Sens zdawania matury

Zmieniła się nie tylko formuła matury, ale przede wszystkim sama filozofia zdawania tego egzaminu. Ci, którzy narzekają na niski poziom obecnej matury, pochodzą z epoki, kiedy pełniła ona funkcję selekcyjną i eliminacyjną. Teraz służy czemuś zupełnie innemu – to egzamin ustalający i poziomujący.

Matura selekcyjna miała na celu ograniczyć liczbę osób uprawnionych do podjęcia studiów. Tak było chociażby w PRL. Im mniej uczniów zdało ten egzamin, tym lepiej, bo przecież nawet dla tych, co zdali, nie wystarczało miejsc na studiach. Tradycja, że egzamin ten jest niezwykle surowy, wywodziła się z czasów przedwojennych. Wtedy matura przypominała dzisiejsze eliminacje do mistrzostw świata w piłce nożnej. Kto zdał, ten wchodził do ścisłej elity. Dalej były rozgrywki finałowe, czyli studia. Wiele osób tęskni za czasami, kiedy matura była egzaminem eliminacyjnym i selekcyjnym.

Obecnie MEN i CKE przyświecają zupełnie inne cele. Chodzi o wypoziomowanie młodzieży. Wszyscy uczniowie powinni zatem zdać, ale możliwie różnie. Dlatego wprowadzono procenty, ponieważ dzięki temu można wyróżnić kilkadziesiąt poziomów (od 30 procent do maksimum), a nie jak dawniej – gdy stawiano oceny – kilka (np. od dwójki do piątki). Dzięki wypoziomowaniu każdy absolwent szkoły średniej może podjąć studia, ale nie na każdej uczelni.

Matura jest też egzaminem ustalającym, jaki typ studiów ktoś powinien podjąć, tzn. uniwersytecki czy politechniczny, humanistyczny czy ścisły, językowy czy medyczny itd. Ogólnie mówiąc, matura ma dostarczyć decydentom oświatowym informacji o uczniach. Celem, do którego zmierzamy, jest 100-procentowa zdawalność. Może się to nie podobać tradycjonalistom, ale najważniejszym wymaganiem, jakie stawia się obecnie uczniom szkół średnich, jest stawienie się na maturze. Mają przyjść na egzamin, wykonać polecenia wg wzoru – lepiej lub gorzej, to już ich sprawa, a otrzymują gwarancję zdania.

Jeszcze tego ideału nie osiągnęliśmy, ale prace trwają. Podobno od 2015 matura w Polsce ma być egzaminem stricte poziomującym i ustalającym. Do lamusa odejdzie era, gdy był to egzamin selekcyjny i eliminacyjny. Można będzie powspominać, jak to drzewiej bywało, że ktoś matury nie zdał. Ludzi, którzy nie zdali egzaminu dojrzałości, będą pokazywać w muzeach i filmy o nich kręcić, a i tak nikt nie uwierzy, że to było możliwe. Bo matura będzie jak NIP i badanie u lekarza razem wzięte. Przyjdzie pora, stawisz się w urzędzie maturalnym, dasz próbkę moczu i kału, wymaz z gardła, zrobią ci badania, ustalą wyniki i wystawią świadectwo dojrzałości. Czas więc przestać narzekać na niski poziom matury. Innej nie będzie.