Sylwester w szkole

Coraz trudniej zorganizować sylwestra w szkole. Dawniej nie było z tym problemu, a teraz tylko nieliczne dyrekcje nie są tak ostrożne i przezorne, aby zabraniać. Słyszę, iż tu i ówdzie nauczyciele organizują imprezę w murach własnej placówki, jednak to już rzadkość. Wychodzi tanio – to najważniejsze – i bezpiecznie, gdyż to przecież zabawa wśród swoich. W razie czego koledzy zaopiekują się osobnikiem, któremu film się urwie. Wśród obcych różnie to być może.

Niestety, wiele szkół dzisiejszej nocy będzie świecić pustkami. Szkoda, że tak wielkie sale się marnują, można by w nich urządzić niezłe szaleństwo. Problem stwarza przepis o zakazie spożywania alkoholu w szkole, a wiadomo, że witanie Nowego Roku nie może odbywać się na sucho. Szampan jeszcze ujdzie, w końcu bąbelki to dla Polaków nie trunek, lecz odrobinę mocniejsza oranżada. Do szampana żadna władza się nie przyczepi. Gorzej z wódką, a ta przecież podczas sylwestra leje się strumieniami. Jak tu pić wódkę w szkole, gdy prawo zabrania?

Kiedy szkoła jest szkołą? Uważam, że trochę przesadzamy z sakralizacją tego budynku. W dni wolne od zajęć dydaktycznych, np. w soboty czy w święta, mogłyby w szkole odbywać się imprezy, np. wesela czy chociażby sylwester, także takie, gdzie pije się wódkę. Co w tym złego, że 31 grudnia nauczyciele zabawiliby się we własnym gronie, witając Nowy Rok w sali gimnastycznej i strzelając fajerwerki na szkolnym boisku?

Bawiłem się, oj, bawiłem w szkole, piłem alkohol i witałem Nowy Rok, ale dawno temu. Także obecnie w niektórych szkołach odbywają się huczne zabawy, gdzie pije się alkohol, ale organizowane są one po cichu, z nadzieją, że nikt się nie przyczepi. Niestety, dyrekcja mojej szkoły jest wyjątkowo ostrożna – od wielu lat nie pozwala organizować sylwestra; najwyżej nocny stróż wraz z psem dają sobie w czachę, niczego większego nie ma. A szkoda. Jakże wspaniała byłaby to okazja do integracji. Sylwester nauczycieli we własnej szkole – piękna sprawa. A tak trzeba wydać połowę pensji, aby bawić się w o wiele gorszym miejscu i jeszcze gorszym towarzystwie. Gdybym miał wybierać, to wolałbym w pracy sylwestra niż wigilię. Może gdybym zarabiał pięć razy więcej, myślałbym inaczej. Do siego roku, Przyjaciele!