Co mogą uczniowie?

Młodzież grozi, że nie przystąpi do próbnej matury z matematyki (zob. tekst). Groźba straszna i brzemienna w skutkach. Gdyby naprawdę większość maturzystów w kraju tak się zachowała, dyrektor CKE niechybnie pożegnałby się ze swoim  stołkiem. Na ile zachwiałoby to samą minister edukacji, trudno gdybać. Ale zachwiałoby na pewno.

Kilka dni temu maturzyści złożyli prośbę o rozbicie matury z matematyki na dwa dni, a w odpowiedzi zobaczyli gest Kozakiewicza. Taki gest pokazała im zarówno Katarzyna Hall, jak i Krzysztof Konarzewski. Prosić uczniowie sobie mogą, ale nadziei na pozytywne załatwienie sprawy niech nie mają.

Minister edukacji i dyrektor CKE zachowują się tak, jakby nie wiedzieli, że w ciągu ostatnich lat uczniowie byli przyzwyczajani, iż mają liczne prawa. To władze oświatowe, np. kuratorium, wbiły dzieciom do głów, że mają prawa i powinny z nich korzystać. Gdy w końcu młodzież postanowiła naprawdę z tych praw skorzystać, np. z prawa do sprzeciwu wobec organizacji egzaminu maturalnego, władza mówi, że uczeń ma być posłuszny i podporządkowany woli urzędników. To jak to jest z tymi prawami uczniów – istnieją naprawdę czy tylko na papierze?

Nauczyciele dobrze wiedzą, że uczniowie mają prawo do wielu rzeczy, więc lepiej z nimi uważać. Niestety, urzędnicy MEN i CKE, szczególnie szefowie tych instytucji, nie mają o tym pojęcia, dlatego nawet nie obiecali licealistom, że ich protest z należytą uwagą rozpatrzą, tylko od razu powiedzieli „nie”. Szanowni Państwo, Pani Minister i Panie Dyrektorze, uczniowie naprawdę wiele mogą. O wiele więcej niż nauczyciele. Lepiej się o tym nie przekonać na własnej skórze, bo będzie bolało. Dlatego radzę Katarzynie Hall, aby natychmiast wydała oświadczenie, najlepiej w telewizji, że petycja maturzystów zostanie rozpatrzona z należytą uwagą i że zrobione zostanie wszystko, co w mocy ministra, aby spełnić oczekiwania uczniów. Każde inne zachowanie wobec młodzieży to strzał we własną stopę.