Młodzież bez seksu

Niełatwe zadanie stoi przed uczniami, którzy będą działać w klubach propagujących wstrzemięźliwość seksualną przed ślubem. W Łodzi – doniósł dzisiejszy „Dziennik Łódzki” – zakładanie takich klubów zainicjują wybrani nauczyciele, oni też będą wspierać młodzież, aby podjęła decyzję o wstrzymaniu się. A jednak nie będzie łatwo, ponieważ seks jest zbyt wszechobecny, aby tak po prostu powiedzieć sobie, że się człowiek powstrzyma. A jak się złamię i zacznę, to czy będę wiedział, jak sobie i osobie, z którą współżyję, nie zaszkodzić?

Projekt „Wychowanie do abstynencji” znalazł się pod obstrzałem krytyki, ponieważ nie przewidziano w nim szkolenia o współżyciu, lecz wyłącznie przeciw. Twórcy projektu nastawili się na rozwijanie panowania nad sobą, co piękne i godne pochwały, ale przecież człowiek jest tylko człowiekiem. Kształcenie młodzieży w licznych sposobach unikania seksu nie może zastępować wiedzy o tym, jak podejmować bezpieczny seks. To może być projekt realizowany obok, ale nie zamiast wiedzy o bezpiecznym seksie.

Nauczyciele, którzy będą realizować projekt „Wychowanie do abstynencji”, niewątpliwie muszą być idealistami, skoro wierzą, że szkoleni przez nich uczniowie nie podejmą współżycia. Ale nawet gdyby na stu przeszkolonych tylko jeden uległ pokusie, warto dla niego przekazywać podstawowe informacje o tym, jak się zabezpieczać przed negatywnymi skutkami współżycia.

Jeśli ktoś uważa, że nie ma bezpiecznego seksu przed ślubem, a jest tylko grzech, niech swą ideologię wykłada z ambony, a nie w publicznej szkole. Kościołów jest wiele i okazji do straszenia przed seksem też bardzo dużo (np. msze, rekolekcje). Natomiast w szkole brakuje godzin na przekazywanie wiedzy o seksualności człowieka. Dziwne, że znajdą się godziny dla programu tak jawnie ideologicznego. Powtarzam, nie jestem przeciw temu programowi (o ile będzie to jeden z wielu). Jestem przeciwny sytuacji, kiedy uczniowie nie mają wyboru, tylko wskazuje im się jedną jedyną drogę. Świat jest zbyt skomplikowany, a ludzkie wybory jeszcze bardziej. Lepiej się z tym pogodzić niż szukać sposobu, jak ograniczyć ludzkie wybory do jednego stylu życia. To się nie uda, a będzie kosztować bardzo dużo.