzieci, czy my jesteśmy świadkami Jehowy, bo tylko oni tak zdecydowanie bronią swojego poglądu). Będą dorośli – sami sobie wybiorą drogę życia, na której zawsze będę ich wspierać.
Bardzo podobała mi sie wypowiedź hamstera. Szczera i prosto z życia. Trochę na przekór emerytowi, który wynosi nad wszystko francuską laickość, opowiem o moich doświadczeniach z niemiecką szkołą. Religię miałem od samego początku. Zadecydował już o tym wpis moich rodziców na listę Kirchensteuer (podatek kościelny). W Grundschule (Podstawówka) na 21 uczniów, 14 chodziło na religię katolicką, 4 na ewangelicką a pozostałe 3 osoby jako muzułmanie na żadną (i nikt sie z nich nie buntował). Rok szkolny każdego roku zaczynał sie nabożeństwem w kościele katolickim, kończył sie natomiast w zborze protestanckim. Nauczycieli religii wspominam bardzo dobrze, zwykle byli to najbardziej oczytani ludzie ze wszystkich nauczycieli. Bedąc w Gymnasium, spotkałem katechetę, który pomógł uświadomić sobie, że tak naprawdę jestem …agnostykiem. Minęło juz sporo lat od tego czasu, skończyłem studia, zacząłem pracować a ciągle z wielkim sentymentem wspominam moje lekcje religii. Tak naprawdę były to lekcje o życiu, o sobie… Mnóstwo w nich było ciekawych dyskusji.
Moim zdaniem podstawowy błąd – polski ustawodawca dał alternatywę religia/etyka. Po pierwsze wiadomo, że etyka nie będzie nigdy alternatywą religii, po drugie trafią na te lekcje (jeśli juz szkoła je zorganizuje) wszyscy, którzy nie chcą chodzić na religię (wachlarz powodów jest tu niezwykle szeroki). I religia (bardziej jako teologia niż katechistyczna indoktrynacja),i etyka (moze bardziej jako szerzej pojęta filozofia) jest potrzebna młodym ludziom. Dlaczego alternatywa „albo-albo”?
A, jeszcze jedno – przy ocenie z religii na świadectwach zawsze miałem podane w nawiasie dwie literki – rk (römisch-katholisch), moi koledzy protestanci – ev (evangelisch), a niechodzący na religię muzułmanie otrzymywali kreskę. Muszę zatem tym ostatnim powiedzieć, żeby zgłosili to do Trybynału w Strassburgu, gdzie bardzo „religijnie” nastawieni francuscy obrońcy laickości, wydadzą salomonowy wyrok. Od paru lat zresztą w moim landzie Baden-Württemberg już i muzułmanie mają swoje lekcje religii w szkołach.
PS. Agnostykiem jestem do dzisiaj. Pomogły mi w tym lekcje religii