Jaka będzie kara?

Nie tylko uczniowie uzależniają swoje zachowanie od spodziewanej kary, ale także rodzice (mam na myśli relacje na linii szkoła-dom). Nie wszyscy, oczywiście, jednak dość spora grupa potrafi pytać, jaka została przewidziana kara, gdy nie będą respektować zasad panujących w szkole. Zauważyłem, zresztą nie tylko ja, ale także inni nauczyciele, że część rodziców kalkuluje sobie, czy bardziej opłaca im się przestrzegać prawa, czy raczej złamać je i otrzymać karę (zwykle symboliczną, bo przecież szkoła niewiele może).

Przez wiele lat byłem przeciwnikiem kar, ale doświadczenie nauczyło mnie, że im starszy uczeń, tym większe kary powinien otrzymywać. Małym dzieciom można odpuścić, nie dawać żadnych kar albo jedynie symboliczne. Natomiast duże dzieci trzeba karać. Jeśli zaś chodzi o rodziców, to dla nich należy przewidywać kary najsurowsze. Niestety, dorośli potrafią zaszczepić w swoich dzieciach przekonanie, że nie opłaca się wysilać, gdy kara jest zbyt niska albo nie ma jej wcale. Trudno potem walczyć z osobami, które od niemowlęctwa zostały nauczone, że respektuje się tylko te zasady, za których lekceważenie można dostać tęgie baty, a całej reszty już nie.

Szanuję bardzo tych rodziców oraz ich dzieci, którzy nie uzależniają swojego zachowania od grożących im kar, lecz pozytywnie podchodzą do wszystkich zasad, jakie obowiązują w szkole. Od pewnego czasu usilnie prosimy rodziców, aby zwalniali dzieci z lekcji tylko w ważnych sprawach, a nie na każde zawołanie nastolatka. Prosimy też o składanie prośby w formie pisemnej. Wszystko to robimy nie dla własnego widzimisię, lecz dla dobra uczniów (chcemy im zapewnić solidną edukację). Niektórzy rodzice rozumieją nasze stanowisko i czasem nawet fatygują się do szkoły, aby  osobiście zwolnić dziecko z lekcji. Niestety, są też tacy, którzy – świadomi, że nic im nie można zrobić – nigdy nie zwalniają dziecka, tylko po prostu każą mu wyjść ze szkoły albo tolerują, gdy chodzi na wagary. Potem wymagają od wychowawcy, aby usprawiedliwił hurtem wszystkie wyjścia z lekcji i nieobecności. I tu przydałaby się surowa kara dla nierozważnych rodziców, np. po 100 zł na konto Caritas, WOŚP albo najbliższy dom dziecka za każdą godzinę, którą syn czy córka opuścili niezgodnie z obowiązującym w szkole prawem. Podobno nawet pięć złotych kary by wystarczyło, natomiast brak karcenia demoralizuje (szczególnie dorosłych)