Dyrektorzy się szkolą

Kuratoria w całym kraju organizują szkolenia dla dyrektorów szkół z zakresu tzw. ewaluacji zewnętrznej (zob. przykładową ofertę i może jeszcze jedną). Nauczyciele zacierają ręce, gdyż przez cztery dni, a może nawet pięć (tyle trwa szkolenie) kot opuści swój teren łowiecki, więc myszy będą mogły harcować. Niestety, po takim szkoleniu kot wróci podwójnie żądny mordu. Czy nauczyciele powinni już się bać?

Co ciekawe, kuratorium nie przyjmie każdego kota na szkolenie. Miejsc jest bowiem mniej niż drapieżników. Dlatego kot musi napisać list motywacyjny, czyli wyjaśnić, jak chce spożytkować szkolenie. Oto wzór listu. A potem list motywacyjny kota musi podpisać jego pan, czyli tzw. organ prowadzący szkołę.

Co to takiego ta ewaluacja? Nie byłem na kursie, więc nie mam uprawnień do wyjaśnienia. Laik jestem. Jednak martwi mnie ta zmiana nazw polskich na obce. Do tej pory mieliśmy wizytatorów, teraz będą nosić nazwę ewaluatorów. Czy oprócz zmiany nazwy nastąpi jeszcze zmiana stylu pracy tych urzędników? Moim zdaniem, wizytator ma się tak do ewaluatora jak ksiądz chodzący po kolędzie do inkwizytora. A zatem – chodzą słuchy – skończy się miłe i przyjemne odwiedzanie szkół przez dobrodusznych wizytatorów, a zacznie się proces inkwizytorski. Nic dziwnego, że dyrektorów trzeba do tego procesu przygotować, aby współpracowali z inkwizytorem, pardon, z ewaluatorem i wskazywali, których nauczycieli należy wziąć na tortury, a potem spalić na stosie.

Nabór w styczniu, szkolenie w marcu, a potem szarańcza ewaluatorów spadnie na szkoły – ciężki rok się zapowiada. Zastanawiam się, z kim będzie trzymała dyrekcja mojej szkoły – z nauczycielami, czy z szarańczą?