Komu potrzebne jest Święto Niepodległości?

W moim liceum coraz mniej uroczystości, święta nijakie. Są jeszcze klasy, które biorą udział w akademiach ku czci, ale już nie tak chętnie i nie tak powszechnie jak dawniej. Właściwie to na akademiach bardziej zależy nauczycielom, szczególnie starszym, niż młodzieży. A przecież jeszcze kilkanaście lat temu każdy powód był dobry, aby tylko przepadły zajęcia. Uczniowie rwali się do wszystkiego, co gwarantowało wyjście z lekcji.

Teraz jest inaczej. Uczniowie sami decydują, na które lekcje chodzą, więc nie potrzebują akademii, aby na czymś nie być. Wystarczy powiedzieć rodzicom, że nie chcą iść na jakiś przedmiot, a rodzice dzwonią i zwalniają albo piszą usprawiedliwienia. Większość uczniów chodzi na lekcje przedmiotów maturalnych, a na pozostałe tylko wtedy, gdy trzeba zdobyć ocenę. Nieobecności na pierwszych i ostatnich lekcjach to norma, coraz częściej zdarzają się też wyjścia w środku dnia, np. po to, aby pouczyć się do sprawdzianu, który będzie za godzinę. Uczeń zwalnia się, że idzie do lekarza, a tak naprawdę siedzi w bibliotece i uczy się do klasówki.

Dawniej rodzice nie zwalniali dzieci z lekcji pod byle pretekstem, więc akademie były potrzebne. W szkołach kwitł patriotyzm. Gdy rodzice przestaną zwalniać dzieci z lekcji, wtedy odżyje miłość do ojczyzny i pragnienie świętowania każdej rocznicy. Uczniowie będą się rwać do udziału w akademiach, będą uczyć się pieśni patriotycznych, będą robić dosłownie wszystko, aby tylko wyjść z lekcji. Teraz mogą wychodzić, kiedy chcą, więc nie mają żadnego powodu, aby kochać ojczyznę i dni święte święcić. Bo czyż patriotyzm, szczególnie dzieci, może być bezinteresowny?