Dodatkowa godzina nie na wszystko

Dyrektorzy nie ustają w pomysłach, jak zagospodarować dodatkową godzinę nauczycielskiego pensum. Przypomnę, o co chodzi:

„Rząd od września 2009 r. wyznaczył każdemu pedagogowi z każdego typu szkoły jedną dodatkową godzinę w tygodniu do ścisłego rozliczenia, na zajęcia: opiekuńcze, wyrównawcze i ze zdolnymi uczniami. Niestety ustawa nie precyzuje, jakie to mają być zajęcia. Tę decyzję pozostawia dyrektorom szkół.” (zob. źródło)

Wielu dyrektorów, chcąc się przypodobać OP (organom prowadzącym), wymyśliło, że nauczyciele mogą w ramach ww. godziny sprawować opiekę nad uczniami w świetlicy oraz wypełniać obowiązki bibliotekarza. Oznacza to, że ludzie dotychczas zatrudnieni w świetlicy i w szkolnej bibliotece idą na bruk.

Nie wyobrażam sobie pracy, która polega na tym, że co godzinę zmienia się dyżurny nauczyciel w świetlicy czy w bibliotece. Chaos będzie potworny, odpowiedzialności żadnej. Nawet jeśli zorganizuje się hurtowe odpracowywanie tych godzin (np. najpierw 35 godzin jeden nauczyciel, potem drugi itd.), to i tak zmiany opiekuna będą następowały co kilka dni.

Poza tym rodzi się precedens, że nauczyciela można skierować do pracy na inne stanowisko, nie zmieniwszy mu ani warunków umowy, ani wynagrodzenia. Może dojść do sytuacji, że dyrektorzy zechcą oszczędzać także na sprzątaczkach, księgowości, sekretariacie i konserwacji szkolnego sprzętu, a nawet na pracach budowlanych. Jak się jakiś nauczyciel wychyli, że umie pisać na maszynie i odbierać telefony, to pójdzie odrabiać swoją godzinę do sekretariatu (sekretarka okaże się zbędna). A jak ktoś umie myć okna i ścierać kurze, to niech zastąpi sprzątaczkę. Kto potrafi machać łopatą, może wziąć do ręki ulicznicę płaską i odśnieżyć teren przed budynkiem szkoły.

Tylko patrzeć, jak w szkole będą pracować wyłącznie nauczyciele i dyrektor. Jak już dyrektor zwolni wszystkich pracowników administracji i obsługi, a ich obowiązki powierzy nauczycielom, ostatnim niekoniecznym pracownikiem będzie w szkole dyrektor. I wtedy OP podejmie decyzję, że obowiązki szefa także mogą rotacyjnie wypełniać nauczyciele. Zresztą będą mieli wprawę i doświadczenie, ponieważ od jakiegoś czasu pracowali po godzinie w charakterze wicedyrektora. Radziłbym więc dyrektorom, aby nie zagalopowali się w przydzielaniu nauczycielom obowiązków innych pracowników, bo mogą wykopać sobie dołek i w niego wpaść.

Co do nauczycieli, to powinni się postawić swojemu szefowi i żadnych cudzych obowiązków nie przyjmować. Ta godzina jest dla nas, abyśmy mogli opiekować się naszymi uczniami, którzy potrzebują dodatkowego czasu. Nie było tej godziny, a też zostawaliśmy z uczniami, aby im pomóc w nauce czy kłopotach osobistych. Teraz ta praca została usankcjonowana i stała się obowiązkowa. Nie jest to jednak godzina na prowadzenie lekcji z klasą czy pracę na świetlicy bądź w bibliotece. Trzeba dopilnować, aby dyrektorzy nie interpretowali prawa wg własnego widzimisię.