Wychowawcy na koloniach
Dzieci potrafią dać niezły wycisk opiekunom kolonii. Dziś obserwowałem, jak nauczyciele mordowali się z grupą ok. dwudziestu kilkulatków (na oko grupa składała się z osób w wieku 7-10 lat). Zaczęło się od tego, że dzieci nie chciały zaparkować rowerów tam, gdzie kazali opiekunowie. Nie rozumiały próśb, aby postawić rowery z dala od aut. Nauczyciele dwoili się i troili, a dzieciaki uparcie parkowały rowery tuż przy maskach samochodów. Dopiero jak ja zareagowałem i stanowczym głosem nakazałem przeparkować, towarzystwo w lot pojęło, o co chodzi. To niesamowite, że polecenia nauczycieli z zasady się lekceważy, natomiast nakazy obcych osób spełnia natychmiast. Nie ukrywam, że gdyby mnie nie posłuchały, albo zrzuciłbym im te rowery ze skarpy, albo wezwał policję. Do uszkodzenia samochodu bowiem niewiele brakowało.
Trójka opiekunów musiała mieć oczy dookoła głowy, a i tak dochodziło do niebezpiecznych sytuacji, dzieci bowiem za punkt honoru poczytywały sobie robienie w konia wychowawców. Gdy był czas kąpieli w jeziorze, one rozłaziły się po okolicy albo też koniecznie chciały iść do sklepu na lody. Kiedy zaś był czas pójścia na lody, połowa tej bandy koniecznie musiała skakać z wysokiej platformy do wody. Kilka osób gdzieś się skutecznie zadekowało, a wszystko po to, aby opiekunowie myśleli, że się zgubiły. Uczniom nic nie sprawiało większej przyjemności, jak widok pieklących się opiekunów.
Muszę przyznać, że wychowawcy wykazywali się anielską cierpliwością. Ja sam musiałem odejść w drugą stronę plaży, gdyż obawiałem się, że bachorom przyłożę. Niestety, jestem o wiele bardziej nerwowy niż opiekunowie opisywanej przeze mnie grupy. I właśnie z powodu mniejszej umiejętności panowania nad sobą nie pracuję jako wychowawca kolonijny. Jeśli ktoś myśli, że praca w charakterze opiekuna dzieci na koloniach to sama przyjemność, grubo się myli. Nauczyciele nie mieli ani chwili czasu dla siebie, nawet nie spojrzeli na piękną przyrodę, nawet się nie zanurzyli w jeziorze. Bez przerwy pracowali, aby dzieciom nic się nie stało.
W murach szkoły jakoś panuję nad sobą, ale na świeżym powietrzu, szczególnie gdy słońce praży, robię się nerwowy. Dlatego na wycieczki nie jeżdżę w okresie największych upałów, a w wakacje nigdy nie dorabiam w taki sposób. A jeśli już muszę w ciągu roku szkolnego pojechać gdzieś z uczniami i grożą nam wtedy upały, to zawsze biorę ze sobą paszport. Gdyby bowiem trafiła mi się tak niefrasobliwa grupa uczniów, jak dzisiaj obserwowana banda hultajów, to najpierw wymierzyłbym sprawiedliwość, a potem wsiadł do samolotu i udał się do kraju, który nie ma podpisanej umowy z Polską o ekstradycji osób oskarżonych o popełnienie przestępstwa. Może gdyby sąd chociaż raz w życiu popracował w charakterze opiekuna kolonii, byłby dla mnie wyrozumiały, a tak nie ma co liczyć na sprawiedliwy wyrok. Zaraz by się zrobił wielki krzyk, że krzywda stała się dzieciom. Żałuję, że nie nagrałem tych bachorów i nie umieściłem nagrania w internecie, aby cała Polska zobaczyła, ile muszą znosić opiekunowie wycieczek.
Komentarze
„eśli ktoś myśli, że praca w charakterze opiekuna dzieci na koloniach to sama przyjemność, grubo się myli. „- przyjemna??? To dla mnie jedna z najgorszych form dorabiania. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Nigdy nawet przez chwilę nie myślałam, by w czasie wakacji zostać kolonijnym wychowawcą, chociaż stosowne uprawnienia posiadam, nawet kierownikiem takich kolonii mogłabym być.
ktos powiedzial ze: „dzieci jak bąki (wiatry) – tylko ze swoimi da sie wytrzymac” … chyba cos w tym jest
W zeszłym roku byłam wychowawcą na koloniach. Ponieważ obóz był integracyjny mnie przypadła grupa osób z upośledzeniem umysłowym. Często latwiej bylo nad Nimi zapanowac aniżeli nad zdrowymi dzieciakami, a jeśli Oni coś przeskrobali czy nie wykonali poleceń to łatwiej było to zrozumieć bo przecież są chorzy. Jednak po dwóch tygodniach kolonii wróciłam tak zmęczona, że przez tydzień musiałam odpoczywać. Oczywiście powiedziałam sobie NIGDY WIĘCEJ! Ale teraz po roku przerwy chyba bym się skusiła na następne kolonie. Nie pamiętam już tych złych rzeczy a pozostały miłe i wesołe wspomnienia bo takich nie brakowało i nie brakuje napewno na żadnych koloniach. Gdy widze uśmiech i radość na twarzach dzieciaków to mi wszystko wynagradza. Dużo na kolonii zależy od kierownika. My na przykład mieliśmy czas tak zorganizowany, że nie było nawet mowy o tym, żeby się nudzić. Dzieciaki wrócili zadowolone my zmęczeni ale tak jak mówię chyba było warto:) pozdrawiam!
Zawsze zastanawiało mnie ile zarabia pracownik w przechowalni bagaży na lotnisku czy PKP. Dlaczego? Bo całkiem prawdopodobne że więcej niż wychowawca na koloniach. W naszym kraju bagaże są cenniejsze niż dzieci dlatego w przechowalni płacą więcej. Może ktoś powie, że praca z bagażami nie daje takiej satysfakcji dlatego musi być bardziej płatna. Takie tam sobie przemyślenia…
Czasy studenckie, zachciało mi się charytatywnej kolonii. Uważam, że z zadania wywiązałam się dobrze, pomimo starań niektórych osób, obyło się bez ekscesów, aczkolwiek… Jedna z dziewczyn kupiła alkohol. Opiekunka go wylała. Dziewczyna oświadczyła, że żąda zwrotu pieniędzy i o wszystkim poinformuje rodziców i kuratora, który dorwie się do wychowawczyni… Gdybym była kierownikiem natychmiastowo wydaliłabym dzieciaka, ale nie, trzeba być litościwym, a że przy okazji inne dzieciaki będą pod demoralizatorskim wpływem? To się zamiecie pod dywan. Dwójka dzieci zniszczyła drogi sprzęt. Winę oraz odpowiedzialność finansową zwalono na opiekuna, który nie zdążył interweniować. Studenckie ideały szczęśliwie mi uszły z głową, nigdy nie zostanę opiekunem kolonijnym. Zbyt duże ryzyko, zbyt mało pieniędzy.
Co do samych dzieci… Pod oknami mam plac zabaw. Dzieci z okolicznych bloków często się tutaj schodzą. Często pozostawiają po sobie sporo śmieci. Jestem jedyną osobą, która zwraca na to uwagę, reszta blokowiskowego bydła siedzi na balkonach i ani słowem się nie odezwie. Przecież kiedyś ktoś przyjdzie i pozbiera, prawda? Czego więc wymagać od dzieciarni? Czego wymagać od dzieciaków parkujących rowery przed samochodami, skoro zapewne ich właśni rodzice parkują na ‚kopertach’ i mają różne zakazy za nic? Dopóki nie będzie przyzwoitych rodziców, a większość dorosłych będzie kryć głowy w piasek, dopóty nie będzie dzieci zachowujących się zgodnie z określonymi zasadami.
Można zarobić 612 zł na rękę za dwa tygodnie półkolonii (praca od 7.00 do 16.00) + posiłki (śniadanie, obiad, podwieczorek) 🙂
Jezdzilam wielokrotnie jako wychowawczyni na kolonie w latach 60tych.Nie powiem,ze kolonisci byli „jak trusie”,ale polecenia byly wykonywane,nie bylo burd,bojek,a jesli to taka „dziecinada”.Dla nas wychowawcow /wtedy’ to byly naprawde wakacje.Wspominam te czasy z przyjemnascia.Jezdzilam tez jako „kolonistka” przez wiele lat i tez z przyjemnoscia wspominam kolonie.Wesolo,mnostwo zajec,zabawy,jedzenia w brod /kucharki i kuchnia na miejscu/,pogodna atmosfera.W zasadzie „zero” stresu.Ale to byly inne czasy /niestety/ i juz nie powroca.Dzis dzieci i mlodziez biora przyklad „z gory” i trudno naprawde sie dziwic.Zyja w dziwnych,klamliwych czasach,gdzie nikt nie slucha nikogo a prawo nie jest prawem.
Proszę dopisać, że żeby dzieci słuchały wychowawcy, ten wychowawca musi mieć takie „coś”. Nienazwane i – szkoda – nieopłacone. I proszę napisać jeszcze, że to „coś” obowiązuje także na lekcjach. Tu anegdota: gdy przed laty pracowałem w oświacie, jak to brzmi, a więc gdy pracowałem w oświacie, w szkole pojawił się rocznik dzieci prominentów. Dyrekcja wpadła na pomysł, by stworzyć klasę „TYLKO DLA ORŁÓW”. Dobrała nauczycieli najlepiej uczących. A wcześniej wydawało się, że najlepsi, to ci od wrzucania węgla, ci od apeli, ci od…. Proszę o tym napisać!
Marek
„Można zarobić 612 zł na rękę za dwa tygodnie półkolonii (praca od 7.00 do 16.00) + posiłki (śniadanie, obiad, podwieczorek) ” – tak ale kolonie a półkolonie to dwie rózne sprawy i nie należy ich mylić. Pozdrawiam