Sekcja zwłok, czyli jak to wytłumaczyć dziecku

Ostatni tydzień w mediach to dla małych dzieci istna orgia nieznanych słów. Moja córka – przedszkolaczka – nieustannie dopytywała się, co znaczą te wszystkie tajemnicze nazwy, które wypowiadali dziennikarze. Na przykład musiałem wyjaśniać, co znaczy sekcja zwłok.

Wcześniej słuchałem, jak koleżanka chwaliła się, że wytłumaczyła swojemu synkowi, co to jest okres. Mama powiedziała, że krew jej leci z brzuszka, tak samo jak jemu kiedyś leciała z palca. „Czy to boli?” – zapytał malec. „Tak, trochę boli” – odpowiedziała. Wtedy dziecko zaczęło płakać. A na to niespodziewanie odezwała się starsza siostra, nastolatka: „Czego ryczysz?! Dobrze, że mama ma okres, bo to znaczy, że nie będziemy mieli rodzeństwa”.

Mówię więc swojej 5-letniej córce, że sekcja zwłok to inaczej otwieranie brzuszka zmarłego, a wszystko po to, aby sprawdzić, czy tam jest choroba, która spowodowała śmierć. I wtedy słyszę nieśmiertelne pytanie: „Czy to boli?”. Kiedy mówię, że nie boli, widzę w oczach dziecka łzy niedowierzania. Niestety, nie mam drugiego dziecka w wieku nastoletnim, które dosadnie powiedziałoby, jaka jest korzyść z sekcji zwłok. Muszę liczyć na siebie, ale jakoś nie wiem, jak wyjaśnić dziecku, co to jest trup, po co się go kroi i dlaczego to nie boli.

A przecież to nie wszystko, w kolejce czekają bowiem następne cmentarne terminy, które padały ze srebrnego ekranu. Podejrzewam, że w całej Polsce oglądano telewizję rodzinami, a maluchy domagały się wyjaśnień. Niezłą porcję magii zafundowały dzieciom media – teraz trzeba się będzie z tym wszystkim jakoś sensownie uporać.